Ulanów--Rudnik-Maziarnia Przyszów
-
DST
82.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
04:02
-
VAVG
20.33km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Uffff...wiatr mocno zelżał, nie znaczy to że dziś nie utrudniał czasami jazdy ale w porównaniu z wczorajszym dniem to był leciutki zefirek
Miałem wyjechać wcześniej i w inną trasę ale jakoś zaspałem więc zmieniłem plany i postanowiłem odwiedzić Ulanów i jeśli pogoda pozwoli to i Rudnik .. Na początku wycieczki było trochę słońca ale jakoś zaraz zaszło za chmury . Ale za to było bardzo ciepło no i wiatr lżejszy . mijam miasto a potem Pysznicę, Kłyżów, Zarzecze i w końcu docieram do Ulanowa . Tu tylko krótki przystanek pod ławką Green Belo i ruszam dalej . Za kilka km jestem już w Rudniku nad Sanem . Jest to małe miasteczko znane w Polsce i na świece ze swoich wyrobów wiklinowych . Tu małe zakupy w sklepie i odpoczynek przy wiklinowym smoku . Potem ruszam bocznymi uliczkami w kierunku lasu .. Tu znowu wychodzi słoneczko i robi się naprawdę ciepło więc ściągam kurtkę. Przez las jadę wąskim asfaltem a potem około 2 km leśnymi drogami i tak docieram do Podwoliny a potem jestem już na skraju niska . Nisko mijam bocznymi uliczkami ia potem jadę znów asfaltem przez las, po kilku km odbijam w kierunku Maziarni . Znów asfalt przez las, mijam Maziarnię i odbijam w kierunku Przyszowa . Z Przyszowa aż do Stalowej Woli znów asfaltem przez las . Na koniec powłóczyłem się kilka km po mieście aby dobić do 80 km .
Piękne stare drzewa przy moscie na Tanwi w Ulanowie ..miejmy nadzieję że ich jakiś skurwiel nie zetnie .

Ulanów...Fotka pod ławka Green Belo i ruszam dalej

Rudnik nad Sanem..w wiklinowym mieście, wiklinowy smok

Asfaltem przez las....wreszcie wyszło słoneczko

Potem leśnymi drogami kawałek

Las koło Rudnika..odnowiony cmentarzyk I wojenny

Ciepełko wreszcie..a nie za nie długo już będzie można śmigać na krótko :)

Mini trip po Lasach Lipskich...wieje jak w Kieleckim
-
DST
64.00km
-
Teren
8.00km
-
Czas
03:04
-
VAVG
20.87km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
14.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na dziś zapowiadali super słoneczną pogodę i ciepłą plus oczywiście wiatr który dokucza juz drugi tydzień . Sprawdziło się tylko to ciepło bo słonce to dopiero pod koniec wycieczki wyszło zza wysokich chmur...a wiatr to dziś dawał nieźle w kość .
Początkowo miałem jechać dziś na Sandomierz ale gdy zobaczyłem jak wieje, postanowiłem udać się w Lasy Lipskie..wiadomo że w lesie mniej czuć wiatr .
Ruszam więc przez miasto, potem most na Sanie i kilka km dalej jestem w Rzeczycy Długiej gdzie wjeżdżam w las . Jadę asfaltem przez las, mijam Goliszowiec a jakieś 3 km dalej zjeżdżam z asfaltu na dukty leśne .. Tu okazało się że drogi leśne sa dużo bardziej wilgotne niż te wczorajsze z Puszczy Sandomierskiej . Trochę błocka było ale nie wszędzie na szczęście . Po kilku km docieram do obszernych stawów leśnych . Do tej poty jechałem z wiatrem a w lesie nie odczuwałem za bardzo gdy wiał mi w twarz . Tu jednak gdy teren odkryty zaczynam czuć że wiatr dziś da mi w kość . Przez stawy przejeżdżam groblą na której były duże fragmenty błota i raz nawet musiałem bokiem przeprowadzić rower aby się nie upaćkać po szyje . Groblą jadę jakieś 2 km i znów wjeżdżam w las ale już za kilkaset metrów zaczyna się asfalt i wioska Gwizdów . Tu po kilkuset metrach asfaltu znów zjeżdżam w leśne dukty ale za chwilkę znów asfaltowa wąska leśna droga . Tu czuć mniej wiatr więc przyśpieszam aby błoto z opon zeszło . Docieram do malutkiej osady leśnej Osówek i tu robię sobie krótki przystanek pod wiatą . Zjadam coś na słodko i zdejmuję długie spodnie a zakładam krótkie ( na długie sportowe leginsy _ ..zmieniam tez polar na lekkiego softhela .. Ruszam dalej . Teraz znów jadę pomiędzy stawami ale już wąskim leśnym asfaltem i tak docieram do Malinca . Tu wjeżdżam na normalny asfalt i jadę do osady Bania . Tu znów wąski asfalt przez las którym docieram do Gielni i dalej do Lipy . W Lipie opuszczam las i od tej pory aż do domu mam pod mocny wiatr . Po drodze jeszcze odwiedzam babcię w Rzeczycy a do domu jadę DDR green velo przez Jastkowice i Pysznicę . Od Pysznicy aż pod sam dom to juz mordęga było bo wiało strasznie .
Lasy Lipskie..jadę leśnymi duktami które miejscami są dość błotniste dziś

Lasy Lipskie..nad leśnymi stawami

Jadę po grobli pomiędzy stawami..duzo błota i ciężkiego piachu

Lasy Lipskie..osada Osówek..przystanek pod wiatą

Lasy Lipskie..śmigam asfaltowa groblą pomiędzy stawami

Do domu jadę DDR green velo

Po Puszczy Sandomierskiej..póki jeszcze jest .
-
DST
56.00km
-
Teren
28.00km
-
Czas
03:03
-
VAVG
18.36km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
8.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zaraz za miastem wjeżdżam w las i na początek śmigam leśnym duktem...

W lesie słonecznie ale jeszcze dość ponuro

jadę też i piaszczystymi drogami leśnymi albo leśnymi ściezynkami

Są i tez małe wzniesienia

Nad Łęgiem

Wijaca się szutrowa droga wzdłuż Łęgu

Powiew wiosny
-
DST
61.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
03:01
-
VAVG
20.22km/h
-
VMAX
26.00km/h
-
Temperatura
12.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pogoda dziś iście wiosenna . Słoneczko i ciepełko no i wreszcie tak nie wieje...znaczy wieje ale łba dziś nie urywa . Zbieram się więc w trasę po okolicy . Po wyjściu przed blok..wiem już że za ciepło się ubrałem ale nie chce mi się wracać i przebierać . Jadę, mijam miasto i jadę asfaltem przez las w stronę Przyszowa . W Przyszowie odbijam w boczną drogę i jadę w kierunku i Maziarni . Za Maziarnią znów jadę przez las . Wszędzie już nie ma ani śladu po śniegu co mnie bardzo cieszy . Po kilku km odbijam na chwilkę z głównej w wąską asfaltówkę leśną i nią jadę kawałek aż do przejazdu kolejowego LHS . Nawracam i wracam do głównej . kilka km dalej jestem na głównej Nowa Dęba - Nisko . Odbijam na Nisko . Co raz bardziej mi ciepło . Już w Przyszowie zdjąłem długie rękawiczki a krótkich nie mam ( nie przewidziałem takiego ciepła ) wiec pierwszy raz od chyba 20 lat albo i dłużej jadę bez rękawiczek . na początku trochę dziwnie ale po kilku km już ok . Po dotarciu do Niska . odbijam na główną w kierunku Janowa Lubelskiego . Teraz jedzie się z wiatrem więc mam dobre tempo . Po kilku km odbijam w boczną i teraz już jadę DDR green belo aż do Pysznicy . A za kilka k juz Stalowa Wola . Tu jeszcze odwiedzam sklep rowerowy a potem jeszcze chwilkę kręcę się po mieście i wracam do domu .
Miejmy nadzieję że dzisiejsza pogoda to prawdziwy zwiastun wiosny .
Słoneczko świeci a droga pięknie wije się pomiędzy polami i łąkami ..nic tylko jechać

Nawet polne drogi wydają się już suche..niestety nie są suche co sam sprawdziłem

Przejazd kolejowy przez linię LHS

Most na Sanie

Po lodzie nie ma już śladu a jeszcze nie dawno San był całkiem zamarznięty

W kierunku Stalowej Woli..droga pomiędzy polami, tu trochę wiało...

Prawie wiosenna wycieczka
-
DST
61.00km
-
Czas
03:02
-
VAVG
20.11km/h
-
VMAX
26.00km/h
-
Temperatura
6.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Od rana dziś piękna pogoda, za oknem słoneczko świeci co raz mocniej i roztapia ten paskudny brudny śnieg i topi lód . Skorzystać trzeba z takiej aury koniecznie .. Ruszam więc na kolejny wypadzik po okolicy .
Na początek moja betonowa wiocha a potem już asfaltem przez las do Jamnicy i dalej na Grębów . W Grębowie odbijam w boczna drogę i nią śmigam do Zaleszan . Drogi niby suche ale czasami na poboczach spotkać można wielkie kałuże wody po roztapiającym się śniegu . Za ciepło się ubrałem . Przy takiej pogodzie nie bardzo wiadomo jak się ubrać . W Zaleszanach przecinam drogę główną i dalej śmigam bocznymi aż do mostu na Sanie . Most w remoncie lekkim, wiec ruch sterowany światłami. Chwilkę trzeba odstać . Ruszam i za chwile jestem w Radomyślu . Tu minuta odpoczynku pod wiatą greenbelo i jadę dalej . Teraz śmigam głównie po greevelo ale i asaltem na którym teraz co raz więcej wody . Chlapie z pod opon co raz bardziej . Mijam kolejne wioski aż w Brandwicy odbija z głównej i jadę teraz przez Jastkowice . Tu postanawiam przedłużyć wycieczkę i odbijam w boczne drogi które prowadzą na Rudę Jastkowską . od tej pory trzeba uważnie jechać no tu drogi jakby wogole nie odgarniane ze śniegu . Wyjeżdżone są tylko dwa pasy przez auta i tyle . Ślisko i co raz bardziej mokro . W końcu wyjeżdżam na główna do Stalowej Woli i tu już jadę DDR aż pod dom .
Po wałach narazie nie pojeździ..a wiosna wałami jeździ się bardzo przyjemnie

Słoneczko szybko topi zalegający śnieg na poboczach

Zaleszany...kościół pw Św mikołaja

Green Belo ładnie odśnieżona.... taka niespodzianka lekka

Radomyśl..przystanek pod wiatą greenvelo

Rzeka Bukowa..jeszcze częściowo zamarznięta

Lekki powiem wiosny
-
DST
37.00km
-
Czas
02:01
-
VAVG
18.35km/h
-
VMAX
27.00km/h
-
Temperatura
3.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Cycle Route 3881779 - via Bikemap.net
Ufff..wreszcie na rowerze . Po ostatniej wycieczce zupełnie odechciało mi się zimowej jazdy i tak zasiedziałem się ponad 2 tygodnie . No ale w końcu . Pogoda dziś bardzo fajna, jest lekko na plusie i pięknie świeci słońce a do tego wreszcie nie wieje zimny wiatr tak jak to miało miejsce przez ostatnie kilka dni
Ruszam więc na krótką wycieczkę po okolicy . Na początku przez miasto trzeba się przedzierać . A tu błoto na DDR albo..lodowisko tam gdzie cały dzień jest cień.. Więc trzeba uważać . Za miastem wreszcie asfalt i to nawet suchy jadę więc w kierunku Jamnicy a tam odbijam na Kotową Wolę a dalej na Zbydniów . W lesie i na polach sporo śniegu jeszcze ale sa i miejsca gdzie nie ma go wcale .. W Zbydniowie przecinam drogę główną i śmigam dalej bocznymi Tu miejscami jeszcze leży lód i śnieg na drodze więc trzeba uważać . Docieram w końcu do Turbi gdzie podjeżdżam na miejscowe trawiaste lotnisko...na lotnisku cisza i spokój Jak w Radomiu :)
Z pod lotniska już tylko kilka km do domu .
Wreszcie słoneczko które roztapia śnieg..miejscami jak widać nie ma go prawie wcale "
ale ogólnie jeszcze śniegu całkiem sporo..."
Na lotnisku w Turbi cisza i spokój jak w Radomiu..."
"
Extremalna jazda zimowa po Lasach Lipskich
-
DST
37.00km
-
Teren
12.00km
-
Czas
03:00
-
VAVG
12.33km/h
-
VMAX
25.00km/h
-
Temperatura
-3.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jeździłem zimą już po lodzie i sporym śniegu ale takiej extremy jak dziś to jeszcze nie zaliczyłem . Ale po kolei .
Kolejny dzionek z małym mrozem i pięknym słoneczkiem więc ruszam w trasę . Dziś zamarzyło mi się pojechać w Lasy Lpskie aż do wsi Kochany . Ruszam wiec przez miasto i dalej w kierunku Rzeczy Długiej . Asfalty czarne i suche . W Rzeczycy wjeżdżam w las . Jade przez las asfaltem który prawie w całości pokryty jest śniegiem ale spokojnie dało się jechać . mijam Goliszowiec i jadę dalej wąskim asfaltem leśnym w kierunku Lipy . Tu nawalone na śnieg piachu a w wcześniejszych asfaltach nic . Po jakimś czasie odbijam w drogę leśną . Normalnie jest ona szutrowa a teraz cała zasypana śniegiem . Jedzie się nawet ok ale powoli . nagle...leże i nie wiem co się stało . podnoszę się i muszę chwile odczekać aż mi oczy złapią ostrość widzenia . Okazało się że nagle śnieg zamienił się w łód na całej szerokości drogi... Rower cały, kask cały i ja też...ale jechać już nie jadę . Prowadzę rower idąc bokiem po śniegu a rower i tak tańczy na lodzie . I tak wlokę się kilka km aż do Kochan . Tu tez ślisko okropnie wiec robię tylko fotki nad stawami i wracam kawałek po drodze która przyszedłem a potem przebijam się przez głęboki śnieg do innej drogi licząc na to że może nią da się jechać . Pcham rower przez głęboki i zmrożony śnieg z 300 metrów aż docieram do drogi . Okazało się ze i i tu muszę przepychać rower przez śnieg z 200 metrów, potem było widać że ktoś tu z raz autem przejechał i tyle...wiec jechać się nie da ale przynajmniej śniegu mniej...i tak idę ze 3 km . Potem widzę że da się jechać więc z ulga wsiadam an rower i jadę po zmrożonym śniegu..i znów nie wiadomo leżę . Teraz uryłem twarzą w śnieg ale i przy okazji trochę nogi poobijałem . No nic..trzeba prowadzić dalej rower . No i prowadzę następne 2 km aż do momentu gdzie wyjeżdżam z lasu w Rzeczycy . Tu jeszcze przystanek pod wiatą na coś słodkiego . Potem odwiedzam babcię . No i czas wracać do domu .
Nigdy więcej jazdy w takich warunkach bo można sobie naprawdę krzywdę zrobić
lasy lipskie..droga do Goliszowca pokryta prawei cała śniegiem i lodem..nic nie posypane "
Droga od Goliszowca do Lipy..tu znów śnieg i kupa piachu nasypana "
Leśna droga na Kochany..pierwszy kilometr da się jechać a potem to lodowisko"
Lasy Lipskie..mostek na Łukawicy"
Łukawica zamarznięta"
Łukawica zamarznięta...w tle wioska Kruszyna"
Lsy Lipskie..wioska Kochany..przy zamarzniętych stawach "
"
Jechać się nie da..trzeba prowadzić rower"
Przystanek pod wiatą
Wszystko zamarzło...
-
DST
51.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
02:05
-
VAVG
24.48km/h
-
VMAX
28.00km/h
-
Temperatura
-5.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Mroźno i jeszcze trochę śnieźno ale znów słonecznie wiec ruszam w trasę .
Mijam czym prędzej moją mieścinę i za mostem na zamarzniętym Sanie dobijam w boczną drogę którą dojeżdżam do Pysznicy . Tam przecinam główna i znów jadę bocznymi aż do drogi głównej Nisko - Janów Lubelski . Tu odbijam na Nisko . Za kilka km jestem w Nisku gdzie na chwilkę jadę do zaśnieżonego parku . Tu fotki i jadę dalej . Za Niskiem odbijam znów w boczną drogę i za kawałek jadę już główną na Przyszów . Teraz jadę kilka km asfaltem przez las, tu słoneczko nie grzeje i jest dość mroźno .. Trochę mnie tu przypiździło . W Przyszowie odbijam na Stalową Wolę . Znów jadę asfaltem przez las aż do Stalowej Woli ale tu juz inaczej cień pada i jest sporo słońca . Po drodze zatrzymuje się jeszcze na chwilkę w lesie a potem już prosto do domu .
Droga boczna w kierunku Pysznicy...drogi suche ale jak widać wszędzie jeszcze leży śnieg
Droga za Pysznicą"
Zamarznięty San"
"
Nisko..w parku"
"
Przy leśnych wiatach "
Wiosenne słonce i zimowy krajobraz
-
DST
41.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
02:03
-
VAVG
20.00km/h
-
VMAX
25.00km/h
-
Temperatura
2.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wreszcie wyszło słońce po tygodniu a i dzionek co raz dłuższy więc trzeba to wykorzystywać bo podczas tej zimy nie wiele takich pięknych okienek pogodowych . Ruszam więc na krótki trip po okolicy . Jak wspomniałem słonce pięknie świeci, temperatura leciutko na plusie w słońcu a w cieniu lekko na minusie więc jedzie się fajnie...ale po szosie . Na około jest bardzo dużo zmrożonego śniegu i jest bardzo ślisko więc dziś tylko asfalt . Ruszam więc przez miasto a zaraz potem jadę juz asfaltem przez las w kierunku Przyszowa . Po kilku km odbijam w kierunku wsi Burdze a tam udaję się nad rzekę Łęg . Tu kilka fotek i wracam znów na asfalt . Za kawałek znów odbijam z głównej i jadę przez Rude . Po kilku km wyjeżdżam na drogę Przyszów - Bojanów i ze zdziwieniem widzę że rozebrali całkowicie most na Łęgu . Most co prawda miał być remontowany i było wyłączony z ruchu ale jeszcze w grudniu nic nie robiono ( a pogoda była ) a teraz most wyburzony i coś tam się kręcą maszyny ( a od jakiegoś czasu wszystko pokryte śniegiem ) . nie rozumuję tego . Robią w zimie a nie robili na jesieni.... No nic, trzeba wracać do Rudy . Mijam Rudę i wracam znów na główną a za kawałek odbijam na Nisko . Nisko mijam lekko bokiem a potem już jadę po ścieżkach rowerowych do domu .
Zimowy krajobraz ale wiosenne słoneczko
Zasypana zmrożonym śniegiem droga polno leśna "
Nad Łęgiem"
"
Zburzyli most..cza się wrócić "
Śnieżna zima...wreszcie
-
DST
20.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
02:03
-
VAVG
9.76km/h
-
VMAX
23.00km/h
-
Temperatura
2.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
"
Wreszcie jako taka pogoda i...kupa śniegu co podczas ostatnich zim nie jest za częstym widokiem . Ruszam więc na mini wypad w las . Najpierw jednak trzeba się przedostać przez zasypane ścieżki rowerowe w mieście . Nawet nie było tak źle bo na szczęście jeszcze nie wszędzie nawalili do oporu piachu . A że słonce świeci dziś mocno i temperatura lekko na plusie to wszystko się powoli topi . W końcu docieram do lasu . Tu drogi leśne przejezdne ale jedzie się jak po ciężkim piachu a do tego ślisko . Kręcę się chwilkę po lesie i czas wracać . Teraz wracam ciut inną trasą gdzie ścieżki w gorszym stanie a ostatni fragment przez maisto to maskra jakaś..więcej piachu niż śniegu . Tylko 20 km ale dobre i to .
I to jest zima "
W lesie zima jest piękna"
"
"
Skocznie leśne im Lucka Aborygena"
Skakać, nie skakać....Medzi szkoda trochę "
"
"
"