Marzec, 2015
Dystans całkowity: | 1168.00 km (w terenie 114.00 km; 9.76%) |
Czas w ruchu: | 55:32 |
Średnia prędkość: | 20.11 km/h |
Maksymalna prędkość: | 55.00 km/h |
Liczba aktywności: | 13 |
Średnio na aktywność: | 89.85 km i 4h 37m |
Więcej statystyk |
Wycieczka wzdłuż Sanu i Wisły przez 3 województwa
-
DST
118.00km
-
Teren
20.00km
-
Czas
06:03
-
VAVG
19.50km/h
-
VMAX
35.00km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, według prognoz to ostatni dzień na rower przed świętami . No chyba że ktoś lubi ulewy i wiatr co urywa głowy . Postanowiliśmy z chłopakami że pojedziemy na Antoniów i tam sobie zrobimy ognisko , akurat nigdy tam nie robiliśmy takiej imprezy więc dobra okazja . Z ran trochę mgliście ale prognozy dobre więc ruszam z Darkiem do Radomyśla . Tam czekamy chwilę na Andrzeja i dłuższą chwile na Grześka ( zaspał ) . Potem już jedziemy prosto do Antoniowa . W Antoniowie rozpalamy sobie ognisko pod wiata, pijemy zimne i ciepłe napoje no i pieczemy kiełbaski . ogólnie to na tym miała się wycieczka raczej skończyć, mieliśmy wrócić do domów ale ciut inną trasą . Ale że pogoda była ładna to wpadłem na pomysł aby pojechać kilkanaście kilometrów dalej i przepłynąć Wisłę promem, wyjechać na drugi brzeg w Zawichoście i wrócić do domu przez Sandomierz . Jedziemy więc na prom . Po drodze Andrzej zadziwił nas gdy wyprzedził motocyklistę jadącego na ścigaczu, co prawda w miarę wolno ale to i tak zrobiło na nas wrażenie. Andrzej zebrał brawa i pojechaliśmy dalej . Po dojechaniu w okolice promu, Andrzej stwierdził że nie ma co bulić 5 złote za prom, trzeba jechać na most w Annopolu :) . To jedziemy. teraz śmigamy ścieżką rowerową idącą wałem lub obok wału . Ścieżka kończy się kawałek przed Annopolem , jedziemy kawałem pod górę, to zaczynają się przełomy Wisły więc teren ciut pofałdowany . Mijamy Annopol, przejeżdżamy most na Wisłę i jedziemy teraz kawałek główną aby potem odbić na Maruszów , potem przecinamy główną i jedziemy bocznymi wzdłuż Wisły aż do Zawichostu . jedziemy asfaltami ale i drogami polnymi wzdłuż rzeki . Mijamy Zawichost i jedziemy teraz główną kilka km , potem znów bocznymi i na przemian trochę asfaltu i trochę polnymi szutrami . W końcu docieramy do kolejowego mostu na Wiśle . Pytamy dróżniczkę czy nic nie będzie jechało, okazuje się ze droga wolna więc ładujemy się na most . Za mostem Andrzej juz ma rzut beretem do Sandomierza więc jedzie do domu a my ruszamy dalej . W Gorzycach jeszcze mały posiłek przy Biedronce . Potem w Zaleszanach Grzesiek dobija na Radomysl i Zaklików a Darek i ja jedziemy już bez przystanków do domu .
Zajechali pod wiatę w Antoniowie"
Ognisko rozpalone"
I pieczemy...."
Ruszamy dalej...na Zawichost, a jak się okazało to na Annopol :)"
Od miejsca gdzie pływa prom idzie ścieżka rowerowa wzdłóż wału , prawie aż do Annopola..nawet nie wiedziałem"
Nie zauważyłem że coś mi upaćkało telefon i kilka fotek jakies mgliste "
Moze słabo widać, ale po bagienku chodza dwa bociany"
aaaaa...roweru dwa :)"
Jeszcze tylko most kolejowy na Wisle i do domu blisko"
Popołudniowy lajcik
-
DST
51.00km
-
VMAX
32.00km/h
-
Temperatura
18.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś z rana lało i nie było za ciepło, pomyślałem więc że trzeba raczej zabrać się za wiosenne i przed świąteczne porządki a nie za rowerowanie . Potem jednak wyszło piękne słoneczko i zrobiło się upalnie wręcz jak na tę porę roku a do tego jeszcze zadzwonił Grzesiek z wiadomością że ma dla mnie zamówione koszulki . Ruszam więc o 14 w kierunku Radomyśla .pierwszy raz w tym roku w krótkich spodenkach i z lekką koszulka z długim rękawem . Na początek główną drogą jadę aż do Turbi a potem odbijam w boczne i jadę nimi aż do Radomyśla . Non stop z silnym wiatrem w plecy więc jedzie się szybko . W Radomyślu spotykam Grześka . Zatrzymujemy się na miejscowym małym rynku i chwilkę odpoczywamy . Odbieram od Grześka swoje dwie nowe koszulki rowerowe i czas wracać do domu . Grzesiek wraca na Zaklików a ja do Zaleszan gdzie przecinam główną drogę i jadę dalej bocznymi przez Kępę Zaleszańska i Kotową Wolę . teraz non stop pod silny wiatr, ale jadać wreszcie w letnich ciuchach jakby się mniej to odczuwa . Dojeżdżam do Jamnicy gdzie wbijam się na drogę główną i teraz jadę dość szybko w kierunku Stalowej Woli bo z wiatrem .
Widok na San z mostu w Radomyslu"
Widok z mostu na Sanktuarium matki boskiej Bolesnej w Radomyślu" />
uhaaa haaa...rowery dwaaaa :)" />
Wycieczka na skraj Roztocza
-
DST
109.00km
-
Teren
12.00km
-
Czas
05:05
-
VAVG
21.44km/h
-
VMAX
55.00km/h
-
Temperatura
12.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na dziś zaplanowaliśmy z Darkiem i Grześkiem wycieczkę do Wierzchowisk, na skraj pięknego Roztocza . pogoda wspaniała, piękne słoneczko i z każdą chwilą co raz cieplej . Ruszam więc z Darkiem przez Pysznicę a potem droga leśną aż do drogi głównej Nisko - Janów Lubelski . Tu już asfaltem jedziemy aż do Janowa Lubelskiego . po drodze, w Łążku Ordynackim dołącza do nas Grzesiek . W Janowie Lubelskim zajeżdżamy nad miejscowy zalew ale okazuje się że woda spuszczona więc nici z kąpieli, no chyba że w błocie :) . potem mały przystanek w Janowie na zakupy i ruszamy dalej . Za Janowem zaczyna się już Roztocze a co za tym idzie i małe wzniesienia . Mimo że to juz Lubelskie to śmigamy sobie dobrą drogą , poprzez wzniesienia w kierunku Godziszowa i dalej prawie pod Zdziłowice . Przed Zdziłowicami dobijamy na Piłatkę i tu już zaczynają się lubelskie drogi, czyli dziur za dziurą i inne atrakcje , do tego jeszcze teren zaczyna się co robić co raz bardziej pagórkowaty a ja czuję że dziś coś nie mój dzień na górki . Docieramy w końcu do Wierzchowisk gdzie zatrzymujemy się w pięknym parku dworskim . Tu dłuższy odpoczynek na słoneczku i mały posiłek . Po odpoczynku ruszamy dalej . Za Wierzchowiskami jeszcze jedno wzniesienia, potem zjazd w dół i koniec na dziś górek . Docieramy do Modliborzyc, tu jeszcze chwilka na zjedzenie banana i ruszamy dalej, koniec wzniesień ale za to jazda pod uciążliwy wiatr a dziś jak pisałem coś mi się strasznie ciężko jedzie . Po kilku km odbijamy w boczną drogę, w kierunku Malińca i teraz jedziemy asfaltem przez Lasy Lipskie . Kilka km za Malincem odbijamy w leśną drogę szutrową i jedziemy nią kilka km aż do wąskiego asfaltu . Tu Grzesiek odbija na Lipę i dalej na Zaklików a Darek i ja odbijamy na Goliszowie . Potem wyjeżdżamy z lasu w Rzeczycy Długiej i jedziemy już do domu droga główną
Fontanna w Janowie Lubelskim..na razie jeszcze bez wody"
Za Janowem Lubelskim Roztocze i pierwsze hopki"
"
"
Roztoczanskie klimaty..łagodne wzniesienia"
" />
Zaczynają się słynne lubeskie dziurawe drogi..na razie lajtowe"
Dwór w Wierzchowiskach"
Na terenie parku , obok dwory są zasilane wodą ze źródełek małe stawy w których pływają min pstrągi"
"
Na terenie parku dworskiego biją źródła Sanny" />
"
Kościół pw Stanisława Biskupa i Męczennika w Modliborzycach"
Po Lasach Lipskich
-
DST
63.00km
-
Teren
30.00km
-
Czas
03:04
-
VAVG
20.54km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
8.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po dwóch dniach odpoczynku od kręcenia , dziś znów ruszam bo pogoda piękna choć wieje zimny wiatr,,słoneczko za to piękne . Ruszam więc na początek do Rzeczycy Długiej gdzie odwiedzam babcię a potem wjeżdżam w Lasy Lipskie . Jadę asfaltem , mijam Goliszowiec a potem jadę znów przez las wąską asfaltówka . Kilka km za Goliszowcem odbijam w nową drogę szutrową ( leśny dukt już tu był ale teraz zastąpił go szuter ) . Po nowej drodze jedzie się bardzo dobrze . Po kilku kilometrach łączy się z leśnym asfaltem łączącym Gielnie z Malińcem . Jadąc przez Maliniec mijam pięknie położone stawy a potem odbijam w kierunku Gwizdowa . Teraz jadę wąską asfaltówką biegnącą po groblach oddzielających stawy od siebie . Dojeżdżam do malutkiej osady Osówek . Tam chwilowo kończy się asfalt i jadę duktem leśnym do Gwizdowa . Tu jadę kawałek asfaltem a potem dobijam w leśny dukt wiodący do małej osady leśnej Kochany . Chcąc ciut wydłużyć wycieczkę , postanawiam troszkę okrężnie pojechać na Kochany . Zapomniałem tylko że część okrężnej trasy będzie po dość piaszczystej leśnej drodze . No ale jakoś udało się ten fragment trasy przejechać bez schodzenia z roweru . W Kochanach odwiedziłem cmentarz na którym pochowani są mieszkańcy tej wsi , zamordowani przez hitlerowców podczas pacyfikacji tej wsi . Potem jadę drogą szutrową kilka km a następnie odbijam w stronę małej osady Kruszyna . Tu znów leśne dukty . Docieram w końcu pod Goliszoweic ale postanawiam minąć wieś bokiem i znów jadę kilka km szutrem przez las . Dopiero jakiś kilometr przed Rzeczycą Długa znów asfalt leśny . W Rzeczycy jeszcze odwiedzam rodzinkę a potem prosto do domu .
Łukawica..prawie jak szumy na Tanwi :)"
Goliszowie ... pomnik ofiar pacyfikacji tej wsi"
Lasy Lipskie..nowa tablica informacyjna na Bani"
"
Wiata i ziemianka na Bani..jest gdzie się schować przed deszczem lub dzikim zwierzem :)"
Stawy na Malińcu"
"
Osówek.... pomnik ofiar pacyfikacji tej wsi"
Osówek..stary GS"
Osówek...dobre miejsce na piknik"
Droga na Kochany"
Przed Kochanami..grób partyzancki"
Kochany..pomysłowa tablica informacyjna z historią tego miejsca "
Kochany..cmentarz ofiar pacyfikacji tej wsi"
"
"
Kochany"
Kochany..kapliczka Matki boskiej w starym dębie"
Rzeczyca Długa..kapliczka Św Huberta przy wjeździe do lasu"
Na bombę
-
DST
92.00km
-
Teren
15.00km
-
Czas
05:01
-
VAVG
18.34km/h
-
VMAX
35.00km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś piękna pogoda więc ruszamy z Grześkiem w Lasy Lipskie a konkretnie do miejsca zwanego Bomba . Dlaczego bomba ?? Wyjaśnienie w dalszej części relacji . Ruszam więc o 9 do Rzeczycy Długiej gdzie odwiedzam babcię a potem wjeżdżam w Lasy Lipskie . Mijam Goliszowiec i przy wiacie w lesie spotykam Grześka który jak zwykle coś spożywa . Teraz ruszamy w stronę Kruszyny , malutkiej osady pośrodku lasu . Mijamy Kruszynę i wjeżdżamy na leśną drogę szutrową która biegnie obok Kruszyny i Kochan aż do Gwizdowa gdzie łączy się z drogą asfaltową . Ten asfalt jednak goryszy niż ten szuter więc jedzie się mozolnie Mijamy kilka km dalej Ciechocin i Kalenne . W końcu odbijamy w las, droga leśna prowadzi nad o miejsca oznaczonego na mapach jako bomba . Tu znajduje się spora okrągła i zapewne głęboka dziura w ziemi . Dziura wypełniona jest wodą więc nie widać jak jest głęboka . Dziiua ta powstała gdy podczas
II wojny światowej spadła tu rakieta V2 . Rakiety V2 i V1 były testowane w oddalonym od tego miejsca około 70 km w linii prostej poligonie Blizna, koło Kolbuszowej . Widocznie rakieta nagle straciła moc i wbiła się w las . Kilka fotek , chwilka odpoczynku i ruszamy dalej . Grzesiek wraca droga którą przyjechaliśmy do asfaltu aj postanowiłem dojechać do tej drogi ale inną droga przez las . Na początku leśny dukt był Ok ale potem przeszedł w szeroką lecz bardzo piaszczystą drogę i jechało się ciężko . W końcu dojeżdżam do asfaltu i przy leśniczówce odbijamy z Grześkiem w kierunku małej wioski Kopce . Tu odwiedzamy tajna bazę z najnowocześniejszym sprzętem wojskowym naszej armii :) . Potem odbijamy w pola i dojeżdżamy do małego ale pięknego źródełka . Woda w nim jest jak kryształ i ma piękną szmaragdową barwę . kilka fotek i jedziemy dalej polną droga do asfaltu . Tu odbijamy na Janów Lubelski . W Janowie mały przystanek przy źródlisku a potem jeszcze na rynku . Mały posiłek, odpoczynek w pełnym słońcu i czas wracać . Grzesiek jedzie na Modliborzyce i dalej do Zaklikowa a ja odbijam na Stalową Wolę . Za Janowem jeszcze zatrzymuję się przy małej rzeczce wijącej się pięknie tuz obok szosy . Potem już prosto do domu .
Rzeczyca Długa...mała stadnina koni"
Lasy Lipskie...Grzesiek już czeka pod wiatą"
Kruszyna..pomnik poświęcony ofiarom pacyfikacji tej wsi podczas II wojny światowej"
Stawy na Kochanach"
Kalenne...pomnik pomnik poświęcony ofiarom pacyfikacji tej wsi podczas II wojny światowej"
Bomba...miejsce upadku rakiety V2"
Tajna baza Wojska Polskiego z najnowocześniejszym sprzętem :)"
"
"
"
Grzesiek bada, który sie nada najlepiej na zielone ludziki"
"
Źródełko"
Woda kryształ"
Grzesiek myśli czy by nie zanurkować"
Źródlisko w Janowie Lubelskim"
"
Pszczółka juz zapyla kwiatki nad źródliskiem"
Ten gość tu nie pasuje"
Janów Lubelski ...sanktuarium Matki Boskiej Różańcowej"
Lasy Janowskie..nad wijącą się meandrami rzeczką"
Juz wiosna...piękne kwiaty w lesie"
"
"
W marcu jak w garncu
-
DST
50.00km
-
Czas
02:04
-
VAVG
24.19km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
7.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na dziś była zaplanowana wycieczka do Ulanowa, miałem pojechać okrężnie trochę i miało wyjść około 90 km . Z rana pogoda piękna choć dalej trochę wietrzna . Nagle nie wiadomo skąd wyszło trochę chmur a gdy ruszyłem w trasę zachmurzyło się prawie całkowicie , w dodatku ten zimny wiatr . Zniechęciło mnie to trochę i postanowiłem znacznie skrócić wycieczkę . Ruszyłem więc przez Pysznicę i Słomianą aż do drogi głównej Nisko - Janów Lubelski . Tam odbiłem na Nisko i jechałem do Niska główną drogą . W Nisku na chwilkę zatrzymałem się w parku a potem odbiłem do drogi na Przyszów . W Przyszowie trochę trasę przedłużyłem jadąc przez Łęg i przez wieś . Potem już główna do Stalowej Woli . Pod koniec wycieczki znów słońce zaczęło przebijać się przez chmury .
Nisko...w parku przy starym zwalonym drzewie"
Po lasach, dołach i źródliskach
-
DST
108.00km
-
Teren
10.00km
-
Czas
06:00
-
VAVG
18.00km/h
-
VMAX
45.00km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Od kilku dni jest pięknie, temperatura około 10 stopni, ani chmurki ale co z tego jak wieje okrutnie i nie bardzo mi się uśmiechało jeździć w taką pogodę . Dziś wiatr miał zelżeć więc zaplanowaliśmy z chłopakami ognisko na Łanach . Ruszam więc z Darkiem przed 9 i od razu widzimy że z tym wiatrem dziś łatwo nie będzie , nie dość że mocny no is strasznie zimny , dobrze że słonko nieźle grzeje . Jedziemy przez Lipę do Zaklikowa i tam dołącza do nas Grzesiek . Mijamy Zaklików i wjeżdżamy na skraj Wyżyny Lubelskiej . Teraz już albo w dół albo w gorę , płaskiego nie ma prawie wcale . W Zdziechowicach odbijamy na Józefów i Dalej na Salomin . Zatrzymujemy się na chwilkę w lesie przy malutkim cmentarzyku na którym pochowani są żołnierze polegli w czasie I wojny światowej .Tu znajdujemy pierwsze w tym roku zawilce co bardzo mnie ucieszyło . Jak wspomniałem znajdujemy się teraz w Lubelskim a co za tym idzie drogi to ....nie zasługują na miano dróg publicznych . Dziury na dziurze i ogólny fatalny stan asfaltu . Jedziemy dalej, przed samym Gościeradowem zatrzymujemy się jeszcze przed bunkrem z czasów II wojny światowej . Następnie małe zakupy w Gościeradowie i jedziemy na Łany . Tam przy źródlisku , rozpalamy ognisko przy wiacie . Chłopaki pieką kiełbaski a ja tylko chleb na ogniu . Tu w małej nicecce wiatry nie czuć a słoneczko wspaniale grzeje . Po jakiejś godzinie zbieramy się i jedziemy dalej przez Wólkę Gościeradowską w kierunku wsi Marynopole . W Wólce zatrzymujemy się przy małym zalewie aby dokarmiać łabędzie i kaczki chlebem a potem ruszmy na Marynopole, przed wsią odbijamy w las i teraz czeka nas prawdziwa mordęga przez około 20 km . Jedziemy przez las, praktycznie non stop w górę lub w dół po drodze ułożonej z podkładów kolejowych z betonu . Czasami są fragmenty asfalt a czasami te przeklęte podkłady . O ile w górę jakoś się jedzie to w dół po tych podkładach praktycznie nie da się jechać z jakąś znośną prędkością . Miedzy czasie zatrzymujemy się jeszcze an chwilkę przy bramie wjazdowej do rezerwatu Szczeckie Doły . Potem znów ta mordęga aż w końcu docieramy do asfaltu Zaklików - Borów . Odbijamy na Zaklików . Teraz jedziemy na wschód a co za tym idzie centralnie pod wiatr aż do Zaklikowa . Tu Grzesiek nas żegna a my jedziemy do domy przez Lipę, Goliszowiec i Rzeczycę Długą
Wjeżdżamy na skraj Wyżyny Lubelskiej"
Mogiła i wojenna w lesie za Józefowem"
Pierwsze zawilce :)"
Bunkier pod Gościeradowem"
"
"
Widok na Gościeradów"
Część trasy prowadzi szlakiem Św Jakuba"
Dojeżdżamy na źródlisko w Łanach"
Mój plecak najładniejszy :)"
Piękne źródlisko"
"
Gejzerki wodne"
Dobrze się przyjrzysz, zobaczysz brązową żabę "
Ognisko juz płonie"
Chłopaki już pieką kiełbaski"
Dokarmiamy kaczki dzikie i łabędzie pozostałym chlebem"
"
Wólka Gościeradowska, fajny mini zalew"
..z dobra miejscówką na odpoczynek"
..i grillem ..."
Rezerwat Marynopole"
Droga z podkładów kolejowych....wrrrrrr"
Naprzemian z asfaltem"
Coś strasznego..nie polecam nikomu"
Rezerwat Doły Szczeckie" />
Niedzielna wycieczka bez celu
-
DST
96.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
05:01
-
VAVG
19.14km/h
-
VMAX
35.00km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Część 1 wycieczki
Część 2 wycieczki
Dziś niedziela więc zazwyczaj wycieczka z chłopakami z takich wiosek jak Sandomierz i Zaklików .:)
Umawiam się więc na rano z Andrzejem i Grześkiem, jeśli padać nie będzie to jedziemy na Budy Stalowskie . Nie pada więc esemesujemy i jedziemy . najpierw jedziemy do Sandomierza gdzie mamy na chwilkę podjechać pod Andrzeja siedzibę . Ruszam wiec po 8, główna droga do Sandomierza, nie pada ale mocno zachmurzone a temperatura około 4 stopni . Dojeżdża szybko na Sandomierza promenadę nad Wiślańska i tam czekam na Grześka . Trochę tam wieje więc chowam się koło nie czynnej jeszcze karczmy . W końcu zjawia się Grzesiek i jedziemy teraz do Andrzeja . Tu Andrzej miał szybko się zebrać i mieliśmy ruszać dalej . Andrzejek jednak chyba dopiero co zwlókł się z łoża więc zaprosił nas do siebie na kawę i ciastka . No i na kawce godzina zleciała a chłopaki zaproponowali że zna Budy jechać to już za późno więc obieramy inny cel a konkretnie Tarnobrzeg . Ruszamy więc i jedziemy bocznymi drogami poprzez sady i osady aż do Ciszycy gdzie czekamy na prom, czekamy długo a ciepło nie jest bo wieje dość chłodny wiatr . W końcu przeprawiamy się przez Wisłę, mijamy Tarnobrzeg i potem odbijamy w boczne drogi które prowadzą nas aż do Sokolnik . po drodze jeszcze mały przystanek gdzieś przy lesie na mały posiłek i drugi przystanek na robienie fotek...bocianowi . Nie jest to jednak bocian który juź przyleciał z nad czarnego lądu a taki który u nas po prostu przezimował . Za Sokolnikami Andrzej jedzie dalej na Sandomierz a my odbijamy na Orliska i dalej bocznymi prawie do Zaleszan . Pod Zaleszanami Grzesiek odbija w stronę drogi głównej i dalej na Radomyśl i Zaklików a ja jadę na Kotową Wole i Jamnicę . potem już prosto droga główną do domu . Od Sandomierza praktycznie non stop pod wiatr i pomimo że to tylko 96 km to dość się zmachałem . Gdzieś koło Sobowa zaczęło pojawiać się nie śmiało słoneczko a gdy dojechałem do domu było już całkiem słonecznie
Na Sandomierskiej promenadzie"
"
"
Dojeżdżamy do promu w Ciszycy"
Płyniemy"
Gdzieś na trasie przystanek na mały posiłek"
Bocian co wiosny nie czyni"
Ale bazie jak najbardziej"
Miejmy nadzieję że właściciela tego kasku nie pochłonęło to bagno"
Łabędzie"
Po wzniesieniach i lasach
-
DST
103.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
05:02
-
VAVG
20.46km/h
-
VMAX
50.00km/h
-
Temperatura
12.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
>
Kolejny piękny dzionek więc trzeba to wykorzystać, za horyzontem już czai się front który zapowiada koniec wiosennej aury . Ruszam więc rano z Darkiem w kierunku Lipy . Przed Lipą, przy rekonstrukcji przejścia granicznego pomiędzy zaborami, czaka na nas Grzesiek . Chwilka odpoczynku i jedziemy przez Lipę i Goliszowiec a potem wąskim asfaltem przez Lasy Lipskie . Po kilku km odbijamy w drogę gruntowną i jedziemy nią aż do drogi głównej . Tu już jesteśmy prawie pod Zaklikowem . Mijamy Zaklików i jedziemy z górki a potem pod górkę prawie do Zdziechowic . Tu odbijamy w prawo i jesteśmy tak jak wczoraj na Wyżynie Lubelskiej . teraz jedziemy pod górkę spory kawałek, za wzniesieniem kończy się asfalt i jedziemy droga polną w dół aż do Łychowa Gościeradowskiego . Tu znów asfalt, mijamy wieś i wjeżdżamy na drogę główną Zaklików - Kraśnik .Odbijamy na Zdziechowice . Tu zatrzymujemy się najpierw przy małym źródełku a potem w sklepie . uzupełniamy zapasy i jedziemy dalej . Po chwili odbijamy z głównej i jedziemy w kierunku Starych Baraków . Odbijamy jeszcze na chwilkę w lewo i podjeżdżamy do klasztoru w Radnej Gorze prowadzonego przez siostry Józefitki . Tu krótki odpoczynek, chwila kontemplacji przy tutejszej grocie Matki Bożej i ruszamy dalej . Za Barakami kończy się asfalt a zaczyna się znów droga gruntowa przez las . Po jakimś czasie dojeżdżamy do wąskiego asfaltu który prowadzi przez tutejsze lasy i w kilku miejscach się rozgałęzia . Jedzie się bardzo przyjemnie przez las, w pewnym momencie zatrzymujemy się na mały posiłek i jedziemy dalej . Z lasu wyjeżdżamy aż w Borowie . Tu wjeżdżamy na drogę główną i jedziemy w kierunku Radomyśla . Po kilku km Grzesiek odbija na Zaklików a my jedziemy dalej . W Radomyślu odbijamy na most, przejeżdżamy nim przez San i już dalej jedziemy bocznymi drogami aż do Stalowej Woli .
Rekonstrukcja przejścia granicznego w lipie...Grzesiek już czeka na ławce, widoczny w tle"
Rozmowy w tłoku"
Last Lipskie..pod waitą"
Lasy Lipskie..jedziemy droga leśną szlakami"
Przed nami pierwsze małe wniesienia, wygląda nie groźnie ale na początek sezonu i takie hopki męczą"
Koniec asfaltu ale nie koniec wznieienia"
Chłopaki ledwo dyszą ale jadą :)"
Pofalowana Wyżyna Lubelska"
Przy źródełku"
Rura paskudzi źródełko...kiedyś trzeba bedzie ją usunąć"
Źródełko daje poczatek małemu strumykowi"
Zjazd z Radnej Góry..zdjęcie spłaszcza górkę niestety"
Klasztor na Radnej Górze"
Małe sanktuarium przy klasztorze "
Przystanek w lesie"
Jeszcze mały przystanek po drugiej stronie Sanu"
Widoczne na wzgórzu Zjawienie, sanktuarium Matki Boskiej w Radomyslu"
Na skraj Wyżyny Lubelskiej
-
DST
95.00km
-
Czas
05:00
-
VAVG
19.00km/h
-
VMAX
35.00km/h
-
Temperatura
14.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś dalszy ciąg iście wiosennej aury . Piękne słoneczko i bez chmurnie . Trochę wiatr przeszkadza ale przecież nie jedzie się non stop pod wiatr . Dziś ruszamy na skraj Wyżyny Lubelskiej aby pośmigać ciut po małych wzniesieniach . Ruszam więc z Darkiem przed 9 , szybko dojeżdżamy do Rzeczycy Długiej . Tu na skraju Lasów Lipskich, przy wiacie czeka już na nas Grzesiek . Przywitanie, szybka zmianę rękawiczek na krótkie i jedziemy dalej asfaltem przez las . Mijamy Goliszowiec, Gielnię i Banie . W Malińcu zatrzymujemy się przy sklepie, łyk napoju, lekka zmiana ubrania na mniej ciepłe i jedziemy dalej . po kilku km wyjeżdżamy z lasu i jedziemy główna droga kilkaset metrów, potem odbijamy w lewo...i od razu pod górkę . Tu już Wyżyna Lubelska . Potem odbijamy w stronę Felinowa i Stojeszyna Koloni . Prawie non stop pod górkę jedziemy a potem raz w dół raz pod górkę i tak aż do Potoku Wielkiego . Tu trochę płaskiego . Dojeżdżamy do pięknego źródliska położonego tuż przy drodze . Tu się zatrzymujemy na dłuższy przystanek . Odpoczynek i mały posiłek no i fotki . Potem wracamy się mały kawałek ale zaraz odbijamy w prawo . Tu od razu pod górkę i to spory kawałek . I tak dojeżdżamy do Osinek gdzie przeżywamy traumatyczne chwile . Ktoś na polach wylał niezły kawał szamba . Waliło nie stej ziemi przez jakies 350 metrów, oddychać się nie dało a droga non stop pod górkę . Smród nie pozwalał wręcz oddychać . Wreszcie mijamy felerny kawałek o jedziemy znów po wzniesieniach aż do Zdziechowic . Tu wjeżdżamy na drogę główną i jedziemy do Zaklikowa . W Zaklikowie kończy się wyżyna i robi się płasko . Zajeżdżamy jeszcze nad miejscowy zalew i trochę odpoczywamy . Tu Grzesiek konczy trasę a Darek i ja jedziemy już prosto do domu przez Lipę .
Spotkanie na skraju Lasów Lipskich"
Jedziemy przez Lasy lipskie a konkretnie obok stawów na Malińcu"
Ma skraju Wyżyny Lubelskiej..wreszcie małe wzniesienia :)"
"
Dojeżdżamy do źródliska"
"
Woda wypływa wprost z pod drzew i jest krystalicznie czysta, potem przepływa przepustem pod asfaltem i wpływa do małego jeziorka które tez zasilane jest źródełkami bijącymi z pod powierzchni wody ."
"
Woda chwilowo spuszczona z małego jeziorka więc widać dobrze bijące małe źródełka "
"
Pierwsze, małe kwiatki rosnące przy źródlisku"
"
Odpoczynek nad źródliskiem"
"
"
na części pól już zielono"
Nad zalewem w Zaklikowie"
"