MarqoBiker prowadzi tutaj blog rowerowy

MarqoBiker BikeBlog

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2014

Dystans całkowity:1067.00 km (w terenie 103.00 km; 9.65%)
Czas w ruchu:50:35
Średnia prędkość:21.09 km/h
Maksymalna prędkość:40.00 km/h
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:71.13 km i 3h 22m
Więcej statystyk

Słoneczny jesienny czwartek

  • DST 39.00km
  • Czas 01:05
  • VAVG 36.00km/h
  • VMAX 30.00km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 30 października 2014 | dodano: 30.10.2014



Dziś kolejny ciepły i słoneczny jesienny dzionek . Słoneczko ciutek jakby chwilami zadymione  lub zamglone ale i tak ciepło świeci . Ruszam więc na krótką wycieczkę . Na początek odwiedzam babcię w Rzeczycy Długiej a potem już wjeżdżam w las i jadę aż do Lipy gdzie na chwilkę zatrzymuje się przy małej ale urokliwej rzece Złodziejce . Potem jadę przez Lipę i Dąbrowę Rzeczycką , mijam znów Rzeczycę Długa i już dalej prosto do domu .

Rzeczyca Długa...mała stadnina koni

Lipa...nad rzeczką Złodziejką 






Słoneczna jesienna środa

  • DST 60.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 03:01
  • VAVG 19.89km/h
  • VMAX 30.00km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 29 października 2014 | dodano: 29.10.2014



Dalszy ciąg pięknej pogody więc szkoda marnować taki ładny dzionek . Ruszam więc w Lasy Lipskie . Na niebie ani chmurki a temperatura tez znośna bo około 10 stopni . Na początek jadę do Rzeczycy Długiej gdzie odwiedzam babcię a potem już wjeżdżam w las . Jadę asfaltem przez las, mijam Goliszowiec i jadę dalej w kierunku Lipy lecz po kilku km odbijam w drogę szutrową i jadę nią kilka km aż do Kochan . Tam chwilka odpoczynku i ruszam dalej szutrem aż do Gwizdowa gdzie znów asfalt ale strasznie kiepski, lepiej się jechało tym szutrem . Za  Gwizdowem znów odbijam w inną drogę szutrową wiodąca przez las . Tu szuter znów miejscami fatalny . Po kilku km zatrzymuje się przy wiacie na mały posiłek i ruszam dalej .Jadę dalej szutrem aż do głównej drogi Nisko - Janów Lubelski . Tam wyjeżdżam z lasu i wbijam się na asfalt . Jadę nim kilkanaście km aż w końcu odbijam w boczną drogę na Krzaki dalej jadę na Pysznicę i dalej już prosto do domu .

Rzeczyca Długa...mała stadnina koni

Przystanek nad stawami w Kochanach


Lasy Lipskie...Przystanek na mały posiłek



Do Sandomierza po książkę

  • DST 73.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 03:04
  • VAVG 23.80km/h
  • VMAX 30.00km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 28 października 2014 | dodano: 28.10.2014
Uczestnicy



Dziś wycieczka do Sandomierza w celu zakupienia książki Andrzeja Sarwy - Strzyga . 20 stron, będzie co całą zimę czytać :)
Ruszam po 10 . Od rana piękne słoneczko i cieplej jakoś niż wczoraj czy przedwczoraj a ja czuję że za ciepło się ubrałem . Do Sandomierza jadę bocznymi drogami, na początek do Jamnicy a tam zjeżdżam na obwodnice Grębowa którą opuszczam na rondzie i jadę dalej przez Sokolniki aż do Trześni . Tam już wjeżdżam na drogę główną i nią prosto do Sandomierza . Za mostem na Wiśle kieruję się już prosto na starówkę . Tam umówiłem się z Grześkiem który już czeka . Chwila odpoczynku, mały posiłek, kilka fotek i wizyta w księgarni na starym mieście . No i czas wracać bo dzień krótki . Tuż za mostem zjeżdżamy w boczne drogi a potem odbijamy na Skowierzyn i dalej na Radomyśl . Tam przejeżdżamy most na Sanie i w Radomyślu odbijamy na Stalową Wolę . W Dąbrowie Rzeczyckiej Grzesiek odbija na Zaklików a ja już dalej prosto do domu jadę .

Sandomierski zamek

Widok za zamek od strony dziedzińca

Miniaturki Sandomierskich zabytków


Katedra Narodzenia NMP z XV wieku

Ratusz  na Sandomierskim rynku

Kamienice na rynku 


Zakupiona książka






Mglisto słoneczny poniedziałek

  • DST 47.00km
  • Czas 02:03
  • VAVG 22.93km/h
  • VMAX 30.00km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 27 października 2014 | dodano: 27.10.2014




Dziś znów słoneczko ale zimno, dobrze że prawie nie wieje . Wyjeżdżam więc o 11 na krótką wycieczkę po okolicy . Na początek przez miasto a potem już asfaltem przez las w stronę Przyszowa . Gdzieś na 8 kilometrze nagle las zasnuwa mgła i automatycznie robi się dużo zimniej . Miałem jechać aż do Stanów a potem odbić na Maziarnię ale postanawiam skrócić wycieczkę bo w tej mgle za bezpiecznie nie jest a i zimno dość . Odbijam z głównej w stronę Rudy i bocznymi dojeżdżam do Przyszowa . Potem znów wjeżdżam na główną i jadę znów asfaltem przez las w stronę Niska .Gdzieś po 2 kilometrach nagle znów mgła opada i święci piękne słoneczko , no i automatycznie jest dużo cieplej .W Nisku postanawiam przedłużyć wycieczkę i odbijam w stronę mostu na Sanie . Potem zjeżdżam odbijam w stronę Kłyżowa i dalej jadę do Pysznicy . A z Pysznicy przez Sudoły do domu .


Resztki Puszczy Sandomierskiej...las pomiędzy Przyszowem a Niskiem


Pysznica ....zabytkowa drewniana kaplica zbudowana w 1792 roku 




Zimna jesienna niedziela

  • DST 41.00km
  • Teren 7.00km
  • Czas 02:01
  • VAVG 20.33km/h
  • VMAX 25.00km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 26 października 2014 | dodano: 26.10.2014




Tydzień przerwy w rowerowaniu spowodowany dość kiepską pogodą . Dziś miałem ruszyć na Sandomierz ale rano dość mocna mgła była i mnie odstraszyła od jazdy . Po 12 mgła zeszłą i wyszło piękne słoneczko więc szkoda było marnować tych kilka godzin, jak wiadomo od dziś słońce szybciej zachodzi . Na początek jadę przez Sudoły do Pysznicy gdzie jadę poszukać pomnika poświęconego pomordowanym tam żydom w czasie II wojny światowej . Potem odbijam w stronę Rudy Jastkowskiej i dalej asfaltem w stronę Lasów lipskich . Na granicy lasu zatrzymuję się przy pięknej, drewnianej kapliczce Św Huberta . Tu mam do wyboru dwa szlaki biegnące przez las, niebieski i zielony . Dzień krótki a ja późno wyjechałem więc wybieram ten krótszy czyli niebieski . Jadę nim kilka km leśną droga aż do pierwszych zabudowań Jastkowic . Potem już asfaltem jadę do Brandwicy gdzie przejeżdżam mostem San i jadę w kierunku Rozwadowa . Przed Rozwadowem odbijam w prawo i jadę przez Pilchów aż do Turbi . Tam wjeżdżam na drogę główną i nią już w stronę domu . Jeszcze na chwilę odbijam w park dworski w Rozwadowie a potem już prosto do domu .


Pysznica... pomnik poświęcony pomordowanym tu żydom


Lasy Lipskie ..kapliczka Św Huberta


Dwa szlaki do wyboru


Pomiędzy Jastkowicami a Brandwica napotkałem mini zwierzyniec :)



Park dworski w Rozwadowie..piękna aleja











Ognisko na skraju Wyżyny Lubelskiej

  • DST 97.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 05:00
  • VAVG 19.40km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 19 października 2014 | dodano: 19.10.2014
Uczestnicy



Dziś od dawna planowana wycieczka do Łysakowa w celu odwiedzenia nowej wiaty z punktem widokowym na skraju Wyżyny Lubelskiej . A przy okazji ognisko , chyba już ostanie w tym roku . Ale kto wie...pogoda w  tym roku zaskakuje pozytywnie .
Reszta opisu jutro





Kapliczka w Dąbrowie..tu znalazłem geokesza...z rana jeszcze dość mglisto

Geokesz..wreście normalny a nie miniak

Przystanek w Malińcu

W Malińcu pod sklepem Andrzej obczaił WKS..na razie obczaja czy się odważy jechać

...i wioooo....poszły konie po betonie :)

Punkt widokowy na skraju Lubelszczyzny ...widoki jak na wiosnę 


Wlazłem sobie w kwiat gorczycy :)

Tu jeszcze w spodniach ale już się w nich gotuję i zaraz zmienię na krótkie

Andrzej i Grzesiek podziwiają widoki

Zajeżdżamy pod pięknie położoną wiatę

Pod wiatą na skraju Wyżyny Lubelskiej ...Andrzej fejsuje a ja i Grzesiek ciężko zbieramy opał na ognisko ..podział ról musi być :)

Grzesiek nie wiadomo czy układa domek z drewna czy rozpala ognisko :)

Upieczona kiełbasa i gotowa do spozycia..tym razem mi nie wpadła do ogniska

Wiata położona jest przy drodze wiodącej do kamieniołomu i wapienników


Pięknie widać tu budowę geologiczną okolicy

Stary kamieniołom


Tu juz w krótkich spodenkach..minę mam nie teges bo mnie chcieli zrzucić na dół kamieniołomu

Pogoda  cudo....

Dwie wierze...czyli stare wapienniki







Jesienno sobotni lajt

  • DST 40.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 20.00km/h
  • VMAX 30.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 18 października 2014 | dodano: 18.10.2014




Zaczyna być widać że to jesień . Dość ponuro dziś ale nie pada, nie wieje i temperatura około 15 stopni więc nie ma co marnować soboty tylko ruszyć tyłek i zrobić choć kilkadziesiąt km . 
Ruszam więc z myślą ze odwiedzę babcię w Rzeczycy Długiej . Jadę więc przez Rozwadów a potem przez most na Sanie i jestem już w Rzeczycy . Nie jadę na razie do babci ale ruszam dalej prosto do Rzeczycy Okrągłej . Tam przy pomniku Mickiewicza szukam geokesza a potem ruszam dalej w kierunku Dąbrowy Rzeczyckiej i dalej na Lipę . Przed samą Lipą zatrzymuję się przy rekonstrukcji przejścia granicznego pomiędzy zaborami, tam szukam też geokesza . Potem mijam Lipę i odbijam w leśną drogę która przez Goliszowiec wiedzie aż do Rzeczycy Długiej . odwiedzam babcię a potem już prosto jadę do domu .

Rzeczyca Okrągła .. pod pomnikiem Mickiewicza 

Lipa... pod rekonstrukcją przejścia granicznego

Rzeczyca Długa...nowa tablica informacyjna 



Z Ekipą po Lasach Lipskich

  • DST 84.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 04:02
  • VAVG 20.83km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 14 października 2014 | dodano: 14.10.2014
Uczestnicy



Dziś wycieczka znów w Lasy lipskie ale tym razem zabierają się z nami koledzy rowerzyści z Sandomierza :)
Z rana piękne słoneczko, ciepełko więc krótkie spodenki, koszulka z krótkim rękawem i jadę w kierunku Radomyśla bocznymi drogami . Tam spotkać się mam z Grześkiem , Andrzejem i Adamem . Pod sklepem już czeka Grzesiek więc robię małe zakupy i czekamy na resztę składu . Chłopaki z Sandomierza dojeżdżają i jedziemy teraz w kierunku Lipy i tam już wjeżdżamy w las . Mijamy Gielnię i za kilkaset metrów zatrzymujemy się pod wiatą . Tu chłopaki rozbijają majdan, wyciągają kuchenkę na gaz, gotują wodę na kawę i wszyscy wyciągamy coś do jedzenia . Zmuszają mnie nawet do picia kawy, ale ja nie lubię tego napoju i po kilku łykach odstawiam kubek . Spędzamy tu około 40 minut i jedziemy dalej w  kierunku Malińca . Miedzy czasie nie wiadomo skąd nadeszły chmury i ciut chłodniej się zrobiło . W Malińcu odbijamy w kierunku Gwizdowa a potem jedziemy kawałek szutrem , odbijamy w leśną drogę która prowadziła nas do rezerwatu Imielty Ług . Tam kilka fotek, trochę podziwiania przyrody i wracamy tą samą droga do Gwizdowa a następnie odbijamy w inną drogę szutrową która wiodła do Kochan . Miedzy czasie Andrzej złapał gumę i ciutek czasu spędziliśmy na łataniu opony . To znaczy chłopaki łatali a ja kibicowałem :) . Po dotarciu do Kochan kilka fotek i jedziemy dalej szutrem aż do asfaltowej drogi leśnej . Tam odbijamy w lewo i jedziemy do Rzeczycy Długiej gdzie zatrzymujemy się przy sklepie . Chwila poświęcona na posiłek składający się głownie ze słodyczy i ja odbijam w kierunku domu a reszta ekipy odbija w kierunku Dąbrowy . Tam Grzesiek odbija na Zaklików a Andrzej i Adam jadą na Sandomierz .

W drodze na Radomyśl ..przydrożna mogiła dwóch żołnierzy wermachtu

Piękna jesień


Sanktuarium Matki Bożej w Radomyślu

Odpoczynek i posiłek w lesie


Ziemianka w lesie..prawie jak w domu :)


Jesienny las

W rezerwacie Imielty Ług


Nowa kapliczka w rezerwacie...jeszcze 5 dni temu jej nie było




Jesiennie po Lasach Lipskich

  • DST 57.00km
  • Teren 8.00km
  • Czas 02:05
  • VAVG 27.36km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 13 października 2014 | dodano: 13.10.2014
Uczestnicy




Kolejny dzień lata jesienią . Wczoraj wróciłem z trzy dniowej wyprawki w okolice Kazimierza więc dziś tylko mała wycieczka w Lasy Lipskie . Jak zwykle jadę przez Rzeczycę Długa gdzie odwiedzam babcię a potem już wjeżdżam w las ale dalej jadę asfaltem . Mijam Goliszowiec i jakiś kilometr dalej odbijam w leśną drogę szutrową i jadę nią kilka km aż do Kochan . Po drodze odbijam jeszcze kilka metrów od drogi aby zatrzymać się na chwilkę przy pomniku ofiar pacyfikacji wsi Kruszyna . Za chwilę  spotykam Grześka i jedziemy razem . W Kochanach krótki wypoczynek i mały posiłek . Potem jedziemy droga leśna jakieś 500 metrów do pomnika poświęconego ofiarom pacyfikacji tej wsi przez hitlerowców . Tu kilka fotek i wracamy do Kochan . Tu Grzesiek odbija na Rzeczycę a ja jadę kilka km leśną droga do Gwizdowa gdzie wjeżdżam na asfalt i nim jadę aż do Malińca . Tam odbijam w kierunku Gielni a potem już Lipa . Tam wjeżdżam na drogę główna i nią już prosto do domu .

Las w okolicy Kruszyny

Kruszyna..pomnik pacyfikacji wsi

Odpoczynek przy stawach na Kochanach

Kellys Grześka  grzeje się w słońcu

Kochany..wielki stary dąb a w nim kapliczka


Kwiaty pod kapliczką

Kochany..pomnik ofiar pacyfikacji wsi


Kochany..tablica pamiątkowa z historią tej wsi i okolic


Kochany ..jeden z nie wielu domów





Jesienno letni lajcik

  • DST 60.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 03:00
  • VAVG 20.00km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 9 października 2014 | dodano: 09.10.2014



Niby jesień, niby październik a pogoda i temperatura letnia :) . Trzeba więc korzystać .Dziś tylko krótka wycieczka do Zaklikowa . 
Na początek jadę do Rzeczycy Długiej gdzie odwiedzam babcię a potem już wjeżdżam w Lasy Lipskie i jadę przez Goliszowie, Lipę i Gielnię w kierunku Malińca . Kilka km za Gielnią odbijam jednak w leśną drogę i nią jadę aż prawie pod sam Zaklików . W Zaklikowie krótki odpoczynek, odwiedzam Grześka i ruszam w drogę powrotną . Tym razem już główną droga przez Lipę i Dąbrowę . Dojeżdżam znów do Rzeczycy Długiej ale teraz odbijam w kierunku Jastkowic i dalej już prosto do domu . Kto by się spodziewał że w październiku będę śmigał w krótkich spodenkach i koszulce w krótkim rękawem ;)

Kolory jesieni w lesie


Na polanie w okolicy Gielni

Po domostwie została tylko piwniczka