Lasami Janowskimi do rezerwatu Obary
-
DST
127.00km
-
Teren
25.00km
-
Czas
06:04
-
VAVG
20.93km/h
-
VMAX
32.00km/h
-
Temperatura
28.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wycieczka z Danielem i jego nowym rowerem do rezerwatu Obary w Lasach janowskich . Daniel jeszcze nigdy tam nie była a ja lubię tam jeździć więc śmigamy . Od rana ciepło i co raz bardziej słonecznie . Mijamy miasto, potem bocznymi jedziemy do drogi głównej Nisko - Janów Lubelski. Główna jedziemy jakieś 10 km o odbijamy w las. Kilkaset metrów asfaltem i wjeżdżamy na leśne szutry którymi jedziemy jakieś 9 km aż do Szklarni . Tu wjeżdżamy na asfalt i jedziemy dalej lasami pod Porytowe Wzgórza i dalej na Flisy . . Normalnie na Obary to jechalibyśmy inną trasą ale chcemy wykorzystać maksymalnie niedziele i obczaić nową drogę która prowadzi przez las od Flisów do osady leśnej Władysławów i z tej osady dopiero jechać na rezerwat . Wjeżdżamy więc na tą leśna drogę . Droga dość piaszczysta ale chyba w nocy lub wczoraj padał tu obficie deszcz więc nie jedzie się tak źle tylko omijać kałuże trzeba czasami . Po jakiś 4 km droga spotyka się z wygodnym szutrem leśnym który biegnie w stronę Szewców...i tu odbijamy na ten szuter . Powinniśmy jechać jeszcze kilka km prosto tą droga piaszczystą ale za tym skrzyżowaniem widać było że droga ta robi się już mega piaszczysta . więc nie ma się co na siłę tam pchać . Po kilku km jazdy tym szutrem dojeżdżamy do następnego skrzyżowania z droga szutrową i tu źle skręciliśmy ale na szczęście za chwilę się zorientowaliśmy że źle jedziemy więc wracamy do skrzyżowania i jedziemy dalej już prawidłowo po drodze szutrowej i tak po kilku km dojeżdżamy do Szewców gdzie wjeżdżamy na asfalt . Dziś nie dość że gorąco to i bardzo wilgotno więc woda w bidonach szybko się kończy . Na szczęście za kilka km dojeżdżamy do wsi Bukowa i to szukamy jakiegoś sklepu co by kupić wodę . Sklep jest ..wodę kupujemy i chwilkę tu odpoczywamy . Potem jedziemy wąskim leśnym asfaltem przez kilka km aż docieramy do miejsca gdzie trzeba wjechać w leśny dukt który prowadzi do rezerwatu . W .rezerwacie dłuższy odpoczynek na podziwianie przyrody i posiłek . .Ruszamy dalej, wracamy do asfaltu i po następnych kilku km dojeżdżamy do drogi Stalowa Wola - Biłgoraj . Odbijamy na Stalową Wole i jedziemy dalej asfaltem przez lasy . Mijamy wsie Ciosmy, Huta Krzeszowska, Krzyny dwie aż dojeżdżamy w końcu do Zarzecza . Od Ciosmów jechało się jakoś ciężko bo pod wiatr a i co raz bardziej grzało . . Mijamy Zarzecze, potem Kłyżów i Pysznicę i już mamy tylko kilka km do domu .
Poniżej fotki i trasa
Przez Lasy janowskie jedziemy w duzej części po takich fajnych szutrach
"
A potem jedziemy kilka km droga leśną która była dość piaszczysta...dobrze ze padało wczoraj bo jakby nie to trzeba by było pchać rowery
"
I znów jedziemy spory kawałek po szutrach przez las
"
Motylek leśny
"
Docieramy do rezerwatu i tu odpoczywamy . My i nasze rumaki
"
Nowy rower Daniela...sikis czarniawy :) . Nie to co moja piękna biało czerwona Medzia :)
"
No i wreszcie Rezerwat Obary...kładka poprowadzona po torfowisku
"
"
Do Sandomierza na turniej rycerski..powrót w deszczu
-
DST
75.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
04:01
-
VAVG
18.67km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
22.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś co prawda nie niedziela ale jadę na Sandomierz :)
A konkretnie na co roczny Jarmark Jagielloński i Turniej Rycerski .. Jarmark jak jarmark , można powiedzieć że podobne organizowane są kilka razy w roku w Sandomierzu a mnie interesuje bardziej turniej rycerski .. Turniej zaczyna sie dopiero po 17 a pogoda dziś nie zachwyca wiec w trasę ruszam dopiero po 13 . Coś tam niby słońca trochę jest a do tego ciepło ale i duszno...no do Sandomierza mam non stop pod wiatr . mijam miasto, a potem jadę na Grębów gdzie odbijam w boczne drogi . W Porębach Furmańskich odbijam na Furmany i Sobów aż w końcu dojeżdżam do Wielowsi . Tu przecinam drogę główną Tarnobrzeg- Sandomierz i jadę dalej bocznymi aż do wału przy Wiśle . Teraz jadę kawałek szutrem a potem już po wale aż do Sandomierza...niestety wyleciało mi ze łba że tuz przy moście w Sandomierzu idzie jakiś kanał do huty szkła i nie ma nad nim jak przejechać. Wracam się więc do asfaltu i za chwilę jestem już pod mostem w Sandomierzu . Po przejechaniu przez most jadę nad Sandomierski Bulwar Wiślany . Akurat są jakieś namioty Green Belo i rozdają darmowe mapy i jakieś mini przewodniki więc sobie kilka zabrałem do plecaka .. Jadę dalej a konkretnie do Parku Piszczele . Tu zatrzymuję się przy źródełku które po chwili przechodzi w strumyk a za kilkaset metrów wpada do Wisły . Tu sobie odpoczywam ba mam jeszcze sporo czasu . . Po odpoczynku i małym posiłku ruszam na Sandomierski rynek . Pogoda teraz robi się gorsza , słońca już nie ma a zbierają się chmury deszczowe . Szwendam się trochę pomiędzy straganami na rynku ale dziś wyjątkowo nie a nic ciekawego .. Opuszczam wiec rynek i jadę na plac gdzie ma odbywać się turniej rycerski . Ludzie powoli się zbierają ale pogoda jakoś nie zachęca turystów dziś i jest ich niej niż zazwyczaj . W końcu zaczyna się turniej..i zaczyna lekko padać deszczyk . .
Obserwuję turniej z pół godziny ale przy tej pogodzie nie da się nawet jako takich fotek zrobić a i co raz bardziej zaczyna kropić . Czas wracać . Sandomierz opuszczam bocznymi drogami a potem wyjeżdżam na główna do Stalowej Woli . Między czasie zaczęło mocno kropić więc zakładam koszulkę rowerową z długim rękawem . Gdzieś przed Zaleszanami zaczyna lać..wyjmuje więc z plecaka lekką kurtkę przeciw deszczowa .. Po kilku km przestaje lać a sobie lekko mży , kurtki narazie nie ściągam . Z każdym kilometrem deszcz co raz słabszy a w Turbi to już wogóle nie pada i chyba nie padało . Tak samo jak i w Rozwadowie i Stalowej Woli . więc udało mi się nie zmoknąć
Poniżej fotki i trasa
Cel mojej dzisiejszej wycieczki
"
na początku trasy pogoda anwet znośna i drogi spokojne .
"
Kawałek jadę szutrem w kierunku wału przy Wiśle
"
A potem jakiś kilometr po wale
"
Inny niż zazwyczaj widok na Sandomierz...pogoda zaczyna się już psuć więc słabo widać
"
Sandomierz..bulwar nad Wisłą
"
Namioty Green Belo
"
Rozdawali różne materiały promocyjne więc skorzystałem
"
Jak Sandomierz to i wąwozy
"
Odpoczynek w Parku Piszczele przy źródełku
"
Źródełko po chwili przechodzi w wijący się strumyk
"
"
Na rynku jarmark
"
Dziś wogóle nie było nic ciekawego na jarmarku
"
Spodobały mi się tylko młode kobiety które wykonywały fajną muzykę
"
No i wreszcie turniej rycerski ..szkoda ze pogoda padła na amen
"
"
"
"
"
"
Zalew Wilcza Wola i dalej..coś się zakręciłem na trasie .
-
DST
120.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
05:05
-
VAVG
23.61km/h
-
VMAX
38.00km/h
-
Temperatura
24.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ze dwa lata nie byłem nad zalewem w Wilczej Woli wiec dziś taki jest mój cel na dziś . Od rana sporo słońca i ciepełko, waiterek trochę jest ale łeba nie urywa .
Mijam miasto a potem jadę asfaltem przez las w kierunku Przyszowa . Przyszów mijam bokiem przez objazd bo już od dwóch lat robią most na Łęgu i zrobić nie mogą .. Potem jadę główną na Nową Dębe, mijam Stany a za kilka km jestem w Bojanowie . Tu dobijam w boczne drogi i jadę teraz w kierunku Wilczej Woli . Trasa w większej części wiedzie asfaltami przez las więc jedzie się przyjemnie .. W końcu docieram nad zalew w Wilczej Woli .. miałem zamiar objechać go dookoła ale powoli zbierały się chmury z nadchodzącego frontu więc postanowiłem to zostawić na następny raz . Jakieś dwa km jadę wzdłuż zalewo po drodze gruntownej a potem już asfalt . wiodący lekkim podjazdem do Woli Raniżowskiej . Tu odbijam w kierunku Porebów Wolskich i znów jadę asfaltami przez las . Zazwyczaj z Woli Ranizowskiej jechałem na Ranizów prosto a potem odbijałem Korczowiska i Cholewianą Górę a dziś coś mnie podkusiło zmienić trasę . Jadę więc i chyba coś się zamyśliłem bo przegapiłem skręt na Karczowiska i pojechałem dalej....i wyjechałem w Raniżowie . No nic...jadę dalej . Wiem ze za kilka km mam odbić na wieś Mazury więc jest ok . . Dojechałem do Mazur i...tu znów zamiast odbić na Korczowiska to...pojechałem dalej jak jakiś ślepy idiota . No i tak sobie jadę z wiatrem przyjemnie aż w końcu wyjezdżam z lasów i widzę na pobliskim wzgórzu znajomy kościół ., Szlak by trafił...jakimś cudem wylądowałem w Sokołowie Małopolskim :) . Sokołów położony jest przy drodze głównej do Rzeszowa więc po 1 do domu daleko a pogoda co raz gorsza a po 2 trzeba teraz jechać ta ruchliwą drogą kilka km . No ale po dojechaniu do Sokołowa widżę że jest jakaś boczna idąca na Leżajsk a więc pewnie i od niej idą inne drogi boczne w kierunku domu . Akurat tu czarna dupa z zasięgiem więc google maps mi nie pomoże chwilowo .. Jadę wiec ta boczna która wcale taka boczna nie jest bo dość szeroka i ruchliwa . po kilku km odbijam w inną boczna na Górno z nadzieja że jakoś nie za szybko będę musiał wjechać na główna Nisko - Rzeszów .. w Górnie chwila odpoczynku i mały posiłek...i niestety trzeba wjechać na główną bo po prostu innych dróg nie ma . Jadę więc na Nisko, akurat tu asfalt szeroki i ma boczne pasy awaryjne więc jedzie się w miarę bezpiecznie pomimo dużego ruchu . Teraz też droga mocno pofalowana, raz w górę a raz w dół i tak mijam Kamień i za kilka km docieram do Jeżowego . Tu odbijam w boczne drogi biegnące w kierunku Bojanowa...czyli mniej więcej tu miałem wyjechać w drodze z Mazur :) .
Smigam więc wesoło i znów mam jakąś pomroczność jasna bo odbiłem za wcześnie w kierunku lasu i za kilka km wyjechałem znów..na głównej do Niska...Nic, wracam po prostu do drogi na Bojanów ( kawałek po drodze polno szutrowej ) . No i wreszcie za jakiś czas odbijam w dobą drogę biegnącą do Zalesia ...nooo, tu już nie mam prawa się zamotać bo drogę znam dobrze .. W Zalesiu dobijam w wąski asfalt leśny i nim jadę do drogi wiodącej lasem do głównej Nisko - Przyszów . Tu odbijam na Nisko a z Niska juz tylko kilka km do domu ..
Miało być jakieś 80 km a wyszło 120 . Na szczęście pomimo że w połowie trasy słonce ukryło się za chmurami to nie padało i było ciepło .
Poniżej fotki i trasa
Nad Łęgiem w Rudzie
"
Spoe...kościół pw Św Michała
"
Do Wilczej Woli jadę głównie lasami
"
Nad zalewem w Wilczej Woli
"
Wola Raniżowska...kościół pw Św Wojciecha
"
Mazury,..bunkrów ani jezior nie ma do tego się zamotałem na trasie .
"
Potem pogoda się trochę zepsuła i nie było jak focić na trasie...droga przez Puszczę Sandomierską
"
Popołudniowy lajcik po okolicy...wałami i polami .
-
DST
71.00km
-
Teren
15.00km
-
Czas
03:05
-
VAVG
23.03km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
22.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po kilku dniach lenistwa, wracam na rower :)
Dziś wyjechałem dopiero przed 14 więc i trasa nie za długa ale za to ciekawa .
Mijam miasto a potem jadę główną w stronę Tarnobrzega . Po dojechaniu do Grębowa odbijam na Trześn ale po kilku km odbijam znów w boczne drogi i jadę dalej w kierunku Trześni ale inną droga niz zazwyczaj . Pogoda z każda chwilą co raz ładniejsza a i widoki po drodze piękne . Wszędzie złote łany zboża poprzetykane polnymi kwiatami lub łąki zalane w całości kwiatami polnymi . . W Trześni dobijam na Sokolniki a w Sokolnikach na Gorzyce . W Gorzycach przecinam główna drogę na Sandomierz i jadę dalej bocznymi w kierunku Wrzaw . We Wrzawach zatrzymuję się na chwilkę przy promie na Sanie..choć prom to za dużo powiedziane . Aktualnie dla chcących się przeprawić przez San..czeka łódka ( kiedyś nawet nią płynąłem z rowerem ) . Zaraz za Wrzawami opuszczam asfalt i jadę teraz droga szutrową po wale biegnącym przy Sanie . I tam dojeżdżam po kilku km do mostu na Sanie w Radomyślu, tu na kawałek wjeżdżam na asfalt a potem znów jadę po wale...z tym że już nie po szutrze a po wąskiej ścieżce która czasami zanikała zupełnie ale i tak jechało się bardzo przyjemnie . Cisza i spokój przez następne kilka km .. I tak docieram na wysokość Turbii więc zjeżdżam z wału i jadę dalej drogą polną w kierunku miejscowego lotniska sportowego . od kilku dni odbywają się tu Samolotowe Nawigacyjne Mistrzostwa Polski więc ciągle coś tu lata przez ostanie dni . . Docieram polnymi drogami do lotniska . Na trawie stoi kilka samolotów sportowych a narazie lata tylko jeden z miejscowego klubu który ciągnie za sobą szybowce . Chwilę obserwuję samoloty a potem jadę juz asfaltami w kierunku Stalowej Woli do której z lotniska jest tylko kilka km .
Fotki i na końcu trasa
Na początek asfaltami przez las
A za lasami...wszędzie pola ze złotym zbożem
"
Kwiaty polne w zbożu
"
"
I całe pola kwiatów polnych
"
"
"
"
Wijacy się malowniczo asfalt pomiędzy polami a do tego jeszcze piękna stara kapliczka
"
Przed Gorzycami...
"
Jelonki w Gorzycach
"
"
Wrzawy...prom rzeczny...łódka znaczy . Ale dwoje ludzi i rowery się zmieszczą więc jest OK :)
"
"
Teraz jadę kilkanaście km po drogach na wale....raz jest szuter...
"
"
..a czasami ledwo widać ścieżkę...albo i wogóle jej brak
"
"
Zjeżdżam z wału i jadę dalej polnymi drogami jakieś 2 km
"
"
Turbia..lotnisko sportowe
"
Samoloty biorące udział we wspomnianych zawodach
"
"
"
Wilga zaraz wystartuje i pociągnie za sobą w przestworza szybowiec
" /
Ucieczka do Lasów Lipskich przed wiatrem
-
DST
63.00km
-
Teren
24.00km
-
Czas
03:03
-
VAVG
20.66km/h
-
VMAX
32.00km/h
-
Temperatura
26.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po dwóch dniach upałów i wiatru prawie łeb urywającego dziś ciut lepsza pogoda...znaczy wiatr już łeba nie urywa ale dalej wieje mocno a upał jest tylko jak słońce wyjdzie zza chmur . A żeby przed wiatrem uciec to trzeb się udać w las i taki był plan na dziś .
Ruszam więc w Lasy Lipskie . Na razie wiatr mocno w plecy więc do Rzeczycy Długiej dojeżdżam szybko, tu odwiedzam babcię a potem już wjeżdżam w Lasy Lipskie . .Jadę wiec asfaltem przez las, mijam Goliszowiec i jadę dalej wąskim asfaltem leśnym w kierunku Lipy ale po kilku km odbijam w leśny szuter i nim jadę jakieś 5 km aż docieram do wąskiego leśnego asfaltu którym dojeżdżam do Malińca . W Malińcu odbijam w inna asfaltówkę biegnąca malowniczo pomiędzy stawami a lasem i tak docieram do osady Osówek . Tu sekunda odpoczynku pod wiatą i jae dalej przez las aż do Gwizdowa .a za chwilę znów odbijam w leśne szutry . którymi dojeżdżam do Szwedów . Tu kilkaset metrów asfaltem jadę i dalej znów leśnymi szutrami i duktami aż do Studzieńca .Tu wjeżdżam na asfalt którym jadę kilka km a potem znów odbijam w leśne szutry i dukty i tak dojeżdżam do Pysznicy . Praktycznie non stop jechałem lasami więc nie odczuwałem prawie wcale mocnego wiatru . Jadąc przez lasy, spotkałem tez pierwsze w tym roku jagody, nie było ich dużo ale zawsze to jakieś urozmaicenie na trasie .. W Pysznicy już wjeżdżam na asfalt i tak docieram do domu .
Fotki i trasa poniżej
Spokojnymi wąskimi asfaltami jadę przez Lasy Lipskie
"
Potem szutrami śmigam przez lasy..trzeba uważać bo nagle moze wyskoczyć sarna . mi dziś wyskoczyła jakieś 5 metrów przed rowerem i dobrze że szybko nie jechałęm bo byłoby zderzenie ...
"
Lasy Lipskie...Bania . Kupić sobie taki domek, posadzić kwaitkiw ogródku i wieśc spokojne życie...takie małe marzenie
"
Stawy na Malińcu
"
"
Cholera...wiata jest, drewno gotowe a ja bez kiełbasy w plecaku dziś ( bo piatek )
Lasy Lipskie..pierwsze w tym toku jagody
"
"
Do Szwedów jadę zielonym szlakiem przez Last Lipskie który jest miejscami dość piaszczysty
"
A potem znów przyjemne leśne szutry
"
Popołudniowy lot do Stanów...i nazad :)
-
DST
49.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
02:02
-
VAVG
24.10km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
24.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś tylko popołudniowa mini wycieczka po okolicy..czyli wokół komina . Jadę więc główna w stronę Przyszowa asfaltem przez las . W Przyszowie już od długiego czasu bawią się w remont mostu więc przed Przyszowem trzeba odbić na Rude i bocznymi jechać do drogi Przyszów - Nową Dęba . Po wjechaniu na wspomnianą drogę jadę nią do Stanów a tam odbijam w boczne drogi i nimi śmigam w stronę Maziarni a potem znów asfaltem przez las kilka km . dojeżdżam do drogi Przyszów= nisko i odbijam na Nisko . Ma obrzeżach Nisko skręcam w boczna drogę tak aby Nisko ominąć bokiem i na główna drogę do Stalowej Woli wyjechać tuż za Niskiem . W Stalowej Woli jeszcze chwilę kręcę się po mieście i jadę do domu .
Fotki i trasa poniżej
Stany...most na Łęgu
Łęg
"
Dzisiejsza trasa w trzech słowach
"
Niedzielne kręcenie po okolicach Sandomierza
-
DST
101.00km
-
Teren
6.00km
-
Czas
05:03
-
VAVG
20.00km/h
-
VMAX
40.00km/h
-
Temperatura
30.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś niedziela...czyli wiadomo w jakim kierunku wycieczka :)
Od rana słoneczko, ciepełko i średni wiatr który aż do Sandomierza mam w twarz . A do Sandomierza jadę główną, czyli Turbia, Zbydniów, Zaleszany i Gorzyce..kawałek za Gorzycami dobijam na wał i nim dojeżdżam do mostu kolejowego na Wiśle który znajduje się kilka km od Sandomierza . Za mostem jadę asfaltową wąska drogą wzdłuż torów, i tak docieram do drogi głównej Sandomierz- Zawichost . Główną jadę tylko kawałek bo zaraz w Dwikozach odbijam w kierunku Nowych Kichar . Można powiedzieć że od tego momentu droga wiedzie raz w górę a raz w dół choć na razie to prawie płasko . Po jakieś 2 km zatrzymuję się jak zwykle przy winnicach a potem jeszcze za kawałek przy mini wodospadzie..Niestety dość sucho jest i woda w wodospadziku leci jak krew z nosa...ale leci .
W Kicharach odwiedzam jeszcze Ruiny Baszty .
Za Kicharami odbijam w prawo no i teraz już raz pod górę raz w górki, czyli jazda po Ziemi Sandomierskiej . Wszędzie dookoła sady i pola . Po kilku km docieram do drogi głównej Sandomierz - Warszawa . Odbijam na Sandomierza ale za chwilę zjeżdżam znów z boczne drogi . W Łukawie Kościelnej zatrzymuje się na chwilkę przy pięknym kościółku pw Św Katarzyny Dziewicy, kościół odbudowany po zniszczeniach w 1948-1952 a sama parafia istnieje od XIV wieku . Jadę dalej, upal co raz gorszy a górki męczą co raz bardziej, nie które maja po 6-7 procent . Dojeżdżam do Dacharzowa i tu na chwilkę zatrzymuję się przy kościele pw Najświętszego Serca Pana Jezusa . . Kościół zbudowano w latach 1933-1940 z miejscowego kamienia a sama parafia jest bardzo stara bo jej początki sięgają 1216 r . Śmigam dalej....grzeje . teraz w dół a potem odbijam na Radoszki ...teraz jest płasko ale w Radoszakch znów odbijam w prawo i znów wąwozy i górki . W końcu zatrzymuję się przy jednym z sadów, rosną tu też większe drzewa wiec można w ich cieniu odpocząć . Więc odpoczynek, coś do picia i jedzenia . Nabrałem lekko sił i ruszam dalej . Jadę non stop pomiędzy sadami, poruszam się też dwa razu na tym odcinku po drogach polnych wiodących poprzez sady . W końcu docieram do drogi głównej Sandomierz - Opatów . odbijam na Sandomierz . Wreszcie mam wiatr w plecy...po kilku km jestem na starym mieście w Sandomierzu . Tu dłuższy odpoczynek na rynku . Odpoczynek w cieniu dobrze mi zrobił ale czas wracać . Opuszczam zatłoczony przez turystów Sandomierz . Za mostem na Wiśle odbijam w boczne drogi i nimi dojeżdżam do głównej na Stalową Wolę ale zaraz znów odbijam w boczne i do domu jadę przez Wrzawy, Skowierzyn i Majdan Zbydniowski .
FOTKI I NA KOŃCU TRASA
Kilka km przed Sandomierzem odbijam w boczne drogi biegnce po wale
"
Dojeżdżam do mostu kolejowego na Wiśle..przechodzę mostem i jadę dalej
Potem jadę kilka km wzdłuż torów po wąskim asfalcie...po lewej mam górki pieprzowe a po prawej torowisko przy którym rosną polne kwiaty
"
"
Dwikozy...przy nie czynnej kopalni piasku i winnicach
"
"
I przy wodospadziku..niestety susza i woda ledwo się sączy
"
Przy wodospadziku można też podziwiać budowę geologiczna tej okolicy
Kociary...stara baszta
"
Dookoła pola i sady...
"
Łukawa Kocielna...piękny kościółek pw Św Katarzyny
"
"
Piękna Ziemia Sandomierska...małe zniesienia, wąwozy, sady i ciekawostki historyczne
"
"
"
"
Było też trochę jazdy po polnych drogach
"
Dacharzów..kościół pw Najświętszego Serca Pana Jezusa
Wreszcie odpoczynek w sadzie...
"
No i wreszcie piękny Sandomierz
"
"
Okrężnie do Krzeszowa
-
DST
100.00km
-
Teren
4.00km
-
Czas
05:01
-
VAVG
19.93km/h
-
VMAX
35.00km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pierwszy dzień lata :)
Na taką okazję więc trzeba ruszyć gdzieś na ciekawą wycieczkę . Postanowiłem skorzystać z ładnej pogody i pojechać do Krzeszowa . A żeby to nie była za krótka wycieczka to trasę poprowadziłem trochę okrężnie .
Od rana słonecznie, ciepło i po nocnym deszczy tak nawet rześko ...no i jak zwykle trochę wieje . Wiatr akurat na początku mam w plecy lub czasami z boku więc pomaga w pedałowaniu . Mijam miasto i za kilka km jestem w Pysznicy , tu odbijam w boczne drogi i nimi dojeżdżam do głównej Nisko - Janów Lubelski . Tu odbijam na Janów ale za kilka km zjeżdżam z głównej i jadę na Jarocin . W Jarocinie krótki przystanek przy fontannie i coś szybkiego na ząb bo śniadanie miałem słabe bardzo dziś . Jadę dalej asfaltami przez Lasy Janowskie . Mijam Golce, Maziarnię, Hutę Krzeszowską i dojeżdżam do Harasiuk . Tu na chwilkę tylko opuszczam lasy a potem znów droga biegnie lasami przez Kusze i Wólkę . Od Harasuk, trasa jest tak leciutko pofałdowana więc raz lekko pod górkę i raz lekko w dół...no i od Harasiuk mam wiatr albo z boku albo w twarz co trochę zwalnia tempo jazdy . W końcu docieram do Krzeszowa...tu zjazd do centrum tego malutkiego miasteczka . Przy mini parku w centrum miasteczka robię sobie odpoczynek i posilam się a potem postanawiam jeszcze podjechać pod piękny drewniany kościółek pw Narodzenie NMP zbudowany w latach 1727-1728 . Kościółek stoi na może nie wysokim ale stromym wniesieniu i aby się tam dostać trzeba się trochę pomęczyć z podjazdem przez wąwóz......ale jakoś wjechałem . Chwilka odpoczynku i ruszam dalej . Krzeszów opuszczam bocznymi drogami biegnącymi od kościółka a potem wjeżdżam na główna drogę w kierunku Ulanowa . Tu fajnie by się zjeżdżało ze wzniesień na których położona jet część Krzeszowa ale..wiatr teraz wieje ostro w twarz i na zjazdach ledwo się toczę bez pedałowania ...Następne kilka km płaskiego do Ulanowa to mordęga, tu juz las nie chroni i trzeba się męczyć z tym wiatrem .. Jakoś się dotaczam do Ulanowa..tu chwilka przy drewnianym kościele pw Św Jana Chrzciciela , zbudowany w 1643, przebudowany XIX wieku . a następnie jadę kawałek dalej pod ujście Tanwi do Sanu . Tu fotka i opuszczam Ulanów . Teraz droga znów wiedzie lekko pod górkę przez jakieś 2 km a potem już lekki zjazd do Zarzecza . Tu przecinam główna Nisko - Janów Lubelski i jadę dalej w kierunku Kłyżowa . . W Kłyżowie zjeżdżam z DDR i odbijam w stronę Sanu, po jakimś kilometrze dojeżdżam pod most kolejowy na Sanie a potem jadę wzdłuż Sanu wąskimi asfaltami które po pewnym czasie przechodzą w polna drogę . Po około 4 km jazdy przez pola dojeżdżam do asfaltu w Sudołach a stąd juz tylko kilka km do domu .
Początek lata udany ...
Poniżej fotki a na końcu trasa
Przystanek pod fontanną w Jarocinie
"
A potem długie kilometry przez Lasy Janowskie
"
Okolice Hity Krzeszowskiej ...przecinam tory zwykłe i szerokie..czyli LHS
"
Przy torach stoją jakieś zapomniane budynki LHS
"
Wólka...cmentarzyk wojenny z grobami żołnierzy poległych w obu wojnach światowych
"
"
Wszystkie groby są bezimienne
"
Wjeżdżam na teren gminy Krzeszów...w Krzeszowie odbywają się co roku słynne Powidlaki...stąd te śliwki na banerze
"
Przyjemny lekki zjazd do centrum Krzeszowa
"
W centrum Krzeszowa stoi zegar słoneczny
"
Podjazd wąwozem pod kościołek drewniany w Krzeszowie ...krótki ale treściwy
"
Krzeszów..drewniany kościół pw Narodzenie NMP
"
W drodze do Ulanowa..niebiensko niebieskie pole ...to Facelia. Roślina bardzo miododajna
"
Medzia nie mogła nie skorzystać z takiej okazji na sesję
"
Ulanów...pod fontanną
"
Ulanów...drewniany kościół pw Św Jana Chrzciciela
Ulanów...przy ujściu Tanwi do Sanu
"
Kłyżów..most kolejowy nad Sanem
"
Od Kłyżowa do Stalowej Woli jadę bocznymi drogami które częściowo biegną po polnych drogach
Do Biłgoraja po piwo Roztoczańskie :)
-
DST
110.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
05:02
-
VAVG
21.85km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
28.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś jadę z danielem więc trzeba było zaplanować ciut dłuższą wycieczkę . Jedziemy więc Lasami janowskimi pod sam Biłgoraj..czyli na Roztocze .
Od rana bardzo ciepło, jakieś tam chmurki są ale nie zanosi się na jakieś opady..ino wiatr znów daje o sobie znać .
mijamy miasto, potem Pysznica, Spokojna i wyjeżdżamy na główna do Janowa . Po kilku km zjeżdżamy z głównej i jedziemy na jarocin i dalej przez Golce, Maziarnię , Hute Podgórną i Ciosmy . Trasa praktycznie non stop przez lasy a do tego teraz mamy z wiatrem więc jedzie się przyjemnie i dość szybko .. Od Ciosmów już nie daleko do Biłgoraja ale nie wjeżdżamy w miasto a kilka km przed Biłgorajem odbijamy w boczną drogę ( niebieski szlak ) która po jakimś czasie przechodzi w drogę polno leśną ..po jakiś 2 km znów jesteśmy na asfalcie i nim dojeżdżamy do wsi Sól . Tu wjeżdżamy na drogę główną i odbijamy w prawo..czyli wracamy do domu . W Soli, zatrzymujemy się przy sklepie i zaopatrujemy się w Roztoczańskie piwa...jeszcze mały posiłek i ruszamy dalej . Od teraz wiatr mamy w twarz i już nie jedzie się ani przyjemnie ani szybko..do tego jeszcze przez kilka km w bardzo kiepskim stanie..ale to norma na Roztoczu . Za Sola znów wjeżdżamy w las...i od razu droga dużo lepsza i ciutek mniej wieje . Teraz jedziemy non stop lasami . Mijamy Banachy, Gózd, Kurzyny Małe Duże i Średnie , potem Dąbrówkę i za kilka km jesteśmy już w Zarzeczu gdzie przecinamy szybko drogę Nisko - Janów Lubelski i jedziemy dalej przez Kłyżów i dalej na Pysznicę ...do Pysznicy jednak nie dojeżdżamy tak szybko bo Daniel łapię gumę i trzeba się zatrzymać i załatać . Grzeje mocno a cienia mało wiec i łatanie opornie idzie..no ale w końcu ruszamy dalej i po kilkunastu km jesteśmy w domu .
Wycieczka fajna ale jazda przez ponad 50 km non stop pod wiatr trochę zmęczyła..do tego jeszcze 3 piwa w plecaku :)
Poniżej j fotki i trasa ...fotek dziś mało bo w tym upale nawet nie chciało się robić zdjęć
Dzis trasa wiedzie w 90 procentach przez Lasy Janowskie
"
Gdzieś tam w lesie na trasie..przy tablicy informacyjnej
"
..a na tablicy ino przyrodnicze i historyczne ...
"
"
..i mapa okolic
"
Przed samym Biłgorajem odbijamy na niebieski szlak który częściowo biegnie taka urokliwa droga polno leśną
"
Kilka km przed domem..łatanie dętki w rowerze u Daniela
"
No i dzisiejsze zakupy na Roztoczu :..czyli główny cel wycieczki :)
"
Niedziela...czyli Sandomierz :)
-
DST
100.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
05:01
-
VAVG
19.93km/h
-
VMAX
31.00km/h
-
Temperatura
26.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela...a jak niedziela to zazwyczaj Sandomierz i jego okolice :)
Dziś pogoda bardzo fajna, ciepełko, trochę lekkich chmur...tylko ten znów uciążliwy wiatr . Dziś ruch mniejszy wiec do Sandomierza jadę główna przez Zbydniów i Zaleszany..non stop pod wiatr . Za Gorzycami dobijam w boczne drogi i nimi docieram do Sandomierza . . Na razie nie wjeżdżam na stare miasto tylko jadę główną w kierunku Koprzywnicy . Ta drogą jeżdżę bardzo rzadko bo w normalny dzień jest dość ruchliwa a do tego w kiepskim stanie . Nie daleko za Sandomierzem, widzę że zabierają się za remont tej drogi . Ale jakoś dziwacznie . Po bokach robią chodniki a a nowy asfalt wylany na długości 2 km nagle się kończy i zaczyna rozwalony po części droga ..i tak na przemian kilka razy .. Do tego jeszcze niektóre odnowione fragmenty drogi..już nadają się do remontu...POLSKA .
W końcu docieram do Sośniczan i tu odbijam w boczne drogi . Teraz wreszcie mam częściowo z wiatrem no i spokojne i dobre drogi wiodące głównie przez sady . po kilku km docieram do Skotnik . Tu fotka przy odnowionym dworku Skotnickich i przy pięknym gotyckim kościele pw Św Jana Chrzciciela . Świątynia zbudowana w latach 1347-70 a częściowo przebudowana 1770 r . Ruszam dalej i śmigam sobie spokojnie pomiędzy zielonymi sadami . Nie trzymam się tych główniejszych dróg i jadę tymi najwęższymi przez sady aż w końcu asfalt przechodzi w droga polna a za chwilę wogóle się droga kończy ale nie am co panikować tylko jadę dalej przez sad...za kilkaset metrów znów jest drga polna a za chwilę asfalt..i tak docieram pod sam Sandomierz .. Wspinam się na stare miasto i za chwilę jestem już na rynku ..a dzis na starym mieście tłumy . Nie dość że piękna niedziela to jeszcze na rynku odbywa się VII Ogólnopolski Festiwal Nieskończonych Form Mleka ..czyli głównie sery sa wystawiane . Są oczywiście i inni wystawcy z dobrą żywnością ...jest wino z okolicznych winnic, jest różne pieczywo, wędliny, cydry i inne różności..no i kupa ludu . Robię sobie przystanek w cieniu na mały posiłek a potem kilka fotek wystawianych wyrobów . Ale tylko kilka stoisk obszedłem bo strach rower zostawić a w tłum z rowerem się pchać nie chcę . Chwila odpoczynki i czas wracać do domu . Opuszczam Sandomierz i jadę do domu bocznymi przez Wrzawy, Skowierzyn, Majdan Zbydniowski i Pilchów .
Poniżej fotki a na końcu trasa
Do Sandomierza już nie daleko..za krzakami płynie Wisła a dalej widać Góry Pieprzowe
"
No i zwyczajowa fotka na tle starego Sandomierza
"
Poza zwiedzaniem zabytków Sandomierza, można tez popływać po Wiśle
"
Jeszcze fotka przy ławce green velo na tle zamku Sandomierskiego i jadę dalej..ale wrócę jeszcze dziś do Sandomierza
"
A za Sandomierzem..gdzie nie spojrzeć to sady...
"
"
W sadach już powoli rosną jabłka :)
"
Skotniki..dwór Skotnickich
"
"
Skotniki..kościół pw Św Jana Chrzciciela ..zbudowany w XIV wieku
"
"
Jadę dalej drogami przez sady...aż tu nagle droga polna...
"
..a potem wogóle drogi nie ma wiec jadę przez sad ..na szczęście za kilkaset metrów znów jest droga
"
No i znów jestem w Sandomierzu..dziś na starym mieście tłumy
"
..tłumy bo taka impreza...
"
Więc są sery...
"
"
..i inne dobre rzeczy...
"
"
..jest i Sandomierski cydr i Sandomierski smalec :)...