Sierpień, 2017
Dystans całkowity: | 871.00 km (w terenie 78.00 km; 8.96%) |
Czas w ruchu: | 37:26 |
Średnia prędkość: | 21.48 km/h |
Maksymalna prędkość: | 40.00 km/h |
Liczba aktywności: | 10 |
Średnio na aktywność: | 87.10 km i 4h 09m |
Więcej statystyk |
Św Krzyż i Sw Katarzyna
-
DST
67.00km
-
Teren
8.00km
-
VMAX
40.00km/h
-
Temperatura
30.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pierwszy i chyba ostatni wyjazd w tym roku gdzieś dalej . Akurat Daniel miał wolne dwa dni i zapowiadała się dobra pogoda więc postanowiliśmy wybrać się w Góry Świętokrzyskie .. Plan była taki aby pojeździć dwa dni i trochę pozwiedzać ale jeździliśmy tylko w pierwszy dzień czyli w czwartek . Z rana pakujemy rowery do auta i jedziemy . Po dojechaniu do podnóża Łysej Góry, szukamy noclegu . . Znaleźliśmy pokój więc szybko się wypakujemy a potem ruszamy . Pogoda piękna, na niebie praktycznie ani chmurki, wiatr słaby i ciepełko . Nasz domek położony jest na wzniesieniu więc najpierw krótki zjazd a potem już w górę non stop . jedziemy oczywiście na sam szczyt Łysej Góry do Sanktuarium Relikwii Drzewa Krzyża Świętego ..czyli popularny Św Krzyż . Jest już prawie po sezonie turystycznym więc nie ma wielu turystów i można w spokoju delektować się pięknymi widokami i w spokoju pozwiedzać . Po dotarciu na szczyt chwila odpoczynku, kilka fotek i planowanie dalszej części trasy . Daniel chce wypróbować swojego nowego fulla i postanawia zjechać szlakiem przez las . Ja już zjeżdżałem/schodziłem z rowerem dwa razy tym szlakiem i nie bardzo mi się chce powtórki więc postanawiam zjechać z góry asfaltem, tym bardziej że nigdy asfaltem nie zjeżdżałem . Po zjechaniu ze Św Krzyża mamy spotkać się już na drodze głównej w Bielinach . Daniel rusza w dół a ja mam jeszcze czas na krótkie zwiedzanie Bazyliki Św Krzyża .. Po zwiedzaniu, zjeżdżam i ja . Zjazd fajny asfaltem przez las ale na samym końcu trochę niebezpiecznie się zrobiło bo zza zakrętu nagle wyskoczyła grupa bezmyślnych turystów idących całą szerokością drogi . Jakoś ich ominąłem , potem opuszczam las porastający Łysą Górę i zjeżdżam dalej aż do drogi głównej . Teraz droga idzie raz w górę a raz w dół ale łagodnie więc jedzie się przyjemnie i można podziwiać widoki . W Bielinach chwilkę czekam na Daniela, potem robimy sobie przy sklepie przerwę na drugie śniadanie . Ruszamy dalej, teraz jedziemy w kierunku klasztoru Św Katarzyny położonego u stóp Łysicy ( najwyższe wzniesienie Gór Świętokrzyskich +12 mnpm ) . Teren dalej mocno pofałdowany ale za to jakie widoki . Kilka km przez Św Katarzyną zaczyna się bardzo męczący podjazd który wiedzie pod dam klasztor . My nie idziemy zwiedzać klasztoru tylko udajemy się na szlak wiodący na sam szczyt góry porośniętej puszczą jodłową . Kilka alt temu byliśmy tu i weszliśmy z rowerami na sam szczyt ( co łatwe nie było ) a potem zjechaliśmy szlakiem ( co było jeszcze trudniejsze ) . Dziś idziemy tylko do kapliczki i cudownego źródełka Św Franciszka . Tu robimy sobie odpoczynek . Obmywamy twarze zimną woda ze cudownego źródełka, ja napełniam też nią bidon . . Ruszmy dalej, jak wspomniałem nie idziemy na sam szczyt ale poruszamy się trawersem po Łysicy a konkretnie po niebieskim szlaku .. Poruszamy się teraz non stop przepiękną puszczą jodłowa, na początku droga wiedzie lekko w dół i można jechać rowerem praktycznie nie pedałując ale trzeba uważać na mniejsze i większe skały, i korzenie . Potem szlak lekko się wznosi . Chwilami można jechać a chwilami trzeba zejść z roweru . im bliżej końca drogi tym droga wiedzie co raz bardziej w górę a na samym końcu w dół . Wreszcie wyjeżdżamy z lasu i...przed animi rozpościera się przepiękny widok na okolicę bo jeszcze nie zjechaliśmy z Łysicy jak się okazuje . Teraz teraz juz droga jest asfaltowa i wiedzie baaardzo ostro w dół do Bodzentyna a w dodatku na początku są ostre zakręty . Byłem już w Pieninach i Gorcach ale tak ostrym zjazdem jeszcze nie zjeżdżałem . Jakoś udało się bezpiecznie zjechać do Bodzentyna . Po wyjechaniu z lasu, czujemy że mocno grzeje a przed nami jeszcze trochę kilometrów i ani metra płaskiego . . Ruszamy dalej i jedziemy w kierunku Nowej Słupi . Góra dół, góra dół .....męczące dość bo u nas nie ma ani skrawka takich terenów . W Nowej Słupi przystanek na jakiś mały posiłek . jedziemy dalej, obczajamy do której otwarta biedronka aby wrócić tu autem na zakupy . Do domku w którym śpimy jeszcze ponad 10 km więc śmigamy dalej . Jeszcze jeden cięższy podjazd i jesteśmy prawie na miejscu bo przed naszym noclegiem jeszcze podjazd wiodący na Św Krzyż ...no ale my nie jedziemy nim do końca tylko odbijamy w lewo i jesteśmy na miejscu ..
Na jutro planowaliśmy wycieczkę rowerową do Chęcin ale nie mieliśmy całego dnia jak dziś do swej dyspozycji więc pojechaliśmy autem zwiedzać zamek w Chęcinach a przy okazji zwiedziliśmy i piękny skansen w Tokarni ..
Fotki i trasa
Taki widok mamy z naszego miejsca noclegowego...
"
Sanktuarium Św Krzyża a Łysej Górze
"
"
"
"
"
"
Osada Średniowieczna u stóp Łysej Góry..zabrakło czasu na zwiedzenie niestety...następnym razem .
"
"
Bieliny...kościół pw Św Józefa .... zbudowany w 1643 r
"
Widoki na trasie...
"
"
Św Katarzyna ...Puszcza Jodłowa porastajaca Łysicę
"
Kapliczka i cudowne źródełko Sw Franciszka na szlaku biegnącym na szczyt Łysicy
"
"
Ostryyyy zjazd z łysicy w kierunku Bodzentyna...nie widać tego ale jest hardkorowo
"
"
Lasami Lipskimi do kamieniołomu na skraju Wyżyny Lubelskiej
-
DST
92.00km
-
Teren
12.00km
-
Czas
05:00
-
VAVG
18.40km/h
-
VMAX
32.00km/h
-
Temperatura
26.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczoraj byłem z Danielem w Łodzi.....autem, jako pasażer . Do Łodzi kupa km a ja rzadko jeżdżę autem i moje siedzenie przy przystosowane do takich ekstremalnych tras...no i czuje tego skutki dziś . Dlatego ruszyłem w dzisiejszą trasę z obawą że mi tyłek odpadnie...ale o dziwo a siodełko wogóle nie czuję dyskomfortu a na krześle czy fotelu czuję .
Dla pewności nie jadę jakoś szczególnie daleko . Chyba w tym roku jeszcze nie byłem w starym nieczynnym kamieniołomie położonym na skraju Wyżyny Lubelskiej więc taki jest mój cel na dziś .
Mijam więc miasto a potem jadę do Rzeczycy Długiej gdzie odwiedzam babcię a potem już wjeżdżam w Lasy Lipskie . Leśnymi asfaltami mijam kolejne leśne małe wioski...Goliszowiec, Lipę, Gielnię i Maliniec aż w końcu wyjeżdżam z lasów i jadę teraz kilka km drogą główna Zaklików-Modliborzyce . W Łysakowie odbija w boczną drogę i od razu jadę pod górkę bo to już sam skraj Wyżyny Lubelskiej . Za kilkaset metrów odbijam w kamienistą drogę i nią dojeżdżam do celu mojej wycieczki . Przy kamieniołomie kilka fotek i sekunda odpoczynku a potem ruszam dalej . Jadę dalej kamienista droga aż na sam szczyt wzniesienie przy którym jest kamieniołom. Stąd jest piękny widok na okoliczne łagodne wzgórza usiane szachownicami pól . Teraz poruszam się w dół wzniesienia, kawałek polną droga, potem zaoranym polem i znów polna droga aż dojeżdżam do asfalty i nim jadę do Potoczka i dalej na Stojeszyn gdzie można powiedzieć opuszczam Wyżynę Lubelską . Jadę teraz w kierunku Modliborzyc . W Modliborzycach przystanek na mały posiłek i ruszam dalej . Opuszczam Modliborzyce jadąc boczną droga w kierunku Lasów Lipskich . Od tego momentu mam 16 km baaardzo kiepskiej drogi asfaltowej przez las . Jakby tak policzył to na odcinku 16 km jest z milion łąt i dziur . No ale wyjścia nie ma bo nie bardzo mi się chce jechać dziś na Janów Lubelski . Jadę i klnę...mijam po drodze malutkie leśne wioski...Ciechocin, Kalenne i w kocu Gwizdów . Za Gwizdowem odbijam w leśny szuter....normalnie autostrada w porównaniu z tym asfaltem od Modliborzyc . Smigam więc szutrem leśnym około 9 km aż w końcu dojeżdżam do Kruszyny . Tu jeszcze trochę szutru a potem już asfalt przez las . No i tym sposobem znów jestem w Goliszowcu a potem w Rzeczycy Długiej . Znów odwiedzam babcię a potem jadę do domu .
Fotki i trasa
Kotu u babci..koty to maja w życiu dobrze a do tego jeszcze 9 zywotó :)
Przez Lasy Lipskie na początku jadę dobrymi leśnymi asfaltami
"
Lasy Lipskie...Maliniec
"
Opuszczam chwilowo lasy i jadę teraz po skraju Wyżyny lubelskiej
"
Kamieniołom w Łysakowie
"
Wiata w poblizy kamieniołomu
"
Ruiny wapiennika przy kamieniołomie
"
Widok na okoliczne łagodne wzgórza i pola...zdjęcia nie oddają piękna tych widoków
"
"
W dół po polnej drodze a potem przez zaorane pola
...potem znów kawałek polną droga
" /
Modliborzyce...kościół pw Św Stanisława Biskupa i Męczennika
Lasy Lipskie...pomnik poświęcony pamięci mieszkańcom wsi Kalenne, Gwizdów i Ciechocin którzy zostali zamordowani przez niemców podczas pacyfikacji tych wsi w czasie II wojny światowej
"
Lasy Lipskie ...jakiś bardzo stary drewniany budynek w Gwizdowie . Przypomina mi stare lamusy widziane w skansenach
Lasy Lipskie..jadę tera około 9 km szutrami przez las
"
Na szaber w Sandomierskie sady :)
-
DST
98.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
04:05
-
VAVG
24.00km/h
-
VMAX
32.00km/h
-
Temperatura
27.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, czyli wycieczka do Sandomierza i jego okolic :)
Dziś miałem taki plan aby najpierw pojechać a Tarnobrzeg a do Sandomierza dojechać sadami po drugiej stronie Wisły . Niestety rano padało więc dopiero około 11 wyjechałem a co za tym idzie pozostało mi jechać na Sandomierz najkrótszą trasa . Ruszam więc do Sandomierza główną przez Zbydniów i Zaleszany .. W Sandomierzu najpierw zajeżdżam nad Wisłę aby popatrzeć sobie na promy turystyczne śmigajaca po Wiśle a potem opuszczam Sandomierz i jadę teraz wzdłuż Wisły poprzez sady i wypatruję co by ti naszabrować do plecaka . A interesują mnie gruszki, śliwki lub brzoskwinie . Oczywiście w sadach zatrzęsienie jabłoni różnych rózniastych . Gruszki też się trafiają ale akurat tych rejonach są głównie małe i jeszcze twarde . No ale coś tam do plecaka trafia. W końcu natrafiam też na spore śliwki .. Ładuje do plecaka i ruszam dalej .aż w końcu docieram do Złotej i tu wyjeżdżam na drogę główna Koprzywnica - Sandomierz . Odbijam na Sandomierz . . Po jakiś 6 km jestem znów w Sandomierzu i tu udaję się jak zwykle w kierunku starego miasta . Na rynku robię sobie przerwę na odpoczynek i mały posiłek . Po kilkunastu minutach widzę że nagle nadciągnęły ciemne chmury i zaczyna coś kropić . Wiec czas wracać . Opuszczam Sandomierz bocznymi drogami . i jadę w kierunku Wrzaw a potem na Skowierzyn .. Za Wisłą już jakoś mniej chmur i raczej deszcz mi nie grożą do tego mam wiatr w plecy i przyjemnie się jedzie aż do Stalowej Woli .
Fotki i trasa
Wisłą w Sandomierzu.... kiedyś trzeba się będzie takim promem turystycznym przepłynąć
"
"
Rzut oka na stary Sandomierz nad Wisły
"
W sadach...narazie same jabłka
"
...są i gruszki :)
"
Trochę spadniętych z drzew sobie zabrałem do plecaka :)
Skotniki ...gotycki kościół pw Św Jana Chrzciciela ...zbudowany w latach 1347-1370
"
Przystanek przy śliwkowym sadzie :)
"
..śliwki obrodziły ...
"
Wracam do Sandomierza...odpoczynek na starym mieście
"
Opuszczam Sandomierz bocznymi drogami
"
Dużo dziś nie naszabrowałem ale zawsze coś :)
"
Zakupy rowerowe w Tarnobrzegu i browarnicze w Sandomierzu :)
-
DST
100.00km
-
Teren
8.00km
-
Czas
05:01
-
VAVG
19.93km/h
-
VMAX
32.00km/h
-
Temperatura
26.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wycieczka w celach zakupowych do Tarnobrzega i Sandomierza .
Od rana ciepło ale nie za dużo słońca i chwilami trochę upierdliwy wiatr w twarz który przeszkadza aż do Tarnobrzega .. Do Tarnobrzega jechałem ciut okrężnie bo najpierw do Grębowa, potem odbiłem na Zabrnie za tam znów w jeszcze bardziej boczne drogi aż w końcu wyjechałem tuz przed Tarnobrzegiem na drogę główną .. Zajeżdżam więc do sklepu rowerowego w celu zakupu chwytów rowerowych a potem jadę pod pałac Tarnowskich i tam robię sobie przerwę na mały posiłek . Opuszczam Tarnobrzeg i jadę ścieżką rowerową w kierunku Sandomierza . Teraz wreszcie jedzie się przyjemnie bo nie pod wiatr . Tuz przed Sandomierzem ścieżka rowerowa się kończy i trzeba teraz jechać ostrożnie bo tworzy się korek jak zwykle przy wjeździe do Sandomierza . Postanawiam odbić w boczne drogi aby uniknąć korka i wyjeżdżam da DDR pod samym mostem na Wiśle . Przejeżdżam most i jadę na stare miasto . Tu chwila odpoczynku no i zakup nowego piwa z Browar Sandomierz . Czas wracać . Opuszczam Sandomierz bocznymi drogami a potem odbijam na Wrzawy . Tu wjeżdżam na drogę szutrową która biegnie na wale lub tuz obok wału przy Sanie . I tak jadę szutrem około 7 km aż do mostu na Sanie w Radomyślu . Tu wracam na asfalty i jadę dalej bocznymi drogami do Stalowej Woli .
Fotki i trasa
Tarnobrzeg...pałac Tarnowskich
"
Wisła w Sandomierzu
"
Nowe piwo z Browar Sandomierz
"
"
Z Wrzaw aż pod Radomyśl jadę szutrową droga wzdłuż wału
"
Popołudniówka ... do Sandomierza i nazad
-
DST
72.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
03:04
-
VAVG
23.48km/h
-
VMAX
32.00km/h
-
Temperatura
22.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
No i posypała się pogoda a co za tym idzie nie jeździłem tez i rowerem . Dziś pogoda trochę lepsza więc posyanowiłem wybrać się popołudniem do Sandomierza , Akurat Danuiel też kręcił dziś w tamtych okolicach więc mamy spotkać się na Sandomierskim starym rynku i potem wracać razem
Ruszam więc przez miasto a potem jadę w kierunku Jamnicy i Grębowa. Grębów mijam bokiem a potem odbijam na Sokolniki I Trześń . Niby jest ciepło ale dość uciążliwy wiatr mam w twarz od samego startu aż do obwodnicy Grębowa . potem już boczny . Od Trześni juz tylko kilka km do Sandomierza . Akurat mniej więcej o tej samej porze zjawiłem się co Daniel więc nie czekamy na siebie . . Na rynku odpoczywamy kilkanaście minut a potem trzeba wracać . Opuszczamy Sandomierza i jedziemy bocznymi drogami i, potem kilkaset metrów główna a następnie znów odbijamy w boczne i nimi jedziemy aż do Stalowej Woli
Fotki i trasa
Pod Sandomierskim zamkiem
"
Sandomierskie stare miasto...Brama Opatowska
Popołudniowa przejażdżka
-
DST
49.00km
-
Czas
02:02
-
VAVG
24.10km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
27.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po ostatnich upałach musiałem ciut odpocząć więc dziś tylko krótka popołudniowa przejażdżka po okolicy .
Nie ma się co rozpisywać bo trasa krótka i prosta . Najpierw w kierunku Grębowa, potem na Sokoliki a tam odbijam na Orliska . Z Orlisk jadę w kierunku Zaleszan a potem odbijam na Kotową Wolę i dalej na Agatówkę i Rozwadów . Gdy wyjeżdżałem około 17 to jeszcze mocno grzało a gdy wracałem to już była całkiem znośna temperatura .
Zabrnie...stoję na przejeździe kolejowym i czekam aż śmignie jakiś IC
"
Wijąca sie poprzez pola i łąki droga na Orliska
"
Łęg w Zaleszanach
"
Kotowa Wola...jakaś nowa hodowla Danieli
"
Okrężnie nad Tanew w Ulanowie
-
DST
78.00km
-
Teren
14.00km
-
Czas
04:02
-
VAVG
19.34km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
30.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Bardzo ładnej pogody ciąg dalszy wiec trzeba korzystać, co prawda chwilami jest upalnie ale nie są to takie upały jak jeszcze tydzień temu więc da się spokojnie te kilkadziesiąt km zrobić . Dziś znów jadę w trasę z myślą aby pomoczyć nogi w rzecze . jedziemy wiec z Danielem nad Tanew w Ulanowie . Mijamy wiec miasto, potem Pysznica i tam odbijamy na Słomianą a następnie na Studzieniec i Kuziory . W Kuziorach chcemy popytać o spływy kajakowe bo jakoś mnie tak naszło na spływa kajakiem po leśnych rzekach ( bukowa lub Tanew ) . Daniel co nie chętny na taki spływ więc jak ktoś z czytających ten opis chciałby y popływać kajakiem to proszę dać znać .
Z Kuziorów wracamy do Studzieńca a tam wjeżdżamy na leśny szuter i nim jedziemy do Szwedów . Tu już asfaltem dojeżdżamy do drogi głównej Nisko - Janów Lubelski . odbijamy na Nisko a po kilku km skręcamy na Szyperki i dalej w kierunku Dąbrówki . Tu przejeżdżamy most na Tanwi i dobijamy w drogę polno leśna biegnącą wzdłuż rzeki i tak dojeżdżamy pod kąpielisko w Ulanowie . Rozkładamy się w cieniu drzew, mały posiłek i wreszcie można pochodzić sobie po rzece . Woda płytka i bardzo ciepła . No i czysta, potwierdzają to śmigające no stop pomiędzy nogami jakieś małe rybki a przy brzegach pełno żab . Po ochłodzie w rzece czas wracać . W Ulanowie jedziemy jeszcze w miejsce gdzie Tanew kończy swój bieg i wpływa do Sanu . Opuszczamy Ulanów przejeżdżając przez most na Sanie a tuz za mostem odbijamy w boczny asfalt który zaraz przechodzi w szuter biegnący przez pola i nim docieramy do Przędzla . Tu już asfaltem jedziemy do Woliny i dalej do Niska . Po drodze jeszcze zatrzymujemy się przy małym źródełku bijącym tuż przy drodze . Woda kryształ i bardzo zimna wiec moczymy ręce aż po łokcie i przez kilka km możemy się cieszyć chłodem z mokrych rękawiczek . W Nisku zajeżdżamy do słynnej na okolicę lodziarni . Kupuję sobie pyszne lody i od razu chłodniej . jedziemy dalej, teraz bocznymi drogami przez nisko aż w końcu gdzieś na końcu miasta wyjeżdżamy na polne drogi i nimi jedziemy jakieś 3 km aż do Chyłów a tam już wjeżdżamy na drogę główną do Stalowej Woli . Jedziemy jeszcze do sklepu rowerowego a potem do domu .
Poniżej fotki i trasa
W drodze do Studzieńca...szukamy jeżyn ale wszystko albo wyschnięte albo wyżarte
"
Rzeka Bukowa w Kuziorach
"
Szyperki..krowy jak krowy..idą całą droga :)
"
Malownicza dróżka biegnąca tuz przy Tanwi aż do kąpieliska w Ulanowie
"
Ulanów...sztuczny próg na Tanwi
"
Piękna Tanew
"
"
Medzia też zażywa kąpieli w rzece :)
"
"
Ulanów..ujście Tanwi do Sanu ... po lewej San a po prawej Tanew
"
Po drodze jeszcze mijamy małe źródełko z zimniutką woda więc moczymy w niej ręce i jedziemy dalej ciesząc się chłodem w ręce przez kilka km
"
Za Niskiem jedziemy jeszcze kilka km polnymi drogami
"
Ucieczka w Lasy Lipskie i Janowskie przed upałem
-
DST
91.00km
-
Teren
25.00km
-
Czas
04:04
-
VAVG
22.38km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
30.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Lato powoli się kończy a ja uświadomiłem sobie że jeszcze ani razu w tym roku nie pomoczyłem nóg w jakiejś rzecze czy zalewie . Ręce to po łokcie moczyłem w różnych źródełkach ale nóg w rzekach nie . . Jadę więc w moje ulubione miejsce czyli nad leśna rzekę Bukowa w Lasach Janowskich . Na skraju lasu w Momotach, tuz przy moście jest fajne miejsce gdzie woda jest płytka i zawsze ciepła bo miejsce jest nasłonecznione . Do Momotów jadę okrężnie przez lasy aby uniknąć upału .
Od rana ciepełko i tylko gdzieś czasami jakaś mini chmurka się pojawia na niebie ale z czasem jest ich co raz mniej .
mijam miasto, potem w Pysznicy odbijam w boczne drogi i nimi dojeżdżam do Studzieńca . Tu zjeżdżam z asfaltu na szutrowe drogi biegnąca przez las . Jadę szutrem około 6 km aż docieram do Szwedów . Tu tylko malutki kawałek asfaltu i jadę dalej przez las droga leśna która chwilami jest piaszczysta ale da się spokojnie jechać . i tak docieram do Łążka Garncarskiego gdzie wjeżdżam na asfalt . Za jakieś 3 km docieram do drogi głównej Nisko- Janów Lubelski . Jadę kawałek tą droga a potem znów odbijam w las i za chwilę znów jadę szutrami leśnymi aż do osady Szklarnia .. Znajduje się su min Ostoja Konika Biłgorajskiego, akurat koniki wygrzewają się na dużej łące przy lesie więc podchodzę i robię fotkę . Upał wiec ruszam dalej . Teraz jadę przez las asfaltem aż pod Porytowe Wzgórza a tam znów zjeżdżam na leśne dukty i nimi docieram do wspomnianego mostku na Bukowej . Tu się rozkłada w cieniu drzew i wchodzę do rzeki . Woda cieplutka i bardzo czysta . Jest bardzo płytko, miejscami tylko woda po kolana ale ogólnie to ledwo za kostki . I tak sobie chodzę po rzece aby się ochłodzić , między czasie mini posiłek i ochłodzony w rzece napój .. potem jeszcze wchodzę do rzeki z Medzia i suszenie nóg na słońcu . Czas wracać , upał co raz większy . Teraz już jadę asfaltem, mijam Momoty potem Jarocin i wyjeżdżam na drogę główna Nisko - Janów Lubelski . odbijam na Nisko a po kilku km zjeżdżam w boczne drogi i nimi docieram do Stalowej Woli .
Poniżej fotki i trasa
Na początek jade wioskami i lasami do Studzieńca
"
A w Studzieńcu wjeżdżam na leśny szuter którym dojeżdżam do Szwedów
"
Jakieś młode kajakarki płyną po Bukowej..trochę topornie im idzie gdy natrafiają na przeszkodę
Za Szwedami znów leśne szutry
"
A potem leśne drogi..czasami piaszczyste
"
Łążej Garncarski.....zagroda garncarska
"
"
Po kilku kilku km asfaltów znów jadę super szutrami przez Lasy Janowskie
"
Lasy Janowskie..Ostoja Konika Biłgorajskiego o osadzie Szkalrnia
"
I znów kilka k leśnymi duktami
"
Docieram wreszcie do celu dzisiejszej wycieczki ..rzeka Bukowa w Momotach
"
"
Medzia też moczy nogi..koła znaczy
"
"
Wracam..na niebie ani chmurki i grzeje
Do Sanktuarium Matki Boskiej w Leżajsku
-
DST
127.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
06:04
-
VAVG
20.93km/h
-
VMAX
35.00km/h
-
Temperatura
27.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
15 sierpnia czyli Wniebowstąpienia Święto Matki Boskiej i święto Wojska Polskiego .
Jadę więc do Sanktuarium Matki Boskiej w Leżajsku . W dzieciństwie i potem jeszcze gdzieś do około 22 roku życia, jeździłem do tego Sanktuarium w to święto z rodziną ...pociągiem lub autem . Potem jakoś ta tradycja zamarła ,a od kilku lat staram się tam jechać rowerem 15 sierpnia o ile jest dobra pogoda . Dziś jest pięknie więc jadę . W Leżajsku ma dołączyć jeszcze Daniel który postanowił do Leżajska jechać jakoś trochę okrężnie aby nabić km .
Ruszam więc, pogoda od rana piękna . Mijam Stalową Wolę a potem Nisko i jadę dalej główna . Dziś ruch znikomy więc można tą droga jechać w miarę bezpiecznie . Dojeżdżam do Rudnika nad Sanem który jest można powiedzieć wiklinową stolica Polski . Jak na stolyce przystało, maja tu też i wiklinowy pałac kultury pod którym robię fotkę i jadę dalej . Mijam Nową Sarzynę a za kilkanaście km jestem już w Leżajsku pod klasztorem Benedyktynów . Okazuje się że Daniel dojeżdża w tym samym momencie . Obok klasztoru, w lesie klasztornym znajduje się piękna stara droga krzyżowa z ciekawymi kapliczkami i tam właśnie udajemy się na odpoczynek w cieniu drzew i aby posilić się tm co mamy w plecakach . Pielgrzymów którzy przybyli do klasztory aby świętować święto Matki boskiej jest całkiem sporo ale to zaledwie małą część z tym co kiedyś było .. po odpoczynku ruszamy dalej. jedziemy przez Leżajsk a potem jedziemy w kierunku mostu na Sanie . Za mostem mieliśmy odbić w boczne drogi i nimi dojechać do zalewu Ożanna . Dojeżdżamy do Sanu...i widzimy ze mostu nie ma..stoją same filary...więc chyba totalny remont mostu . no nic..trzeba wracać i przez San przejechać mostem w Leżajsku .Aby nie wracać tą samą droga odbijamy w jakieś boczne które za chwilę przechodzą w szuter a następnie w polne drogi .. No i tak jedziemy jakieś 5 km po polnych drogach które czasami są ledwo zaznaczone i trzeba uważać aby nie skończyć na jakimś zupełnym bezdrożu . W końcu wyjeżdżamy na asfalt w bocznych częściach Leżajska i jedziemy w kierunku mostu na Sanie . Za mostem jeszcze jedziemy kilka km główna a potem odbijamy w boczne i teraz jedziemy w kierunku Krzeszowa . Przed Krzeszowem zatrzymujemy się przy źródełku z kapliczką Matki Boskiej . To odpoczynek i mały posiłek a także gaszenie pragnienia zimniutką wodą ze świętego źródełka . Po odpoczynku ruszamy dalej i za kilka km jesteśmy w Krzeszowie . Tu jeszcze wizyta w sklepie i krótki posiłek w cieniu drzew na rynku i jedziemy dalej do Ulanowa . Mijamy Ulanów bez przystanku i jedziemy dalej . Kilka km dalej odbijamy na Zarzecze i Pysznicę . Z Pysznicy już tylko kilka km do domu .
Poniżej fotki i trasa
Rudnik nad Sanem..wiklinowa stolica Polski , więc jest i pałac kultury :)
"
Leżajsk ...rezerwat przyrody Las Klasztorny
"
"
Leżajsk ..klasztor i bazylika Ojców Bernardynów w którym znajduje się Łaskami Płynący Wizerunek Marki Boskiej
"
"
Kapliczki Drogi Krzyżowej w lesie przy klasztorze
"
"
Las klasztorny
"
Za Leżajskiem jedziemy kilka km po szutrach i polnych drogach
"
Część dróg polnych ledwo widoczna
"
Daniel Szabrownik posila się marchewkami prosto z ziemi..i żyje . Wbrew temu co pitolą lekraze i inne typy co rozumy pozjadały
"
krzeszów..dojeżdżamy do kapliczki Matki Boskiej i cudownego źródełka "
"
Na źródełku stoi studnia z wiaderkiem więc można sobie zaczerpać zimniutkiej wody
"
Napełniam wodą bidon, potem gaszę pragnienie zimna wodą źródlana a na koniec chłodzę jeszcze colę w wodzie
"
Krzeszów...zegar słoneczny na rynku
"
Lasy Lipskie i skraj Wyżyny Lubelskiej
-
DST
97.00km
-
Teren
4.00km
-
Czas
04:04
-
VAVG
23.85km/h
-
VMAX
36.00km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dwa tygodnie przerwy w rowerowaniu...ciut lenistwa ale tez i odstraszyły mnie te upały ....już nie ten wiek na takie ekstrema .
No ale upały zeszły więc można rozruszać się trochę . Dziś jadę po okolicy, głównie asfaltami po Lasach lipskich a potem chciałem jeszcze zahaczyć o skraj Wyżyny Lubelskiej i tam choć kilka km pojeździć po polnych drogach .
Ruszam więc w kierunku Rzeczycy Długiej gdzie wjeżdżam w Lasy Lipskie i jadę dalej asfaltami przez las . Mijam kolejno Goliszowiec, Lipę, Gielnię, Banię i Maliniec .Kilka km za Malińcem wyjeżdżam z lasów i jadę kawałeczek główna Zaklików- Modliborzyce . po kilkuset metrach odbijam w boczna drogę i od razu jest lekko pod górkę ..znak że wjechałem na Wyżynę Lubelską . Teraz jadę po leciutko pofałdowanym terenie w kierunku Stojeszyna .. W Stojeszynie zjeżdżam z asfaltów i teraz jadę spokojnym tempel po polnych drogach, raz lekko w górę a raz lekko w dół . Cisza i spokój...szkoda tylko że wszystkie zboża naokoło wykoszone i taki krajobraz suchy jakby . Na koniec jeszcze zjazd mini wąwozem i jestem w we wsi Dabie . Tu wjeżdżam znów na asfalt a za kilkaset metrów zatrzymuje się przy pięknym źródlisku.... od kilku lat źródlisko trochę straciło swój urok bo zabezpieczono je kamieniami i siatkom ( źródlisko jest na dole skarpy a na górze są domy i groziło to chyba osunięciem ) . ale i tak jest to piękny cud natiry....woda tu wypływa z pod skarpy z kilku miejscach i tworzy mały zbiornik z krystalicznie czysta woda a potem przechodzi w strumk i płynie do Sanny . Tu kilka fotek i jadę dalej . Znów po kilkuset metrach wyjeżdżam na drogę główną i za chwilę jestem w Modliborzycach . Tu odpoczynek i mały posiłek . Ruszam dalej, teraz jadę główna do Janowa Lubelskiego . W Janowie dziś się nie zatrzymuje bo chciałem zdążyć jeszcze do sklepu rowerowego w Stalowej Woli . Mijam więc Janów i jadę teraz droga główna przez Lasy Janowskie . Potem odbijam w boczne drogi i nimi jadę przez
Krzaki, Słomianą i Pysznicę . W Stalowej Woli jestem po 16 więc na luzie zdążyłem jeszcze do sklepu rowerowego .
Poniżej fotki i trasa
Spokojnymi drogami przez Lasy Lipskie śmigam aż na skraj Wyżyny Lubelskiej
"
A potem cel mojej wycieczki...polne drogi na skraju wyżyny
"
"
"
"
"
Źródlisko we wsi Dąbie
"
"
"
"
Woda w źródlisku kryształowo czysta
"
Modliborzyce ... pomnik poświęcony pamięci Józefa Piłsudskiego
"
Stalowa Wola...wody w Sanie co raz mniej
"