Kwiecień, 2016
Dystans całkowity: | 838.00 km (w terenie 57.00 km; 6.80%) |
Czas w ruchu: | 40:19 |
Średnia prędkość: | 20.79 km/h |
Maksymalna prędkość: | 36.00 km/h |
Liczba aktywności: | 10 |
Średnio na aktywność: | 83.80 km i 4h 01m |
Więcej statystyk |
W widłach Wisły i Sanu
-
DST
67.00km
-
Teren
32.00km
-
Czas
04:00
-
VAVG
16.75km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piątek zapowiadał się ładnie więc trzeba robić rozgrzewkę przed weekendem majowym, tym bardziej że prognozy na weekend są różne różnaiste . Od dobrych do fatalnych . Z rana słonko święci ale nie jest jakoś szczególnie ciepło więc kurtkę trzeba zabrać i długie spodenki . Ruszam przez miasto a potem jadę w kierunku Grębowa gdzie odbijam na Sokolniki i Trześń . Za Trześnią wyjeżdżam na główną Sandomierz- Stalowa Wola i jadę kawałek w kierunku Stalowej Woli ale zaraz odbijam w boczną drogę i teraz praktycznie aż do do domu jadę na wale przeciw powodziowym lub obok wału po drogach szutrowych lub po ścieżkach wałowych . Tu kawałek asfaltu i dalej juz droga szutrowa . I tak jadę aż do Wrzaw . Po drodze zatrzymuję się tylko w pięknym starym sadzie aby zrobić kilka fotek i przy pomniku bitwy Wrzqwskiej ( tu w roku 1809 wojska Księstwa Warszawskiego stoczyły bitwę z wojskami Austrowęgierskimi a naszymi wojskami dowodził książę Józef Poniatowski ) Po dotarciu do Wrzaw na chwilkę zjeżdżam na asfalt i szukam dwóch geokeszy, Jednego nie udało mi się zlokalizować a drugi znalazłem bez problemu .Zatrzymuję się na mały posiłek w pięknym kwitnącym sadzie, tu też zmieniam długie spodnie na krótkie i zdejmuję kurtkę bo robi się bardzo ciepło . Potem zjeżdżam jeszcze na chwilkę pod sam San w miejscu gdzie .kursuje prom . Ruszam dalej i teraz jadę znów droga szutrowa biegnąca po wale lub tuż obok wału . Wokół cisza i spokój a do tego wszędzie już zielono a do tego jeszcze kwitnące drzewa . Czasami spokój zakłóca tylko terkot traktorów które pracują w polach . Na około tylko plac, czasami mały skrawek lasu i zarośla nadrzeczne . Jaąca wałem mogłem zauważyć kilka saren, pełno różnego dzikiego ptactwa nawet wiewiórki które nie biegał po drzewach a w trawie na wale, jednej mało nie przejechałem . Dojeżdżam w końcu pod most drogowy na Sanie w Radomyślu . Tu kończą się drogi szutrowe na wale a że nie chce jechać asfaltami to postanawiam jechać dalej wałem . Po wale biegną wąskie ścieżki więc można spokojnie jechać i cieszyć się dalej spokojem i przyrodą, czasami ścieżki nikną wśród trawy porastającej wał ale i tak jedzie się dobrze . Po następnych kilometrach jazdy wałem przejeżdżam w pobliżu mostu kolejowego na Sanie, akurat jechał szynobus więc chwilkę czekam aż przejedzie i przechodzę przez tory aby dalej jechać wałem . W końcu dojeżdżam do mostu drogowego w Brandwicy, tu przecinam drogę asfaltową i jadę dalej wałem aż do Stalowej Woli . Tu już zjeżdżam z wału i za chwilę jestem w domu .
Na początek dojazd asfaltowymi drogami do Trześnia
"
Potem już praktycznie non stop takimi drogami szutrowymi lub ścieżkami na wale...
Kwitnący stary sad...
"
"
"
"
"
"
"
Śmigam na przemian wałem lub szutrem obok wału
"
Pomnik bitwy Wrzwskiej
"
"
Śmigam szutrem w stronę Wrzaw
"
Po drodze tablice informacyjne o wałach itp
"
Wrzawy...krzyż dziękczynny za cudowne ocalenie mieszkańców przed powodzią w XIX wieku
"
"
Wrzawy..kapliczka z figurą Św Jana Nepomucena z 1888 roku
" /
Św Jan Nepomucen
"
Obok kapliczka piękny sad w którym robię sobie mini piknik
"
"
Piękno wiosny
"
>
Mini piknik
"
Krótki kawałek asfaltu, śmigam na prom :)
" /
Ale prom po drugiej strony Sanu dokuje...
"
"
San....za kilka km kończy swój bieg i łączy się z Wisłą
"
Wracam na szuter biegnący po wale..
"
Rzepak też juz kwitnie..
"
A teraz kończą się szutry i juz dalej non stop takimi ścieżkami po wale
"
W centrum fotki widać most kolejowy na Sanie...
"
Przepuszczam szynobus...
"
..przechodzę przez tory i dalej jade wałem
"
Już prawie pod domem..nad Sanem przerzucone są kable ( chyba z gazem )...w tle widac msot drogowy w Brandiwcy
"
Wycieczka na Porytowe Wzgórza
-
DST
95.00km
-
Teren
7.00km
-
Czas
05:00
-
VAVG
19.00km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jakoś ostatni lenistwo mnie opanowało a i pogoda jakoś mnie lekko odstraszała więc miałem 10 dniową przerwę w rowerowaniu . No ale w końcu trzeba wsiąść na siodełko i ruszyć, tym bardziej że i Daniel chciał się gdzieś przejechać . Na dzisiejszą wycieczkę obraliśmy Porytowe Wzgórza w Lasach Janowskich . Porytowe Wzgórza to miejsce w którym została stoczona druga największa bitwa pomiędzy partyzantami a wermachtem podczas II wojny światowej . Ruszmy od 10. jest w miarę ciepło i dużo słońca więc jedzie się przyjemnie . Mijamymiasto, Pysznicę, Słomianną i Krzaki . Wyjeżdżamy na główną Nisko - Janów Lubelski i śmigamy w stronę Janowa . Po kilku km odbijamy w boczne drogi i nimi jedziemy już przez Lasy Janowskie aż do naszego celu . Tu chwilka odpoczynku pod wielkim pomnikiem poświęconym poległym tu partyzantom i jedziemy dalej . Teraz jedziemy przez las droga szutrową około 7 km aż do wsi Momoty . Tu robimy przystanek pod miejscowym sklepem i zjadamy co kupiliśmy w sklepie . Ruszamy dalej .Teraz jedziemy znów asfaltem przez lasy aż do Jarocina . Tam odbijamy na Szyperki i dalej na Hutę Deręgowska . I tak jedziemy lasami aż do drogi głównej Nisko - Janów Lubelski, odbijamy na Nisko ale po kilku km zjeżdżamy w boczną drogę i jedziemy przez Zarzecze i Kłyżów w stronę Pysznicy a z Pysznicy już rzut beretem do Stalowej Woli . Ja jeszcze jadę do Empiku po zamówioną mapę rowerową a potem już do domu .
Spotkane na trasie młode gęsi i kaczki
Wszędzie gdzie spojrzeć wiosenne kwiatki...
"
Porytowe Wzgórza..pomnik partyzancki a za nim groby
"
Śmigamy przez Lasy Janowskie wygodną szutrówką
"
Wiosenny las kusi aby odbić w leśne drózki i ostępy
"
Leśne małe cieki wodne a nad nimi całe łany kaczeńców
"
W Momotach wyjeżdżamy na chwilkę z lasu i zatrzymujemy się nad rzeczką Bukowa
"
Bukowa...
"
Teraz kawałek po piach
"
Momoty..przystanek pod sklepe
"
Momoty..piękny drewniany kościółek pw Świętego Wojciecha
"
I jedziemy dalej przez Lasy Janowskie
"
"
Sandomierz i okolice
-
DST
95.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
04:03
-
VAVG
23.46km/h
-
VMAX
36.00km/h
-
Temperatura
24.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wycieczko kulturalno krajoznawcza do Sandomierza i jego bliskich okolic . Tej niedzieli w Sandomierzu ma odbyć się oficjalne rozpoczęcie sezonu turystycznego a jedną z atrakcji ma być parada rycerstwa Ziemi Sandomierskiej w strojach z epoki króla Jana III Sobieskiego . Jako że pokazy te zacząć mają się dopiero o 14 to będę miał sporo czasu na zwiedzanie bliskich okolic Sandomierza . Ruszam więc o 9, już jest bardzo ciepło i czuję że nie potrzebnie nabrałem tyle ubrań do plecaka ale zapowiadali na późne popołudnie burze a ja nie wiem do końca o której będę wracał . Do Sandomierza jadę główną drogą bo w niedzielę jest to w miarę bezpieczne . Kilka km przed Sandomierzem odbijam w boczne drogi i jadę nimi aż pod most na Wiśle w Sandomierzu . Za mostem znów boczne drogi i za chwilę już jadę pod górkę wąwozem w Górach Pieprzowych a następnie udaję się do punktu widokowe z którego rozpościera się piękny widok na Sandomierz, Wisłę i okolice . Jest tu też oczywiście mnóstwo sadów które już powoli zaczynają zakwitać ale jeszcze nie jest biało wszędzie od kwiatów . Tu chwila odpoczynku i zmiana spodenek na krótkie . Wracam na asfalt i zjeżdżam ostro w dół, zatrzymuję się na chwilkę przy przystanku kolejowym i tu szukam geokesza . Szybki wpis i ruszam dalej . Jadę teraz kilka km w kierunki Dwikóz gdzie można powiedzieć że dopiero teraz wjeżdżam na Wyżynę Sandomierską . Teren zaczyna być już lekko pofalowany, jadę doliną Opatówki więc jeszcze tego tak nie czuć ale gdyby jechać inną z licznych tu dróg to można by się nieźle zmachać a tym bardziej że od Dwikóz mam pod mocny wiatr . Zatrzymuję się w bardzo pięknym miejscu na odpoczynek i mały posiłek, tu skały z których zbudowana jest ta okolica zostały odkryte cieszyć się pięknym widokiem . jest tu miejsce na ognisko i ławki a tuz obok na wzgórzu położona jest winnica . Odpoczywam trochę i ruszam dalej ale jeszcze zatrzymuję się kilkaset metrów dalej w bardzo pięknym miejscu . Jest to jeden z dwóch wodospadów Na Wyżynie Sandomierskiej i Górach Świętokrzyskich . Co prawda jest on malutki, ma około 2 metrów wysokości a woda w nim płynie bardzo leniwie ale i tak miejsce to zasługuje na uwagę . Kilka fotek i ruszam dalej, wieje co raz bardziej ale jest słonecznie i bardzo ciepło . Docieram do drogi głównej i jadę nią w kierunku Sandomierza, teraz jeden około 7 procentowy podjazd i drugi mniejszy które połączone z wiatrem nieźle mnie zmęczyły bo to wiosna i jeszcze nie ta forma . Pod dotarciu do Sandomierza od razu jadę na stare miasto, mam jeszcze trochę czasu do pokazów więc mogę spokojnie odpocząć i się posilić . W końcu zaczynają się pokazy . Dziś Rycerstwo Ziemi Sandomierskiej przedstawia nam powrót króla Jana III Sobieskiego z bitwy pod Wiedniem, więc rycerze na koniach ubrani są w stroje husarii . Są tez.i rycerze piechoty a także oczywiście damy dworu w strojach z epoki .. Wszystko wygląda bardzo pięknie i ciekawie . Po 16 miały rozpocząć się tez pokazy walki i jazdy husarskiej lecz ja już o 15 postanowiłem wracać, na pogodynkach widziałem już nadchodzący front i chciałem w domu być przed burzami . Opuszczam więc Sandomierz i wracam do domu przez Sokolniki i Grębów .. Pod drodze jeszcze pierwsza wywrotka, na naszych super extra ścieżkach rowerowych........
Plakat promujacy rozpoczęcie sezonu turystycznego w Sandomierzu
"
Okolice Sandomierza..przy moscie kolejowym na Wiśle
"
Jadę kawałek wałem obok Wisły
"
Wisła w Sandomierzu
"
Widok z mostu na stary Sandomierz
"
Góry Pieprzowe..chwila odpoczynku w punkcie widokowym
"
Góry Pieprzowe są maleńkie ale ścieżki mają jak z prawdziwych górach
"
Widok z Gór Pieprzowych na Wisłę i Sandomierz
"
Część drzew owocowych w sadach już kwitnie
"
Zawartość geokesza...ktoś tylko pudełko zajumał
"
Sandomierz Metan..ruiny starej huty szkłą
"
Wyżyna Sandomierska...Góry Wysokie, odkryta część wzgórza
"
Tu robię sobie piknik
"
Obok miejsca piknikowego znajduję się winnica na wzgórzu
"
"
"
"
Góry Wysokie..mały wodospad
"
"
Rynek w Sandomierzu...zebrało się juz sporo turystów
"
"
"
"
Pierwsze idą damy dwor
"
"
Potem piechota
"
"
I na koniec król Jan III Sobieski z husaria
"
"
"
Czas wracać...jeszcze odwiedzam bulwar nadwiślański i do domu
"
Na koniec jeszcze zwyczajowe foto pod zamkiem
"
Kwiecień plecień , trochę deszczu i trochę słońca
-
DST
69.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
03:03
-
VAVG
22.62km/h
-
VMAX
32.00km/h
-
Temperatura
13.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Prognozy prognozami a pogoda swoje, na dziś zapowiadali opady ale na późne popołudnia a nam pogoda dziś zrobiła niespodziankę . Dziś znów wycieczka z Danielem a jej celem miały być okolice Nowej Dęby . Ruszamy o 9, pogoda nawet OK bo ciepło w miarę i słonko ale wiał trochę zimny wiatr . Mijamy miasto i jedziemy główną w kierunku Tarnobrzega . Gdzieś za Grębowem uświadamiamy sobie że chyba zbiera się na deszcz no ale wracać głupi więc jedziemy teraz szybszym tempem aby ewentualnie schronić się pod jakąś wiatą . Przed Stalami zjeżdżamy z głównej i odbijamy w boczną drogę która prowadzi do Nowej Dęby . Tu akurat mieliśmy trochę z wiatrem a i słonce znów wyszło . Dojechaliśmy więc do wielkiej wiaty leśnej w Alfredóce . Tu wyciągamy z plecaków coś do jedzenia i picia, odpoczywamy i podziwiamy rodzącą się po zimie przyrodę . Spędzamy tu około 20 minut i ruszamy dalej, jedziemy dalej asfaltem przez las, potem droga odbija ostro w prawo w kierunku Nowej Dęby a my odbijamy w lewo i jedziemy wąską asfaltówką przez las aż do Krawców . Po drodze znów zaczęło się mocno chmurzyć a w Krawcach już lekko kropiło . Jedziemy więc znów szybciej w kierunku Zapolednika, zaczyna padać a szosa biegnie przez las więc nie czuć tak opadów . Przed samy Zapolednikiem zaczyna lać, na szczęście za chwilę natykamy się na mały przystanek PKS i tu schronimy się przed deszczem . leje kilkanaście minut, potem przestaje więc ruszamy dalej... nie ujechaliśmy daleko i znów leje ale znów mamy szczęście bo natrafiamy na następny przystanek .. Znów czekamy aż przestanie lać, nie mamy za bardzo wodoodpornych ubrań więc nie mamy wyjścia . Ubrania i tak mamy lekko mokre a jak wiadomo to nie lato aby po deszczy wszystko szybko wyschło . Deszcz ustaje ale jeszcze lekko mży... jedziemy . Teraz jedziemy w kierunku Grębowa, szybko się jechać nie da bo z pod opon MTB ostro chlapie wodą . W Grebowie wyjeżdżamy na drogę główną i jedziemy w kierunku Stalowej Woli . Po drodze przestaje padać a potem wychodzi słonce . Im bliżej jesteśmy Stalowej Woli tym bardziej jest sucho, widać że tnie wszędzie padało tak jak w okolicach Zapolednika . Robi się co raz cieplej więc jedzie się przyjemnie do domu .. Pierwsza deszczowa wycieczka w tym roku zaliczona ...
Jedziemy boczną drogą w kierunku Alfredówki...
"
Docieramy do Alfredówki i udajemy się pod wielką waitę
"
Docieramy na miejsce a rowery parkujemy przy drewnianych stojakach
"
Trzeba się posilić trochę ...
"
Poza wiatą jest tez tu i leśna ścieżka edukacyjna
Jest też tu kilka wielkich drzew, pomników przyrody
"
Sa i leśne wiosenne kwiaty leśne...tu jakaś inna odmiana zawilca
"
"
Leje....
"
Ognisko w kamieniołomie
-
DST
82.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
04:01
-
VAVG
20.41km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś pogoda podobna do wczorajszej z tym ze rano nie było takich gęstych mgieł . Dziś Daniel ma wolne więc zaplanowaliśmy na dziś wycieczkę do nie czynnego kamieniołomu który położony jest na skraju Wyżyny Lubelskiej aby tam zrobić ognisko , Z rana zachmurzone ale ciepło, ruszamy przez miasto a potem jedziemy do Rzeczycy Długiej gdzie zjeżdżamy z głównej drogi i wjeżdżamy w Lasy Lipskie . Kilka km dalej zatrzymujemy się w lesie pod wiata, tu wczoraj zostawiłem suche drzewo więc pakujemy go do plecaka i jedziemy do lipy . W Lipie odbijamy na Gilelnię a za Gielnią znów jedziemy lasami aż do drogi głównej Zaklików - Modliborzyce . Tu na chwilkę odbijamy w prawo aby uzupełnić zakupy ogniskowe . Potem odbijamy na Zaklików a kilka km dalej zjeżdżamy z drogi głównej i wjeżdżamy n Wyżyne Lubelską więc od razu jest pod górkę . Kilkaset metrów dalej odbijamy w polene drogi i nimi jedziemy pod kamieniołom . Tu jakiś czas temu postawioną fajną wiatę z miejscem na ognisko . Wypakowujemy majdan z plecaków i uświadamiamy sobie ze ani Daniel ani ja nie mamy nic do picia poza wodą w bidonie :) ... No nic, rozpalamy ognisko i pieczemy kiełbaski . Spędzamy tu z godzinę a potem wracamy na asfalt i jedziemy teraz z wiatrem do Zaklikowa aby tam jak najszybciej kupić coś do picia bo do kiełbasek mieliśmy ostrą musztardę :)
W Zaklikowie kupujemy więc zimne napoje i ruszamy teraz główną do Lipy i dalej do Rzeczycy Długiej gdzie odbijamy na Jastkowice i Pysznicę a potem już kilka km do domu .
Łysaków..wiata pod kamieniołomem, tu robimy ognisko
"
"
Drewno jest, widelce i noze są, kiełbasa jest, musztarda jest...ino nic do picia nie ma...
"
Zapalamy ognisko...
...i pieczemy kiełbaski...
"
...a teraz zjadamy co upichciliśmy
"
Na skraju starego kamieniołomu..
Mała wycieczka do lasu
-
DST
48.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
02:03
-
VAVG
23.41km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś w planie miałem dłuższą wycieczkę ale do południa były mgły więc nie chciało mi się w taką pogodę jechać . potem mgła troche opadła więc pomyślałem że pojadę odwiedzić babcię a potem jeszcze wujka . Ruszam wiec przez miasto a potem prosto do Rzeczycy Długiej . Tam najpierw odwiedzam babcię a za chwile jadę do wujka , potem znów wracam do babci . Tu trochę siedzę, nagle wyszło słonce więc postanowiłem ruszyć ciut dalej . Mijam więc Rzeczycę i wjeżdżam w Lasy Lipskie . Jadę nimi aż do Lipy gdzie wjeżdżam na drogę główną i jadę nią znów do Rzeczycy i do babci . Tu zjadam obiad i wracam do domu, tym razem przez Jastkowice i Pysznicę .
Mini stadnina koni w Rzeczycy Długiej..są i araby sa i kucyki "_
"
Lasy Lipskie..sprawdzamy z Medzią czy się da po strumyku jechać "_
"
Lasy Lipskie..krótki przystanek pod wiatą
"
Lipa...wiosna w pełni
"
"
Lipa..Lasy Lipskie...wiosenne kwiaty nad rzeczką Złodziejką...kaczeńce i zawilce
"
"
"
"
Pierwsze ognisko w tym roku
-
DST
89.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
04:03
-
VAVG
21.98km/h
-
VMAX
32.00km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczoraj z wizytą z Krakowa wpadł Grzesiek więc dziś jest okazja na pierwsze ognisko rowerowe w tym roku a i pogoda fantastyczna . Umawiamy się w Radomyślu i chcemy zrobić ognisko w Antioniowie . Ruszam więc rano drogą główną na Sandomierza a w Zydniowie odbijam w boczne i nimi jadę do Radomyśla . Zanim jednak odbijam na Radomyśl, odwiedzam jeszcze w Zbydniowie park przy dworku Horodynskich . O tej porze roku, w parku można zobaczyć całe łany zawilców i innych żółtych i fioletowych wiosennych kwiatów . Robię kilka fotek i ruszam na Radomyśl . W Radomyślu czekam chwilę na Grześka, potem robimy zakupy w sklepie ( tacki, kiełbasa i coś do picia ) i ruszamy dalej . Dopiero po 10 a już jest bardzo ciepło .Szybko docieramy do Antoniowa i tam pod wiatą rozpalamy ognisko . Potem pieczemy kiełbaski na ogniu, gadamy trochę i czas ruszać dalej . Śmigamy teraz do Borowa gdzie dobijamy w Lasy Lipskie . Teraz jedziemy leśnymi wąskimi asfaltami, chwilami pod dość uciążliwy wiatr który do tej pory mieliśmy w plecy . Na koniec drogi przez las mamy jeszcze do pokonania fragment drogi wyłożony tymi nieszczęsnymi podkładami kolejowymi . Docieramy w końcu do Ireny i tam wyjeżdżamy z lasu i jedziemy do Zaklikowa . Tu chwila odpoczynku na rynku i jedziemy teraz do Lipy . Tu się rozstajemy . Grzesiek jedzie okrężnie przez las do Zaklikowa a ja lasem jadę do Rzeczycy Długiej gdzie odwiedzam babcię a potem juz jade do domu przez Jastkowice i Pysznicę
Park dworski w Zbydniowie..pięknie porosnięty wiosennymi kwiatami
"
"
Radomyśl..tu czekam na Grześka pod wiatą green velo
"
Docieramy pod wiatę w Antoniowie
"
Wyciagamy z plcaków co mamy dobrego ...
"
Grzesiek trochę przywiózł drewna a trochę juz czekało na nas
"
Rozpalamy ognisko..
"
No i pieczemy kiełbask
"
Moja jak zwykle ciut zwęglona ale taką lubię a i węgiel zdrowy :)
"
W Borowie odbijamy w las i takimi przyjemnymi drogami jedziemy prawię pod Irenę
"
Chwila odpoczynku w Zaklikowie
"
Lasami Lipskimi do rezerwatu Szczeckie Doły
-
DST
91.00km
-
Teren
7.00km
-
Czas
04:03
-
VAVG
22.47km/h
-
VMAX
35.00km/h
-
Temperatura
24.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wiosna, a dzień prawdziwie letni bo od rana słoneczko i ciepełko więc trzeba korzystać . Na dziś zaplanowałem sobie odwiedziny rezerwaty Szczecie Doły w Lasach Lipskich . Ruszam więc na początek do Rzeczycy Długiej gdzie odwiedzam babcię a potem jadę asfaltami przez Lasy lipskie . Mijam Goliszowiec, Lipę a lasy opuszczam na chwilę w Zaklikowie gdzie robi.ę krótki odpoczynek nad miejscowym zalewem . W Zaklikowie wjeżdżam już na Wyżynę Lubelską wiec od razu zaczyna być teren lekko pofalowany . Kilka km za Zaklikowem zjeżdżam z drogi głównej i jadę boczną w kierunku Salomina . Przed samym Salominem zatrzymuję się na chwilkę z lesie i robię fotki całym łanom zawilców które pokrywają pięknym dywanem las . Ruszam dalej, za ostatnimi domami Salomina zjeżdżam z asfaltu i jadę polnymi drogami pod samą granicę lasu, tu właśnie zaczyna się rezerwat Szczeckie Doły . Do nie dawna stałą tu jeszcze fajna brama wjazdowa ale albo padła ze starości albo ktoś zniszczył a zasrani leśnicy nie robią sobie nic z tego . Rezerwat ten jest bardzo piękny a żadnych tablic informacyjnych tu o nim też nie uświadczy . Leśniki sa pierwsi do wycinania lasu ale zrobić coś dla lasu to nie koniecznie . Moim zdaniem to są prawdziwe pasożyty leśne . Przy zrujnowanej bramie robię sobie dłuższy przystanek, chodzę trochę po lesie, fotografuję pięknie kwiaty leśne Przyłaszczki i sam rezerwat . ogólnie odpoczywam, podziwiam przyrodę i posilam się . Upał prawdziwie letni...czas ruszać dalej . teraz najbardziej znienawidzona przezemnie droga . Przez tą część Lasów Lipskich, kilka dróg jest wyłożonych takimi jakby betonowymi podkładami kolejowymi ułożonymi po skosie . jedzie się po tym tragicznie a szczególnie z górki . A ja własnie teraz mam dłuższy kawałek jazdy z górki . Wytelepało mnie strasznie . . W końcu się wypłaszcza i kawałek dalej wyjeżdżam na chwile z lasu a wjeżdżam w wieś Szczecyn . Tu asfalt a potem znów las i drogi leśne . Po kilku km wyjeżdżam z lasów we wsi borów . Tu już wjeżdżam na drogę główną i śmigam nią aż do Radomyśla . Tu przystanek pod wiatą green velo i odpoczynek . Ruszam dalej, teraz odbijam w kierunku mostu na Sanie a potem śmigam bocznymi drogami aż do Stalowej Woli .
Droga przez Lasy Lipskie..od Goliszowca do Lipy
Przystanek w Zaklikowie nad zalewem
"
Za Zaklikowem wjeżdżam na Wyżyne Lubelską i od razu kończy się płaski teren
"
Lasy Lipskie w okolicy Salomina..całe połacie pięknych zawilców
"
Teraz kawałek jazdy po polnych drogach....piach trochę przeszkadza
"
"
Docieram do bramy rezerwaty a tam nie miła niespodzianka..brama zniszczona lezy
"
"
"
Czemu Szczeckie Doły ?? Chyba widać na fotkach :)
"
"
Piękne wiosenne leśne kwiaty...przyłaszczki...w tym rezerwacie jest ich bardzo dużo
"
"
"
Znienawidzona droga po kolejowych podkładach
"
"
Jedzie się po nich tragicznie ale jak widać nawet na takiej nawierzchni rosną leśne zawilce
" /
Radomyśl...przystanek pod wiatą green velo
"
Wiosenna wycieczka do Janowa Lubelskiego
-
DST
100.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
05:01
-
VAVG
19.93km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
24.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kolejny piękny i naprawdę ciepły wiosenny dzionek więc dziś postanowiłem odwiedzić pierwszy raz w tym roku Janów Lubelski . Ruszam o 10, słońce pięknie święci i jest już 12 stopni ale przezornie ubieram na siebie lekki długie spodnie, lekką bluzę i kurtkę a ubrania "na krótko " ładuję do plecaka . Mijam miasto i w Pysznicy dobijam w boczne drogi którymi dojeżdżam po 16 km do drogi na Janów Lubelski . Jest co raz cieplej więc jedzie się bardzo przyjemnie . Po dotarciu do Janowa, udaję się nad miejscowy zalew a potem nad piękne źródlisko . Tu robię sobie dłuższy przystanek na posiłek, ściągam też z ulga kurtkę i pakuję ją do plecaka . Odpocząłem i ruszam dalej, opuszczam Janów i jadę teraz asfaltem przez Lasy Janowskie . Po kilkunastu km docieram do Jarocina i tam szubko udaję się nad miejscowy zalew aby zmienić długie spodnie na krótkie spodenki . Teraz grzeje jak w lecie i już nie da się jechać w spodniach . Ruszam dalej, jadę ciągle przez lasy aż do Wólka Tanewska gdzie wjeżdżam na szerszy asfalt i jadę przez Zarzecze aż do głównej Nisko - Janów Lubelski, przecinam tą drogę i jadę przez Kłyzów i Pysznicę do Stalowej Woli . Tu jeszcze kilka km po mieście aby dobić do 100 km .
Po kilkunastu km wjeżdżam do Woj Lubelskiego a tam takie atrakcje :)
Zalew w Janowie Lubelskim
"
"
"
"
Janów Lubelski..sanktuarium Matko Bożej Różańcowej Łaskawej
"
Janów Lubelski..odpoczynek nad źródliskiem
"
"
"
Frugo schładzam w źródle..po kilku minutach jest zimne jak lód
"
Piękne wiosenne kwiaty rosnące tuż przy źródlisku
"
I pierwsze biedronka w tym roku
"
Tuż za Janowem, w Lasach Janowskich takie piękne leśne kwiaty
"
"
"
Lasy Janowskie...nad rzeką Bukowa
"
"
Nad zalewem w Jarocinie..nic tylko się opala
"
"
"
Lasy Janowskie...we wsi Szyperki, wypatrzyłem trzy gniazda bocianie z czego dwa zajęte
"
Część trasy powrotnej prowadziła po )nie_sławnej trasie green velo....z czego tylko małe fragmenty tak dobrze wygladają
"
Okrężnie do Sandomierza
-
DST
102.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
05:02
-
VAVG
20.26km/h
-
VMAX
32.00km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś piękna pogoda od rana ale o 8 gdy ruszałem z Danielem w trasę to było zaledwie jakieś 1 na plusie . A jechaliśmy dziś do Sandomierza aby spotkać się z trzema znajomymi rowerzystami hardkorami z Krakowa którzy dziś zamierzali odwiedzić Sandomierz i jeszcze wrócić do Krakowa czyli zrobić ponad 300 km . W Sandomierzu mieli zjawić się około 13 więc my mieliśmy kupę czasu aby zrobić parę dodatkowych km . Więc ruszamy na Sandomierz ale dość okrężną trasą Jedziemy więc do Tarnobrzega, tam przystanek przy biedronce i ruszamy dalej na Tarnobrzeski zalew . Tu kilka minut odpoczynku i ruszamy dalej . Po kilku km docieramy do mostu an Wiśle, śmigamy mostem a tuz za nim dobijamy w boczne drogi i nimi docieramy do Koprzywnicy . Tu sekunda odpoczynku i jedziemy teraz główną na Sandomierz . od Koprzywnicy jechało się średnio przyjemnie bo pod mocny wiatr a do tego ja miałem jakiś lekki kryzys . Dowlekliśmy się do Sandomierza w końcu i śmigamy na stare miastu . Tu się rozkładamy na rynku i czekamy na Krakowiaków . Odpoczywamy i się ciut posilamy . Słoneczko pięknie świeci i byłoby naprawde bardzo ciepło gdyby nie ten wiatr który wydaje się że wieje w każdym kącie . W końcu przyjeżdżają chłopaki z Krakowa . Witamy się i rozmawiamy kilkanaście minut ale chłopaki mają jeszcze przed sobą kupę km więc czas wracać do Krakowa . My tez się pakujemy i też wracamy do Stalowej Woli . Jeszcze pamiątkowa fotka pod Sandomierskim zamkiem i rozstajemy się . Oni jadą na Kraków, tym razem lewą stroną Wisły . My jedziemy na most a potem bocznymi drogami docieramy do głównej na Stalową Wolę i nią jedziemy aż do domu .
Przystanek nad Tarnobrzeskim zalewem
"
Drobne korekty w ubiorze na moście przez Wisłę
"
Niby padało, lało a woda w Wiśle nie duża
"
Daniela wełniane ochraniacze na buty SPD..ponoć z SiDi za 500 złote..hahah
"
Zalew w Koprzywnicy
Koprzywnica ... pocysterski kościół i klasztor z XIII wieku
"
Docieramy do Sandomierz...rynek
"
Pamiątkowe zdjęcie .... rowerzyści z Krakowa i Daniel...ja robię foto
"