Wrzosowe powitanie września
                    
                    
          
                    - 
          DST
          50.00km
          
 
                              -  
          Teren
          26.00km
          
 
                              -  
          Czas
          03:02
          
 
                              - 
          VAVG
          16.48km/h
          
 
                                                                                          - 
          Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
          
 
                              - 
          Aktywność Jazda na rowerze
          
 
                              
    
      
"
Dziś nie miałem za dużo czasu aby korzystać z pięknej pogody więc postanowiłem pokręcić się po lesie i poszukać wrzosu na początek września . .
Ruszam jak zwykle od babci w Rzeczycy Długiej, mijam wieś i jadę asfaltem przez las do Goliszowca a potem wąskim leśnym asfaltem  aż po około 3 km odbijam w leśny szuter i nim jadę kilka km  do innego wąskiego leśnego asfaltu  i tak docieram do osady Bania gdzie wjeżdżam  na normalny ;leśny asfalt . po kilku km jestem w Gwizdowie a zaraz za Gwizdowem jadę znów wąskim leśnym asfaltem . Chwilami  zjeżdżam z niego i jadę leśnymi drogami .  wypatrując grzybów i wrzosu . Wrzos znajduję  a grzybów jakoś nie widać narazie . Wracam na asfalt a za chwilę zjeżdżam w leśny dukt i nim jadę kilkanaście km przez las aż do Ludyjana . Tu wjeżdżam na asfalt i opuszczam las .  Za Ludyjanem już tylko kawałek do Jastkowic a tam wjeżdżam na  DDR green feilo i tak wracam do Rzeczycy Długiej . 
Piękne konie  z małej stadniny w Rzeczycy Długiej . 

Leśne stawy na pograniczu Bani i Malińca 
Poza asfaltami i leśnymi szutrami jadę też typowo leśnymi drogami aby z jak najbliższa podziwiać przyrodę 
Jest początek września więc jest i piękny wrzos leśny 
I znów leśnymi drogami ...
Krótki odpoczynek w pięknych i słonecznych okolicznościach przyrody
I znów wrzos

Na koniec jeszcze opalanie na łące gdzieś przy lesie 
Do ujścia Łukawicy i dalej z biegiem Sanu
                    
                    
          
                    - 
          DST
          43.00km
          
 
                              -  
          Teren
          23.00km
          
 
                              -  
          Czas
          03:02
          
 
                              - 
          VAVG
          14.18km/h
          
 
                                                                                          - 
          Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
          
 
                              - 
          Aktywność Jazda na rowerze
          
 
                              
    
      
"
Kilka dni przerwy i znów w trasie . Korzystać trzeba z tych ostatnich dni dobrej i ciepłej pogody . Potem może być różnie a z moim widzeniem też różnie może być .  Dziś chciałem pojechać do Radomyśla nad  Sanem jadąc jak najwięcej wałami przy Sanie a po drodze odwiedzić ujście  Łukawicy do Sanu bo jakoś nigdy tam nie byłem przez tyle lat . 
Ruszam z Rzeczycy Długiej  [rzez wieś asfaltem a zraz potem polną drogą do wału  . Wjeżdżam na wał i jadę nim aż do ujścia Łukawicy do Sanu .  .  Wałem jedzie się na początku ok a potem co raz nardziej jest zarośnięty i trzeba trochę wysiłku włożyć w jazdę  ale za to cisza, spokój i piękne widoki .  Na google maps satelit wyglądało że nad ujściem nie ma przerwy w wale a tu niespodzianka . Trzeba było się kawałek wr ócić a potem jechać polną drogą do  Woli Rzeczyckiej gdzie wjechałem na DDR green feilo i jechałem tak kilka km aż do mostku nad kanałem biegnącym od Lasów Lipskich aż pod san .  Tuż za mostkiem wjechałem na wał przy tym kanale i nim dojechałem do wału przy sanie i  wałem dojechałem aż do Radomyśla . Tu odwiedziłem  Kaplicę na Zjawieniu położoną na wzniesieniu i otoczoną lasem i starym cmentarzem . Tu chwila odpoczynku i ruszam dalej  . Przejeżdżam mostem na drugą stronę Sanu  i teraz jadę bocznymi drogami aż do sportowego lotniska w Turbii . Sekunda odpoczynku i ruszam dalej do Pilchowa a za Pilchowem jadę polną drogą w kierunku wału .  . Wałem jadę aż do mostu na  Sanie  . Znów przecinam San a tuż za mostem odbijam w polną drogę i  nią dojeżdżam do Rzeczycy .  .
Tylko 43 km ale fajna wycieczka .
Wjeżdżam na wał i nim jadę  z jedną przerwą aż do Radomyśla nad  Sanem
Na wale tuż przy ujściu Łukawicy do Sanu  ...ściana zarośli a potem przerwa w wale 
Tu Łukawuca kończy  swój bieg,,,jeszcze 50 metrów i wpada do Sanu 
I dalej jadę wałem aż do radomyśla
Radomyśl nad  Sanem ...Kaplica na  Zjawieniu położona na wzniesieniu i otoczona cmentarzem i lasem
Piękne stare nagrobki na cmentarzu przy kaplicy
Już po drugiej stronie  Sanu ...spotkałem tu piękną sarenkę ale nie zdążyłem jej zrobić fotki 
Sportowe lotnisko w  Turbii ...dziś dobra pogoda dla szybowców bo czyste niebo i wiało ale nie bardzo mocno
Sochy...piękny stary  folwarczny opuszczony budynek w środku rezerwatu Sochy 
Dosłownie i w przenośni ...przez buraki do wału . Droga polna biegnąca do wału pomiędzy polami buraków w pewnym momencie się urwała i trzeba było iść przez buraki do wału 
Widok na  San z wału 
Start drewniany zawalony dom na obrzeżach Rzeczycy Długiej 
Pojezierze Lasów Lipskich ... i po co jechać na Mazury ??
                    
                    
          
                    - 
          DST
          47.00km
          
 
                              -  
          Teren
          27.00km
          
 
                              -  
          Czas
          03:00
          
 
                              - 
          VAVG
          15.67km/h
          
 
                                                                                          - 
          Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
          
 
                              - 
          Aktywność Jazda na rowerze
          
 
                              
    
      
"
Z dobrej pogody trzeba korzystać póki jest i póki mogę jeździć więc dziś znów wycieczka po pięknych Lasach Lipskich . Co prawda trochę już mi się nudzi jazda non stop w tych samych terenach ale staram się choć trochę urozmaicić każdą wycieczkę i wybierać jakieś nowe fragmenty tras . Tak było i dziś gdy kilka km przez las przejechałem duktem leśnym którym już nie jechałem z kilka lat a warto bo prowadzi przez rezerwat Łęka  który jest najmłodszym rezerwatem w tych lasach . 
ruszam z Rzeczycy Długiej, potem leśnym asfaltem do Goliszowca a za wsią jadę dalej wąskim leśnym asfaltem . Po pewnym czasie odbijam w leśny szuter i jadę już przez wspomniany rezerwat . Po około 2 km odbijam w leśny dukt który biegnie przez serce rezerwatu . Kiedyś ta droga leśna była bardziej uczęszczana a teraz powoli zabiera ją las bo większość ludzi jeździ wspomnianym szutrem . Dziś bardzo słonecznie i gorąco ale jadąc tą zapomnianą drogą nie odczuwa się tego bo jest tu  wszystko zacienione od gęstej roślinności i miejscami teren podmokły . Po pewnym czasie natykam się na grób partyzancki który jest odnowiony . Jeszcze kilka lat temu stały tu tylko małe drewniane krzyże chylące się ku upadkowi i łatwo było ten grób w pół mroku przegapić . . Ruszam dalej i w końcu docieram do wąskiego leśnego asfaltu na skraju osady Bania .. Opuszczam rezerwat a wjeżdżam na "pojezierze" .Za chwilkę jestem już w /Malincu . Wszędzie naokoło mniejsze i większe  stawy i las . . Jakieś 2 km dalej odbijam w boczny asfalt i jadę pomiędzy dużymi stawami do malutkiej osady Osówek .  a potem dalej wąskim leśnym asfaltem aż do Gwizdowa . Za Gwizdowem odbijam w leśny szuter prowadzący do Kochan  . Jastkowicach .  . Kochany mijam lekko bokiem i jadę teraz kilkanaście km przez las leśnymi szutrami i duktami a miejscami muszę rower prowadzić bo piachy spore . W końcu wyjeżdżam na asfalt w Jastkowicach i jadę obrzeżami lasu  . Potem DDR green feilo do Reczycy Długiej wracam . Postanawiam jeszcze pojechać na chwilę do lasu i pomoczyć nogi w Łukawicy . Woda w rzece  przyjemnie chłodna ale nie zimna więc chodzę sobie w wodzie  ledwie za kostki a potem już wracam do babci . 
Mam nadzieję że to nie ostatni tak upalny dzień w roku i jeszcze skorzystam z takiej pogody . 
Szutrem przez las  kawałek ....lasu jak widać przybywa wedle leśników 
Potem zapomnianym duktem przez rezerwat  Łęka 
Trzy Grobki czyli odnowiony grób partyzancki w rezerwacie 
W Bani opuszczam rezerwat 
Teraz jadę pojezierzem Lasów Lipskich 




W cwelu ubiknięcia piachu po kolana jadę kawałek wąską leśną ścieżka  na której robię też mały postój 
A teraz DDR green feilo 
A na koniecc wycieczki ochłoda w Łukawicy 
Okrężnie do rezerwatu Imielty Ług
                    
                    
          
                    - 
          DST
          65.00km
          
 
                              -  
          Teren
          25.00km
          
 
                              -  
          Czas
          04:00
          
 
                              - 
          VAVG
          16.25km/h
          
 
                                                                                          - 
          Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
          
 
                              - 
          Aktywność Jazda na rowerze
          
 
                              
    
      
Po kilku dniach takiej sobie pogody znów jest słonecznie  i ciepło więc nie ma co marnować czasu tylko ruszyć dwa koła w trasę . Dziś wycieczka w Lasy Lipskie a konkretnie do rezerwatu Imielty Ług .
Ruszam z domu czyli muszę jakoś bezpiecznie dostać się do Rzeczycy Długiej i do babci . ,Przez beton city aż do mostu na Sanie jadę DDR  . Za Sanem odbijam w polne drogi i nimi dojeżdżam do babci . Tu chwila odpoczynku i ruszam w las . Do Goliszowca jadę asfaltem leśnym a potem już szutrami i duktami leśnymi aż do  wioski Madeje . Tu kawałeczek asfaltu i znów szutry i dukty leśne do  wsi Szwedy i dalej do Łążka Garncarskiego .  Za Łążkiem jadę przez las dalej ale wąskim leśnym asfaltem kilka km . W pewnym momencie odbijam w leśną ścieżkę i nią docieram do ciekawego rezerwatu Imielty Ług .  Jest to rezerwat bagienno torfowiskowy . Otaczają go też rozległe stawy . Można tu zobaczyć ciekawą roślinność typową dla takich terenów ale i mnóstwo różnego ptactwa i innych zwierząt . Ja widziałem tu kilka lat temu łosia .  . W rezerwacie kilka minut odpoczynku w cieniu drzew  . Potem idę wąską groblą pomiędzy bagnami i stawami i tak wychodzę z rezerwatu w Gwizdowie .  Ty już jadę dalej asfaltem , choć trudno to co tu leży nazwać drogą asfaltową . Za  Gwizdowem już normalny asfalt przez las i tak docieram do osady Bania .  . Tu odbijam w wąski ;leśny asfalt i tak dojeżdżam do Lipy .  Tu jeszcze chwilka odpoczynku nad rzeczką Złodziejka i ruszam dalej . Teraz jadę innym wąskim leśnym asfaltem kilka km i jestem w Goliszowcu a za kilka km u babci . 
San ...jeszcze nie dawno wody było o wiele więcej 
Teraz z 20 km leśnymi duktami i szutrami
Po drodze takie cudeńka 
U celu mojej dzisiejszej wycieczki 
W rezerwacie Imielty Ług

" />

Piękna dzika grobla w rezerwacie biegnąca pomiędzy bagnami i stawami 

Nad stawem pomiędzy Malńcem a Banią
Lipa ... odpoczynek nad rzeczką Złodziejka .
Piękna słoneczna niedziela w terenie
                    
                    
          
                    - 
          DST
          53.00km
          
 
                              -  
          Teren
          16.00km
          
 
                              -  
          Czas
          03:00
          
 
                              - 
          VAVG
          17.67km/h
          
 
                                                                                          - 
          Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
          
 
                              - 
          Aktywność Jazda na rowerze
          
 
                              
    
      
D=Chwilowo mam rower w domu więc dziś wycieczka po okolicy . Pogoda dziś fantastyczna a że niedziela więc i ruch mniejszy to postanawiam trochę po okolicy pojeździć, oczywiście unikając dróg głównych .
Przez beton city jadę DDra . Potem kilkaset metrów asfaltem ale na szczęście za chwilę jest szutrowa droga równoległa do asfaltowej więc jadę szutrem przez las prawie pod samą Jamnicę  . W Jamnicy odbijam w boczną droge i jadę nią do Kotowej Woli , ruch znikomy .  W Kotowej Woli zjeżdżam w polną drogę i nią docieram pod wał przy rzece Łęg . Tu biegnie super droga szutrowa wzdłuż  wału więc jadę nią kilka km aż do asfaltu biegnącego do Zaleszan . Jadę woęc do Zaleszan a  tam odbijam w boczną drogę która prowadzi mnie aż do Zbydniowa .  . W Zbydniowie jak zwykle przystanek w parku przy dworku Horodyńskich . Tu chwila odpoczynku w cieniu starych drzewa i ruszam dalej . Przecinam drogę główną  i jade dalej bocznymi aż do Turbii gdzie chwilę odpoczywam przy miejscowym trawiastym lotnisku . Ruszam dalej bo cienia tu ani grama a słońce mocno grzeje . Dojeżdżam do Pilchowa i tu odbijam jeszcze w kierunku osady  Sochy i małego rezezwatu przyrody o tej samej nazwie  . Jest tu nie duży ale piękny las w którym są chyba same liściaste drzewa , co jest rzadkością  . Las jest gęsty .  a jadąc przez ten obszar około 2 km , mimo upału to można się przyjemnie ochłodzić  . Zupełnie inaczej niż w innych lasach gdzie przewaga zdecydowana drzew iglastych .  . Po wyjeździe z lasu za  chwilkę jestem już na DDR przy obwodnicy i tak dojeżdżam do Rozwadowa a potem do domu .
Na początek kilka km szutrem przez las aż pod Jamnicę 
Potem pustymi dziś bocznymi drogami do Kotowej Woli 
W Kotowej Woli odbijam w polne drogi prowadzące pod wał przy rzece  Łęg
Teraz kilka km szutrem przy wale 
A na szutrze takie cuda....ronda których było kilka 
Rzeka Łęg 
Piękne polne drogi 
Zbydniów...dworek Horodyńskich
" />
Dworek otacza  park w którym jest dużo pięknych starych drzew 
Są i takie które mają drugie życie 
Na Bali :) 
 
Opalanie na trawie 
Krótki odpoczynek przy sportowym lotnisku w Turbii
Mały ale piekny las/rezerwat Sochy
Lasami po piec do Łążka Garncarskiego
                    
                    
          
                    - 
          DST
          50.00km
          
 
                              -  
          Teren
          25.00km
          
 
                              -  
          Czas
          03:03
          
 
                              - 
          VAVG
          16.39km/h
          
 
                                                                                          - 
          Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
          
 
                              - 
          Aktywność Jazda na rowerze
          
 
                              
    
      
Kilka km leśnym duktem w kierunku rozległych st
Teraz jadę  groblą pomiędzy stawami , czasami prowadzę rower bo grobla piaszczysta
Są tu i mniejsze stawy i bardzo duże...a wszędzie dzikie ptactwo i piękna roślinność
"
Gwizdów...taki piękny stary spichlerz  można tu zobaczyć . 
Osiołek na wypasie 
"
W Łążku Garncarskim zawsze się coś ciekawego dzieje ...np plenerowa wystawa 

Chcesz kupić prawdziwe kafle lub prawdziwy piec kaflowy ?? Jedź do Łążka Garncarskiego a nie do mrówki
Wybór jest bardzo duży...tu tylko kilka na fotkach
"
"
Za Łążkiem znów jadę lasem...szutrami, leśnymi duktami i piaszczystymi drohami przez las
Studzieniec...rzeka Gilówka
.
Karnaty...nad rzeką Bukowa
Bukowa
Jeszcze trochę szutrami przez las a potem z 2 km z buta bo droga z mega piachem...i w końcu opuszcza, lasy  na obrzeżach Pysznicy
Lasami do młyna nad Sanną
                    
                    
          
                    - 
          DST
          70.00km
          
 
                              -  
          Teren
          8.00km
          
 
                              -  
          Czas
          04:00
          
 
                              - 
          VAVG
          17.50km/h
          
 
                                                                                          - 
          Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
          
 
                              - 
          Aktywność Jazda na rowerze
          
 
                              
    
      
Po kilku dniach przerwy wracam na trasy . Dziś trochę inna wycieczka niż zazwyczaj bo nie tylko same lasy a i lasami mało leśmych dróg a dużo asfaltów . Za to ciekawe  rzeczy dp zobaczenia na trasie .
Zaczynam jak zwykle w Rzeczycy Długiej i tu wjeżdżam w Lasy Lipskie , jadę asfaltem przez las do Goliszowca a za tą wsią jadę wąskim leśnym asfaltem aby po jakiś 2 km odbić w leśny suter którym jadę kilka km do innej leśnej wąskiej drogi asfaltowej . Jadę nią kawałek a potem odbijam w taką specyficzną leśną drogę...jest tu wszystko, kamienie , piach i bardzo zniszczony asfalt który chyba wylany był zaraz po wojnie i wprost na leśną drogę . . Po kilku km docieram do drogi głównej , Lipa - Zaklików . Odbijam na  Zaklików i za kilka minut jestem na skraju tego miasteczka .  Tu odbijam w drogę na Borów .  Za Zaklikowem droga ta wiedzie przez las i jest bardzo mało uczęszzana . więc jedzie się spokojnie  podziwiając otaczający nas las . Po kilku km mijamy małą  wieś Irena a po następnych kilku km zjeżdżam  w boczną drogę i jadę przez wieś  Łązek  Zaklikowski . Tu najpierw zatrzymuję się przy pomniku poświęconym ofiarom pacyfikacji tej wsi przez niemców a kawałek dalej zjeżdżam w polną drogę i jestem u celu mojej dzisiejszej wycieczki  czyli pod starym drewnianym młynem wodnym nad Sanną .  Młyn ten został zbudowany na samym początku XX wieku więc ma ponad  100 lat . Już jakiś czas temu został opuszczony ale cała maszyneria w jego środku jest i to w niezłym stanie .  Do środka można wejść i podziwiać . Ja nie wchodziłem bo  z moim widzeniem to  przy takim świetle nie za wiele bym zobaczył . Po odpoczynku w cieniu młyna i drzew ruszam dalej . Wracam na drogę główną i kilka km dalej jestem już w Borowie . . Tu na miejscowym cmentarzu odwiedzam pomnik/ mogiłę zbiorową mieszkańców Borowa  i kilku małych  okolicznych wsi którzy zostali zabici przez niemców podczas pacyfikacji tej wsi . Była   to największa pacyfikacja na ziemiach Polskich podczas wojny . Zginęło tu około  1250 osób a w tej mogile spoczywa  806 ofiar tej zbrodni .  Pacyfikacji dokonali niemcy i rosjanie służący w ich armii . 
Ruszam dalej , w Borowie jeszcze odwiedzam piękny drewniany kościół pw  Św Andrzeja  zbudowany w 1662 roku . Teraz  jadę główną drogą w kierunku Radomyśla nad  Sanem / Po kilku km zjeżdżam z drogi głównej i jadę bocznymi  kilka km aż do Antoniowa  gdzie znów wjeżdżam na drogę główną . Teraz jadę troche asfaltem a trochę DDrami jeśli są , i tak do Radomyśla . tu chwilka odpoczynku przy starym drewnianym kościele pw  Jana Chrzciciela  z 1852 roku . Obok stoi murowana dzwonnica z XIX wieku . I kościół i dzwonnica strasznie zaniedbane .  Obok stoi nowy kościół to po co dbać o piękne zabytki .... Ruszam dalej w stronę Rzeczycy Długiej, teraz już prawie non stop jadę DDRami więc jest w miarę bezpiecznie . .
Wycieczka udana  a i pogoda piękna .
Kilka km szutrami przez Lasy Lipskie
Za Zaklikowem odbijam w stronę Borowa i jadę taką prawie cały czas pustą drogą przez las
Łążek Zaklikowski...pomnik ofiar pacyfikacji tej wsi przez niemców 
Cel mojej wycieczki....stary młyn wodny nad Sanną 


Do środka można wejść i podziwiać
Borów ...pomnik mogiła zbiorowa największej pacyfikacji na ziemiach Polskich podczas wojny 
Borów ...kościół pw  Św Andrzeja 
Radomyśl nad Sanem ...kościół pw Jana Chrzciciela 
Piękna ale zapomniana dzwonnica koło kościoła w Radomyślu 
Od Radomyśla już prawie cały czas jadę DDRami green feilo
U babci jeszcze kawałek polnymi drogami  bo dziś teremu mało ...same szosy prawie 
Leśnymi duktami do Łążka Garncarskiego
                    
                    
          
                    - 
          DST
          60.00km
          
 
                              -  
          Teren
          32.00km
          
 
                              -  
          Czas
          03:04
          
 
                              - 
          VAVG
          19.57km/h
          
 
                                                                                          - 
          Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
          
 
                              - 
          Aktywność Jazda na rowerze
          
 
                              
    
      
Na  dziś w planie odwiedziny Łążka Garncarskiego  jadąc tak aby unikać asfaltów leśnych  .
Ruszam z Rzeczycy Długiej i za wsią wjeżdżam do lasu i asfaltem docieram do Goliszowca  a za tą wsią zjeżdżam już na leśne szutry i dukty którymi docieram aż do wsi  Szwedy  . Tu dalej jadę leśnym duktem  kilka km do Łążka Garncarskiego . Tu jak zwykle chwila odpoczynku i kilka fotek przy jednej z zagród garncarskich .. Ruszam dalej, teraz już asfaltem . Wracam do lasu a tam za chwilę znów leśnymi szutrami aż do wsi Kalenne .. Tu wjeżdżam na asfalt leśny i nim jadę  do Gwizdowa . a potem pod sam Maliniec gdzie odbijam w wąski leśny asfalt i nim docieram do Gielni  i dalej do Lipy . . Z Lipy kilka km innym leśnym wąskim asfaltem i jestem znów w Goliszowcu a stąd już tylko kilka km do babci .
Dziś mimo  że słońce bardziej grzeje i temperatura wyższa to wycieczka dłuższa ale i mniej ją odczułem niż wczorajszą bo powietrze nie było takie duszące 
Soro tak zachwalają to muszę kiedyś  Dębowiec odwiedzić bo chyba nigdy tam nie byłem mimo że jeżdżę po tych lasach ze 30 lat 
Przyjemnie się jechało leśnymi duktami ale był jeden taki krótki fragment że rower dosłownie stawał w piachu 
Szwedy...takie cudeńka jeszcze tu można spotkać ...ijak w skansenie
Takim szutrem śmigać można...
Przy rozjeździe szlaków Lasów Janowskich
Każdy kierunek dobry
Dotarłem do Łążka Garncarskiego a tu odpoczynek przy pięknej zagrodzie garncarskiej 


Kalenne...pomnik ofiar pacyfikacki tej wsi przez niemców
Leśne stawy przy Malińcu
Przystanek w cieniu przy jednej z tablic informacyjnych 
Takie sobie kręcenie po lesie
                    
                    
          
                    - 
          DST
          44.00km
          
 
                              -  
          Teren
          25.00km
          
 
                              -  
          Czas
          00:01
          
 
                              - 
          VAVG
          2640.00km/h
          
 
                                                                                          - 
          Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
          
 
                              - 
          Aktywność Jazda na rowerze
          
 
                              
    
      
Po kilku dniowej przerwie wracam na swoje trasy...póki jeszcze mogę .
Dziś  jak zwykle wycieczka po Lasach Lipskich .   Ruszam z Rzeczycy Długiej, wjeżdżam w las i jadę asfaltem do Gwizdowa a zaraz za Gwizdowem odbijam w leśne szutry i leśne dukty  którymi docieram , do Kochan .  Po drpdze zatrzymałem się kilka razy aby  pokosztować pysznych jeżyn .  większość jeszcze czerwona ale były też dojrzałe czarne .  W Kochanach sekunda odpoczynku i jadę dalej leśnym duktem aż do drogi asfaltowej którą docieram do Gwizdowa  . Za Gwizdowem zjeżdżam w wąski leśny asfalt   i jadę nim kilka km , droga ta biegnie po nie istniejącym już torowisku leśnej kolejki wąskotorowej . . Po jakimś czasie droga opuszcza  torowisko a ja jadę nim dalej . Po jakimś kilometrze już nie da się za bardzo jechać dalej bo torowisko poprostu zabiera las i jest bardzo zarośnięte . Wracam więc na wspomniany asfalt  , jadę nim jeszcze kawałek a potem wjeżdżam na leśne szutry którymi jadę około 10 km aby w końcu wyjechać z lasu w  Ludyjanie . Teraz jadę asfaltem do Jastkowic a potem już DDR  wracam do Rzeczycy Długiej .
Pogoda dziś strasznie męcząca, o ile upał mi  jakoś nie przeszkadzał to jakoś jechało się ciężko w tym dziwnym powietrzu a i lekki wiatr przeszkadzał jak nigdy 
Jeżyny już są :) 
W drodze na Kochany zatrzymuję się aby pokosztować pysznych jeżyn
Zwyczajowa fotka na Kochanach
Jadę kawałek po torowisku  dawnej leśnej kolejki wąskotorowej...po kilkuset metrach trzeba zawrócić bo torowisko zarośnięte jak dzung;a
Przy zalewie w Rzeczycy Długiej

U babci po żniwach....zboże się suszy na słońcu
Jak wtschnie  to ...będziem pędzić  okowite w beczce :) 
Znów na skraj Lubelszczyzny
                    
                    
          
                    - 
          DST
          48.00km
          
 
                              -  
          Teren
          16.00km
          
 
                              -  
          Czas
          03:02
          
 
                              - 
          VAVG
          15.82km/h
          
 
                                                                                          - 
          Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
          
 
                              - 
          Aktywność Jazda na rowerze
          
 
                              
    
      
A dziś wycieczka....znów na skraj Wyżyny Lubelskiej .
Ruszam jak zwykle z rzeczycy Długiej, potem leśnymi asfaltami i szutrami   do leśnego wąskiego asfaltu  pomiędzy Gielnią a Malińcem . Tu odbijam w lewo  za kilkaset metrów odbijam w droge przez las . i tu zagwozdka jaka to droga...niby leśny  dukt ale momentami coś jakby szuter i momentami strasznie zniszczony asfalt . No i tak jadę w kierunku maleńkiej wsi Parama  -  Kolonoa Łysaków . Przed samą wsią droga robi się bardzo piaszczysta i trzeva rower z kilometr prowadzić . Przez samą mini wioskę też idzie typowo polna droga .  Miałem tu odwiedzić pomnik poswięcony pomordowanym mieszkańcom tej wsi przez niemców ale przez dłuższą chwilę goniły mnie wiejskie kundle no i się mi odechciało poszukiwan .  Za wsią dalej piaszczysta droga aż do granicy lasu . Wjeżdżam na drogę główną Zaklików - Modliborzyce ale za kilkaset metrów odbijam w lewo i jestem na skraju Wyżyny Lubelskiej . Od razu podjazd . Mijam wioskę  Łysaków i jadę asfaltami poprzez łagodne wzniesienia . Za wsią Dąbrowa  skręcam w polne drogi i nimi dojeżdżam do małego lasu położonego obok stawów . Tu chciałem odwiedzić piękne źródlisko zasilające stawy . Przedzieram się przez haszczory wyższe niż ja prawie pod samo źródlisko lecz dalej się nie dało bo już istna dżungla i jakoś podmokło więc kal ostatnio muszę  sie poddać . Wracam do asfaltu i za kilka km jestem w  Zaklikowie  . Tu chwilka odpoczynku w cieni przy pięknym starym kościele pw Trójcy Przenajświętszej . Opuszczam Zaklików i jadę główną drogą do Lipy a tam już DDRami prawie non stop aż do Rzeczycy Długiej .
lLeśno polną drogą docieram  przez lasy do maleńkiej wioski Parama 
Przez wioskę dalej taka droga...nie szuter i nie asfalt . Jest też tu kilka chyba już opuszczonych starych domostw  widocznych na fotce 
"
Na skraju Wyżyny Lubelskiej...śmigam sobie pustymi drogami po łagodnych wzniesieniach
Piękna polna droga wijąca sie pomiędzy łanami zbóż 
Tu sekunda odpoczynku w cieniu drzew
Odbijam na chwilke w takie polne drogi aby szujać źródliska
Zaklikóq...kościół pw  Trojcy Przenajświętszej 
Mini słoneczniki u babci na ogrodzie
Po odpoczynku pomagam jeszcze babci w zwożeniu drewna do szopy 


