Sierpień, 2014
Dystans całkowity: | 1055.00 km (w terenie 51.00 km; 4.83%) |
Czas w ruchu: | 48:33 |
Średnia prędkość: | 21.73 km/h |
Maksymalna prędkość: | 55.00 km/h |
Liczba aktywności: | 12 |
Średnio na aktywność: | 87.92 km i 4h 02m |
Więcej statystyk |
Słoneczno deszczowa wycieczka
-
DST
99.00km
-
Teren
12.00km
-
Czas
04:04
-
VAVG
24.34km/h
-
VMAX
35.00km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wycieczka w Lasy Janowskie w celu odszukania geokesza który miał znajdować się na trasie byłej kolejki wąskotorowej Lipa - Biłgoraj . Plan była taki aby ruszyć z Danielem około 9 ale była taka mgła że strach było jechać . Ruszyliśmy wiec o 11 gdy już wyszło słońce . Ruszamy wiec przez Pysznicę i Krzaki do drogi Nisko - Janów Lubelski i nią pojechaliśmy kilka km a potem odbiliśmy w stronę Jarocina i dalej na Momoty . Minąwszy Momoty dojeżdżamy do ujścia i odbijamy w leśny dukt który biegnie po trasie wspomnianej kolejki . Po kilkuset metrach leśny dukt odbija w lewo a my jedziemy już mocno zarośnięta trasa kolejki . Ale zanim ruszamy ta trasa zatrzymujemy się na siku . No i Daniel od razu natrafia na grzyby więc zaczynamy poszukiwania . Przez około 20 minut udałe się nam zebrać po 8-10 prawdziwków i spora ilość podgrzybków . Dobrze że miałem płucienną torbę przy sobie akurat więc było w co pakować grzybki . Daniel nie miał nic poza malutkim plecakiem wiec tam upychał biedne grzyby . Ruszamy więc powoli zarośniętą droga w kierunku pozostałości mostu tej kolejki wąskotorowej , tam miał być geokesz . Ale zanim dojechaliśmy te 700 metrów do mostku jeszcze kilka razy zatrzymywaliśmy się bo prawdziwki rosły tuż przy drodze więc trzeba było zbierać . Po dotarciu nad mostek , kilka fotek i poszukiwania kesza ale niestety nie udało się go zlokalizować . Czas wracać . No i zaczyna robić się pod górkę gdyż zaczyna padać deszcz . Na początku lekko więc nie ma paniki . Ja w razie czego mam kurtkę w plecaku..Daniel nie ma . Wracamy tą sama droga do miejsca gdzie z asfaltu zjechaliśmy na leśny dukt ale nie odbijamy znów na asfalt lecz jedziemy dalej prosto duktem leśnym w kierunku Porytowych Wzgórz . Zaczyna padać coraz mocniej . Po kilku kilometrach docieramy wreszcie na Porytowe Wzgórza i tam wjeżdżamy na asfalt . momentami pada mocniej a momentami nie pada wcale . Po kilkunasty kilometrach dojeżdżamy do Jarocina i tam zatrzymujemy się przy sklepie . Akurat tu jest kawałek otwartego terenu to widzimy nadciągające ciemne chmury burzowe no i słyszymy odgłosy burzy . Długo nie zabawiamy tu , zmieniamy tylko trasę aby nie jechać wprost na burzę ale starać się ją choć trochę minąć bokiem . Wiec teraz jedziemy na Hutę Deręgowską . A za nią juz zaraz wjeżdżamy na drogę główną . Jedziemy nią kawałek i zjeżdżamy w boczną w kierunku Krzaków i Pysznicy . Po drodze jeszcze raz nas złapał dość mocny deszcz ale jakoś docieramy do domu .
Kanie jak talerze ...
Piękne wrzosy
Są jeszcze i pyszne jeżyny ...
Leśny dukt prowadzący po trasie kolejki wąskotorowej
Częściowo zarośnięta droga wiodąca przez torowisko kolejki wąskotorowej
Grzybki :)
Metalowa konstrukcja mostku kolejki wąskotorowej
Mostek przerzucony jest nad piękną leśną rzeką Bukowa
Za Sandomierz na szaber po sadach
-
DST
107.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
05:03
-
VAVG
21.19km/h
-
VMAX
55.00km/h
-
Temperatura
24.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wycieczka w celach szabrowniczych :) . Czyli jedziemy za Sandomierz zapełnić plecak gruszkami . Pogoda od rana piękna choć już nie jest bardzo ciepło ale przynajmniej słonecznie . Do Sandomierza jadę przez Grębów i Sokolniki . Po dotarciu do Sandomierza jadę na chwile na stare miasto aby zrobić kilka potrzebnych mi fotek a potem jadę już w stronę Dwikóz . Tam odbijam z drogi głównej w stronę Gór Wysokich i jadę pod górkę pięknym wąwozem . W Górach Wysokich zjeżdżam innym pięknym wąwozem do Kichar i tam udaję się w stronę jednej z Latarni Chocimskiej która stroi pośrodku pól . Po drodze mijam stare ruiny baszty Św Rocha . kilka fotek i wracam do Kichar a następnie jadę już w stronę sadów gdzie rosną przepyszne gruszki :) . Po dotarciu na miejsce z ubolewaniem stwierdzam że ktoś bezczelnie pozrywał prawie wszystkie gruszki z drzew a te które leżały pod drzewami były prawie wszystkie zgnite . udało się jednak jeszcze odszukać kilka gruszek rosnących na drzewach i sporo dobrych leżących na ziemi . Napełniłem plecak do oporu i ruszam w drogę powrotną . Tym razem do Sandomierza jadę droga główną . Mijam Sandomierz anastępnie bocznymi drogami przez Skowierzyn wracam do domu .
Piękny Sandomierz
Sandomierski zamek
Brama Opatowska
Sandomierska starówka...dom kompozytora Mikołaja Gomółki
Sandomierski rynek
Dwikozy..stara kapliczka
Kichary ..ruiny kaplicy Św Rocha
Kichary..Latarnia Chocimska
Cebulowe pole
Na pod Sandomierskich szlakach rowerowych
W Lasy Lipskie na grzyby
-
DST
53.00km
-
Teren
10.00km
-
Czas
03:00
-
VAVG
17.67km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wreszcie przestało padać i wyszło trochę słońca więc postanowiłem się wybrać na grzyby w Lasy Lipskie . Ruszam więc jak zwykle do Rzeczycy Długiej gdzie wjeżdżam w las . Kilka km dalej przed Goliszowcem zjeżdżam w leśne ścieżki a potem zaczynam poszukiwania grzybków . Znalazłem tu kilka prawdziwków i kilka podgrzybków . Potem ruszyłem dalej , wyjechałem z lasu , mijam Goliszowiec i jadę w kierunku lipy lecz w pewnym momencie znów odbijam w leśne drogi . znów szukam grzybów i znów znajduję kilka grzybów . potem jadę dalej leśna droga aż do opuszczonej wsi Janiki . Tam znów udaje mi się znaleźć kilka podgrzybków . Potem już bez przystanków jadę leśnymi drogami aż do drogi asfaltowej Lipa - Maliniec . Odbijam w stronę Lipy i jadę główną aż do Rzeczycy Długiej gdzie zostawiam grzyby u babci . Potem już prosto do domu przez Jastkowice .
Na Salve Regina
-
DST
80.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
04:00
-
VAVG
20.00km/h
-
VMAX
35.00km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś tylko mała wycieczka do Sandomierza choć plany były całkiem inne ale niestety noga dalej mi dokucza i musiałem odpuścić zaplanowane 160 km .
Ruszyłem więc na Sandomierz ciut okrężnie przez Jamnicę , Grębów i Sokolniki . W samym Sandomierzu ruszyłem na początek w kierunku Salve Regina . Salve Regina to naturalne wzniesienie które tez wykorzystywane było przez ludzi epoki kamienia ( około 4000 lat temu ) jako grób całopalny . Stąd tez można zazwyczaj dowiedzieć się iż jest to kopiec lub kurhan , jest to jednak nie prawdą . kilka fotek , krótki odpoczynek i jadę dalej poprzez sady w kierunku miasta . Mijam nową część Sandomierza i jad w kierunku starówki . Tam mały posiłek kilka fotek i czas wracać do domu . Teraz tez jadę bocznymi drogami ale przez Skowierzyn , majdan Zbydniowski i Pilchów .
Salve Ragina..krzyż z 1856 roku na szczycie wzniesienia
Salve Regina to popularne miejsce pośród turystów , poza mną było tu jeszcze 3 osoby
Sandomierz..rynek starego miasta
Gdzieś na trasie...myślałem że tylko świnki i kobiety lubią się taplać w błocie :)
Na skraj Wyżyny Lubelskiej
-
DST
114.00km
-
Czas
05:04
-
VAVG
22.50km/h
-
VMAX
45.00km/h
-
Temperatura
24.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wycieczka na skraj Wyżyny Lubelskiej więc było kilka malutkich wzniesień ale nic powyżej 300 mnpm .
Z rana była bardzo gęsta mgła więc trochę odczekałem z wyjazdem a potem gdy wyszło słońce ruszyłem w kierunku Lipy . Było dość chłodno więc na początku jechałem w cienkiej kurtce . Za Lipą odbiłem w kierunku Malińca . Kilka km za Malińcem wjechałem na drogę główną i już prosto jechałem do Modliborzyc . Tam zrobiłem kilka fotek miejscowego kościoła , budynku dawnej synagogi i mogił powstańców styczniowych na cmentarzu . Kilkaset metrów za Modliborzycami odnalazłem jeszcze stary krzyż upamiętniający walki powstańcze . Jadę dalej prosto i na rozstaju dróg zmieniam nagle decyzję co do kierunku mojej wycieczki . Miałem jechać na Godziszów i dalej do Janowa Lubelskiego ale zdecydowałem odbić w prawo i jechać bocznymi drogami w kierunku Polichny .tu teren zrobił się dość pofalowany ale przyjemnie się jechało gdyż już w Modliborzycach zrobiło się ciepło . W Polichnie wjechałem na drogę główną Janów Lubelski - Kraśnik i jechałem nią kilka km a potem odbiłem w prawo i bocznymi drogami jechałem w kierunku Potoku Wielkiego gdzie miałem się spotkać z Grześkiem . Trochę pokręciłem drogę ale w końcu dojechałem do miejsca spotkania . potem pojechaliśmy na pobliskie źródlisko . Tu chwila odpoczynku , mały posiłek i ruszamy dalej w kierunku Karkówki i dalej do Zaklikowa . Tam się rozstaliśmy . Grzesiek pojechał do domu a ja ruszyłem znów w kierunku Lipy ale tym razem przed Lipą odbiłem w leśne drogi i nimi dojechałem do Rzeczycy Długiej gdzie odwiedziłem babcie . Potem już prosto do domu .
Modliborzyce..mogiła zbiorowa powstańców styczniowych na miejscowym cmentarzu
Modliborzyce..mogiła przywódcy miejscowych powstańców styczniowych
Modliborzyce ..kościół Św Stanisława biskupa Męczennika
Modliborzyce..dawna synagoga
Modliborzyce..krzyż poświęcony pamięci miejscowym powstańcom styczniowym
Potok Stany...źródlisko
Lasy Lipskie..nowa droga szutrowa biegnąca po linii dawnej kolejki wąskotorowej
Lasy Lipskie i okolice
-
DST
109.00km
-
Czas
05:03
-
VAVG
21.58km/h
-
VMAX
45.00km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś z rana pogoda zapowiadała się piękne, było bardzo słonecznie o dość ciepło . Zaplanowałem sobie na dziś trasę którą dość często pokonuję czyli przez Lasy lipskie do Modliborzyc i dalej do Janowa Lubelskiego . Ruszam więc w kierunku Rzeczycy Długiej a tam wjeżdżam w Lasy Lipskie i jadę przez Goliszowiec , Lipę i Maliniec aż do drogi głównej Zaklików - Modliborzyce . Pogoda zaczyna się coś psuć po drodze , słońca coraz mniej ale raczej nie zapowiada się na deszcz . Po dojechaniu do Modliborzyc kręcę się chwilkę po okolicznych drogach gdyż chciałem odszukać pewną kapliczkę ale nie do końca widziałem czego szukam . . Wracam do Modliborzyc , tam kupuję sobie cole i jakieś wafelki . Jadę teraz już główną do Janowa Lubelskiego . W Janowie zatrzymuję się na małym runku i tam się posilam tym co zakupiłem w Modliborzycach . Chwila odpoczynku i ruszam w kierunku Stalowej Woli główną droga . Teraz pogoda się jakby polepszyła bo więcej słońca niż chmur wiec jechało się przyjemnie do domu .
Lasy Lipskie..stawy w Malińcu
Modliborzyce ..na miejscowym cmentarzu stoi pomnik dowódcy miejscowych powstańców styczniowych
Okolice Modliborzyc..kapliczka z XIX wieku
Kapliczka poświęcona powstańcom styczniowym którzy stoczyli w tym miejscu walkę z zaborcami . kapliczka stoi przy drode głównej Modliborzyce - Janów Lubelski
Pola za kapliczką na których stoczona została wspomniana bitwa
Janów Lubelski ...sanktuarium Matki Bożej Różańcowej
Janów Lubelski.odpoczynek przy fontannie
Do Garbowa na turniej rycerski
-
DST
116.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
05:04
-
VAVG
22.89km/h
-
VMAX
50.00km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś jedziemy do Garbowa na turniej rycerski . W pod Sandomierskim Garbowie urodził się najsłynniejszy Polski rycerz Zawisza Czarny i własnie na Jego cześć od kilku lat odbywają się tu turnieje rycerskie .
Ruszam więc z rana razem z Danielem w kierunku Sandomierza gdzie mamy spotkać się z Andrzejem a jechać razem do Garbowa gdzie am dojechać Grzesiek . Z rana słonecznie ale chłodno a najbardziej dokuczał zimn wiatr . Zanim dojechaliśmy do Sandomierza niebo już w znacznej części zakryte było przez chmury . Zabieramy Andrzeja i ruszamy bocznymi drogami na Garbów . Gdy wjechaliśmy do Garbowa nagle z nie wielkiej ale czarnej chmury zaczęło lać ale akurat blisko znajdował się przystanek PKS więc schowaliśmy się pod jego dachem i nie zmoczyło nas bardzo . Deszcz ustał po kilku minutach więc ruszamy dalej . Trochę nam zajęło odnalezienie miejsca gdzie odbywać się miał turniej ale w końcu się udało . Za kilka minut dociera i Grzesiek .więc razem czekamy na rozpoczęcie imprezy .. Wreszcie zaczął się turniej . Na początek przedstawienie poszczególnych rycerzy biorących udział w turnieju ( Zawisza Czarny , Jan Farurej herbu Sulima-brat Zawiszy Czarnego , Powała z Tarczowa , Dobiesław z Oleśnicy , Mszczuj ze Skrzynna , Krystyn z Ostrowa i krzyżak Arnold von Baden ) przedstawili się też dworzanie i dwórki oraz halabardnicy . Potem już nadszedł czas na pokazy sprawności rycerskiej a kulminacją turnieju były walki rycerzy na kopie . Po turnieju pokazywali swe umiejętności musztry halabardnicy a potem dworzanie zaprezentowali rożne tańce dworskie > następnie miał się odbyć pokaz strzelania z armat i turniej łucznicy . my jednak już musieliśmy zbierać się do domu . Ruszyliśmy w stronę Sandomierza znów bocznymi drogami ale trochę okrężnie . po drodze jeszcze jak zwykle poszabrowaliśmy po sadach . Gruszki i jabłka zapełniły nasze plecaki . Po dotarciu nad Wisłę przejechaliśmy rzekę mostem kolejowym i tu Andrzej pojechał na Sandomierza a my bocznymi w przez Skowierzyn w stronę Radomyśla . Tam Grzesiek odbił na Zaklików Daniel i ja prosto do domu .
Garbów...leje czekamy pod zadaszeniem az przestanie
Herby rodowe rycerzy biorących udział w turnieju
I broń
Rycerze powoli rozjeżdżają swoje konie
Zawisza Czarny
I inni rycerze
Tu jeździec lekkiej jazdy Litewskiej
Halabardnicy
Dwórki i dworzanie
Na sadach..jabłka już czerwone
Gruszki tez
Plecak zapakowany do oporu :)
Słonecznie deszczowo na Łany
-
DST
92.00km
-
Czas
04:03
-
VAVG
22.72km/h
-
VMAX
40.00km/h
-
Temperatura
22.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś w świąteczny piątek śmigamy z Grześkiem na źródlisko w Łanach a tam myślimy zrobić sobie małe ognisko . Ruszam więc w kierunku Zaklikowa przez Rzeczycę i Lipę . W Zaklikowie czekam chwile na Grześka i razem ruszamy na Łany . Kawałek jedziemy główną droga przez Zdziechowice a potem odbijamy w boczną drogę i jedziemy nią aż do Gościeradowa gdzie odbijamy na Łany . po dojechaniu na źródlisko zbieramy drewno na ognisko choć czujemy że po opadach może być ciężko z rozpaleniem . Jakoś się udaje choć na początku przez jakiś czas to więcej dymu było niż ognia . W końcu jednak udało się upiec kiełbaski . Zjedliśmy i zaczął kropić deszcz więc spakowaliśmy się i ruszamy w powrotną drogę tym razem przez Kosin . Po ujechaniu 2-3 km rozpadało się na dobre za ani Grzesiek ani ja nie zabraliśmy nic przeciw deszczowego . Szczęście że akurat mijaliśmy mały lasek więc w nim przeczekaliśmy ulewę ale i tak trochę nas zmoczyło . Po 20 minutach ulewa przeszłą więc ruszamy . W Kosinie wjeżdżamy na drogę główną a za chwilę widzimy ze tu już praktycznie nie padało więc szosa sucha . W Borowie Grzesiek dobija na Zaklików a ja jadę dalej prosto . Dopiero w Radomyślu odbijam w kierunku mostu na Sanie a dalej już jadę znów bocznymi drogami aż do Turbii gdzie wjeżdżam na główną i dalej już prosto do domu .
Rynek w Zaklikowie
Z Zaklikowa wszędzie blisko
Bunkier pod Gościeradowem
Wiata na źródlisku Łany
Źródlisko
Woda wypływa w takich gejzerkach z pod powierzchni lustra zbiornika
Miejsce na ognisko
Narazie więcej dymu niż ognia
Ale wreszcie pieczemy kiełbaski
Upalnie niedzielenie po sadach
-
DST
89.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
04:04
-
VAVG
21.89km/h
-
VMAX
55.00km/h
-
Temperatura
32.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wycieczka w okolice Sandomierza w celu odszukania piątej latarni chocimskiej której brak mi do kolekcji . Ruszam więc o 10 najkrótszą droga do Sandomierza . W Sandomierzu na razie nie wjeżdżam jak zwykle na stare miasto ale jadę prosto i odbijam w drogę na Dwikozy . Zaraz za Sandomierzem zatrzymuję się jeszcze przy latarni chocimskiej przy ulicy Lubelskiej . kilka fotek , łyk wody bo już gorąco i jadę dalej do Dwikóz . W Gierlachowie odbijam w boczną drogę i szukam latarni chocimskiej która tu ponoć miała się znajdować . po kilkunastu minutach udało się ją zlokalizować , kilka fotek i znów wjeżdżam na drogę główną wiodąca do Dwikóz . Tam odbijam w boczną drogę i poprzez sady i pola docieram do Panieńskiej Górki . Kilka fotek i jadę znów poprzez sady do asfaltu wiodącego do Gór Wysokich . Tam zjeżdżam w wyasfaltowany wąwóz ( wreszcie trochę cienia ) i nim zjeżdżam ostro w dół aż do Kichar . Tam zatrzymuję się w sklepie gdzie nie spodziewanie dostaję butelkę darmowej pepsi . miła rozmowa z właścicielem sklepu i ruszam dalej polnymi drogami w kierunku innej latarni chocimskiej . Zauważyłem jednak że zbliżają się szybko ciemne chmury burzowe więc nawet nie robię fotek latarni lecz jadę nie znaną mi polną drogą w kierunku drogi głównej Sandomierz - Ożarów . Dojeżdżam wreszcie do asfaltu i odbijam w kierunki Sandomierza..upał jak cholera a goni mnie burza . Wreszcie docieram do Sandomierza gdzie zajeżdżam na stare miasto tam malutki posiłek i szybko uciekam gdyż już ciemne chmury stoją nad Sandomierzem . przejeżdżam przez Wisłę i już dalej główną w stronę Gorzyc , Zaleszan i Zbydniowa . Na szczęście upał ciut zelżał gdyż słonce zasłoniły chmury . Staram się jechać jak najszybciej aby zdążyć przed burzą . W końcu stwierdzam że nie ma sensu tak gnać bo chmury burzowe zatrzymały się za Wisłą . Po dotarciu do Stalowej Woli widzę że z deszczu i burzy nic nie będzie :)
Łąka nad Wisłą .widok na pod Sandomierskie Góry Pieprzowe
Latarnia Chocimska pod Sandomierzem przy ulicy Lubelskiej
Nowo odkryta latarnia chocimska w Gierlachowie
Panieńska Górka w Dwikozach
Panieńska Górka..Dwikozy..stary obelisk z XVIII wieku
Sady w Dwikozach
Kichary..stare ruiny kaplicy Św Rocha
Sandomierz..nadchodząca burza
Na jeżyny w Lasy Lipskie
-
DST
60.00km
-
Teren
12.00km
-
Czas
03:03
-
VAVG
19.67km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
30.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wycieczka z Danielem w Lasy Lipskie na jeżyny . Ruszmy więc w kierunku Rzeczycy Długiej gdzie wjeżdżamy w las , mijamy Goliszowiec i dalej jedziemy wąskim asfaltem przez las znów ale po jakimś czasie dobijamy w leśną drogę która doprowadziła nas aż do stawów . Tam jedziemy piaszczystą groblą aż do Gwizdowa . Za Gwizdowem odbijamy e drogę szutrową i nią jedziemy kilka km . W dwóch miejscach zatrzymujemy się i zbieramy jeżyny , zajmuje nam to mało czasu gdyż jeżyn jest strasznie dużo więc nasze pojemniki napełniamy szybko . A przynajmniej ja bo Daniel ma kilka razy większy niż ja pojemnik . Ruszamy dalej ale po chwili zjeżdżamy z szutru i jedziemy ledwie widocznym nasypem dawnej kolejki wąskotorowej . Nasyp już zarośnięty bardzo po kilkuset metrach to już prawdziwa dżungla . Docieramy do mostku na małej rzece i choć nie wygląda on stabilnie to przejść trzeba , za mostkiem dżungla jeszcze bardziej gęsta . Jakoś się udało przejść , dalej nasyp już wychodzi z lasu i biegnie w kierunku drogi głównej . Już nie ma lasu ale za to trawa wyższa niż my . i trudno się prowadzi rowery , na szczęście unikamy przeprawy przez kolejny niby mostek . Udaje się na zjechać na polną drogę która prowadziła do drogi asfaltowej Nisko - Janów lubelski . Przy drodze jeszcze natrafiamy na zapomniane pole malin więc się posilamy i dobijamy nasze pojemniki do oporu .. Potem już prosto główną droga do domu .
Takie pyszności zbieramy
Rowery odpoczywają
Czarnuch przy robocie :)
Nazbierane
Trasa kolejki wąskotorowej..tylko dla hardkorów :)
Mostek.a raczej jego pozostałości
Dalej nasyp prowadzi polami i łąkami....
Docieramy do pola malin
Czarnuch znów przy robocie :)
Malinowo jezynowo :)