Czerwiec, 2017
Dystans całkowity: | 1223.00 km (w terenie 108.00 km; 8.83%) |
Czas w ruchu: | 60:25 |
Średnia prędkość: | 20.24 km/h |
Maksymalna prędkość: | 40.00 km/h |
Liczba aktywności: | 13 |
Średnio na aktywność: | 94.08 km i 4h 38m |
Więcej statystyk |
Ucieczka do Lasów Lipskich przed wiatrem
-
DST
63.00km
-
Teren
24.00km
-
Czas
03:03
-
VAVG
20.66km/h
-
VMAX
32.00km/h
-
Temperatura
26.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po dwóch dniach upałów i wiatru prawie łeb urywającego dziś ciut lepsza pogoda...znaczy wiatr już łeba nie urywa ale dalej wieje mocno a upał jest tylko jak słońce wyjdzie zza chmur . A żeby przed wiatrem uciec to trzeb się udać w las i taki był plan na dziś .
Ruszam więc w Lasy Lipskie . Na razie wiatr mocno w plecy więc do Rzeczycy Długiej dojeżdżam szybko, tu odwiedzam babcię a potem już wjeżdżam w Lasy Lipskie . .Jadę wiec asfaltem przez las, mijam Goliszowiec i jadę dalej wąskim asfaltem leśnym w kierunku Lipy ale po kilku km odbijam w leśny szuter i nim jadę jakieś 5 km aż docieram do wąskiego leśnego asfaltu którym dojeżdżam do Malińca . W Malińcu odbijam w inna asfaltówkę biegnąca malowniczo pomiędzy stawami a lasem i tak docieram do osady Osówek . Tu sekunda odpoczynku pod wiatą i jae dalej przez las aż do Gwizdowa .a za chwilę znów odbijam w leśne szutry . którymi dojeżdżam do Szwedów . Tu kilkaset metrów asfaltem jadę i dalej znów leśnymi szutrami i duktami aż do Studzieńca .Tu wjeżdżam na asfalt którym jadę kilka km a potem znów odbijam w leśne szutry i dukty i tak dojeżdżam do Pysznicy . Praktycznie non stop jechałem lasami więc nie odczuwałem prawie wcale mocnego wiatru . Jadąc przez lasy, spotkałem tez pierwsze w tym roku jagody, nie było ich dużo ale zawsze to jakieś urozmaicenie na trasie .. W Pysznicy już wjeżdżam na asfalt i tak docieram do domu .
Fotki i trasa poniżej
Spokojnymi wąskimi asfaltami jadę przez Lasy Lipskie
"
Potem szutrami śmigam przez lasy..trzeba uważać bo nagle moze wyskoczyć sarna . mi dziś wyskoczyła jakieś 5 metrów przed rowerem i dobrze że szybko nie jechałęm bo byłoby zderzenie ...
"
Lasy Lipskie...Bania . Kupić sobie taki domek, posadzić kwaitkiw ogródku i wieśc spokojne życie...takie małe marzenie
"
Stawy na Malińcu
"
"
Cholera...wiata jest, drewno gotowe a ja bez kiełbasy w plecaku dziś ( bo piatek )
Lasy Lipskie..pierwsze w tym toku jagody
"
"
Do Szwedów jadę zielonym szlakiem przez Last Lipskie który jest miejscami dość piaszczysty
"
A potem znów przyjemne leśne szutry
"
Popołudniowy lot do Stanów...i nazad :)
-
DST
49.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
02:02
-
VAVG
24.10km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
24.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś tylko popołudniowa mini wycieczka po okolicy..czyli wokół komina . Jadę więc główna w stronę Przyszowa asfaltem przez las . W Przyszowie już od długiego czasu bawią się w remont mostu więc przed Przyszowem trzeba odbić na Rude i bocznymi jechać do drogi Przyszów - Nową Dęba . Po wjechaniu na wspomnianą drogę jadę nią do Stanów a tam odbijam w boczne drogi i nimi śmigam w stronę Maziarni a potem znów asfaltem przez las kilka km . dojeżdżam do drogi Przyszów= nisko i odbijam na Nisko . Ma obrzeżach Nisko skręcam w boczna drogę tak aby Nisko ominąć bokiem i na główna drogę do Stalowej Woli wyjechać tuż za Niskiem . W Stalowej Woli jeszcze chwilę kręcę się po mieście i jadę do domu .
Fotki i trasa poniżej
Stany...most na Łęgu
Łęg
"
Dzisiejsza trasa w trzech słowach
"
Niedzielne kręcenie po okolicach Sandomierza
-
DST
101.00km
-
Teren
6.00km
-
Czas
05:03
-
VAVG
20.00km/h
-
VMAX
40.00km/h
-
Temperatura
30.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś niedziela...czyli wiadomo w jakim kierunku wycieczka :)
Od rana słoneczko, ciepełko i średni wiatr który aż do Sandomierza mam w twarz . A do Sandomierza jadę główną, czyli Turbia, Zbydniów, Zaleszany i Gorzyce..kawałek za Gorzycami dobijam na wał i nim dojeżdżam do mostu kolejowego na Wiśle który znajduje się kilka km od Sandomierza . Za mostem jadę asfaltową wąska drogą wzdłuż torów, i tak docieram do drogi głównej Sandomierz- Zawichost . Główną jadę tylko kawałek bo zaraz w Dwikozach odbijam w kierunku Nowych Kichar . Można powiedzieć że od tego momentu droga wiedzie raz w górę a raz w dół choć na razie to prawie płasko . Po jakieś 2 km zatrzymuję się jak zwykle przy winnicach a potem jeszcze za kawałek przy mini wodospadzie..Niestety dość sucho jest i woda w wodospadziku leci jak krew z nosa...ale leci .
W Kicharach odwiedzam jeszcze Ruiny Baszty .
Za Kicharami odbijam w prawo no i teraz już raz pod górę raz w górki, czyli jazda po Ziemi Sandomierskiej . Wszędzie dookoła sady i pola . Po kilku km docieram do drogi głównej Sandomierz - Warszawa . Odbijam na Sandomierza ale za chwilę zjeżdżam znów z boczne drogi . W Łukawie Kościelnej zatrzymuje się na chwilkę przy pięknym kościółku pw Św Katarzyny Dziewicy, kościół odbudowany po zniszczeniach w 1948-1952 a sama parafia istnieje od XIV wieku . Jadę dalej, upal co raz gorszy a górki męczą co raz bardziej, nie które maja po 6-7 procent . Dojeżdżam do Dacharzowa i tu na chwilkę zatrzymuję się przy kościele pw Najświętszego Serca Pana Jezusa . . Kościół zbudowano w latach 1933-1940 z miejscowego kamienia a sama parafia jest bardzo stara bo jej początki sięgają 1216 r . Śmigam dalej....grzeje . teraz w dół a potem odbijam na Radoszki ...teraz jest płasko ale w Radoszakch znów odbijam w prawo i znów wąwozy i górki . W końcu zatrzymuję się przy jednym z sadów, rosną tu też większe drzewa wiec można w ich cieniu odpocząć . Więc odpoczynek, coś do picia i jedzenia . Nabrałem lekko sił i ruszam dalej . Jadę non stop pomiędzy sadami, poruszam się też dwa razu na tym odcinku po drogach polnych wiodących poprzez sady . W końcu docieram do drogi głównej Sandomierz - Opatów . odbijam na Sandomierz . Wreszcie mam wiatr w plecy...po kilku km jestem na starym mieście w Sandomierzu . Tu dłuższy odpoczynek na rynku . Odpoczynek w cieniu dobrze mi zrobił ale czas wracać . Opuszczam zatłoczony przez turystów Sandomierz . Za mostem na Wiśle odbijam w boczne drogi i nimi dojeżdżam do głównej na Stalową Wolę ale zaraz znów odbijam w boczne i do domu jadę przez Wrzawy, Skowierzyn i Majdan Zbydniowski .
FOTKI I NA KOŃCU TRASA
Kilka km przed Sandomierzem odbijam w boczne drogi biegnce po wale
"
Dojeżdżam do mostu kolejowego na Wiśle..przechodzę mostem i jadę dalej
Potem jadę kilka km wzdłuż torów po wąskim asfalcie...po lewej mam górki pieprzowe a po prawej torowisko przy którym rosną polne kwiaty
"
"
Dwikozy...przy nie czynnej kopalni piasku i winnicach
"
"
I przy wodospadziku..niestety susza i woda ledwo się sączy
"
Przy wodospadziku można też podziwiać budowę geologiczna tej okolicy
Kociary...stara baszta
"
Dookoła pola i sady...
"
Łukawa Kocielna...piękny kościółek pw Św Katarzyny
"
"
Piękna Ziemia Sandomierska...małe zniesienia, wąwozy, sady i ciekawostki historyczne
"
"
"
"
Było też trochę jazdy po polnych drogach
"
Dacharzów..kościół pw Najświętszego Serca Pana Jezusa
Wreszcie odpoczynek w sadzie...
"
No i wreszcie piękny Sandomierz
"
"
Okrężnie do Krzeszowa
-
DST
100.00km
-
Teren
4.00km
-
Czas
05:01
-
VAVG
19.93km/h
-
VMAX
35.00km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pierwszy dzień lata :)
Na taką okazję więc trzeba ruszyć gdzieś na ciekawą wycieczkę . Postanowiłem skorzystać z ładnej pogody i pojechać do Krzeszowa . A żeby to nie była za krótka wycieczka to trasę poprowadziłem trochę okrężnie .
Od rana słonecznie, ciepło i po nocnym deszczy tak nawet rześko ...no i jak zwykle trochę wieje . Wiatr akurat na początku mam w plecy lub czasami z boku więc pomaga w pedałowaniu . Mijam miasto i za kilka km jestem w Pysznicy , tu odbijam w boczne drogi i nimi dojeżdżam do głównej Nisko - Janów Lubelski . Tu odbijam na Janów ale za kilka km zjeżdżam z głównej i jadę na Jarocin . W Jarocinie krótki przystanek przy fontannie i coś szybkiego na ząb bo śniadanie miałem słabe bardzo dziś . Jadę dalej asfaltami przez Lasy Janowskie . Mijam Golce, Maziarnię, Hutę Krzeszowską i dojeżdżam do Harasiuk . Tu na chwilkę tylko opuszczam lasy a potem znów droga biegnie lasami przez Kusze i Wólkę . Od Harasuk, trasa jest tak leciutko pofałdowana więc raz lekko pod górkę i raz lekko w dół...no i od Harasiuk mam wiatr albo z boku albo w twarz co trochę zwalnia tempo jazdy . W końcu docieram do Krzeszowa...tu zjazd do centrum tego malutkiego miasteczka . Przy mini parku w centrum miasteczka robię sobie odpoczynek i posilam się a potem postanawiam jeszcze podjechać pod piękny drewniany kościółek pw Narodzenie NMP zbudowany w latach 1727-1728 . Kościółek stoi na może nie wysokim ale stromym wniesieniu i aby się tam dostać trzeba się trochę pomęczyć z podjazdem przez wąwóz......ale jakoś wjechałem . Chwilka odpoczynku i ruszam dalej . Krzeszów opuszczam bocznymi drogami biegnącymi od kościółka a potem wjeżdżam na główna drogę w kierunku Ulanowa . Tu fajnie by się zjeżdżało ze wzniesień na których położona jet część Krzeszowa ale..wiatr teraz wieje ostro w twarz i na zjazdach ledwo się toczę bez pedałowania ...Następne kilka km płaskiego do Ulanowa to mordęga, tu juz las nie chroni i trzeba się męczyć z tym wiatrem .. Jakoś się dotaczam do Ulanowa..tu chwilka przy drewnianym kościele pw Św Jana Chrzciciela , zbudowany w 1643, przebudowany XIX wieku . a następnie jadę kawałek dalej pod ujście Tanwi do Sanu . Tu fotka i opuszczam Ulanów . Teraz droga znów wiedzie lekko pod górkę przez jakieś 2 km a potem już lekki zjazd do Zarzecza . Tu przecinam główna Nisko - Janów Lubelski i jadę dalej w kierunku Kłyżowa . . W Kłyżowie zjeżdżam z DDR i odbijam w stronę Sanu, po jakimś kilometrze dojeżdżam pod most kolejowy na Sanie a potem jadę wzdłuż Sanu wąskimi asfaltami które po pewnym czasie przechodzą w polna drogę . Po około 4 km jazdy przez pola dojeżdżam do asfaltu w Sudołach a stąd juz tylko kilka km do domu .
Początek lata udany ...
Poniżej fotki a na końcu trasa
Przystanek pod fontanną w Jarocinie
"
A potem długie kilometry przez Lasy Janowskie
"
Okolice Hity Krzeszowskiej ...przecinam tory zwykłe i szerokie..czyli LHS
"
Przy torach stoją jakieś zapomniane budynki LHS
"
Wólka...cmentarzyk wojenny z grobami żołnierzy poległych w obu wojnach światowych
"
"
Wszystkie groby są bezimienne
"
Wjeżdżam na teren gminy Krzeszów...w Krzeszowie odbywają się co roku słynne Powidlaki...stąd te śliwki na banerze
"
Przyjemny lekki zjazd do centrum Krzeszowa
"
W centrum Krzeszowa stoi zegar słoneczny
"
Podjazd wąwozem pod kościołek drewniany w Krzeszowie ...krótki ale treściwy
"
Krzeszów..drewniany kościół pw Narodzenie NMP
"
W drodze do Ulanowa..niebiensko niebieskie pole ...to Facelia. Roślina bardzo miododajna
"
Medzia nie mogła nie skorzystać z takiej okazji na sesję
"
Ulanów...pod fontanną
"
Ulanów...drewniany kościół pw Św Jana Chrzciciela
Ulanów...przy ujściu Tanwi do Sanu
"
Kłyżów..most kolejowy nad Sanem
"
Od Kłyżowa do Stalowej Woli jadę bocznymi drogami które częściowo biegną po polnych drogach
Do Biłgoraja po piwo Roztoczańskie :)
-
DST
110.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
05:02
-
VAVG
21.85km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
28.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś jadę z danielem więc trzeba było zaplanować ciut dłuższą wycieczkę . Jedziemy więc Lasami janowskimi pod sam Biłgoraj..czyli na Roztocze .
Od rana bardzo ciepło, jakieś tam chmurki są ale nie zanosi się na jakieś opady..ino wiatr znów daje o sobie znać .
mijamy miasto, potem Pysznica, Spokojna i wyjeżdżamy na główna do Janowa . Po kilku km zjeżdżamy z głównej i jedziemy na jarocin i dalej przez Golce, Maziarnię , Hute Podgórną i Ciosmy . Trasa praktycznie non stop przez lasy a do tego teraz mamy z wiatrem więc jedzie się przyjemnie i dość szybko .. Od Ciosmów już nie daleko do Biłgoraja ale nie wjeżdżamy w miasto a kilka km przed Biłgorajem odbijamy w boczną drogę ( niebieski szlak ) która po jakimś czasie przechodzi w drogę polno leśną ..po jakiś 2 km znów jesteśmy na asfalcie i nim dojeżdżamy do wsi Sól . Tu wjeżdżamy na drogę główną i odbijamy w prawo..czyli wracamy do domu . W Soli, zatrzymujemy się przy sklepie i zaopatrujemy się w Roztoczańskie piwa...jeszcze mały posiłek i ruszamy dalej . Od teraz wiatr mamy w twarz i już nie jedzie się ani przyjemnie ani szybko..do tego jeszcze przez kilka km w bardzo kiepskim stanie..ale to norma na Roztoczu . Za Sola znów wjeżdżamy w las...i od razu droga dużo lepsza i ciutek mniej wieje . Teraz jedziemy non stop lasami . Mijamy Banachy, Gózd, Kurzyny Małe Duże i Średnie , potem Dąbrówkę i za kilka km jesteśmy już w Zarzeczu gdzie przecinamy szybko drogę Nisko - Janów Lubelski i jedziemy dalej przez Kłyżów i dalej na Pysznicę ...do Pysznicy jednak nie dojeżdżamy tak szybko bo Daniel łapię gumę i trzeba się zatrzymać i załatać . Grzeje mocno a cienia mało wiec i łatanie opornie idzie..no ale w końcu ruszamy dalej i po kilkunastu km jesteśmy w domu .
Wycieczka fajna ale jazda przez ponad 50 km non stop pod wiatr trochę zmęczyła..do tego jeszcze 3 piwa w plecaku :)
Poniżej j fotki i trasa ...fotek dziś mało bo w tym upale nawet nie chciało się robić zdjęć
Dzis trasa wiedzie w 90 procentach przez Lasy Janowskie
"
Gdzieś tam w lesie na trasie..przy tablicy informacyjnej
"
..a na tablicy ino przyrodnicze i historyczne ...
"
"
..i mapa okolic
"
Przed samym Biłgorajem odbijamy na niebieski szlak który częściowo biegnie taka urokliwa droga polno leśną
"
Kilka km przed domem..łatanie dętki w rowerze u Daniela
"
No i dzisiejsze zakupy na Roztoczu :..czyli główny cel wycieczki :)
"
Niedziela...czyli Sandomierz :)
-
DST
100.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
05:01
-
VAVG
19.93km/h
-
VMAX
31.00km/h
-
Temperatura
26.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela...a jak niedziela to zazwyczaj Sandomierz i jego okolice :)
Dziś pogoda bardzo fajna, ciepełko, trochę lekkich chmur...tylko ten znów uciążliwy wiatr . Dziś ruch mniejszy wiec do Sandomierza jadę główna przez Zbydniów i Zaleszany..non stop pod wiatr . Za Gorzycami dobijam w boczne drogi i nimi docieram do Sandomierza . . Na razie nie wjeżdżam na stare miasto tylko jadę główną w kierunku Koprzywnicy . Ta drogą jeżdżę bardzo rzadko bo w normalny dzień jest dość ruchliwa a do tego w kiepskim stanie . Nie daleko za Sandomierzem, widzę że zabierają się za remont tej drogi . Ale jakoś dziwacznie . Po bokach robią chodniki a a nowy asfalt wylany na długości 2 km nagle się kończy i zaczyna rozwalony po części droga ..i tak na przemian kilka razy .. Do tego jeszcze niektóre odnowione fragmenty drogi..już nadają się do remontu...POLSKA .
W końcu docieram do Sośniczan i tu odbijam w boczne drogi . Teraz wreszcie mam częściowo z wiatrem no i spokojne i dobre drogi wiodące głównie przez sady . po kilku km docieram do Skotnik . Tu fotka przy odnowionym dworku Skotnickich i przy pięknym gotyckim kościele pw Św Jana Chrzciciela . Świątynia zbudowana w latach 1347-70 a częściowo przebudowana 1770 r . Ruszam dalej i śmigam sobie spokojnie pomiędzy zielonymi sadami . Nie trzymam się tych główniejszych dróg i jadę tymi najwęższymi przez sady aż w końcu asfalt przechodzi w droga polna a za chwilę wogóle się droga kończy ale nie am co panikować tylko jadę dalej przez sad...za kilkaset metrów znów jest drga polna a za chwilę asfalt..i tak docieram pod sam Sandomierz .. Wspinam się na stare miasto i za chwilę jestem już na rynku ..a dzis na starym mieście tłumy . Nie dość że piękna niedziela to jeszcze na rynku odbywa się VII Ogólnopolski Festiwal Nieskończonych Form Mleka ..czyli głównie sery sa wystawiane . Są oczywiście i inni wystawcy z dobrą żywnością ...jest wino z okolicznych winnic, jest różne pieczywo, wędliny, cydry i inne różności..no i kupa ludu . Robię sobie przystanek w cieniu na mały posiłek a potem kilka fotek wystawianych wyrobów . Ale tylko kilka stoisk obszedłem bo strach rower zostawić a w tłum z rowerem się pchać nie chcę . Chwila odpoczynki i czas wracać do domu . Opuszczam Sandomierz i jadę do domu bocznymi przez Wrzawy, Skowierzyn, Majdan Zbydniowski i Pilchów .
Poniżej fotki a na końcu trasa
Do Sandomierza już nie daleko..za krzakami płynie Wisła a dalej widać Góry Pieprzowe
"
No i zwyczajowa fotka na tle starego Sandomierza
"
Poza zwiedzaniem zabytków Sandomierza, można tez popływać po Wiśle
"
Jeszcze fotka przy ławce green velo na tle zamku Sandomierskiego i jadę dalej..ale wrócę jeszcze dziś do Sandomierza
"
A za Sandomierzem..gdzie nie spojrzeć to sady...
"
"
W sadach już powoli rosną jabłka :)
"
Skotniki..dwór Skotnickich
"
"
Skotniki..kościół pw Św Jana Chrzciciela ..zbudowany w XIV wieku
"
"
Jadę dalej drogami przez sady...aż tu nagle droga polna...
"
..a potem wogóle drogi nie ma wiec jadę przez sad ..na szczęście za kilkaset metrów znów jest droga
"
No i znów jestem w Sandomierzu..dziś na starym mieście tłumy
"
..tłumy bo taka impreza...
"
Więc są sery...
"
"
..i inne dobre rzeczy...
"
"
..jest i Sandomierski cydr i Sandomierski smalec :)...
Na skraj Roztocza
-
DST
134.00km
-
Teren
30.00km
-
Czas
07:00
-
VAVG
19.14km/h
-
VMAX
40.00km/h
-
Temperatura
24.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czerwcowy długi weekend zazwyczaj spędzam z rowerze na Roztoczu ale w tym roku niestety pogoda kiepska wiec pozostaje kręcenie się po bliższej i dalszej okolicy . W dodatku przez następne dwa dni zapewne też nie pojeżdżę bo ma się pogoda totalnie załamać . Dziś więc ciut dalsza wycieczka niż zazwyczaj .. Jadę z Danielem na skraj Roztocza aby pokręcić trochę po małych wzniesieniach za Janowem Lubelskim . Do Janowa jedziemy dziś najprostszą droga czyli przez Pysznicę i Spokojną a potem już główna na Janów . W Janowie krótki postój jak zwykle przy źródlisku a potem jedziemy na Godziszów . Zaraz za Janowem wjeżdżamy już na skraj Roztocza więc i droga pnie się lekko do góry i tak przez kilka km a potem przed samym Godziszowem ostry zjazd . W Godziszowie odbijamy w prawo i jedziemy przez wioskę aby za jakiś czas odbić w polne drogi..niestety po kilkuset metrach jazdy przez Godziszów natrafiamy na piesów którzy zabraniają nam dalszej jazdy bo procesja idzie...dziś Boże Ciało .. Więc albo wracamy się kilkaset metrów do głównej drogi albo czekamy z 15 minut na przejście procesji . Wracamy do głównej i jedziemy teraz znów pod górkę droga na Zdziłowice . Po jakimś kilometrze odbijamy jednak w polne drogi którymi dziś chcemy przejechać jak najwięcej km .Na razie planujemy dojechać polnymi drogami do Chrzanowa...jedziemy więc ciesząc się widokami na łagodne wzgórza na których rosną głównie zboża i maliny . . po jakimś czasie podjeżdżamy polna droga pod las, teraz ostry zjazd polno leśna droga a w lesie ostry podjazd . Las duzy nie jest i zaraz go opuszczamy , Po kilkuset metrach jazdy znów polna droga wjeżdżamy na chwilkę na asfalt ale po jakimś kilometrze jedziemy dalej znów polnymi drogami . Jest bardzo sucho a tutaj polne drogi są lekko piaszczyste ale ten piach to teraz bardziej taki pył wiec za naszymi rowerami kurzy się tak jakbyśmy jechali jakimiś autami . Trzeba jechać obok siebie albo..jeden za drugim ale w odległości około 50 metrów bo przez ten kurz nic nie widać . Śmigamu dalej polnymi drogami, potem jeszcze wzdłuż trochę większego lasu niz poprzedni aż w końcu wyjeżdżamy na asfalt .. jeszcze mały podjazd a potem ostro w dół i jesteśmy w Chrzanowie . Tu zatrzymujemy się pod wiata na odpoczynek i jakiś posiłek . . Po odpoczynku jedziemy dalej, po chwili odbijamy w boczna drogę i jedziemy znów pod górę aż pod miejscowy kościół . Za kościołem jedziemy kawałek asfaltem do cmentarza a potem już znów polne drogi .. No i znów piękne tereny, raz pod górkę raz z górki...kurz za nami jak na jakimś Paryż Dakar .. I tak docieramy w końcu do asfaltu który prowadzi nas do wioski Branew . Tu na chwilkę zatrzymujemy się przy pięknym dużym źródlisku, niestety nie za bardzo jest jak podejść do samego lustra wody bo wszędzie chaszcze . Jedziemy dalej, za kilkaset metrów znów opuszczamy asfalt i odbijamy w polne drogi...i znów małe podjazdy i zjazdy . I tak aż wyjeżdżamy na asfalt prowadzący do Dzwoli . W Dzwoli zatrzymujemy się jak zwykle przy źródlisku, tu odpoczynek i jedziemy dalej asfaltem w stronę Lasów Janowskich . Od tej pory mamy non stop pod wiatr, po kilku km dojeżdżamy do Porytowych Wzgórz .. Tu odbijamy w leśny szuter i nim jedziemy kilka km aż do Momot gdzie jedziemy już dalej asfaltem przez Lasy Janowskie . Mijamy Jarocin, Szyperki i Hutę Deregowska . Za Guta wjeżdżamy na główna Nisko-Janów Lubelski . Odbijamy na Nisko ale po kilku km opuszczamy główna i jedziemy przez Kłyżów i Pysznicę a za kilka km jesteśmy w domu..udana wycieczka .
Fotki i na samym dolej trasa
Przystanek przy źródlisku w Janowie Lubelskim
Za Janowem już Roztocze więc i małe wzniesienia
I wreszcie jedziemy polnymi drogami w pięknych Roztoczańskich okolicznościach przyrody
Chrzanów...przystanek pod wiata na mały posiłek
"
Chrzanów...kościół pw Św Jacka
"
...i jedziemy dalej pięknymi polnymi drogami..
"
"
"
Piękne źródlisko we wsi Branew
"
Przystanek w Dzwoli przy źródlisku
"
"
Śmigamy szutrówka przez Lasy Janowskie aż do Momot
"
Momoty... piękny drewniany kościółek pw Św Wojciecha
"
Do Tarnobrzega na festiwal nalewek
-
DST
76.00km
-
Teren
7.00km
-
Czas
04:01
-
VAVG
18.92km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wycieczka do Tarnobrzega na coroczny Dzikowski Festiwal Nalewek . Co prawda nalewek nie lubię no i podczas jazdy absolutnie nie pije nawet piwa bezalkoholowego ale poza nalewkami można tam zobaczyć i posmakować innych regionalnych specjałów . Będą i cydry, miody, ciasta, sery , pieczywo, przyprawy i zioła oraz miody . Ruszam więc na Tarnobrzeg . Z rana jest zachmurzone i nie tak ciepło jak przez ostatnie dni więc zakładam lekką koszulkę z długim rękawem . Do Tarnobrzega jadę główna droga przez Grębów i Stale . Gdy dojeżdżam pod Tarnobrzeski zamek, pogoda robi się piękna . Wychodzi słoneczko i robi się naprawdę ciepło . Szybko więc chowam wspomnianą koszulkę do plecaka .i zaczynam obchód po wystawcach . Tłumów jeszcze nie ma ale powoli zbierają się turyści więc aby zrobić jakieś fotki trzeba zrobić to teraz . Potem to już za duży tłum będzie . Po obchodzie wystawców udaję się na zwiedzanie pięknego parku na tyłach zamku . W parku można zobaczyć różne stare i piękne drzewa . Na mnie największe wrażenie zrobiła piękna stara rozłożysta lipa...jeszcze takiej nie widziałem . Po obchodzie parku opuszczam teren zamku i powoli opuszczam też Tarnobrzeg. Kilka km dalej odbijam w boczne drogi i kieruję się na Sobów . W Sobowie zazwyczaj odbijam na Furmany i dalej na Jamnicę ale dziś pogoda fajna więc przedłużam wycieczkę i odbijam na Wielowieś . Tu wjeżdżam na główna drogę na Sandomierz . Po kilku km jestem w Sandomierzu ale dziś nie jadę na stare miasto tylko zahaczam lekko o miasto a potem odbijam na Sokolniki a potem na Orliska . W Orliskach postanawiam urozmaicić wycieczkę i wjeżdżam na wał przy rzece Łęg , którym jadę aż do Kępia Zaleszańskiego . Tu przecinam tylko drogę asfaltowa i dalej jadę wzdłuż wału po wygodnej szutrowej drodze . Kilka km dalej droga się kończy więc jadę znów kawałek po wale a potem odbijam na polną droga która jadę około 20 km aż wyjeżdżam na asfalt w Kotowej Woli . Teraz już asfaltami jadę przez Agatówkę i Obojne do Stalowej Woli .
Poniżej fotki i trasa na samym końcu
Cel dzisiejszej wycieczki
"
I jestem na miejscu..czyli pod pałacem Tarnowskich w Tarnobrzegu
"
Nalewki, miody, cydry, przyprawy, pieczywo, zioła itp
"
"
"
"
"
"
"
"
"
"
"
Nawet przyprawy Ojca Mateusza są :)
"
Piękny park na tyłach pałacu Tarnowskich
"
"
"
"
Morskie Oko w park
"
"
"
Nie wiem co to za krzew/drzewao ale ma bardzo piękne kwaity
"
"
"
Przepiękna rozłożysta lipa
"
Moja piękna Medzia w pięknych okolicznościach przyrody
Jadę kilka km po wałach nad Łęgiem
"
I kilka km po szutrze obok wału
"
Potem jeszcze ze 2 km po polnej drodze
Na koniec jeszcze fotka z konikami w Obojni
Do Sandomierza na defiladę ułanów
-
DST
75.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
03:05
-
VAVG
24.32km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
27.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś nie niedziela ale jadę do Sandomierza aby zobaczyć ułanów . Na tynku starego miasta , miały się dziś odbyć uroczystości patriotyczne związane z 98. rocznicą wkroczenia 14. Pułku Ułanów Jazłowieckich w granice Polski. . Lubię takie pokazy historyczne więc nie ma co marnować w mairę dobrej pogody tylko jechać . Na Sandomierz jadę przez Jamnicę, Grębów, Zabrnie i Sokolniki . Potem przecinam drogę główną i jadę bocznymi aż pod most na Wisłę w Sandomierzu . Od rana świeci słoneczko i jest bardzo ciepło ale już widać nadchodzący front więc nie zobaczę drugiej części pokazów historycznych z udziałem ułanów na koniach ..
Po dotarciu na rynek udaję się do sklepu aby kupić coś zimnego do picia i czekam na rozpoczęcie imprezy . O 12 na rynek wchodzi wojskowa orkiestra za którą idą żołnierze kompanii honorowej a za nimi wjeżdżają ułani na koniach..i dwóch na rowerach z tamtej epoki .. No i jak zwykle , przywitanie gości, przemowy, pieśni wojskowe i ułańskie, apel poległych i salwa honorowa .. Na koniec jeszcze ułani pokrążyli po rynku na koniach aby turyści mogli podziwiać stroje z tamtej epoki .. Czas wracać . Zjeżdżam ze starego miasta, potem most na Wiśle i odbijam w boczne drogi . Robi się co raz bardziej gorąco i duszno no i silny wiatr trochę przeszkadza w jeździe . Jadę bocznymi przez Wrzawy, Skowierzyn i Majdan Zbydniowski, potem Pilchów i Turnia no i za kilka km jestem w domu .
Fotki i trasa poniżej
Mój dzisiejszy cel
"
Sandomierz
"
Sandomierz...kościół pw Św Jakuba i otaczające go winnice i sady
Uroczystości rozpoczyna orkiestra wojskowa
"
Potem idzie kompania honorowa
"
Za nimi ułani na koniach ...
"
"
..i z rowerami
"
"
"
"
"
San koło Radomyśla..kiedyś tu był bród, potem prom a od kilkudziesięciu lat jest most
"
Po lasach i pagórkach
-
DST
95.00km
-
Teren
16.00km
-
Czas
05:01
-
VAVG
18.94km/h
-
VMAX
38.00km/h
-
Temperatura
27.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po kilku dniach lenistwa , czas się ruszyć z domu . Tym bardziej że dziś pogoda piękna . Dziś postanowiłem pojechać na skraj Wyżyny Lubelskiej ale ciut dalej niż ostatnio . Ruszam wiec przez miasto, potem most an Sanie i jadę dalej na Lipę i Gielnię . Za Gielnią wjeżdżam w Lasy Lipskie . Jadę kilka km wąskim asfaltem a potem szutro-leśna droga aż do głównej na Zaklików . Tu wyjeżdżam z lasów . Tuz za Zaklikowem zaczyna się już Wyżyna Lubelska więc i teren pofałdowany . Zaraz za Zaklikowem odbijam w boczne drogi i teraz jadę od razu pod górkę asfaltem który po pewnym czasie przechodzi w drogę polno szutrową . Wszędzie pola ze zbożem usiane makami i innymi polnymi kwiatami, dość sporo też tu pół z malinami .. Teraz raz jadę z górki raz pod górkę i na zmianę asfalt i polne drogi . I tak do Łychowa Gościeradowskiego gdzie wjeżdżam na normalny asfalt... Teraz jest płasko lub prawie nie zauważalnie pod górkę, tak docieram do Rzeczycy Kościelnej . Tu odbijam w prawo i jadę teraz znów pod górkę, następnie zjazd do Potok Stany . Tu zatrzymuję się na chwilę przy pięknym źródełku położonym tuż przy drodze . Woda tu wybija wprost z pod korzeni drzew, potem przepływa pod szosą i dalej płynie tworząc malowniczy strumień . Woda tu zimna i czyściótka więc z radością moczę dłonie i twarz w wodzie bo trochę grzeje słoneczko .. Chwila odpoczynku i ruszam dalej . Teraz juz tylko czasami jakieś nie zauważalne małe podjazdy i tak do Potoczku . Tu zajeżdżam do dawnego folwarku na terenie którego teraz zlokalizowana jest szkoła rolnicza . Dawny folwark należał do rodziny Karskich, a potem zmieniał swoich właścicieli . W czasach PRLu było tu Państwowe Gospodarstwo Rybne ( wokół jest sporo stawów ) i Państwowe Gospodarstwo Rolne . Dziś w dobrze zachowanym dworku mieści się wspomniana szkoła a w ocalałych budynkach dworsko gospodarczych mieści się gospodarcza część szkoły rolniczej . . Dworek otoczony jest pozostałością po kiedyś pięknym parku w którym można zobaczyć zabytkowy lamus i drewnianą kaplicę z 1755 roku .. Wraca do drogi . Pogoda piękna i nawet siły są więc postanawiam ciut wydłużyć wycieczkę . W Potoczku odbijam na Stojeszyn i dopiero tam wjeżdżam na droge główną Zaklików - Modliborzyce, tym samym opuszczam Wyżynę Lubelską . Odbijam na Zaklików ale po kilku km skręcam w boczne drogi i teraz znów jadę przez Lasy Lipskie . Słonce grzeje więc z radością witam cień lasu . . Po kilku km dojeżdżam do małej leśnej osady Maliniec i jadę dalej asfaltem przez las aż do Gwuzdowa . Tu dobijam w leśne szutry i nimi dojeżdżam do Rudy Jastkowskiej a stąd już tylko kilka km do domu .
Poniżej fotki i na końcu mapka
Lasy Lipskie... można tu spotkać miejsca gdzie jedynymi pozostałościami po istniejącymi tu kiedyś domami są zdzczałe drzewa owocowe i małe leśne polany
"
Zaklików..kościół pw Trójcy Przenajświętszej
"
Na polach bardzo kolorowo
"
Wjeżdżam na Wyżynę Lubelską więc teren pofałdowany...
"
"
I kawałek po polnych drogach, lekko pod górkę ale bardzo przyjemnie
"
Piękne źródełko przy samej drodze..
" /
Medzie odpoczywa w cieniu drzew nad źródełkiem
"
...a ja cieszę się zimną i kryształowo czysta woda ze źródełka
"
Radwanówka...stary i opuszczony dom z 1898 roku
"
Potoczek..szkoła rolnicza w odnowionym dworku
"
Zabytkowy lamus..pozostałości po budynkach podworskich w Potoczku
"
Na terenie parku otaczającego zespół pod dworski znajduje się też kaplica 1755 roku
"
W gospodarskich budynkach podworskich urządzono po wojnie min PGR
Odnowiony budynek podworski
"
I znów Lasy Lipskie...śmigam w kierunku Malinca
"
Stawy na Malincu
"
Za Gwizdowem dobijam w leśne dukty...teraz jadę pomiędzy stawami w okolicy Kochan
"
..i śmigam szutrem przez las
"
Przystanek w lesie na cos do picia
"
Rzeka Bukowa
"