Po sadach i wąwozach
-
DST
112.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
05:03
-
VAVG
22.18km/h
-
VMAX
40.00km/h
-
Temperatura
28.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wycieczka przyrodniczo-historyczno-literacka po okolicach Sandomierza . Do Sandomierza jadę dziś przez Grębów, Sokolniki i Trześń . Potem mijam stare miasto bokiem i śmigam dalej drogą główną aż do Samborca . Tam odbijam w prawo i od razu jest pod górę . Docieram do Żukowa i tam na chwilkę zjeżdżam pod pewien sad aby zrobić fotkę staremu i zniszczonemu wapiennikowi a także zwinąć do plecaka kilka pięknych jabłek . Dalej jadę już w stronę Gorzyczan i Chobrzan które są dziś moim celem . W Gorzyczanach lokalizuje piękny wąwóz który nazywa się Wąwozem Rafała . Skąd ta nazwa ?? Stefan Żeromski który napisał powieść Popioły część akcji tek książki umieścił właśnie w tych okolicach a główny bohater Popiołów ( Rafał Olbromski ) podróżuje tym wąwozem z Sandomierza do Tarnin . Wieś Chobrzany to powieściowe Tarniny właśnie i to właśnie w Chobrzanach zaczyna się ten wąwóz a kończy w Gorzyczanach . Chwilowo mijam wąwóz i jadę dalej do Chobrzan . Tam odbijam w boczną drogę biegnąca pomiędzy sadami i po chwili dojeżdżam do starej gruszy . Grusza ta ma ponad 200 lat i już jej pień jest mocno spróchniały ale gałęzie ma w dobrym stanie . Wedle miejscowej tradycji, pod ta gruszą siadał Stefan Żeromski i pisał wspomniane Popioły . Stefan Żeromski często bywał w tych okolicach . Jego wujostwo miało w Chobrzanach dwór i często ich odwiedzał . Ty robię sobie dłuższy odpoczynek pod wiatą w cieniu gruszy . Potem wracam do Gorzyczan i odbijam we wspomniany wąwóz Rafała . Lessowy wąwóz jest bardzo piękny, jest dość głęboki więc prawie zawsze jest tu cień który tak jak dziś daje trochę odpoczynku od upału . Szkoda tylko że jakiś czas temu wąwóz wyasfaltowano . Wąwóz pnie się pod górę a gdy się kończy znów jadę poprzez sady do Chobrzan . Teraz śmigam poprzez sady raz w górę a raz w dól, czasami przez szerokie wąwozy których tu jest bardzo dużo . Mijam Faliszowice, Światniki, Bilczę i Dębiany aż w końcu docieram do Obrazowa gdzie wyjeżdżam na drogę główną Sandomierz-Opatów . Odbijam na Sandomierz i po kilku kilometrach docieram na stare miasto gdzie robię sobie odpoczynek na posiłek i kilka fotek . Potem zjeżdżam ze starego miasta, a za mostem an Wiśle odbijam w boczne drogi i jadę do domu przez Skowierzyn i Dzierdziówkę .
Panoram starego Sandomierz od mostu na Wiśle"
Nie ogarniam ...znak że początek ścieżki rowerowej a pod nim ze koniec i taka sama kombinacja 20 metrów dalej...szlak roweowy green velo w Sandomierzu"
Pod Sandomierskie wzgórza i sady..gdzie nie spojrzeć to jabłka"
Ruiny wapiennika w sadach"
A jabłonie obrodziły w tym roku bardzooooo"
"
Wąwóz Rafała"
"
Chobrzany...Grusza Żeromskiego "
Piękne kamieniczki na Sandomierskim rynku"
"
Wycieczka po lasach i źródliskach
-
DST
126.00km
-
Teren
10.00km
-
Czas
06:02
-
VAVG
20.88km/h
-
VMAX
35.00km/h
-
Temperatura
33.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś kolejna wycieczka po lasach a także po źródliskach . Od rana juz bardzo ciepło, prawie bez chmurnie no ale i od rana znów wieje .
Ruszam przez miasto w kierunku Pysznicy ale po około kilometrze uświadamiam sobie ze zapomniałem portfela więc wracam do domu i znów ruszam :) . W Pysznicy odbijam na Słomianną i Krzaki, potem wyjeżdżam na drogę główną Nisko-Janów Lubelski . Odbijam na Janów i śmigam sobie przyjemnie bo z wiatrem . Za Katami dobijam w Lasy janowskie i śmigam dalej bardzo dobrą szutrówką przez las, jechałem nią wczoraj . Po około 8 kilometrach docieram do osady Szklarnia i tam zatrzymuję się przy ostoi Konika Biłgorajskiego . Akurat mam szczęście bo koniki pasą się na leśnej łące . Podchodzę ostrożnie do małego stadka i robię kilka fotek potem ruszam dalej asfaltem przez las w kierunku Porytowych Wzgórz .. Dziś nie odwiedzam cmentarza wojennego na którym są pochowani partyzanci biorący udział w tej wielkiej bitwie partyzantów z faszystami . Po kilku km dobijam w kierunki wsi Flisy a potem jadę do Dzwoli . Tu zatrzymuje się przy pięknym źródlisku . Tu robię sobie dłuższy odpoczynek, posilam się i podziwiam źródlisko . i jak zwykle widzę jakąś miejscową kobicinę która idzie do źródliska aby wyprać soje gacie itp . Co za ludzie....
Potem ruszam już drogą główną do Janowa Lubelskiego . Tam zatrzymuję się przy kolejnym pięknym źródlisku . Tu znów trochę odpoczynku bo od Dzwoli jadę non stop pod wiatr . Schładzam sobie dłonie w wodzie źródlanej, miałem nawet zdjąć buty i pochodzić trochę po małym zbiorniku wodnym utworzonym przez źródełka ale...woda ze źródełek jest lodowata, schłodziłem więc tylko dłonie . Po odpoczynku w tak pięknych okolicznościach przyrody ruszam dalej w kierunku Modliborzyc . W Modliborzycach zatrzymuję się tylko przy sklepie i śmigam dalej . Zaraz za Modliborzycami, we wsi Słupie dobijam w boczną drogę i zaraz potem zatrzymuję się przy innym źródlisku . Tu woda wypływa z kilku miejsc z pod małej skarpy . nie byłem tu chyba rok i ku memu wielkiemu zdziwieniu widzę iz komuś do łeba przyszło aby zmienić to miejsc i to na gorsze . Źródełka obłożono jakimiś kamieniami i siatką, przez to straciły na swej naturalności ale i tak jest to bardzo ale i tak warto jest się tu zatrzymać . Wracam na drogę główną i śmigam dalej, non stop pod wiatr a do tego jeszcze co raz mocniej grzeje . Po następnych kilku km odbijam w końcu w Lasy Lipskie . Tu już nie czuć tak wiatru no i jedzie się w cieniu drzew . Mijam maleńkie leśne wioski czyli Maliniec i Banię , potem mijam Gielnię i dojeżdżam w końcu do lipy . Tu odbijam w wąską asfaltówkę która biegnie przez las aż do Goliszowca i Rzeczycy Długiej . W Rzeczycy opuszczam las . Stąd już około 10 km do domu .
Lasy Janowskie...mały zbiornik wodny "
Lasy janowskie..osada Szklarnia . Wieża widokowa przy ostoi Konika Biłgorajskiego"
Hmmm...teraz to się zastanawiam czy podejść do koników czy jednak nie :) "
...podszedłem..i nie zostałem pogryziony ani skopany"
Siakies muchomory czy coś rosną na wybiegu koników..meijmy nadzieję że im nie zaszkodzą "
Lasy Janowskie..osada Szkalrnia"
Lasy janowskie..kapliczka z figurą Jezusa Frasobliwego, stojąca w pobliżu Porytowych Wzgórz"
Dzwola..odpoczynek przy źródlisku"
Dzwola...piękne źródlisko "
Woda jak widać jest kryształowa ...no chyba że jak zwykle ktoś tu przyjdzie prać gacie"
...kryształowa i bardzo zimna..ludzie chłodzą tu kanki z mlekiem..a moze to kanka z piwem ??..mogłem sprawdzić :)
Janów Lubelski..fontanny zasilane wodą ze źródliska"
Janów Lubelski..źródlisko"
...woda czyściótka i bardzoo zimna"
Woda wypływa z kilkunastu miejsc w tym źródlisku..."
Odpoczynek w ciueniu a przy okazji schładzam sobie dłonie w bardzo zimnej wodzie..."
Słupie...źródlisko"
Kryształowa woda wypływa z kilku mijscach wprost z pod małej skarpy ale też z innych miejsc pod drzewami"
Tu wypływa wprost z pod korzeni drzewa "
Woda że źródełek tworzy mały strumyk który potem zasila okoliczne stawy"
W Rzeczycy Długiej opuszczam piękne Lasy Lipskie"
Wycieczka w Lasy Lipskie i Janowskie
-
DST
93.00km
-
Teren
20.00km
-
Czas
05:02
-
VAVG
18.48km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
28.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po odegnaniu lenia dziś znów ruszam w trasę . Na początku jadę do Rzeczycy Długiej gdzie odwiedzam babcię, tu spędzam koło dwóch godzin a potem już ruszam dalej w lasy . Na początek Lasy lipskie w które wjeżdżam zaraz za Rzeczycą . Mijam Goliszowiec i zjeżdżam z asfaltu, teraz jadę szutrówką leśną w kierunku maleńkiej wioski Kruszyna . Po pewnym czasie droga przechodzi w dukt leśny, trochę piachu ale da się jechać . Za Kruszyną znów wygodna szutrówka którą dojeżdżam do innej małej wioski ukrytej w lesie , czyli do Kochan . Tu się zatrzymuje na kilka fotek i dalej jadę duktem leśnym aby znów po jakimś czasie wjechać na szuter . W końcu docieram znów do asfaltu przed samym Gwizdowem . Niby asfalt a tak kiepskiej jakości że szuter przy tym jest równy jak stół . Jadę oczywiście non stop przez Lasy Lipskie w kierunku Modliborzyc . Droga z każdym kilometrem co raz gorsza, mijam kolejno malutkie wioski Kalenne i Ciechocin . W końcu wyjeżdżam z lasu i jadę teraz lekko pod górkę aby do Modliborzyc zjechać krótkim ostrym zjazdem . Szosa dziurawa więc trzeba uważać zjeżdżając . W Modliborzycach robię sobie przystanek na miejscowym rynku i posilam się . Ruszam dalej, teraz jadę już droga główną w kierunku Janowa Lubelskiego . Jedzie się dość ciężko bo wieje bardzo silny boczny wiatr . W Janowie kilka fotek i ruszam dalej . Teraz jadę przez Lasy janowskie, na początek asfaltem . Wieje teraz mocno w twarz ale las dość dobrze chroni więc nie jest tak źle . Po mniej więcej 2-3 km odbijam w drogę szutrowa których tu ostatnio przybyło sporo i są w idealnym stanie, jedzie się tak dobrze jak po asfalcie . Szutrami jadę ponad 10 km aż w końcu wyjeżdżam na asfalt a zaraz potem na drogę główna Nisko-Janów Lubelski . Odbijam na Nisko no i teraz zaczynam czuć naprawdę jadę od Janowa pod wiatr . Ledwo wlokę się max 17 na godzinę . Najgorzej wieje gdy przejeżdżam przez miejsca gdzie las trochę oddala się od drogi lub przez wsie . W końcu odbijam z głównej w drogę boczną i od razu jedzie się o niebo lepiej . Mijam kolejno wioski Krzaki, Słomianna i Pysznica potem już droga rowerowa do domu .
W ogródku u babci...dynie , jabłonie i winorośl"
"
"
Przystanek w Kochanach pod wielkim dębem z kapliczką Matki Boskiej"
"
Modliborzyce...ładny klomb na rynku z wkomponowanym herbem Modliborzyc"
Janów Lubelski...kwiatowy paw w Janowskim parku"
Janów Lubelski..Sanktuarium Matki Boskiej Różańcowej"
Wspaniała droga szutrowa w Lasach Janowskich...nic tylko jechać i podziwiać przyrodę "
Lasy janowskie...przystanek przy jednej z licznych tu wiat dla turystów"
Przy wiacie, poradnik grzybiarza...teraz na czasie"
Tablice informacyjne przy szutrówce..."
Wycieczka w pod Sandomierskie sady
-
DST
105.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
05:03
-
VAVG
20.79km/h
-
VMAX
45.00km/h
-
Temperatura
26.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wreszcie ruszyłem leniwy tyłek po 15 dniach . Dziś wycieczka w pod Sandomierskie sady sprawdzić jak tam sady gruszkowe :)
Do Sandomierza jadę z wiatrem więc jakoś nie odczuwam straty formy...na razie .
Dziś nie niedziela więc lepiej unikać głównej trasy na Sandomierz, jadę więc w kierunku Grębowa potem odbijam na Zabrnie i Sokolniki . Na główną wyjeżdżam dopiero w Trześni i jadę już prosto do Sandomierza . Przejeżdżam most na Wiśle i już za kilkaset metrów zaczyna być pod górkę co mocno odczuwam . Mijam Sandomierz i potem odbijam na Dwikozy, tu akurat jadę ostro w dół . W Dwikozach odbijam w lewo i jadę pod górkę wąwozem, a raczej toczę się z trudem . Docieram wreszcie do wsi Góry Wysokie , tu na chwilkę odbijam w sady na jabłka i aby zdjąć koszulkę z długim rękawem bo robi się gorąco . Wracam na asfalt i jadę dalej aż pod miejscowy kościół . Tu jadę ostro w dół pięknym wąwozem który kończy się w Nowych Kicharach .. Tu odbijam na chwilkę w boczną drogę i zajeżdżam pod ruiny starej baszty Ruiny kaplicy w Kicharach . Trochę zmęczyły mnie tutejsze wzniesienia więc robię tu krótki odpoczynek . Następnie wracam na asfalt i jadę w kierunku wsi Gałkowice . Tu mam upatrzone w tamtym roku pyszne i wielkie gruszki rosnące w sadzie i marnujące się . Po upalnym lecie ale i bardzo suchym, gruszki są i jest ich bardzo dużo ale jeszcze są bardzo twarde więc jeszcze minie trochę czasu aż dojrzeją . Do plecaka ładuję tylko jedną gruszkę i ruszam dalej. Teraz jadę w kierunku drogi głównej Sandomierz - Ożarów . Wjeżdżam na drogę główną i teraz już mam pod uciążliwy wiatr aż do domu . Nie dość że wiatr to jeszcze wzniesienia które dają mi w kość . Straciłem formę i to bardzo . W końcu dowlokłem się do Sandomierza . Odbijam w boczną drogę i jadę szukać dwóch geokeszy . Jeden znajduję nie daleko starego dworku a drugi przy wzgórzu Salve Regina . Na Salve Regina robię sobie też postój na mały posiłek i odpoczynek . Potem zjeżdżam w dół do drogi głównej . Odbijam jeszcze na chwilkę nad Sandomierskie bulwary Wiślane a potem opuszczam Sandomierz . Za mostem na Wiśle, odpijam w boczne drogi i jadę przez Skowierzyn, Dzierdziówkę i Majdan Zbydniowski do domu . Po tych marnych 105 km czuję się jakbym ze 200 zrobił .
Góry Wysokie...polna droga pomiędzy polami i sadami"
Tu krótki przystanek"
Drzewa uginają się od jabłek"
"
Nowe Kichary...ruiny baszty"
Mój cel na dziś...sad z gruszkami "
A gruszek na tony..ino jeszcze nie dojrzałe"
"
"
Plecak gotowy...ale nie am co brać gruszek twardych jak kamienie"
Sandomierz...wzgórze Salve Regina"
Postój na Salve Regina i mały posiłek"
Sandomierska flota rzeczna stoi przy brzegu...wody w Wiśle mało a i turystów dziś też znikome ilości"
"
Mini wycieczka na wieś
-
DST
26.00km
-
Czas
01:01
-
VAVG
25.57km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, więc jest okazja aby ruszyć gdzieś dalej w kilka osób . i taki był plan który niestety szlak trafił przez nie spodziewane nocne opady deszczu, z rana też zapowiadało się na deszcz więc nie pojechaliśmy z Danielem w zaplanowaną dłuższą trasę . W okolicy południa ciężkie chmury przeszły ale i tak było zachmurzone . Postanowiłem przejechać się choć do babci na wieś . Tam miałem okazję zjeść kiełbaskę z grilla :) . Potem wróciłem do domu ciutek dłuższą trasą przez Jastkowice i Pysznicę . Gdy wracałem wypogodziło się całkowicie ale jakoś nie miałem pomysłu na dalszą jazdę więc skończyło się na marnych 26 km .
Grill ...mniam :)"
Miaukotek siedzi w wyschniętych ogórkach"
Kwiaty w ogródku tez już ledwo zipią, pomimo podlewania "
Winogrono ma się dobrze ale straszna kwasiura"
"
Ale najważniejsze że papryka ma się dobrze "
Do ujścia Tanwi i w Lasy Janowskie
-
DST
109.00km
-
Teren
13.00km
-
Czas
05:02
-
VAVG
21.66km/h
-
VMAX
35.00km/h
-
Temperatura
33.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś znów wycieczka w Lasy Janowskie, jeździć trzeba a tylko w lesie da się jakoś te upały znieść . Ale zanim ruszę w las, postanawiam jeszcze udać się do Ulanowa i tam potaplać się w ujściu Tanwi do Sanu .
Ruszam więc w kierunku Ulanowa, jadę przez Pysznicę, Kłyzów i Zarzecze a potem odbijam w prawo i za kilka km jestem w Ulanowie . Tam zjechałem z asfaltu i poprzez nadbrzeżne łąki dotarłem do ujścia ale od drugiej strony . Tu jakoś nie było gdzie zostawić rowera tak abym go widział z rzeki więc wracam na asfalt i jadę do ujścia od strony Ulanowa . Tu bez problemu znajduję odpowiednie miejsce dla mojej Medzi i schodzę potaplać się w rzece . Woda w Sanie bardzo płytka i bez problemu można przejść na drugi brzeg bez moczenia majtek a do tego woda jest naprawdę ciepła . Tu gdzie woda z Tanwi wpada do Sanu woda jest ciut głębsza i zimniejsza ale i tak jest bardzo płytko i woda jest ciepła . Łażę tak po rzece z 30 minut i potem ruszam dalej, w Ulanowie jeszcze zatrzymuję się na krótki posiłek i ruszam dalej . Wracam do miejsca gdzie odbiłem na Ulanów i teraz odbijam w prawo i jadę w kierunku Dąbrówki gdzie odbijam w boczną drogę i śmigam już przez lasy i łąki do wsi Mostki i dalej do wsi Deputaty , tam odbijam na Pęk i i teraz już jadę wąskim asfaltem przez las . Dobrze że jadę przez cały czas teraz w cieniu drzew bo zaczyna robić się naprawdę gorąco . Jadę i jadę tak bez końca tym lasem aż do wsi Ujście gdzie dobijam na Szewce . Za Szewcami wjeżdżam na drogę szutrową wiodącą przez las . Droga ta wiedzie po części poprzez nasyp starej kolejki wąskotorowej Lipa-Biłgoraj . Po kilku km szuter odbija trochę w prawo i nie biegnie juz starym nasypem, ja postanawiam jechać dalej nasypem ale nie jadę nim długo bo po mniej więcej kilometrze wygodna ścieżka kończy się i dalej nasyp już jest zarośnięty . Wracam więc duktem leśnym do szutru i jadę nim aż pod Porytowe Wzgórza . Tu odbijam w lewo i jadę innym szutrem w kierunku wsi Momoty . W Momotach jeszcze zatrzymuję się tak jak ostatnio przy rzece Bukowa i znów ochładzam się brodząc w płytkiej i bardzo ciepłej wodzie . Medzię też ładuję do rzeki . potem ruszamy dalej, mijamy Momoty, potem Jarocin i wjeżdżam na drogę główną Nisko-Janów Lubelski . Odbijam na Nisko a po kilku km odbijam w boczne drogi i jadę do domu przez Krzaki i Pysznicę . Od Momot non stop po może nie silny ale bardzo uciążliwy wiatr a do tego jeszcze grzało strasznie .
Medzia nad ujsciem Tanwi...po [rawej Tanew a po lewej San"
"
Jak widać, można spokojnie wejść na środek Sanu a nawet przejść na drugi brzeg bez moczenia majtek"
Można też opalać się nie łachach piasku ale piasek bardzo gorący"
Lasy janowskie..droga szutrowa biegnąca po nasypie kolejki wąskotorowej"
Potem szuter odbija w las a po nasypie wiedzie droga leśna"
Szlaków rowerowych i pieszych w Lasach Janowskich jest bardzo duzo"
Na chwilkę zjeżdżam z szutru na dukt leśny"
Jeden a bardzo licznych pomników partyzanckich w tych lasach"
"
Kapiemy się w rzece razem z Medzia :) "
"
Wycieczka w Lasy Janowskie
-
DST
86.00km
-
Teren
26.00km
-
Czas
05:03
-
VAVG
17.03km/h
-
VMAX
35.00km/h
-
Temperatura
28.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dawno nie szwendałem się po lasach więc dziś postanowiłem posmigać trochę po Lasach Janowskich .
Ruszam około 10 i już jest bardzo ciepło, mijam miasto i jadę dalej przez Pysznicę, Słomianą I Krzaki . Potem wyjeżdżam na drogę główną Nisko-Janów Lubelski i kieruję się w stronę Janowa . Po kilku km, za Ździarami odbijam w boczna drogę i jadę dalej przez wieś Jarocin . Tu na chwilkę zatrzymuję się przy miejscowym zalewie a kawałek dalej zjeżdżam na chwilkę w drogę leśną . Zatrzymuję się na chwilkę przy mogile zbiorowej żydów . W roku 1942 w Jarocinie, hitlerowcy zamordowali około 80 żydów pochodzących z okolicznych miejscowości a potem ciała zakopano właśnie w tym miejscu . Ruszam dalej i teraz już jadę non stop asfaltem przez Lasy Janowskie aż do Momotów gdzie zatrzymuję się przy drewnianym kościele pw Św Wojciecha . Kościółek ten wybudował z pomocą mieszkańców wsi ksiądz Kazimierz Pińciurek ,, Bez żadnych planów architektonicznych, zezwoleń na budowę i bez udziału fachowców a tylko dzięki pomysłowi księdza i pracy parafian wybudowano tą świątynię w latach 1972-1975 . Wnętrze kościoła też wykonano w całości z drewna a wykonawcą też był ksiądz Pinciurek . Kilkanaście metrów obok kościoła stoi wiata dla turystów więc tu zatrzymałem się na mały posiłek .. Po odpoczynku ruszam dalej przez wieś, po kilkuset metrach odbijam w piaszczystą drogę i jadę nią w kierunku ściany lasu . Dojeżdżam do mostku na rzece Bukowa . Woda w leśnej rzece jest bardzo czysta więc postanawiam skorzystać z okazji i trochę ochłodzić się w rzece . Woda jest bardzo płytka, ledwo za kostki i dość ciepła . Potaplałem się kilkanaście minut w rzece i ruszam dalej . Teraz już jadę przez las drogą szutrowa, po chwili zjeżdżam z drogi szutrowej na niebieski szlak który wiedzie przez Lasy Janowskie . Tu droga jest bardzo piaszczysta i kawałek trzeba prowadzić rower ale za to widoki są bardzo ładne , z jednej strony drogi las porasta malutkie wzgórki a z drugiej leśne jeziorka . Docieram do małej wieży widokowej i tu chwilka odpoczynku i ruszam dalej . po chwili szlak niebieski łączy sie z zielonym i wraca na drogę szutrowa która wiedzie aż do Porytowych Wzgórz . Tu znajduje się spory pomnik i cmentarz wojenny poświęcony poległym partyzantom Polskim i Rosyjskim którzy polegli tu w jednej z największych bitew partyzanckich w czasie II wojny światowej . Za pomnikiem została wytyczona ścieżka dydaktyczne, pokazująca miejsca w których rozgrywały się walki . Tą ścieżką docieram pod pomnik i dalej już jadę asfaltem przez las . Po kilku km docieram do osady leśnej Szklarnia . Tu odbijam w drogę szutrową i dalej śmigam przez las . Jedzie się bardzo przyjemnie, szuter ostatnio został odnowiony więc śmiga się prawie jak po asfalcie . Wreszcie docieram do drogi głównej Nisko-Janów Lubelski i odbijam na Nisko . Docieram do Żdziar i dalej już jadę do domu przez Krzaki, Słomianą i Pysznicę .
Nad zalewem w Jarocinie"
Jarocin...mogiła zbiorowa pomordowanych żydów"
Lasy Janowskie..gdzieś na trasie"
Momoty...drewniany kościółek pw Św Wojciecha "
Momoty..odpoczynek przy wiacie"
"
Mostek na leśnej rzece Bukowa"
Jak widać, woda w rzece czysta a piasek żółty jak nad morzem"
"
Potaplałem się trochę w rzece"
"
"
Lasy Janowskie..na niebieskim szlaku..wieża widokowa"
Widok z wieży"
"
Szlak niebieski i zielony Lasów Janowskich"
"
Pomnik na Porytowych Wzgórzach"
Groby partyzantów Polskich i Rosyjskich "
Ścieżka dydaktyczna za pomnikiem"
"
Pojedynczy grób partyzancki przy ścieżce dydaktycznej"
Lasy Janowskie..tablice informacyjne przy osadzie Szklarnia"
"
"
"
Susza i piach słonecznikowi nie straszne :)"
Na szaber w sady
-
DST
122.00km
-
Teren
10.00km
-
Czas
06:01
-
VAVG
20.28km/h
-
VMAX
45.00km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wycieczka rowerowa w celach szabrowniczych :) do pod Sandomierskich sadów . Ruszamy z Danielem o 8 rano i jedziemy do Sandomierza najkrótszą droga . Potem przejeżdżamy Sandomierz bez zatrzymywania się a potem jedziemy kilka km droga główna w kierunku Ożarowa .Od Sandomierza już teraz pofałdowany , raz jedziemy pod górkę a raz z górki W Gałkowicach odbijamy w boczne drogi i teraz już jedziemy przez wszech obecne tu sady. My polujemy na brzoskwinie, morele i śliwki . Oczywiście w sadach królują wszelakie odmiany jabłek, sporo tez jest wiśni i czereśni ale na nie już się sezon skończył . Mijamy Wilczyce i odbijamy na Dachrzów, między czasie jeszcze musimy się przedrzeć przez sady jadąc po trawie bo kierujemy się szlakiem a nie drogą :) . W końcu dojeżdżamy do Dacharzowa i tam zatrzymujemy się przy pięknym kościele pw Najświętszego Serca Pana Jezusa . Kościół zbudowany jest z miejscowe kamienia i wygląda na stary ale tak naprawdę zbudowano go w roku 1933 . Sama parafia jest o wiele starsza bo jej historia zaczyna się już w roku 1216 , między czasie istniało tu kilka kościołów które uległy zniszczeniom . W kościele ktoś pięknie gra na organach więc można wejść na chwilę i posłuchać . Ruszamy dalej, za Dacharzowem znów opuszczamy asfalt i jedziemy pięknym głębokim wąwozem . O ile dobrze kojarzę to jedziemy nim pierwszy raz . Za wąwozem znów asfalt i za chwilkę zatrzymujemy się przy sadzie pełnym brzoskwiń . A brzoskwinie w większości wprost wielkie i dojrzałe . Te które wiszą na gałęziach jeszcze ciut twarde ale są i w pełni dojrzałe . A najwięcej leży pod drzewami i się marnuje . Wypatruję pod pierwszym lepszym drzewem piękne dwie brzoskwinie które już spadły i jeszcze nie nadgniły . Wprost rozpływają się w ustach i są pełne soku...coś przepysznego . W sklepie takich nie kupicie . Zrywam jeszcze kilka z drzew i napełniam nimi plecak . Aż żal odjeżdżać, szczególnie że większość z tych owoców po prostu się zmarnuje . no ale jedziemy dalej . Docieramy do drogi głównej Sandomierz - Opatów i jedziemy kawałek w stronę Opatowa . . Po przejechaniu około 1.5 km znów odbijamy w boczne drogi i jedziemy znów poprzez sady . Wreszcie udaj się nam natrafić na sad z śliwkami . Śliwki oblepiaja gałęzie drzew i już są w pełni dojrzałe, a do tego przepyszne i bez dodatków mięsnych w postaci robaków . Zjadamy po kilka śliwek, za pakuję trochę do plecaka, ale nie dużo bo już mam mało miejsca . Daniel wyciąga wielka reklamówkę którą napełnia śliwkami a potem pakuję to do plecaka ( ma dużo większy plecak niż mój ) . Zadowoleni, ruszamy dalej przez sady aż w końcu postanawiamy jechać pod ruiny zamku w Międzygórzy lecz inną niż zazwyczaj droga . Trochę się zakręciliśmy i jedziemy przez las droga szutrową, potem jedziemy wąwozem w dół, choć po prawdzie to nie jedziemy a idziemy bo wąwóz tu ma bardzo zniszczona i popękaną nawierzchnię i pełna ogromnych dziur w których zmieściłby się człowiek .Trzeba uważać nawet jak się prowadzi rower, po drodze jeszcze mijamy zarośnięty i opuszczony kamieniołom . W końcu docieramy do asfaltu i jedziemy już prosto pod zamkowe ruiny . Tu rozbijamy się z majdanem w cieniu drzew i przy małym strumyczku . Odpoczywamy tu trochę , posilamy się a ja idę zwiedzać ruiny . Ruiny położone są na wzniesieniu i dotarcie do nich jeszcze nie dawno było bardzo trudne . Od tej strony od której dziś można dość łatwo podejść , jeszcze nie dawno nie dało się wogóle podjeść gdyż wszystko było zarośnięte drzewami i krzakami . Trzeba było praktycznie okrążać wzgórze i iść po wąskiej ścieżynce która też nie byłą łatwa do przejścia dla wszystkich . No i same ruiny były dużo bardziej zarośnięte . Na szczęście trochę to wszystko uporządkowano i teraz jest o wiele łatwiej tam się dostać i i same ruiny wyglądają o wiele ciekawiej . Same ruiny zamkowe mają ciekawą historie . Zamek wybudowany został w I połowie XIV wieku przez Kazimierza Wielkiego i wchodził w skład zamków broniących Polskę przed wschodnimi najeźdźcami . Około 1370 roku , król Kazimierz przekazał zamek Janowi Zaklice .Z biegiem stuleci zamek przechodził pod władanie różnych właścicieli którzy go rozbudowywali i przebudowywali .
W XVII wieku, jego ostatnimi znanymi właścicielami byli Potoccy . Od tego czasu bardzo mało wiadomo o tym zamku, nie wiadomo nawet czy zburzony został podczas Potopu Szwedzkiego czy po prostu został opuszczony i czas zrobił swoje .
Ruszamy dalej i teraz jedziemy znów do drogi głównej Sandomierz - Opatów, odbijamy na Sandomierz i juz bez przystanków jedziemy aż do Sandomierza . Tam jeszcze wjeżdżamy na stare miasto, potem zjeżdżamy pod Wisłę . Śmigamy przez most . Za mostem odbijamy w boczne drogi i już do samej Stalowej Woli jedziemy bocznymi drogami .
Dacharzów..kościół pw Najświętszego Serca Pana Jezusa"
"
Szabrowanie po sadach"
Piękne i smaczne brzoskwinie "
"
Tyle sie ich marnuje pod drzewami..."
I śliwki"
"
"
Daniel szabrownik :) "
Ruiny zamku w Międzygórzu"
Widok z ruin na piękna, pofałdowana i pocięta wąwozami ziemie Sandomierska "
Wycieczka do ujścia Sanu
-
DST
91.00km
-
Teren
16.00km
-
Czas
05:00
-
VAVG
18.20km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
30.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś chyba ostatni dzień tegorocznych upałów więc postanawiamy z Grześkiem pojechać nad ujście Sanu do Wisły . Ruszamy dopiero po 11 więc już dość mocno grzeje ale też słonce jest jakoś lekko przymglone a od zachodu idą jakieś chmurki więc nie jest tak źle . Ruszam więc w stronę Radomyśla główną droga przez Turbię i Zbydniów . W Zbydniowie odbijam w boczną i za kilka km jestem w Radomyślu . Tam już czeka Grzesiek . Jeszcze małe zakupy w sklepie i ruszamy dalej . Dojeżdżamy do Pniowa i tam obijamy w stronę Sanu . Po kilku km dojeżdżamy do miejsca gdzie kursuje prom na Sanie . oczywiście teraz nie kursuje bo za niski stan wody, na środku rzeki wielka łacha która uniemożliwia przeprawianie się nawet łódka która czasami zastępuję prom w tym miejscu . Chwilka odpoczynku i ruszamy dalej, teraz już jedziemy droga szutrową wzdłuż wału . Jedziemy tak kilka km aż w końcu odbijamy nad samo ujście Sanu . Jeszcze 3 lata temu było tu fajne zejście nad wodę a dziś niestety wszystko pozarastane więc trudno byłoby wskoczyć do wody choć kusiło bardzo . San i Wisła to bardzo zdradliwe rzeki, a przy brzegach zazwyczaj woda może być głęboka . Na rzece utworzyły się łachy piachu i małe wysepki . Szkoda że nie dało się zejść do wody . Gdy byłem tu jakieś 3 lata temu , podczas podobnej suszy to zejście było możliwe i można było chodzić praktycznie od brzegu do brzegu . Tu spędzamy jakieś 30 minut i ruszamy dalej wspomnianym szutrem . Docieramy nim aż do następnego miejsca gdzie kursuje prom rzeczny . po drugiej stronie Wisły prom stoi bezczynnie w sławnym Zawichoście . Tu już wjeżdżamy na asfalt i kierujemy się w stronę drogi głównej . Tam odbijamy w prawo i jedziemy kawałek tą droga a następnie odbijamy w las . Na początku jedziemy droga szutrowa a potem asfaltem o różnej jakości . Po jakiś 10 kilometrach docieramy w końcu w okolice wsi Irena . Zanim jednak wjedziemy na normalna drogę, musimy jeszcze kawałek przejechać przez drogę wyłożoną czymś na kształt betonowych podkładów kolejowych...jedzie się tym strasznie . Potem już tylko km do Zaklikowa . Tam Grzesiek jedzie do domu a mi pozostało jeszcze jakieś 25 km do domu .
Nieczynny prom w Czekaju Pniowskim"
"
Odpoczynek przy ujściu Sanu"
W tle widać Wisłę"
Ujście Sanu do Wisły...po lewej San a po prawej Wisła"
Łachy na Wiśle"
"
Po drodze jeszcze mały szaber przy sadzie :) "
"
Wieczorna wycieczka do Sandomierza
-
DST
90.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
04:03
-
VAVG
22.22km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś dwie wycieczki . Jedna krótka, czuli wizyta u babci a potem wybrałem się pod wieczór do Sandomierza ,
W południe pojechałem do babci najkrótszą droga czyli przez miasto a potem w kierunku mostu na Sanie , jeszcze kilka km i jestem w Rzeczycy Długiej . Wróciłem przez Jastkowice i Pysznicę .Upał jak cholera....
Do Sandomierza ruszyłem kilka minut po 18 więc już było znośnie . Do Sandomierza jadę trochę okrężną droga . Najpierw w kierunku Jamnicy i Grębowa a potem odbijam w boczne drogi i jadę przez Zabrnie, Sokolniki i Trzesń . Za Trześnią wjeżdżam znów na drogę główną i jadę prosto do Sandomierza . W Sandomierzu najpierw zajeżdżam pod przystań nad Wisłą a potem już śmigam na stare miasto . Tam odpoczywam na starym rynku a potem łażę po rynku i okolicy . Kilka fotek i trzeba wracać . Zjeżdżam w dół ze starego rynku pod Sandomierski zamek i tam spotykam kumpli z Sandomierskiej Ekipy Rowerowej . Chwilka rozmowy i ruszam dalej . Przejeżdżam most na Wiśle , potem odbijam na Stalową Wolę . Teraz jedzie się bardzo przyjemnie bo juz tak nie grzeje ale dalej jest bardzo ciepło . Zapalam lampki i ruszam dalej . Teraz jadę już najkrótszą droga . mijam Gorzyce, Zaleszany, Zbydniów i Turbię . Jeszcze tylko jakieś 10 km od Turbi i jestem w domu
Sandomierska flota śródlądowa "
"
Sandomierz..Brama Opatowska"
Sandomierz..Sandomierski ratusz na starym rynku"
"
"