Październik, 2017
Dystans całkowity: | 566.00 km (w terenie 28.00 km; 4.95%) |
Czas w ruchu: | 23:19 |
Średnia prędkość: | 20.54 km/h |
Maksymalna prędkość: | 40.00 km/h |
Liczba aktywności: | 9 |
Średnio na aktywność: | 62.89 km i 2h 54m |
Więcej statystyk |
We mgle i mżawce ,,,do babci i nazad
-
DST
23.00km
-
Czas
01:01
-
VAVG
22.62km/h
-
VMAX
26.00km/h
-
Temperatura
14.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś tylko mini wycieczka . Pogoda dziś kiepska bo dosyć mgliście a i czasami mży lub pada . Pojechałem więc tylko odwiedzić babcię w Rzeczycy Długiej i tyle . Do Rzeczycy pojechałem normalnie główna droga a wróciłem green feilo przez Jastkowice ..
Kiepska dziś pogoda...prawdziwa jesienna plucha
"
Wracam green feilo
"
Popołudniem po okolicy
-
DST
51.00km
-
Czas
02:03
-
VAVG
24.88km/h
-
VMAX
27.00km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miałem dziś jechać na Sandomierz ale mgła te plany mi zepsuła . Z rana było bardzo ładnie aż tu nagle, nie wiadomo skąd mgły zasnuły świat . A że nie chciałem ryzykować jazdy w takich warunkach to ruszyłem dopiero przed 14 gdy znów pokazało się słonce . Dzień już nie taki długi więc nie ruszyłem na Sandomierz a zrobiłem tylko kółko po okolicy .
Minąłem miasto a potem jechałem główną w stronę Tarnobrzega . Za Jamnicą odbiłem na obwodnicę Grębowa a potem na Zabrnie . W Zabrniu odbiłem w drogę biegnącą przez las w kierunku Zaleszan . W Zaleszanach przebiłem się przez główną na Sandomierz i pojechałem dalej bocznymi aż do mostu na Sanie koło Radomyśla i jechałem dalej przez wioski . Dzierdziówka, Wólka Turebska, Turbia i Pilchów...potem juz tylko obwodnica mojej wiochy i jestem w domu . Słońce niby świeciło ale i tak ta mgła nie do końca zeszła i nie było tak ciepło jak przez ostatnie kilka dni .
Fotki i trasa
Gdzies na trasie w lesie....Niby nie ma chmur ale nie jest tak ciepło jak przez ostatnie kilka dni..
"
Rzeka Łęg w okolicy Zaleszan
"
Jadę kawałek green feilo
"
San w okolicach Radomyśla
"
"
Wycieczka na pagórki Wyżyny Lubelskiej
-
DST
114.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
06:00
-
VAVG
19.00km/h
-
VMAX
40.00km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Drugi dzień pięknej wyżowej pogody więc trzeba korzystać do oporu . Dziś jadę z Danielem trochę dalej niż zazwyczaj . Naszym celem jest dzis źródło rzeki Sanna położone w Wierzchowiskach . Wierzchowiska położone są na Wyżynie Lubelskiej więc będą dziś pagórki . Oczywiście nie są to jakieś wysokie wzniesienia ale zawsze to jakieś urozmaicenie bo w naszym rejonie jest bardzo płasko .
Od rana ciepełko i słoneczko ale tez jeszcze widać gdzieniegdzie mgłę . Mijamy miasto, potem Pysznica, Krzaki i wyjeżdżamy na główna do Janowa Lubelskiego . Tutaj już jedziemy asfaltem przez las a wiadomo że w lesie tak szybko mgła nie znika a nawet z każdym kilometrem jest co raz większa . Dojeżdżamy do Janowa, tu zatrzymujemy się na chwilkę przy źródełku i jedziemy dalej . Teraz już jesteśmy na Wyżynie Lubelskiej i droga non stop idzie lekko pod górkę a za Janowem już pierwszy cięższy podjazd jak na te okolice . Tu już teren otwarty więc i mgła mniejsza . Po podjeździe jest zjazd do Godziszowa .. Tu odbijamy na Andrzejów . Tu teren lekko pofałdowany a mgła co raz rzadsza . W Andrzejowie odbijamy w polna drogę która na początku jest kawałek asfaltowa a potem już normalna polna droga . Tu już mgła prawie zanika bo jesteśmy sporo wyżej niz leży Janów Lubelski np .. Widoki tu są przepiękne na okolice . Szkoda tylko że jeszcze te resztki mgły zacierają obraz . Jedziemy więc jakieś 2 km polnymi drogami aż docieramy do asfaltu . Tu odbijamy na Wierzchowiska . . Jeszcze kawałek lekkiego podjazdu a potem długi i szybki zjazd aż do Wierzchowisk . . Tu wjeżdżamy na teren parku otaczającego dwór Sanna i robimy sobie przerwę przy źródle rzeki Sanna . Odpoczywamy i posilamy się w pięknych okolicznościach przyrody . Po odpoczynku ruszamy dalej, jeszcze tylko małe zakupy w sklepie i opuszczamy Wierzchowiska . Teraz znów podjazdy i zjazdy i tak aż do Modliborzyc . Tu juz opuszczamy Wyżynę Lubelska . Teraz jedziemy asfaltem przez pola i za jakieś 2 km wjeżdżamy w Lasy Lipskie . Od Modliborzyc aż do Gwizdowa ( 16 km ) jedziemy tym fatalnym asfaltem . Gorszego już chyba byłoby ciężko poszukać . Za Gwizdowem odbijamy w stronę Malińca i Gielni . Tu już dobry asfalt więc przyjemnie jedzie się przez las . Mijamy Gielnię i jedziemy do Lipy . Tu odbijamy w wąski leśny asfalt którym jedziemy do Goliszowca i dalej do Rzeczycy Długiej . W Rzeczycy opuszczamy las . Stąd już tylko jakieś 9 km do domu .
Szkoda że jutro nie mogę skorzystać z dalszego ciągu pięknej pogody ale może jeszcze w czwartek będzie ładnie .
Fotki i trasa
Źródlisko w Janowie Lubelskim
"
Za Janowem zaczynają się pagórki i piękne widoki..narazie jednak utrzymująca sie mgła zasłania te widoki
"
W Andrzejowie zjeżdżamy w drogi wiodące przez pola...na początku kawałek asfaltu a potem już polne drogi
"
Daniel szabruje maliny
"
Śmigamy polnymi drogami po pagórkach
"
"
Wreszcie nie ma mgły..dojeżdżamy do naszego celu, czyli do oarku otaczającego dwór Sanna i do źródła rzeki Sanna które bije w parku
"
Wierzchowiska..dwór Sanna
"
Źródło rzeki Sanna
"
"
Odpoczywamy w parku
"
Rynek w Modliborzycach
"
W Lasach Lipskich piękna złota jesień
"
Jest słonce jest i przyjemność z jazdy...sie mało w bagnie nie utopiłem
-
DST
77.00km
-
Teren
9.00km
-
Czas
04:04
-
VAVG
18.93km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wreszcie, wreszcie doczekałem się spełnienia prognoz :) . Czyli słoneczka i ciepełka
Trzeba więc wykorzystać te kilka słonecznych dni które ponoć przed nami . Dziś jadę znów w Lasy janowskie a konkretnie do źródełka Rozdół za Ulanowem ..
Nie mogłem niestety ruszyć od rana w trasę więc ruszam dopiero przed 11, jest już ciepło i bardzo słonecznie . Opuszczam miasto, potem jadę w stronę Pysznicy i dalej na Krzaki . Kilka km za Krzakami wyjeżdżam na drogę główną Nisko - Janów Lubelskie . Odbijam na Janów i jadę kilka km główną, potem odbijam w stronę Jarocina . . Przed Jarocinem odbijam na Szyperki a potem jadę Mule i Ryczki .. jedzie się fajnie bo praktycznie non stop asfaltem przez las, słoneczko świeci i nawet wiatr nie przeszkadza tak bardzo mimo ze nie jest słaby .. Mijam kolejno Borki i Dąbrówkę, potem most na Tanwi i za kawałek jestem na głównej Ulanów - Biłgoraj . Odbijam na Biłgoraj a za jakieś 3 km skręcam w leśny szuter i jadę nim do wąskiego leśnego asfalty którym miałem dojechać do źródełka . Po wjechaniu na wspomniana drogę widzę że coś jest nie tak bo asfalt jest bardzo zniszczony a na nim wiele kamieni leży i trzeba ostrożnie jechać . Za kawałek widzę że jakieś maszyny kopia rowy przy drodze...pytanie tylko dlatego przy tym tak niszczą asfalt ???? Mijam bokiem te maszyny i kawałek dalej wchodzę w las do źródełka . Tu odpoczynek , podziwianie przyrody i mały posiłek . Potem coś mnie podkusiło aby przejść kładką na droga stronę strumyka który zasilany jest źródełkiem Zapomniałem że po drugiej stronie woda z kilku miejsc wypływa z pod drzew tworząc źródlisko . Do tego jest po dużych opadach . Ale wszystko pokryte było żółtymi liśćmi i ...nagle zapadłem się jedną noga a potem druga w bagnisku . ..ledwo wyszedłem ale buty, skarpety i nogi do kolan były całkiem czarne . No nic...jest znośnie ciepło więc nie ma wyjścia tylko umyć w miarę możliwości buty, skarpety i nogi w źródełku .. Woda która wpływa z pod drzewa, najpierw zasila malutki zbioniczek wodny który teraz też zasłany jest gnijącymi liśćmi a potem dopiero przechodzi w strumyk..więc można się domyślić że woda niby czysta ale ma zapach bagienny .. Buty jako tako umyłem, że skarpetami już gorzej . Nogi jakoś domyłem ale cały śmierdzę bagnem . Wystawiam buty i skarpety na słońce aby choć trochę podeschły . Po jakiś 20 minut ubieram się no i czas wracać . Nie chce tłuc się po tej rozwalonej przez maszyny drodze więc postanawiam jechać leśną droga w stronę Bukowiny . Droga miejscami błotnista i piaszczysta ale nie jest zła . Po kilku km wyjeżdżam na asfalt w Bukowinie . Potem jadę na Bieliny i do Ulanowa . Słońce z każdym kilometrem osusza mi buty ale nie pozbywam się przy tym zapachu bagna . No nic, trzeba unikać ludzi i jakoś do domu dojechać . Z Ulanowa jadę na Zarzecze, potem Pysznica i za kilka km jestem w domu .
A w domu wielkie mycie butów, skarpet, spodenek ( okazało się że i spodenki na dole upaćkałem ) no i siebie .
Fotki i trasa
Piękna dziś pogoda
"
I wreszcie widać złote kolory jesieni
"
Remontują tory..tylko nie wiem czy normalny tor czy biegnący obok LHS
"
Szutrem przez las
"
I jestem przy źródełku miłości
"
"
"
Po wdpenięciu w bagno
"
Domyłem trochę buty i skarpety ale..śmierdzę cały jak jakiś bagienny stwór
"
Grób 4 żołnierzy AK zabitych przez NKWD i Milicję
"
"
"
Mini park w Ulanowie
"
Szaro buro i ponuro...po Lasach Janowskich
-
DST
87.00km
-
Teren
3.00km
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
19.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kolejny pikny dzionek wedle "znawców" z TV ...czyli kicha pogodowa . No ale choć nie pada więc szkoda niedzieli marnować .
Od rana zachmurzone, wieje ale w miarę ciepło . Aby choć trochę przed wiatrem uciec postanawiamy jechać z Danielem w Last Janowskie . Opuszczamy więc naszą wiochę, jedziemy do Pysznicy a tam odbijamy na Krzaki . Kilka km dalej wjeżdżamy na drogę główną Nisko - Janów Lubelski . Odbijamy na Janów . Narazie jedzie się dobrze bo wiatr mamy albo lekko z boku albo w plecy . po kilku km dobijamy w boczne i jedziemy w kierunku Jarocina i dalej n Momoty . . Mijamy potem leśne osady Kiszki i Ujście . Kawałek za Ujściem zjeżdżamy z asfaltu i jedziemy droga leśną jakieś 3 km . Następnie wjeżdżamy na wąski leśny asfalt jedziemy teraz w kierunku Maziarni Pek . Od tego momentu mamy już wiatr w twarz . Mijamy kolejno małe leśne osady i wioski aż dojeżdżamy do Jarocina . Tu chwila odpoczynku pod sklepem i ruszamy dalej . Za Jarocinem odbijamy na Szyperki a potem na Hutę Deręgowską . Za Huta wjeżdżamy znowu na główna Nisko - Janów Lubelski . Odbijam na Janów a za chwile skręcamy na Krzaki i Pysznicę .
Pod koniec wycieczki trochę dał o sobie znać ten wiatr . . Przez całą drogę chyba nie było ani momentu ze słońcem .
Fotki i trasa
Piękne koniki pasące się na skraju lasu..cos jakby araby :)
"
Daniel pomyślał ze skoro to araby to moze by zamienić ja na nasze metalowe wierzchowce...niestety ogrodzenie pod prądem .
"
Jedziemy jakieś 3 km po leśnej drodze..w lesie jak widać ciemno i ponuto . Gdzie ta złota jesień ???
"
Jeden leży , drugi stoi..wiadomo właściciel której maszyny jest leniem :)
Jesienna wycieczka do Tarnobrzega
-
DST
71.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
03:05
-
VAVG
23.03km/h
-
VMAX
28.00km/h
-
Temperatura
18.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na dziś zapowiadali polepszenie pogody, mniejszy wiatr i wincyj słońca ..no i cieplej . I gówno z tych zapowiedzi . O ile jeszcze można powiedzieć że było ciepło nawet, bo jechałem w krótkich spodenkach to słońca było bardzo mało a wiało dość mocno . Postanowiłem dziś ruszyć do Tarnobrzega aby sobie zakupić ciemne piwo z Browaru Łańcuckiego .
Ruszam więc na Tarnobrzeg . mijam miasto a potem jadę już główną na Jamnicę, Grębów i dalej na Tarnobrzeg . Słonca jeszcze trochę wtedy było ale za to aż do Tarnobrzega miałem non stop pod uciążliwy wiatr . W Tarnobrzegu kupuję piwo, pakuje do plecaka i jadę pod pałac Tarnowskich . Tu chwilka odpoczynku i spacer po pięknym parku który otacza pałac . Niestety już słona prawie wcale nie było i zrobiło się tak jakoś szaro . Czas wracać do domu . Opuszczam Tarnobrzeg a potem odbijam w boczne drogi i nimi jadę przez Furmany, Poreby Furmańskie i Zabrnie . Teraz mam już z wiatrem lub lekko z boku więc jedzie się dobrze . W Zabrniu odbijam na Zaleszany a na obrzeżach Zaleszan odbijam na Kotową Wolę . potem juz tylko Agatówka i za kilka km jestem w domu .
Fotki i trasa
Tarnobrzeg...pałac Tarnowskich
"
W przy pałacowym parku
"
"
Zytomierz – żytni extra stout z Łańcuta...lubię ciemne piwa i mam nadzieję że to będzie dobre .
"
"
Chwilowo łba nie urywa ale i tak powiwa
-
DST
57.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
03:00
-
VAVG
19.00km/h
-
VMAX
27.00km/h
-
Temperatura
18.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Okienko pogodowe dziś które trzeba było jakoś wykorzystać . Okienko takie ze jest ciepło a wiatr łeba nie urywa choć wieje dalej chwilami mocno no i są chwile ze słońcem . Rusza więc na krótką wycieczkę po okolicy .
Po wydostaniu się z betonowej wiochy, ruszam dalej w stronę Jamnicy i dalej do Grębowa . Tu odbijam na Zabrnie i Sokolniki . Gdy ruszałem to było sporo słońca a teraz już co raz go mniej , na szczęście wiatr mam albo w plecy albo z boku , W Sokolnikach odbijam na Orliska a potem na Zaleszany . Na skraju Zaleszan dobijam na Zbydniów .. W Zbydniowie robię sobie krótki przystanek w parku przy dworku Horodynskich . 5 minut odpoczynku i ruszam dalej, przecinam drogę główną Stalowa Wola - Sandomierz i jadę teraz znów bocznymi w kierunku Wólki Turebskiej i dalej na Turbię i Pilchów . Z każdym kilometrem co raz więcej chmur a słońca już wogóle nie widać . Z Pilchowa już tylko kilka km do domu ..
Co raz mniej się jeździ przez tą pogodę i forma co raz słabsza . niby tylko 57 km a lekko w nogach poczułem .
Fotki i trasa
Spokojna i malownicza droga w kierunku Orlisk . Widać wreszcie przebłyski słońca zza chmur
"
Zbydniów...czekam na zamkniętym przejeździe
"
...no i jedzie...spierdolino...
"
Zbydniów...dworek Horodynskich
"
Park wokół dworku bardzo ładny ale niestety tez i bardzo zaniedbany
"
Las stoi, grzybów prawie nie ma..pewnie wywiało .
-
DST
20.00km
-
Teren
10.00km
-
Czas
01:03
-
VAVG
19.05km/h
-
VMAX
27.00km/h
-
Temperatura
14.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wreszcie przestało padać i wiać.... ale to chyba chwilowe . Tak czy inaczej postanowiłem choć na chwile pojechać do lasu i sprawdzić ile drzew zostało po ostatnich wichurach i czy są grzyby .
Za ciepło nie ma więc jakąś kurtkę trzeba ubrać i długie spodnie . mijam miasto a potem jadę kawałek asfaltem przez las . Po kilku km odbijam w leśne drogi . W kilku miejscach szukam grzybów ale znalazłem tylko kilka małych podgrzybków i jednego prawdziwka .W lesie nie widać jakiś ogromnych strat po orkanie ale kilka powalonych drzew widziałem .. Długo po lesie nie jeżdżę bo niby co chwila są przebłyski słońca ale jakoś tak szaro i ponuro dziś w lesie .
Fotki i trasa
jedno z powalonych drzew
"
Były krótkie chwile ze słońcem ale ogólnie to dziś ponuro w lesie
"
"
Dziś tylko jeden prawdziwek znaleziony ...
"
Na początek pażdziernika, wycieczka do Rudnika
-
DST
66.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
03:03
-
VAVG
21.64km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
W niedzielę, przy ładnej pogodzie zazwyczaj jadę na Sandomierz ale dziś postanowiłem ciut zmienić przyzwyczajenie i pojechać gdzieś indziej . Pogoda jak wspomniałem piękna, ale dalej przeszkadza ten zimny wiatr. Dobrze że już nie jest tak mocny .. Moim celem jest dziś Rudnik nad Sanem, stolica Polskiego wikliniarstwa ..
Jadę więc główną przez las do Przyszowa a tam odbijam na Maziarnie . Za Mazairnią znów jadę asfaltem przez las a po kilku km odbijam w wąskie leśne asfalty i nimi dojeżdżam do drogi głównej na Rzeszów . Przecinam ta drogę i jadę przez wioskę Kończyce a potem znów wąskimi asfaltami przez las aż do Rudnika . W Rudniku chwilka odpoczynku na miejscowym rynku i ruszam w stronę domu . PO opuszczeniu Rudnika znów jadę wąskimi asfaltami przez las a potem jakieś 2 km polno leśną droga aż do Podwoliny . Tu już opuszczam lasy i jadę dalej asfaltami przesz wioski . mijam bokiem Nisko i za kilka km jestem w domu .
Fotki i trasa
Za Przyszowem dobijam w boczne i jade urokliwa trasa w kierunku Maziarni..pogoda super ale nie jest za ciepło
"
Dziś sporo km po takich spokojnych wąskich asfaltach przez lasy
"
Rudnik nad Sanem zdobią różne wiklinowe rzeźby . Ale mojego ulubionego smoka nie ma...ciekawe co się z nim stało .
"
Za Rudnikiem znów jadę wąskimi asfaltami przez las
"
Zielony tunel...
"
Cmentarz i wojenny w lesie za Rudnikiem
"
"
Przejeżdżam przez tunel pod linią LHS
"
A za tunelem jadę około 2 km przez leśno polne drogi
"
"
Na koniec jeszcze odwiedzam park w Stalowej Woli
"