Majówka...dzień trzeci...na grilla do lasu
-
DST
56.00km
-
Teren
12.00km
-
Czas
03:00
-
VAVG
18.67km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Majówki dzień trzeci . Dziś pogoda podobna do wczorajszej z tym że cieplej i więcej słońca ale za to bardziej burzowo . Na dziś umówiłem się ze znajomymi na grilla w lesie . Ja jadę rowerem a oni dojadą autem . Ruszam więc w przez miasto, potem już jadę w kierunku Lipy gdzie zjeżdżam z drogi głównej i wjeżdżam w Lasy Lipskie .Mijam Gielnię a potem już jadę wąską asfaltówką przez las w kierunku Malinca .W lesie nagle zrobiło się ciemno i zaczęło grzmieć ale na szczęście deszcz chyba jakoś bokiem przeszedł . W Malincu odbiłem w kierunku malutkiej osady Osówek położonej w lesie pomiędzy stawami . Do Osówka jadę wąskim asfaltem malowniczo biegnącym pomiędzy stawami . Po dotarciu na miejsce czekam na przybycie reszty . W końcu dojechali i rozkładamy majdan po wiatami . Rozpalamy grilla, potem czekamy aż wszystko ładnie się upiecze i zjadamy co tam każdy ma . Czas wracać . Teraz wracam praktycznie non stop lasami . Na początek jadę z Osówka droga leśną do Gwizdowa gdzie chwilę jadę asfaltem aby za chwilę odbić w kierunku Kochan . Teraz już jadę non stop drogami leśnymi, raz jest to szuter a raz leśny dukt a nawet kawałki piachu który na szczęście można teraz przejechać bo wcześniej popadał deszcz . W Kochanach odbijam w inna drogę leśną i nią jadę dalej aż w końcu wyjeżdżam z lasów w okolicach Jastkowic . Teraz juz tylko kilka km asfaltem do domu .
Lasy Lipskie...okolice Gielni...tu kiedyś stał drewniany dom po którym zostały tylko juz zdziczałe drzewka owocowe i ziemianka"
Lasy Lipskie..wiata w lesie, jedna z kilku więc w razie deszczu jest gdzie się schronić"
Lasy Lipskie..śmigam teraz wąską asfaltówką przez las do Malińca"
Lasy Lipskie..droga na Osówek pomiędzy stawami..jak widać robi się burzowo"
"
"
Lasy Lipskie..Osówek..pomnik ofiar pacyfikacji wsi"
Lasy Lipskie..wszędzie pełno jagodzinców"
A jagody juz rosn"
Osówek..dojeżdżam na miejsce i czekam na resztę"
"
W końcu zjawia się reszta towarzystw"
"
Grilujemy..."
Mniam...."
Lasy Lipskie..Gwizdów..już naprawd rzadki widok..pasące się krowy i koń"
Śmigam teraz drogami leśnymi przez las..tu ciut błota"
Tu dobry szuter"
Dukt leśn"
"
I trochę piachu.."
Majówka..dzień drugi..wycieczka po okolicznym lesie i nad Łęgiem
-
DST
46.00km
-
Teren
15.00km
-
Czas
02:04
-
VAVG
22.26km/h
-
VMAX
28.00km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Drugi dzień majówki ...Dziś z rana niby ciepło ale zachmurzone więc ruszyłem dopiero około 13 gdy zaczynało słonce co raz bardziej przebijać się przez chmury . Czasu na jakąś wycieczkę nie ma za dużo a i pogoda nie pewna więc wycieczka tylko po okolicy . po przejechaniu przez miasto jadę kawałek główna w kierunku Jamnicy ale po jakiś 2 km odbijam w las i teraz jadę drogami leśnymi kilka km aż wyjeżdżam z lasu . Teraz kawałek asfaltem a potem droga szutrowa aż do Kotowej Woli . Tu znów asfalt . Odbijam w stronę Jamnicy a potem na Grębów . Za Grebowem robię sobie krótki przystanek w parku dworskim . W parku stoi bardzo zaniedbany mały pałacyk rodziny Dolańskich zbudowany w XIX wieku . Jak wspomniałem, pałacyk i park są dość zaniedbane co widać na fotkach . Potem ruszam w kierunku Zapolednika . Tam przejeżdżam most na Łęgu a za nim dobijam w drogę polną biegnącą wzdłuż wału . Po jakimś czasie z drogi polnej zjeżdżam na wał i nim już jadę aż do Jamnicy gdzie wjeżdżam na asfalt i już jadę prosto do domu . Zdązłym akurat przed burzą .
Na początek jadę przez resztki Puszczy Sandomierskiej"
Droga przez las..."
Grebów...pałacyk Dolańskich"
"
"
"
Piękny park okalający pałacyk tez jest zaniedbany dość...szkoda"
Jeziorko w parku.."
Piękne polne kwiaty"
"
Droga polna biegnąca obok wału przy Łęgu"
Teraz śmigam wałem...trzeba się śpieszy bo idzie burza"
Majówka...dzień pierwszy...Sandomierz i baranów Sandomierski
-
DST
117.00km
-
Teren
7.00km
-
Czas
06:03
-
VAVG
19.34km/h
-
VMAX
36.00km/h
-
Temperatura
18.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Majówka, dzień 1 . Na dziś zaplanowałem sobie wycieczkę do Sandomierza i okolicznych sadów a potem do Baranowa Sandomierskiego na rycerską majówkę przy słynnym Baranowskim zamku .
Z rana pogoda piękna, słoneczko i ciepełko ale ciuchy cieplejsze trzeba mieć bo pogoda nie pewna a do tego myślę wracać pd wieczór więc już może być zimno . Do Sandomierza jadę najkrótsza drogą przez Zbydniów i Zaleszany a dopiero za Gorzycami odbijam w boczne drogi i docieram nimi aż pod most na Wiśle i już jestem w Sandomierzu .. Tu zatrzymuję się pod wzniesieniem na którym zbudowany jest piękny stary Sandomierz . Widoki z pod wzniesienia piękne więc kilka fotek robię, zmieniam długie ciuchy na krótkie i jadę dalej . Teraz jadę kilka km główną a potem dobijam w kwitnące sadu, tu już teren mocno pofalowany więc raz ostro pod górkę a raz ostro w dół . W sadach kwitnących kilka fotek, udaję się tez pod Kopiec Kwacały ( kurhan ten ma około 5 tysięcy lat, pochowani są w nim ludzie z ludu kultury mierzanowskiej ) . Tu szukam geokesza a potem śmigam dalej pomiędzy sadami w kierunku drogi głównej . Główną jadę kawałek i odbijam teraz w kierunku Wisły w boczne drogi i znów jadę głównie pomiędzy sadami i małymi wioskami do wsi Skotniki gdzie przy pięknym starym dworku szukam innego geokesza . Szybki wpis i jadę dalej, teraz głownie przy samym wale albo po wale i tak prawie pod sam most na Wiśle . Przejeżdżam most i dobijam na Baranów Sandomierski, kawałek jadę asfaltem a potem znów szutrowymi drogami przy wale i tak aż do zamku Baranowskiego .Tu wspomniane majówka rycerska z pokazami walk na szable i turniejem konnym miała rozpocząć się o 15 więc miałem czas na odpoczynek i robienie fotek . Impreza rozpoczęła się o 15 ale nie od głównych atrakcji które mnie interesowały . Na razie były zabawy dla dzieci i jakieś tam konkursy kulinarne które mnie nie interesowały .Czas biegnie szybko, już 16 a pokazów nie widać , okazało się że mają być ale około 17 . ja do domu mam około 50 km a dzień jeszcze nie tak długi a wieczory nie ciepłe więc trzeba wracać , Teraz jadę przez Baranów asfaltem, potem główną do Tarnobrzega a z Tarnobrzega tez główną do domu .
Piękny stary Sandomierz..widok z pod skarpy na stare miasto"
I moja piękna Medzia :) "
Sandomierz..pięknie położony na wzgórzu kościół pw Świętego Jakuba..kościół zbudowany w 1226 roku więc jest bardzo stary"
Zawartość geokeszaz kopca Kwacały"
Kopiec Kwacały..stare foto..teraz na kopcu nie ma widocznych tu drzew


Kwitnące sady




Zamek w Baranowie Sandomierskim


Wiosna w parku okalajacym zamek

Park zamkowy..miejsce turnieju rycerskiego konego

Obozowisko rycerskie


Szlachta i rycerze



Most drogowy i kolejowy na Wiśle w pobliżu Tarnobrzega

W widłach Wisły i Sanu
-
DST
67.00km
-
Teren
32.00km
-
Czas
04:00
-
VAVG
16.75km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piątek zapowiadał się ładnie więc trzeba robić rozgrzewkę przed weekendem majowym, tym bardziej że prognozy na weekend są różne różnaiste . Od dobrych do fatalnych . Z rana słonko święci ale nie jest jakoś szczególnie ciepło więc kurtkę trzeba zabrać i długie spodenki . Ruszam przez miasto a potem jadę w kierunku Grębowa gdzie odbijam na Sokolniki i Trześń . Za Trześnią wyjeżdżam na główną Sandomierz- Stalowa Wola i jadę kawałek w kierunku Stalowej Woli ale zaraz odbijam w boczną drogę i teraz praktycznie aż do do domu jadę na wale przeciw powodziowym lub obok wału po drogach szutrowych lub po ścieżkach wałowych . Tu kawałek asfaltu i dalej juz droga szutrowa . I tak jadę aż do Wrzaw . Po drodze zatrzymuję się tylko w pięknym starym sadzie aby zrobić kilka fotek i przy pomniku bitwy Wrzqwskiej ( tu w roku 1809 wojska Księstwa Warszawskiego stoczyły bitwę z wojskami Austrowęgierskimi a naszymi wojskami dowodził książę Józef Poniatowski ) Po dotarciu do Wrzaw na chwilkę zjeżdżam na asfalt i szukam dwóch geokeszy, Jednego nie udało mi się zlokalizować a drugi znalazłem bez problemu .Zatrzymuję się na mały posiłek w pięknym kwitnącym sadzie, tu też zmieniam długie spodnie na krótkie i zdejmuję kurtkę bo robi się bardzo ciepło . Potem zjeżdżam jeszcze na chwilkę pod sam San w miejscu gdzie .kursuje prom . Ruszam dalej i teraz jadę znów droga szutrowa biegnąca po wale lub tuż obok wału . Wokół cisza i spokój a do tego wszędzie już zielono a do tego jeszcze kwitnące drzewa . Czasami spokój zakłóca tylko terkot traktorów które pracują w polach . Na około tylko plac, czasami mały skrawek lasu i zarośla nadrzeczne . Jaąca wałem mogłem zauważyć kilka saren, pełno różnego dzikiego ptactwa nawet wiewiórki które nie biegał po drzewach a w trawie na wale, jednej mało nie przejechałem . Dojeżdżam w końcu pod most drogowy na Sanie w Radomyślu . Tu kończą się drogi szutrowe na wale a że nie chce jechać asfaltami to postanawiam jechać dalej wałem . Po wale biegną wąskie ścieżki więc można spokojnie jechać i cieszyć się dalej spokojem i przyrodą, czasami ścieżki nikną wśród trawy porastającej wał ale i tak jedzie się dobrze . Po następnych kilometrach jazdy wałem przejeżdżam w pobliżu mostu kolejowego na Sanie, akurat jechał szynobus więc chwilkę czekam aż przejedzie i przechodzę przez tory aby dalej jechać wałem . W końcu dojeżdżam do mostu drogowego w Brandwicy, tu przecinam drogę asfaltową i jadę dalej wałem aż do Stalowej Woli . Tu już zjeżdżam z wału i za chwilę jestem w domu .
Na początek dojazd asfaltowymi drogami do Trześnia"
Potem już praktycznie non stop takimi drogami szutrowymi lub ścieżkami na wale...
Kwitnący stary sad..."
"
"
"
"
"
"
Śmigam na przemian wałem lub szutrem obok wału"
Pomnik bitwy Wrzwskiej "
"
Śmigam szutrem w stronę Wrzaw"
Po drodze tablice informacyjne o wałach itp"
Wrzawy...krzyż dziękczynny za cudowne ocalenie mieszkańców przed powodzią w XIX wieku"
"
Wrzawy..kapliczka z figurą Św Jana Nepomucena z 1888 roku" /
Św Jan Nepomucen"
Obok kapliczka piękny sad w którym robię sobie mini piknik"
"
Piękno wiosny"
>
Mini piknik"
Krótki kawałek asfaltu, śmigam na prom :) " /
Ale prom po drugiej strony Sanu dokuje..."
"
San....za kilka km kończy swój bieg i łączy się z Wisłą "
Wracam na szuter biegnący po wale.."
Rzepak też juz kwitnie.."
A teraz kończą się szutry i juz dalej non stop takimi ścieżkami po wale"
W centrum fotki widać most kolejowy na Sanie..."
Przepuszczam szynobus..."
..przechodzę przez tory i dalej jade wałem"
Już prawie pod domem..nad Sanem przerzucone są kable ( chyba z gazem )...w tle widac msot drogowy w Brandiwcy"
Wycieczka na Porytowe Wzgórza
-
DST
95.00km
-
Teren
7.00km
-
Czas
05:00
-
VAVG
19.00km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jakoś ostatni lenistwo mnie opanowało a i pogoda jakoś mnie lekko odstraszała więc miałem 10 dniową przerwę w rowerowaniu . No ale w końcu trzeba wsiąść na siodełko i ruszyć, tym bardziej że i Daniel chciał się gdzieś przejechać . Na dzisiejszą wycieczkę obraliśmy Porytowe Wzgórza w Lasach Janowskich . Porytowe Wzgórza to miejsce w którym została stoczona druga największa bitwa pomiędzy partyzantami a wermachtem podczas II wojny światowej . Ruszmy od 10. jest w miarę ciepło i dużo słońca więc jedzie się przyjemnie . Mijamymiasto, Pysznicę, Słomianną i Krzaki . Wyjeżdżamy na główną Nisko - Janów Lubelski i śmigamy w stronę Janowa . Po kilku km odbijamy w boczne drogi i nimi jedziemy już przez Lasy Janowskie aż do naszego celu . Tu chwilka odpoczynku pod wielkim pomnikiem poświęconym poległym tu partyzantom i jedziemy dalej . Teraz jedziemy przez las droga szutrową około 7 km aż do wsi Momoty . Tu robimy przystanek pod miejscowym sklepem i zjadamy co kupiliśmy w sklepie . Ruszamy dalej .Teraz jedziemy znów asfaltem przez lasy aż do Jarocina . Tam odbijamy na Szyperki i dalej na Hutę Deręgowska . I tak jedziemy lasami aż do drogi głównej Nisko - Janów Lubelski, odbijamy na Nisko ale po kilku km zjeżdżamy w boczną drogę i jedziemy przez Zarzecze i Kłyżów w stronę Pysznicy a z Pysznicy już rzut beretem do Stalowej Woli . Ja jeszcze jadę do Empiku po zamówioną mapę rowerową a potem już do domu .
Spotkane na trasie młode gęsi i kaczki
Wszędzie gdzie spojrzeć wiosenne kwiatki..."
Porytowe Wzgórza..pomnik partyzancki a za nim groby"
Śmigamy przez Lasy Janowskie wygodną szutrówką"
Wiosenny las kusi aby odbić w leśne drózki i ostępy "
Leśne małe cieki wodne a nad nimi całe łany kaczeńców"
W Momotach wyjeżdżamy na chwilkę z lasu i zatrzymujemy się nad rzeczką Bukowa"
Bukowa..."
Teraz kawałek po piach"
Momoty..przystanek pod sklepe"
Momoty..piękny drewniany kościółek pw Świętego Wojciecha "
I jedziemy dalej przez Lasy Janowskie"
"
Sandomierz i okolice
-
DST
95.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
04:03
-
VAVG
23.46km/h
-
VMAX
36.00km/h
-
Temperatura
24.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wycieczko kulturalno krajoznawcza do Sandomierza i jego bliskich okolic . Tej niedzieli w Sandomierzu ma odbyć się oficjalne rozpoczęcie sezonu turystycznego a jedną z atrakcji ma być parada rycerstwa Ziemi Sandomierskiej w strojach z epoki króla Jana III Sobieskiego . Jako że pokazy te zacząć mają się dopiero o 14 to będę miał sporo czasu na zwiedzanie bliskich okolic Sandomierza . Ruszam więc o 9, już jest bardzo ciepło i czuję że nie potrzebnie nabrałem tyle ubrań do plecaka ale zapowiadali na późne popołudnie burze a ja nie wiem do końca o której będę wracał . Do Sandomierza jadę główną drogą bo w niedzielę jest to w miarę bezpieczne . Kilka km przed Sandomierzem odbijam w boczne drogi i jadę nimi aż pod most na Wiśle w Sandomierzu . Za mostem znów boczne drogi i za chwilę już jadę pod górkę wąwozem w Górach Pieprzowych a następnie udaję się do punktu widokowe z którego rozpościera się piękny widok na Sandomierz, Wisłę i okolice . Jest tu też oczywiście mnóstwo sadów które już powoli zaczynają zakwitać ale jeszcze nie jest biało wszędzie od kwiatów . Tu chwila odpoczynku i zmiana spodenek na krótkie . Wracam na asfalt i zjeżdżam ostro w dół, zatrzymuję się na chwilkę przy przystanku kolejowym i tu szukam geokesza . Szybki wpis i ruszam dalej . Jadę teraz kilka km w kierunki Dwikóz gdzie można powiedzieć że dopiero teraz wjeżdżam na Wyżynę Sandomierską . Teren zaczyna być już lekko pofalowany, jadę doliną Opatówki więc jeszcze tego tak nie czuć ale gdyby jechać inną z licznych tu dróg to można by się nieźle zmachać a tym bardziej że od Dwikóz mam pod mocny wiatr . Zatrzymuję się w bardzo pięknym miejscu na odpoczynek i mały posiłek, tu skały z których zbudowana jest ta okolica zostały odkryte cieszyć się pięknym widokiem . jest tu miejsce na ognisko i ławki a tuz obok na wzgórzu położona jest winnica . Odpoczywam trochę i ruszam dalej ale jeszcze zatrzymuję się kilkaset metrów dalej w bardzo pięknym miejscu . Jest to jeden z dwóch wodospadów Na Wyżynie Sandomierskiej i Górach Świętokrzyskich . Co prawda jest on malutki, ma około 2 metrów wysokości a woda w nim płynie bardzo leniwie ale i tak miejsce to zasługuje na uwagę . Kilka fotek i ruszam dalej, wieje co raz bardziej ale jest słonecznie i bardzo ciepło . Docieram do drogi głównej i jadę nią w kierunku Sandomierza, teraz jeden około 7 procentowy podjazd i drugi mniejszy które połączone z wiatrem nieźle mnie zmęczyły bo to wiosna i jeszcze nie ta forma . Pod dotarciu do Sandomierza od razu jadę na stare miasto, mam jeszcze trochę czasu do pokazów więc mogę spokojnie odpocząć i się posilić . W końcu zaczynają się pokazy . Dziś Rycerstwo Ziemi Sandomierskiej przedstawia nam powrót króla Jana III Sobieskiego z bitwy pod Wiedniem, więc rycerze na koniach ubrani są w stroje husarii . Są tez.i rycerze piechoty a także oczywiście damy dworu w strojach z epoki .. Wszystko wygląda bardzo pięknie i ciekawie . Po 16 miały rozpocząć się tez pokazy walki i jazdy husarskiej lecz ja już o 15 postanowiłem wracać, na pogodynkach widziałem już nadchodzący front i chciałem w domu być przed burzami . Opuszczam więc Sandomierz i wracam do domu przez Sokolniki i Grębów .. Pod drodze jeszcze pierwsza wywrotka, na naszych super extra ścieżkach rowerowych........
Plakat promujacy rozpoczęcie sezonu turystycznego w Sandomierzu"
Okolice Sandomierza..przy moscie kolejowym na Wiśle"
Jadę kawałek wałem obok Wisły"
Wisła w Sandomierzu"
Widok z mostu na stary Sandomierz"
Góry Pieprzowe..chwila odpoczynku w punkcie widokowym"
Góry Pieprzowe są maleńkie ale ścieżki mają jak z prawdziwych górach"
Widok z Gór Pieprzowych na Wisłę i Sandomierz"
Część drzew owocowych w sadach już kwitnie"
Zawartość geokesza...ktoś tylko pudełko zajumał"
Sandomierz Metan..ruiny starej huty szkłą"
Wyżyna Sandomierska...Góry Wysokie, odkryta część wzgórza"
Tu robię sobie piknik"
Obok miejsca piknikowego znajduję się winnica na wzgórzu"
"
"
"
Góry Wysokie..mały wodospad"
"
Rynek w Sandomierzu...zebrało się juz sporo turystów"
"
"
"
Pierwsze idą damy dwor"
"
Potem piechota"
"
I na koniec król Jan III Sobieski z husaria"
"
"
Czas wracać...jeszcze odwiedzam bulwar nadwiślański i do domu"
Na koniec jeszcze zwyczajowe foto pod zamkiem"
Kwiecień plecień , trochę deszczu i trochę słońca
-
DST
69.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
03:03
-
VAVG
22.62km/h
-
VMAX
32.00km/h
-
Temperatura
13.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Prognozy prognozami a pogoda swoje, na dziś zapowiadali opady ale na późne popołudnia a nam pogoda dziś zrobiła niespodziankę . Dziś znów wycieczka z Danielem a jej celem miały być okolice Nowej Dęby . Ruszamy o 9, pogoda nawet OK bo ciepło w miarę i słonko ale wiał trochę zimny wiatr . Mijamy miasto i jedziemy główną w kierunku Tarnobrzega . Gdzieś za Grębowem uświadamiamy sobie że chyba zbiera się na deszcz no ale wracać głupi więc jedziemy teraz szybszym tempem aby ewentualnie schronić się pod jakąś wiatą . Przed Stalami zjeżdżamy z głównej i odbijamy w boczną drogę która prowadzi do Nowej Dęby . Tu akurat mieliśmy trochę z wiatrem a i słonce znów wyszło . Dojechaliśmy więc do wielkiej wiaty leśnej w Alfredóce . Tu wyciągamy z plecaków coś do jedzenia i picia, odpoczywamy i podziwiamy rodzącą się po zimie przyrodę . Spędzamy tu około 20 minut i ruszamy dalej, jedziemy dalej asfaltem przez las, potem droga odbija ostro w prawo w kierunku Nowej Dęby a my odbijamy w lewo i jedziemy wąską asfaltówką przez las aż do Krawców . Po drodze znów zaczęło się mocno chmurzyć a w Krawcach już lekko kropiło . Jedziemy więc znów szybciej w kierunku Zapolednika, zaczyna padać a szosa biegnie przez las więc nie czuć tak opadów . Przed samy Zapolednikiem zaczyna lać, na szczęście za chwilę natykamy się na mały przystanek PKS i tu schronimy się przed deszczem . leje kilkanaście minut, potem przestaje więc ruszamy dalej... nie ujechaliśmy daleko i znów leje ale znów mamy szczęście bo natrafiamy na następny przystanek .. Znów czekamy aż przestanie lać, nie mamy za bardzo wodoodpornych ubrań więc nie mamy wyjścia . Ubrania i tak mamy lekko mokre a jak wiadomo to nie lato aby po deszczy wszystko szybko wyschło . Deszcz ustaje ale jeszcze lekko mży... jedziemy . Teraz jedziemy w kierunku Grębowa, szybko się jechać nie da bo z pod opon MTB ostro chlapie wodą . W Grebowie wyjeżdżamy na drogę główną i jedziemy w kierunku Stalowej Woli . Po drodze przestaje padać a potem wychodzi słonce . Im bliżej jesteśmy Stalowej Woli tym bardziej jest sucho, widać że tnie wszędzie padało tak jak w okolicach Zapolednika . Robi się co raz cieplej więc jedzie się przyjemnie do domu .. Pierwsza deszczowa wycieczka w tym roku zaliczona ...
Jedziemy boczną drogą w kierunku Alfredówki..."
Docieramy do Alfredówki i udajemy się pod wielką waitę"
Docieramy na miejsce a rowery parkujemy przy drewnianych stojakach "
Trzeba się posilić trochę ..."
Poza wiatą jest tez tu i leśna ścieżka edukacyjna
Jest też tu kilka wielkich drzew, pomników przyrody "
Sa i leśne wiosenne kwiaty leśne...tu jakaś inna odmiana zawilca"
"
Leje...."
Ognisko w kamieniołomie
-
DST
82.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
04:01
-
VAVG
20.41km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś pogoda podobna do wczorajszej z tym ze rano nie było takich gęstych mgieł . Dziś Daniel ma wolne więc zaplanowaliśmy na dziś wycieczkę do nie czynnego kamieniołomu który położony jest na skraju Wyżyny Lubelskiej aby tam zrobić ognisko , Z rana zachmurzone ale ciepło, ruszamy przez miasto a potem jedziemy do Rzeczycy Długiej gdzie zjeżdżamy z głównej drogi i wjeżdżamy w Lasy Lipskie . Kilka km dalej zatrzymujemy się w lesie pod wiata, tu wczoraj zostawiłem suche drzewo więc pakujemy go do plecaka i jedziemy do lipy . W Lipie odbijamy na Gilelnię a za Gielnią znów jedziemy lasami aż do drogi głównej Zaklików - Modliborzyce . Tu na chwilkę odbijamy w prawo aby uzupełnić zakupy ogniskowe . Potem odbijamy na Zaklików a kilka km dalej zjeżdżamy z drogi głównej i wjeżdżamy n Wyżyne Lubelską więc od razu jest pod górkę . Kilkaset metrów dalej odbijamy w polene drogi i nimi jedziemy pod kamieniołom . Tu jakiś czas temu postawioną fajną wiatę z miejscem na ognisko . Wypakowujemy majdan z plecaków i uświadamiamy sobie ze ani Daniel ani ja nie mamy nic do picia poza wodą w bidonie :) ... No nic, rozpalamy ognisko i pieczemy kiełbaski . Spędzamy tu z godzinę a potem wracamy na asfalt i jedziemy teraz z wiatrem do Zaklikowa aby tam jak najszybciej kupić coś do picia bo do kiełbasek mieliśmy ostrą musztardę :)
W Zaklikowie kupujemy więc zimne napoje i ruszamy teraz główną do Lipy i dalej do Rzeczycy Długiej gdzie odbijamy na Jastkowice i Pysznicę a potem już kilka km do domu .
Łysaków..wiata pod kamieniołomem, tu robimy ognisko"
"
Drewno jest, widelce i noze są, kiełbasa jest, musztarda jest...ino nic do picia nie ma..."
Zapalamy ognisko...
...i pieczemy kiełbaski..."
...a teraz zjadamy co upichciliśmy "
Na skraju starego kamieniołomu..
Mała wycieczka do lasu
-
DST
48.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
02:03
-
VAVG
23.41km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś w planie miałem dłuższą wycieczkę ale do południa były mgły więc nie chciało mi się w taką pogodę jechać . potem mgła troche opadła więc pomyślałem że pojadę odwiedzić babcię a potem jeszcze wujka . Ruszam wiec przez miasto a potem prosto do Rzeczycy Długiej . Tam najpierw odwiedzam babcię a za chwile jadę do wujka , potem znów wracam do babci . Tu trochę siedzę, nagle wyszło słonce więc postanowiłem ruszyć ciut dalej . Mijam więc Rzeczycę i wjeżdżam w Lasy Lipskie . Jadę nimi aż do Lipy gdzie wjeżdżam na drogę główną i jadę nią znów do Rzeczycy i do babci . Tu zjadam obiad i wracam do domu, tym razem przez Jastkowice i Pysznicę .
Mini stadnina koni w Rzeczycy Długiej..są i araby sa i kucyki "_"
Lasy Lipskie..sprawdzamy z Medzią czy się da po strumyku jechać "_ "
Lasy Lipskie..krótki przystanek pod wiatą"
Lipa...wiosna w pełni "
"
Lipa..Lasy Lipskie...wiosenne kwiaty nad rzeczką Złodziejką...kaczeńce i zawilce"
"
"
"
Pierwsze ognisko w tym roku
-
DST
89.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
04:03
-
VAVG
21.98km/h
-
VMAX
32.00km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczoraj z wizytą z Krakowa wpadł Grzesiek więc dziś jest okazja na pierwsze ognisko rowerowe w tym roku a i pogoda fantastyczna . Umawiamy się w Radomyślu i chcemy zrobić ognisko w Antioniowie . Ruszam więc rano drogą główną na Sandomierza a w Zydniowie odbijam w boczne i nimi jadę do Radomyśla . Zanim jednak odbijam na Radomyśl, odwiedzam jeszcze w Zbydniowie park przy dworku Horodynskich . O tej porze roku, w parku można zobaczyć całe łany zawilców i innych żółtych i fioletowych wiosennych kwiatów . Robię kilka fotek i ruszam na Radomyśl . W Radomyślu czekam chwilę na Grześka, potem robimy zakupy w sklepie ( tacki, kiełbasa i coś do picia ) i ruszamy dalej . Dopiero po 10 a już jest bardzo ciepło .Szybko docieramy do Antoniowa i tam pod wiatą rozpalamy ognisko . Potem pieczemy kiełbaski na ogniu, gadamy trochę i czas ruszać dalej . Śmigamy teraz do Borowa gdzie dobijamy w Lasy Lipskie . Teraz jedziemy leśnymi wąskimi asfaltami, chwilami pod dość uciążliwy wiatr który do tej pory mieliśmy w plecy . Na koniec drogi przez las mamy jeszcze do pokonania fragment drogi wyłożony tymi nieszczęsnymi podkładami kolejowymi . Docieramy w końcu do Ireny i tam wyjeżdżamy z lasu i jedziemy do Zaklikowa . Tu chwila odpoczynku na rynku i jedziemy teraz do Lipy . Tu się rozstajemy . Grzesiek jedzie okrężnie przez las do Zaklikowa a ja lasem jadę do Rzeczycy Długiej gdzie odwiedzam babcię a potem juz jade do domu przez Jastkowice i Pysznicę
Park dworski w Zbydniowie..pięknie porosnięty wiosennymi kwiatami"
"
Radomyśl..tu czekam na Grześka pod wiatą green velo"
Docieramy pod wiatę w Antoniowie"
Wyciagamy z plcaków co mamy dobrego ..."
Grzesiek trochę przywiózł drewna a trochę juz czekało na nas"
Rozpalamy ognisko.."
No i pieczemy kiełbask"
Moja jak zwykle ciut zwęglona ale taką lubię a i węgiel zdrowy :)"
W Borowie odbijamy w las i takimi przyjemnymi drogami jedziemy prawię pod Irenę"
Chwila odpoczynku w Zaklikowie "