Do źródliska w Łanach
-
DST
94.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
04:04
-
VAVG
23.11km/h
-
VMAX
38.00km/h
-
Temperatura
28.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Drugi dzień z upałem w tym roku . No może jeszcze nie prawdziwie letnie upały ale pogoda tej wiosny nie rozpieszczała więc temperatura około 28 wydaje się upałem . W tym roku jeszcze nie zawitałem nad pięknym źródliskiem w Łanach więc dziś mam taki cel .
Od rana bardzo ciepło i praktycznie bez chmurnie a wiatr wydaje się ze bedzie częściowo mi dziś pomagał . Mijam więc moją wiochę . potem jadę do Turbi i tam odbijam w boczne drogi które prowadza do mostu na Sanie w Radomyślu . Za mostem wjeżdżam na drogę główną na Annopol . Ruch nawet dziś mały, pogoda fajna więc jedzie się przyjemnie . Mijam kolejne wioski aż w końcu dojeżdżam do wsi Kosin i tu odbijam w boczna drogę . Do tej pory jechałem w wolinie Sanu i Wisły a teraz od razu wjeżdżam n a Wyżynę Lubelską i droga z miejsca idzie pod górkę a potem w dół i znów w górę . Kilka km dalej jestem już w Łanach, a że to Lubelskie to od razu czuć pod kołami . Droga przez Łany to tylko dla traktorów . no ale źródlisko już blisko więc jakoś nie gubię kół . Przy źródlisku stoi spora wiata i jest miejsce na ognisko i są ławki wiec jest gdzie odpocząć .Samo źródlisko tez jest bardzo ciekawe, niezależnie od pory roku woda tu ma jakieś 10 stopni co dziś jest wielkim plusem .bo można sobie ochłodzić ręce i stopy w zimnej wodzie..co z radością czynię . Odpoczywam w cieniu wiaty, mały posiłek i podziwianie tego cudu przyrody .. Czas wracać . Jadę teraz w kierunku Gościeradowa, droga dalej w stanie agonalnym i tylko krótki fragment był OK . W Gościeradowie odbijam na Salomin, droga teraz może lepsza niż w łanach ale też w stanie takim że brak słów a do tego teraz non stop pod górkę i jedzie się bardzo ciężko przed te dziury i łaty na drodze .Dopiero ze 3 kilometry przed Zdziechowicami zaczyna się normalny asfalt i pomimo ze dalej jest pod górkę to od razu jest zupełnie inna jazda . Potem fajny zjazd do Zdziechowic i jestem na głównej do Zaklikowa, tu jeszcze jeden podjazd a potem lekko z górki do Zaklikowa . W Zaklikowie jeszcze kupuje coś zimnego do picia i jadę dalej . Teraz śmigam z wiatrem asfaltem przez Last Lipskie w kierunku Lipy . W Lipie zjeżdżam z głównej i jadę dalej przez lasy wąskim asfaltem aż do Rzeczycy Długiej . Tu jeszcze odwiedzam babcię a potem juz kilka km do domu .
Na początek jadę bocznymi na Radomyśl..pogoda śliczna
"
Widok z mostu na Sanie na pola rzepaku i zbóż
"
No i jestem w Łanach przy źródlisku
"
Woda tu wypływa w kilkunastu miejscach z takich jakby pod wodnych fontann..to te białe plamy
"
"
"
Woda czyściutka i zimniutka
"
Tuż obok źródliska przepływa mała rzeczka Tuczyn która ma swoje źródła zaraz za Gościeradowem
"
Droga powrotna..bunkier na skraju Gościeradowa
"
Teraz jadę pofałdowany terenem...widoki fajne ale drogi to brak słów
"
Dopiero przed Zdziechowicami zaczynają się normalne asfalty
"
Jeszcze przystanek w Zaklikowie
Potem już długo Lasami Lipskimi
"
Po lasach i polach...Lasy Lipskie i skrawek Wyżyny Lubelskiej
-
DST
93.00km
-
Teren
15.00km
-
Czas
05:00
-
VAVG
18.60km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
27.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pogoda letnia wręcz więc nie ma co siedzieć w domu tylko korzystać póki można bo tegoroczna wiosna wielce kapryśna . Dziś ruszam znów na skraj Wyżyny Lubelskiej ale w ciut inne tereny niż ostatnio .
Mijam moją wiochę betonową, potem most na Sanie i kilka km dalej w Rzeczycy Długiej zjeżdżam z głównej i zaraz wjeżdżam w Lasy Lipskie . Jadę asfaltem przez las, mijam Goliszowiec a zaraz potem odbijam w stronę osady lesnej Kruszyna . Tu kawałek asfaltu a potem dukt leśny . Za Kruszyną wjeżdżam na szeroką szutrową leśną drogę . Miejscami dziury okrutne i idzie pogubić koła . Za kilka km wyjeżdżam na asfalt i jestem w Gwizdowie . Tu zaczyna się prawdziwa mordęga, droga wiodąca od Gwizdowa aż do Modliborzyc ma 16 km a na jej długości jest z tysiąc dziur i z milion łat . Droga zapewne zrobiona za Bieruta id od tego momentu nie wdziała remontu a tylko pseudo łatanie . Wybierasz się tu na szosówce ?? Odradzam...No nic, góralem jakoś da się jechać więc wlokę się powoli . Mijam leśne małe osady, Kalenne i Ciechocin . Wreszcie wyjeżdżam z lasu ale nie jadę dalej w kierunku Modliborzyc tylko odbijam w szutrowa drogę i za chwilkę jestem w małej wsi Kopce . Tu najpierw jadę pod prywatną mini wystawę starych pojazdów wojskowych a potem jadę jeszcze polna droga do pięknego źródełka które daje początek małej leśnej rzeczce . Jest już bardzo ciepło więc z przyjemnością mocze ręce w zimnej i kryształowo czystej źródlanej wodzie .. Sekunda odpoczynku i wracam do wsi Kopce, potem przecinam główna drogę Kraśnik - Janów Lubelski ii teraz jedę polnymi drogami . Tu już zaczyna się Wyżyna Lubelska więc teren lekko pofalowany . Cisza i spokój, wszędzie wiosenna przyroda i śpiew skowronków . Przez chwilę jadę przez mały lasek a potem znów kilka km przez pola aż w końcu wyjeżdżam pod samym Janowem Lubelskim . W Janowie jak zawsze udaję się nad piękne źródlisko . Dziś z ogromnym zdziwieniem widzę że na środku źródliska stoi jakaś kopara i coś kopie.. szok .. Nie wiem co tam się wyprawia ale mam wielką nadzieję że nie zniszczą tego pięknego miejsca . Odpoczywam przy źródlisku w cieniu drzew a w zimnej wodzie chłodzę picie . Po małym posiłku ruszam dalej i jadę teraz nad miejscowy zalew . Tu kilka fotek i za chwilkę wyjeżdża na główna drogę Janów Lubelski - Nisko . Odbijam na Nisko , teraz mam z wiatrem więc jedzie się fajnie, droga biegnie przez Lasy Janowskie więc jest trochę cienia. Dziś pierwszy upał w tym roku a jeszcze człowiek nie przyzwyczajony do takich upałów . PO ponad 25 km odbijam w boczne drogi i nimi docieram do domu .
Jadę przez Lasy Lipskie kilka km droga szutrowa ..od rana już grzeje
"
Potem kilkanaście km pseudo asfaltem przez las..w Gwizdowie stoi chyba jeszcze przed wojenny budynek
"
Lasy Lipskie...pomnik poświęcony pamięci mieszkańcom wsi Kalenne i okolicznych osad którzy zostali zamordowanie przez niemców podczas pacyfikacji wsi
"
Kopce...prywatni mini skansen militariów
"
"
"
Cud natury..piękne źródełko z krystalicznie czystą wodą
"
Z przyjemnością moczę tu ręce zimniutkiej wodzie
Na łąkach teraz żółto i niebiesko
"
Jadę kilka km polnymi drogami po skraju Wyżyny Lubelskiej
"
"
"
"
"
Janów Lubelski ..źródlisko..jakaś zasrana kopara cos tu kopie . Mam nadzieje że nie zniszczą tego pięknego miejsca
"
Zalew w Janowie..temperatura taka że aż dziwi brak opalających sie ludzi na plażach
"
Okrężnie do Nowej Dęby
-
DST
92.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
04:05
-
VAVG
22.53km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pogoda powoli wynagradza nam kiepską wiosnę i zaczyna wreszcie przypominać sobie jak ma wyglądać piękny maj . Dziś jest fantastyczna rowerowa pogoda, bardzo ciepło i praktycznie bez chmurnie z lekkim wiaterkiem . Ruszam więc na Nowa Dębę bo w tamtych rejonach jeszcze nie byłem w tym roku .
Mijam więc miasto a potem jadę na Jamnicę i Grębów . Dziś bardzo duży ruch ciężarówek więc nie jadę dalej w kierunku Tarnobrzega ale w Grębowie odbijam w boczne drogi i jadę przez Zabrnie i Żupawę i dopiero w Stalach wyjeżdżam na drogę główną którą jade tylko krótki kawałek i znów odbijam w boczne drogi . Po kilku km odbijam na Rybakówke i Budę Stalowską . Teraz jadę zupełnie pusta droga i cieszę się słoneczkiem i otaczającą mnie przyroda . Po jednej stronie drogi mam Puszcze Sandomierska a po drugiej rozległe łąki i stawy .. Cisza i spokój . Po kilku km zatrzymuję się na krótki odpoczynek przy starym drewnianym pałacyku myśliwskim Tarnowskich .z początku XX wieku .. W lesie przy pałacyku, znajduje się spora wiata i przy niej właśnie się zatrzymuję . Chwilka odpoczynku i ruszam dalej . Ruszam dalej i za kilkaset metrów dobijam w kierunku Alfredówki i dalej do drogi głównej na Nową Dębę . Przy głównej biegnie na szczęście ścieżka rowerowa więc nią docieram do miasta . Przez Nową Dębę przejeżdżam bez zatrzymywania się a zaraz za miastem odbijam w drogę na Stalową Wolę .Teraz jadę non stop przez Puszczę Sandomierska . Po swojej prawej mam jeden z największych poligonów wojskowych w naszym kraju i słyszę jak tam czymś ciężkim dziś strzelają . Po kilkunastu km jestem w Bojanowie a za chwilę jestem w Stanach gdzie odbijam w boczne drogi i teraz jadę nie przez las a głównie pomiędzy łąkami i polami i tak docieram do Przyszowa . Ru znów droga wiedzie przez Puszczę Sandomierska . Po 10 km jazdy przez las jestem w Stalowej Woli .
Droga na Budę Stalowską...cisza i spokój a do tego piękna przyroda
"
Wszędzie wiosenne kwiaty
Buda Stalowska..myśliwski pałacyk Tarnowskich
"
Odpoczynek przy wiecie stojącej w lesie koło pałacyku myśliwskiego
"
Kilka km dalej, wjeżdżam na chwilkę w las na konwalie :)
"
Konwali jest tu sporo ale maja one coś bardzo mało kwiatów ..penie przez te przymrozki z przed kilku dni
"
Na terenie Puszczy Sandomierskiej koło Nowej Dęby położony jest jeden z największych w naszym kraju poligon wojskowy..dziś ostro strzelają
Stany...rzeka Łęg...pogoda taka że aż chciało by się zmoczyc nogi w rzecze, niestety woda jeszcze bardzo zimna
Lasami Janowskimi do Ostoi Koników Biłgorajskich
-
DST
95.00km
-
Teren
20.00km
-
Czas
05:00
-
VAVG
19.00km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dalszy ciąf dobrej pogody więc trzeba korzystać z maja . Dziś ruszam w Lasy Janowskie aby zobaczyć małe i duże Koniki Biłgorajskie w ich ostoi pod Janowem Lubelskim .
Ruszam wiec przez miasto a potem w Pysznicy odbijam w boczne drogi i nimi docieram po 16 km do drogi głównej na Janów Lubelski . Pogoda bardzo ładna a i teraz jadę z wiatrem więc jedzie się przyjemnie . Po następnych 10 k jazdy główna odbijam w bok i za chwile jadę już szutrami przez Lasy Janowskie . Cisza i spokój no i piękno wiosennego lasu . Po około 15 km jazdy szutrami i leśnymi duktami docieram do odnowionej drogi asfaltowej biegnącej z Janowa w kierunku Momot . Jeszcze w jesieni, ta droga była w dość kiepskim stanie a teraz nowy asfalt i po obu stronach pasy dla rowerzystów i pieszych . Po jakiś 2-3 km docieram do osady Szklarnia . Tu dobijam z boczną drogę i za chwilę jestem u celu wycieczki czyli przy Ostoi Konika Biłgorajskiego . Koniki akurat sa na dwóch wybiegach, jedne pasą się na łące przy budynkach ostoi a droga gruba na wielkiej leśnej łące . Tym pierwszym chyba dość się nudziło bo gdy tylko mnie zobaczyły to odeszły cała grupą pod ogrodzenia . Koniki zupełnie nie płochliwe więc można było wejść za ogrodzenie bez obaw i zrobić kilka fotek z bliska . Drugiej grupce koników zrobiłem fotkę z wysokiej platformy widokowej . Wracam do odnowionej drogi i robię sobie odpoczynek przy wiacie . Mały posiłek, wygrzewanie w słoneczki i ruszam dalej . Za kilkaset metrów odbijam w drogę wiodącej w kierunku Porytowych Wzgórz . Ta droga tez jest w dość kiepskim stanie i wymagałaby by aby ja odnowić bo przecież do pomnika na Porytowych Wzgórzach jeździ bardzo dużo turystów autami i rowerami .. A na razie widzę że znów zalewają smołą i kamyczkami dziury....dziur i takich łat jest tu na setki i takie łatanie nic nie daje . Po kilku km docieram do Porytowych Wzgórz i opuszczam asfalt a jadę dalej leśnym duktem biegnącym aż do Momot . Po 5 km docieram do Momot, chwilka odpoczynku przy rzece Bukowa i wjeżdżam znów na asfalt . Kawałek za Momotami znów zaczyna się droga z całkowicie odnowionym asfaltem i jadę nią aż do Jarocina i dalej do Szyperek a następnie do Hity Deręgowskiej gdzie wjeżdżam na drogę główna Nisko - Janów Lubelski . Odbijam na Nisko a po kilku km opuszczam główna i jadę boczną przez Kłyżów i Pysznicę do Stalowej Woli . Od Momot miałem non stop pod waitr, może nie była on jakiś mocny ale trochę mnie zmęczył .
Wiosennie..droga boczna na Janów
"
Po asfaltach przychodzi czas na zjechanie na przyjemne drogi szutrowe biegnące przez Lasy Janowskie
"
Przystanek przy małym jeziorku leśnym
"
jak widać, bardzo przyjemnych i pięknych szlaków rowerowych jest w Lasach Janowskich bardzo dużo
"
"
"
Część biegnie po przyjemnych szutrach a część po takich dobrych leśnych duktach
"
"
Jestem u celu..czyli rezerwacie Szklarnia gdzie znajduje się ostoja Konika Biłgorajskiego
"
Znudzone koniki idą w moim kierunku..chyba lubią być fotografowane
"
Zupełnie nie strachliwe jak na konie więc można podejść blisko
"
"
Koniki tez jak widać spragnione słońca bo wygrzewają się na słoneczku
"
Medzai też ogląda koniki
"
Drugą grupę koników można było obserwować z platformy widokowej
"
Przystanek pod wiatą ma mały posiłek
"
Leśna rzeczka Branew na którą rozegrała się słynna bitwa partyzancka znana pod nazwa Bitwa na Porytowych Wzgórzach
"
Wiosenne kwiaty na leśnej łące przy rzece
"
"
"
I znów jadę kilka km leśnymi duktami
"
Przystanek przy moście na Bukowej
"
Leśna rzeka Bukowa
"
Okrężnie do Sandomierza
-
DST
111.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
05:05
-
VAVG
21.84km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pogoda ma się ponoć robić co raz lepsza a na dziś już zapowiadali bardzo dobra więc postanowiłem przy niedzieli wybrać się okrężnie do Sandomierza poprzez nad Wiślańskie kwitnące sady . Z rana słonecznie i ciepło w miarę ale z każdą chwilą przybywa chmur . Mijam miasto i jadę przez Jamnicę i Grębów az do Stali gdzie zjeżdżam z głównej drogi i mijam Tarnobrzeg bokiem . po przejechaniu przez Cygany i Chmielów , wjeżdżam na drogę główną Tarnobrzeg - Nowa Dęba . Odbijam na Tarnobrzeg, kilka km dalej nie skręcam w prawo na Tarnobrzeg tylko jadę dalej prosto i za chwilkę jestem przy moście na Wiśle . Miedzy czasie zrobiło się jakoś dziwnie bo słonce praktycznie skryło się całkiem za chmurami, a nie które z nich wyglądały na deszczowe...no nic, jadę dalej . Po przejechaniu przez wspomniany mostu, odbijam w boczne drogi . Do tej pory miałem wiatr w plecy lub boczny a teraz prosto w twarz i już nie jedzie się tam przyjemnie, do tego chmur co raz więcej . Teraz jadę głównie obok wału wzdłuż Wisły . Wszędzie kwitnące sady, szkoda tylko ze słońca nie ma teraz ale i tak widoki piękne . I tak docieram do Sandomierza . Akurat gdy dojechałem do tego pięknego starego miasta to i słońce wyszło zza chmur . Jadę na stare miastu, tu odpoczynek i mały posiłek i zakupy...dziś kupiłem dwa nowe piwa z Sandomierskiego Browaru . Zjeżdżam ze starego miasta pod zamek...ty jeszcze chwilka odpoczynku na ławeczce z widokiem na zamek i ruszam w d domu . Zanim opuszczę Sandomierz, muszę jeszcze przejechać starym mostem przez Wisłę a potem odbijam w boczne drogi i jadę wzdłuż Wisły kilka km . Potem odbijam na Wrzawy i Skowierzyn . Po drodze jeszcze odwiedzam sportowe lotnisko w Turbi . Samoloty i szybowce korzystają z dobrej pogody i kręcą się po niebie . Kilka km dalej, odwiedzam jeszcze park Lubomirskich w Rozwadowie, stąd już tylko kilka km do domu .
Droga z Cygan do Chmielwoa
"
Okolice Tarnobrzega...most drogowy i kolejowy na Wisle
"
Za mostem dobijam w boczne drogi i teraz jade ponad 20 km poprzez kwitnące sady
"
"
"
"
Z prawej, czyli od strony Wisły ida deszczowe chmury ale na szczęście nie padało
"
Krówki pasą sie na łące tuz przy wal
"
Docieram do Sandomierza..i robi się wreszcie bardzo przyjemna pogoda
"
Kabooom...jak mawia Riko :)
"
Odpoczywamy z Medzia na Sandomierskim pięknym rynku
"
"
Jeszcze widoczek na zamek..i czas wracać
"
Zaraz za Sandomierzem znów sady...teraz już malutkie ale i tak piękne
"
"
A tu koniki..mały i duży
"
Rozwadów..park Lubomirskich..stare budynki przy dworskie
" /
Piękna stara aleja w parku
"
I wiosenna roślinność upiększająca park
"
"
"
No i na koniec..dwa nowe piwa z Sandomierskiego Browaru
"
Na skraj Wyżyny Lubelskiej
-
DST
77.00km
-
Teren
17.00km
-
Czas
04:02
-
VAVG
19.09km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
17.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pogoda w maju jak w kwietniu...czuli jeden dzień normalnej i tydzień lub więcej fatalnej .. Na dziś akurat przypadło to okienko z dobrą pogodą więc ruszamy z Danielem w trasę . Forma słaba więc nie jedziemy daleko a na dziś obraliśmy za cel skraj Wyżyny Lubelskiej . Ruszamy przez miasto i od razu prawie nie zostaliśmy rozjechani gdy przejeżdżaliśmy przez skrzyżowanie na zielonym świetle ( przez pad dla rowerzystów ) > Jaki idiota jechał na czerwonym...Jedziemy dalej, małe rondko w Rozwadowie i następny baran wjeżdża nam niemal pod koła.... kierowca z RNI wiec więcej pisać nic nie trzeba . Z ulga opuszczamy miasto...ale tuż przed mostem na Sanie znów jakiś idiota nie spowodował wypadku z innym autem ...trzeba było ostro hamować aby nie skończyć tej wycieczki po kilku km . Mijamy most i kilka km dalej zjeżdżamy z głównej w Rzeczycy Długiej i zaraz wjeżdżamy w Lasy Lipskie...tu już bezpieczniej . Po kilku km dalej jesteśmy już w Lipie a potem w Gielni a za Gielnia znów leśnym asfaltem jedziemy . Po kilku km odbijamy w lesny dukt i nim jedziemy do głównej na Zaklików . W Zaklikowie zatrzymujemy się na chwilkę przy miejscowym zalewie, potem małe zakupy w sklepie i jedziemy dalej . Koło stacji PKP Zaklików odbijamy w boczne drogi....teraz już jedziemy przez skraj Wyżyny Lubelskiej i teren leciutko pofałdowany . Droga tu w stanie agonalnym..dziury takie ze gdyby w nie wjechać rowerem to już by nie wyjechał . Kilka km dalej odbijamy w polną drogę i nią dojeżdżamy do asfaltu wiodącego do Potoczka . Tu znów drogowcy zamierzają chyba położyć asfalt nowy bo droga asfalt jest starty przez maszyny i jedzie się nim fatalnie ale jakoś docieramy do Potoczka . Tu wjezdżamy na główną Zaklików - Modliborzyce . Tym samym opuszczamy Wyżynę Lubelską . Odbijamy na Zaklików ale po kilkuset metrach odbijamy w boczna drogę..teraz znów jedziemy Lasami Lipskimi . Kilka k dalej jesteśmy już w Malincu gdzie odbijamy w jeszcze bardziej boczny leśny asfalt i nim dojeżdżamy do Osówka i dalej do Gwizdowa . Za Gwizdowem odbijamy w leśny szuter i jedziemy teraz w stronę Kochan a potem dalej tym duktem leśnym śmigamy aż do Jastkowic . Tu wjeżdżamy na ścieżki rowerowe i nimi dojeżdżamy do Stalowej Woli .
Rzeczyca Długa..małą stadnina koni
"
"
Nie wstanę..tak będę leżał :)
"
Jedziemy przez Lasy lipskie kawałek leśnym szutrem w stronę Zaklikowa
"
Nad Zaklikowskim zalewem
"
Na skraju Wyżyny Lubelskiej jedziemy kawałek polną droga
"
I znów Lasy Lipskie
"
Przystanek na siku w lesie :)
"
Przebłyski prawdziwej wiosny
-
DST
71.00km
-
Teren
16.00km
-
Czas
03:04
-
VAVG
23.15km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wreszcie prawdziwie wiosenny dzień, w końcu już maj a pogoda marcowo kwietniowa za oknami ..
Od rana słonce i ciepełko, co prawda chmury jakieś przebiegaja po niebie ale tylko sporadycznie przysłaniają słonce . Ruszam wiec na wycieczkę po okolicy . Nie jadę daleko bo straciłem część formy przez ta paskudną pogodę . Mijam miasto a potem jadę na Jamnicę i Grębów . W Grębowie odbijam na Zabrnie a po kilku km znów odbijam w jeszcze bardziej boczne drogi i nimi dojeżdżam do Trześni .. Tu przecinam główna drogę i jadę dalej bocznymi . Za chwilkę wjeżdżam na wał przy rzecze Łęg i jadę nim prawie do ujścia tej rzeki do Wisły . Pierwszy raz jadę tym wałem i ze zdziwieniem zauważyłem ze stroi przy nim zabytkowy dworek z XIX wieku, . Wchodził on w skład zabydowań folrwarcznych w jego właścicielami była rodzina Tarnpwskich Potem kawałek asfaltem i znów kawałek po wale przy Wiśle aż dojeżdżam do drogi głównej Sandomierz - Stalowa Wola . Ta droga jadę dosłowne 200 metrów i znów odbijam w boczną . Teraz jadę aż do Wrzaw . Tu krótki przystanek przy kwitnącym sadzie, potem jeszcze zajeżdżam pod miejsce w którym kursuje prom na Sanie...znaczy kursował bo teraz chętnych przewozi się na łódce ale przy tak wysokim stanie Sanu to chyba i łódka nie pływa . Ruszam dalej,, ,.zaraz za promem zjeżdżam w drogę szutrową która biegnie albo na wale przy Sanie albo obok wału . I tak docieram do mostu na Sanie w Radomyślu...tu już wjeżdżam na asfalt . Dalej jadę przez Majdan Zbydniowski i Turbie...tu jeszcze zaglądam na miejscowe trawiaste lotnisko a potem już przez Pilchów do domu .
Wreszcie słonecznie, zielono i ciepło
"
Kwitną łąki i pola
"
"
"
Jadę po wale nad Łęgiem w Trzesni i pierwszy raz widzę ten zrujnowany zabytkowy dworek z XOX wieku
"
Smigam wałem a po lewej stronie widać Łęg który już mocno wystąpił z brzegów
"
I dalej po szutrze na wale lub obok wału
"
Pasące się krówki..nie częsty ju widok
"
Wrzawy...przystanek pod pięknie kwitnącym sadem
"
"
"
"
Prom na Sanie..
"
We Wrzawach wjeżdżam na drogę szutrowa która biegnie po wale i obok wału aż do Radomyśl
"
Kwiecień plecień ...a nie to już maj
-
DST
50.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
02:04
-
VAVG
24.19km/h
-
VMAX
26.00km/h
-
Temperatura
22.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po prawie miesiącu przerwy w rowerowaniu wreszcie dziś ruszam na przejazd po bliskiej okolicy . Pogoda taka jak ostatnio bywa czyli ciepło ale duże zachmurzenie..ważne że nie leje ( narazie ) i nie wieje a nawett jakieś przebłyski słońca są
Znaczy były bo gdy tylko ruszyłem to zachmurzyło się na amen i już dziś słońca na trasie nie uświadczyłem . Mijam miasto i jadę w kierunku Jamnicy, coś zaczyna mokrego z nieba lecieć ale narazie nawet asfalt nie jest mokry więc jadę dalej . W Jamnicy zaczęło juz bardziej mrzyc więc zatrzymuję się pd zadaszeniem na stacji benzynowej i tu zakładam koszulkę z długim rękawem a potem ruszam dalej. W Jamnicy odbijam w boczne drogi i nimi dojeżdżam do Zbydniowa, po drodze przestało kropić . W Zbydniowie zatrzymuję się przy dworku Horodyńskich i robię kilka fotek pięknych wiosennych kwiatów które rosną w całym parku otaczającym dworek . Ruszam dalej, przecinam drogę główną i dalej jadę bocznymi aż do mostu na Sanie a za mostem już Radomyśl . Po drodze kilka razy coś tam kropiło ale nie an tyle aby zmoknąć . W Radomyślu zatrzymuję się na chwilę przy kaplicy Matki Bożej na Zjawieniu . Tu chwila odpoczynku i ruszam dalej . Teraz jadę szlakiem green feilo aż do Stalowej Woli . Podjeżdżam pod mój blok...i wtedy zaczęło ostro lać więc udało mi się w ostatniej chwili uciec przez zmoknięciem
Przy przydrożnych rowach z wodą jeszcze sporo kaczeńców
"
...i innych różnych kwiatków wiosennych
"
Dla urozmaicenia wycieczki, kawałek pojechałem po wale
"
Zbydniów...dworek Horodynskich
Na łące obok dworku zielono i żółto
"
A w parku otaczającym dworek bardzo kolorowo
"
"
"
"
"
"
Medzia w parku
"
Radomyśl...kaplica Matki Bożej na Zjawieniu
"
Wiosennie po Lasach Lipskich i Janowskich
-
DST
75.00km
-
Teren
12.00km
-
Czas
04:00
-
VAVG
18.75km/h
-
VMAX
32.00km/h
-
Temperatura
22.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dwu dniowy pogodny przerywnik pomiędzy kapryśną wiosenną pogodą ...dzień drugi
Dziś od rana samo słonce i ciepełko więc trzeba wykorzystać, a do tego Daniel ma wolne więc ruszamy razem w trasę . Byłoby jeszcze piękniej gdyby znów nie zaczęło wiać ale o tym potem .
Ruszamy w Lasy Lipskie i Janowskie .. Śmigamy szubko bo z wiatrem do Rzeczycy Długiej gdzie wjeżdżamy w L:asy Lipskie, na początek jedziemy asfaltem . Mijamy Goliszowiec a kilkaset metrów dalej jedziemy już szutrem leśnym do małej osady leśnej Kruszyna . Tu na chwilkę zatrzymujemy się przy pomniku poświęconym pamięci mieszkańców tej wsi którzy zostali wymordowani przez niemców .. Ruszamy dalej i jedziemy droga szutrową do Kochan, tu kilka fotek i śmigamy dalej duktem leśnym aż do Gwizdowa gdzie znów asfalt
W lesie wszędzie pełno wiosennych kwiatków a najwięcej oczywiście zawilców . Zaraz za Gwizdowem znów odbijamy w leśny szuter i nim jedziemy kilka km aż wyjeżdżamy chwilowo z lasu . Teraz jedziemy asfaltem przy granicy lasu..ostro zaczyna wiać w twarz ale jeszcze nie jest tak źle . Dojeżdżamy do Łążka Garncarskiego i tu na chwilę zatrzymujemy się przy miejscowej wytwórni kafli i pieców .. Tu chwilka odpoczynki i kilka fotek i jedziemy teraz do drogi głównej Nisko - Janów Lubelski . Odbijamy na Nisko..znów teraz ostro wieje w twarz . Na szczęście tylko kilka km jedziemy tą droga bo zaraz znów odbijamy w las i jedziemy teraz kilka km leśną droga do wsi Nalepy . Ta droga jest bardzo piaszczysta ale na jej sporej części biegnie wąska ścieżynka leśna tuż obok i można nią spokojnie jechać..ale nie wszędzie tak jest i czasami trzeba ostro kręcić po piachu .. Ostatni fragment przed Nalepami już biegnie po dobrym leśnym dukcie . W końcu wyjeżdżamy na leśny asfalt i jedziemy nim do wsi Jarocin . Tu robimy sobie dłuższy przystanek nad miejscowym małym zalewem . Odpoczywamy, posilamy się i cieszymy słoneczkiem . Czas ruszać dalej .. Od Nalepów mamy znów pod wiatr jedziemy teraz w stronę Szyperek i Huty Deręgowskiej . Za huta wyjeżdżamy na droge główną Nisko - Janów Lubelski . Dobijamy na Janów . Teraz jedzie się z wiatrem....co za ulga . Za mniej więcej półtora kilometra zjeżdżamy z głównej i jedziemy bocznymi ...teraz znów wieje w twarz ale jakby trochę mniej . Mijamy Krzaki i Słomianną ...potem Pysznica i za kilka km już dom .
Nowym szutrem z Goliszowca do Kruszyn
"
Kruszyna ...pomnik poświęcony pamięci mieszkańców Kruszyny wymordowanych przez niemcóww czasie II wojny
W lesie pełno zawilców a tam gdzie wilgotną rosną kaczeńce
"
Lasy Lipskie..we osadzie leśnej Kochany
"
"
Lasy Lipskie..leśna droga usłana niebieskimi wiosennymi kwiatami
"
"
Lasy Janowskie...Łążek Garncarski..wytwórnia kafli i pieców
" /
Piękne kafle i różne różniaste piece
"
"
"
Armatki chyba też produkują... :)
"
Droga z Domostawów na Nalepy przez las..spora jej część to sam piach
"
Jarocin...odpoczynek przy zalewie
"
Przy drodze na Janów..znów pełno kaczeńców
"
Sezon ogniskowo grilowy rozpoczęty :)
-
DST
60.00km
-
Teren
12.00km
-
Czas
03:02
-
VAVG
19.78km/h
-
VMAX
28.00km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po kilku dniach nie za ciekawej pogody wreszcie można było spokojnie ruszyć choć na wycieczkę po okolicy . Pogoda niby miałą być piękna ale z rana jakoś nie było tak cudownie, słonce kryło się za chmurami i mgłami ale za to było w miareciepło, wiatr miał być niby znikomy a wcale takk nie był . Dziś ruszam w Lasy Lipskie do malutkiej osady leśnej Osówek, tam mam się spotkać z Danielem i Jego rodzinką w celu pierwszego grilowania w tym roku . Oni dotrzeć tam mają autem . Ruszam więc, mijam miasto potem most na Sanie a w Rzeczycy Długiej wjeżdżam w Lasy Lipskie . Jadę dalej leśnymi asfaltami, mijam Goliszowiec, Lipę, Gielnię , Banie a w Malincu dobijam w jeszcze bardziej boczną drogę która wiedzie poprzez las i pomiędzy stawami aż do Osówka .. W Osówku jestem spora przed reszta towarzystwa . Powoli słonce wychodzi zza mgły i chmur więc jest bardzo przyjemnie, tym bardziej że już wszędzie widać oznaki wiosny .. W lesie co raz bardziej zielona a do tego wszędzie dużo zawilców a przy rzeczkach, strumykach i miejscach wilgotnych są i kaczeńce . Wreszcie dociera reszta ekipy . Rozkładamy grilla pod spora wiata i zaczynami przyrządzać obiad na świeżym powietrzu . Są i pstrągi, jest i kiełbasa a także grilowane owoce jak kto lubi .. Ja oczywiście czekam z niecierpliwością na pstrąga z grila :)
Po posiłku chwila odpoczynku ale czas wracać powoli . Pakujemy wszystko, sprzątamy po sobie i się rozjeżdżamy ..
Jadę teraz wąskim asfaltem a potem kawałek szutrem do Gwizdowa, tu wjeżdżam znów na asfalt ale po kilkuset metrach odbijam w leśne szutry i dukty . Po drodze są tez krótkie fragmenty dość piaszczyste ale nie jest bardzo sucho jak ostatnio więc da się jechać i po piachu . Po jakiś 10 km jazdy po leśnych drogach wyjeżdżam na asfalt i tu opuszczam las . Potem już Jastkowice, Pysznica i za kilka km Stalowa Wola .
Po wjechaniu w Lasy Lipskie, spora część trasy prowadzi takimi wąskimi asfaltówkami leśnymi
"
Przy rzeczkach i strumykach sporo juz kaczeńców a wszędzie całe pola zawilców
"
Droga za Malinca na Osówek widzie malowniczo pomiędzy stawami
"
Nad wszystkim czuwa Jezus Frasobliwy
"
Osówek..wreszcie przy wiacie..czekam na resztę
"
Można też pograć w piłkę..nawet siatki sa
"
Osówek..pomnik poświęcony pamięci ofiar pacyfikacji tej wsi przez niemców
Rozpalamy grila i pieczemy co kto lubi..ja pstraga :)
" /
I gotowy...mniam mniam
"
Droga powrotna..głównie szutrami i leśnymi duktami..tu przy stawach w pobliżu Kochan
Droga przez las niby OK ale dziurawa strasznie
"
"
Są i fragmenty ciężkiego piachu
"