Kwiecień, 2013
Dystans całkowity: | 1147.00 km (w terenie 71.00 km; 6.19%) |
Czas w ruchu: | 57:05 |
Średnia prędkość: | 16.91 km/h |
Maksymalna prędkość: | 36.00 km/h |
Liczba aktywności: | 16 |
Średnio na aktywność: | 71.69 km i 4h 04m |
Więcej statystyk |
Zimny wiosenny poniedziałek
-
DST
68.00km
-
Czas
03:40
-
VAVG
18.55km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
8.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wedłóg prognoz miało być dość słonecznie i w miarę ciepło więc miałem plan an dalszą trasę . Niestety jak się okazało po raz kolejny prognoza jedno a rzeczywistość drugie . Od rana zimno i bardzo pochmurno więc plan musiał być zmieniony . Wyruszyłem na Ulanów . W Ulanowie na chwilę przystanąłem przy pięknym starym drewnianym kościółku i otaczającym go starym cmentarzem . Tu miałem odszukać geokesza lecz nie znalazłem . Potem pojechałem 2 km dalej nad rzekę Tanem i tam na chwilkę się zatrzymałem .Ruszyłem jednak dalej gdyż było naprawdę chłodno . Przejechałem przez San i bocznymi drogami pojechałem prawie aż pod samo Nisko . Dopiero w Nisku zaczęło nie śmiało wyglądać słońce i ciut było cieplej . Pomyślałem więc że nie pojadę prosto do domu lecz okrężnie i odwiedzę kilka ciekawych miejsc . Pierwszy przystanek to park w Nisku a potem odbiłem w kierunku Przyszowa . Na skraju niska zatrzymałem się na cmentarzu gdzie znalazłem ciekawe groby z czasów I i II wojny światowej . Kilka km dalej napotkałem przy samej drodze drewniany krzyż który upamiętniał śmierć młodych ludzi którzy w tym miejscu zostali zamordowaniu na samym początku II wojny światowej przez hitlerowców . Po dojechaniu do Przyszowa zatrzymałem się na chwilkę przy pomniku upamiętniającym żołnierzy którzy zginęli na tych ziemiach w czasie i wojny światowej . Dalej już bez przystanków pojechałem do domu .
[url=][/url]
Drewniany kościół pod wezwaniem Świętej Trójcy w Ulanowie
Ulanów . Tama na Tanwi .
Pomnik i dąb z czasów panowania Cesarza Franciszka Józefa w Nisku
Cmentarz w Nisku..groby Polskich Żołnierzy poległych w czasie II Wojny Światowej
Cmentarz w Nisku..groby z czasów I wojny swiatowej
Cmentarz w Nisku..groby z czasów I wojny swiatowej
Przydrożny krzyż pamieci
Medzia stoi przy drodze
Pomnik poległych żołnierzy w czasie I wojny światowej
Spóźnione topienie marzanny z Bike Ekipa Sandomierz
-
DST
74.00km
-
Czas
04:00
-
VAVG
18.50km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
8.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś opóźnione o 3 tygodnie co roczne topienie marzanny w Sanie wraz z Bike Ekipa z Sandomierza . Rano o 8 wyruszam do Sandomierza . Mimo ze wczoraj było bardzo ciepło to dziś jest zimno i ani grama słoneczka . A i aż do Sandomierza było pod wiatr i jazda nie należała do przyjemności . Dotarłem na Sandomierską starówkę 20 minut przed 10 . o 10 mieliśmy ruszać do Radomyśla z pod Bramy Opatowskiej wiec miałem chwilkę czasu na fotkę i odpoczynek . Po kilku minutach dojechałem na miejsce spotkania z reszta składu . Bardzo się ucieszyłem gdy zobaczyłem te wszystkie osoby w którymi cały poprzedni rok jeździłem na co tygodniowe arcyciekawe wypady rowerowe . Przywitanie z każdym z nich , pamiątkowe zdjęcie i ruszamy wszyscy w trasę do oddalonego o kilkanaście km Radomyśla . Atmosfera mimo zimna wspaniała . Każdy cieszył się ze spotkania z reszta ekipy i z samej wycieczki . Po dotarciu do Radomyśla zajeżdżamy pod sklep gdzie ekipa się rozkłada i zaopatruje w batony , banany , kiełbasę na ognisko i napoje . miedzy czasie dojeżdża jeszcze kilka spóźnionych osoba a także spotykamy kilka osób ze Stalowowolskiego PTTK które wybrały się na wycieczkę rowerową wzdłóż brzegu Sanu . Po odpoczynku i zakupach wszyscy udają się nad błotnisty o tej porze roku Sanu . Tu się rozkładamy i rozpalamy ognisko . Po kilkunastu minutach Paulina ( nie oficjalna przywódczyni ekipy ) wyciąga z sakw nieszczęsną Marzanne która mamy zamiar spalić i utopić . tego roczna Marzanna dużo skromniejsza od ubiegło rocznej ale i tak urodziwa . uroda jednak była dyskusyjna gdyż dwoje obecnych na wyprawie dzieci trochę się jej bały :) . Mała sesja zdjęciowa z Marzanna i bidula została podpalona i wrzucona do Sanu . Baj Baj Maszkaro !!! Jeszcze z godzinę posiedzieliśmy przy ognisku i przy dźwiękach gitary i nadszedł czas powrotu gdyż dalej nie było śladu słońca a i coraz zimniej się robiło . Ekipa ruszyła do domu po trasie która tu dotarliśmy a ja i kolega Grzesiek ruszyliśmy asfaltem wzdłoż Sanu w kierunku Stalowej Woli . Po kilku km Grzesiek odbił w lewo na Zaklików a ja dalej prosto do Stalowej Woli .
Wyprawa mimo fatalnej pogody bardzo udana . Już nie mogę się doczekać co niedzielnych wypadów z ekipą Sandomierska .
[url=][/url]
Dla zainteresowanych link do fimik na którym widac topienie Marzanny
&list=UUDrOIYoqZlplZ7tmS-PsTGA&index=1
Zachmurzony Sandomierz
Część ekipy..reszta się rozpełza poza kadr :)
Rozkładamy sie nad Sanem
Opis linka
Rozkładamy sie nad Sanem
Faramka i Marzanna
Dyskusyjna uroda Marzaany nie wzbudziła zachwytu u dzieci :)
Piekniejsza część ekipy z Marzanna
część mnie urodziwa ekipy z Marzanną
Przy ognisku
Przy ognisku
Przy ognisku
marzanna podpalona..i hop do wody..bay bay maszkaro
Burzowo słoneczna sobota
-
DST
81.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
05:00
-
VAVG
16.20km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
18.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wreszcie mogłem spotkać się na wspólne rowerowanie kolega Grześkiem . Rano gdy wyruszałem na trasę było bardzo słonecznie i ciepło co zapowiadało piękny dzionek . Wyruszyłem więc w kierunku Lasów Janowskich gdzie miałem się spotkać z Grześkiem . Spotkaliśmy się w Gielni i ruszyliśmy lasem w stronę Lipy . na Lipie odszukaliśmy mały cmentarz Polsko katolicki gdzie mieliśmy odszukać groby żołnierzy armii Austryiackiej którzy polegli tu w czasie I wojny światowej . Właściwie to po grobach zostały tylko stare i zniszczone krzyże pomiędzy krzakami i drzewami ale udało się je nam odszukać . Potem ruszyliśmy główną droga przez las do Zaklikowa . Tam przed samą miejscowością skręciliśmy w las i tam na małych piaszczystych wzniesieniach szukaliśmy głazu który upamiętniał zamordowanych w tym miejscu żydów w czasie II wojny światowej . Po odszukaniu głazu chwilę tam odpoczęliśmy i ruszyli dalej . Za Zaklikowem odbiliśmy w boczną drogę i tu zaczęły się już małe wzniesienia gdyż wjechaliśmy na Wyżynę Lubelską . Po 2-3 km skręciliśmy z drogi w leśną ścieżynkę która częściowo jeszcze była pokryta śniegiem . Po kilkudziesięciu metrach musieliśmy zostawić rowery a sami zejść ostro w dól do źródełek . Woda wypływa tu wprost ze wzgórza i z pod drzew w kilku miejscach i zasila oddalone o kilka metrów dalej stawy rybne . Tu spędziliśmy znów kilka minut a następnie ruszyliśmy do asfaltu i nim raz z górki raz pod górkę dojechaliśmy do Łysakowa . Tu znów zobaczyliśmy głaz pamięci i krzyż który upamiętniał mieszkańców zniszczonego podczas wojny dworu który znajdował się w Wilczowie Łysakowskim . Tu Grzesiek pojechał w kierunku Zaklikowa a ja w odwrotna stronę na Maliniec . Maliniec to mała wieś pięknie położna pośród Lasów Lipskich . otoczona stawami i rzeczkami . Na zbiornikach wodnych zobaczyć można o każdej porze roku wiele dzikich ptaków a czystej wodzie wiele ryb . Jadąc dalej dojechałem do Gielni i tu wyjeżdżając z lasu zobaczyłem że..idzie burza . Więc gaz do dechy i przez Gielnie i Lipę przejechałem w miaraę szybko lecz przeszkadzał mi wiatr mocny . Wyjeżdżając z Lipy usłyszałem pierwsze grzmoty ale dalej nie padało . W Dąbrowie już miałem z wiatrem lecz mokra szosa oznajmiała to ze dopiero co przestało tu lać . Więc gaz do dechy i jadę do babci schronić sie przed burzą . Dotarłem tuż przed deszczem . Odczekałem aż ustanie deszcz i ruszyłem do domu . Wycieczka bardzo udana .
[url=#lat=50.673383262162&lng=22.133515&zoom=11&maptype=ts_terrain][/url]
[url=][/url]
Goliszowiec..czekam na Grześka
Grzesiek dojechał....uchachany jakby coś palił po drodze :)
Dziś częściowo trasa po niebieskim szlaku
Mostek dawnej kolejki wąskotorowej..jescze w środę był tu mój geokesz i ktoś ukradł albo zniszczył...wrrrr
Lipa ... cmentarz polsko katolicki
Lipa..mogily pierwszo wojenne na cmentarzy polsko katolickim
odpoczynek w lesie..moja Medzia i Kellys Grześka
Odpoczynek..krowy na wypasie :)
Odpoczynek..i posiłek
Głaz pamięci ..w tym miejscu hitlerowcy rozstrzelali żydów
Źródełka na Antoniówce
Źródełka na Antoniówce
Źródełka na Antoniówce
Lasem ostro pod górkę
A w dole stawy i źródełka
Już wyżyna lubelska..lekkie pagórki ..
Łysaków..pomnik pamięci i krzyż
Maliniec..stawy , rzeczki , groble i przepusty
Maliniec..stawy , rzeczki , groble i przepusty
Maliniec..stawy , rzeczki , groble i przepusty
Deszczowo wietrzny piatek
-
DST
51.00km
-
Czas
03:00
-
VAVG
17.00km/h
-
VMAX
31.00km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś dzień zapowiadał się ładnie choć lekko wietrznie . od rana świeciło słońce lecz wiatr z każdą minuta przypędzał chmury zwiastujące deszcz . Lecz moje pragnienie rowerowania było silniejsze i ruszyłem w trasę . Na początek w kierunku Pysznicy i Kłyżowa a potem boczną droga skierowałem się na główną trasę Nisko - Janów Lubelski . Po drodze w miejsowości Kniejka zobaczyłem żółte kwiatki przy drodze więc zatrzymałem się i zrobiłem kilka fotek gdyż taki widok jeszcze jest rzadkościa . Dojechałem aż do Ździar lecz tam zawróciłem gdyż czułem że w druga stronę będzie bardzo pod wiatr a forma jeszcze słaba . No i aż do Niska było ciężko z tym wiatrem . W Nisku na chwilkę zatrzymałem się w odnawianym parku gdzie zobaczyłem stary obelisk z ledwo już widocznymi napisami . Głaz ten wraz z rosnącym obok niego wielkim dębem został tu postawiony przez żołnierzy armii Austro Wegierskiej w 50 rocznice panowania cesarza Franciszka Józefa . Potem już prosto pojechałem w kierunku Stalowej Woli gdzie jeszcze pokręciłem się kilka km lecz musiałem wracać do domu gdyż coraz bardziej padał deszcz .
[url=][/url]
Pierwsze wiosenne kwiatki
Głaz pamięci w Niżańskim parku
Medzia , głaz pamięci i ogromny stary dąb
Wiosenna środa
-
DST
58.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
04:00
-
VAVG
14.50km/h
-
VMAX
32.00km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś kolejny słoneczny dzionek opóźnionej wiosny wiec trzeba korzystać i ruszyć w trasę . Raco odebrałem rower z serwisu gdzie założyli nowe opony . nowa kasetę wraz z łańcuchem a także wymieniono pancerze od przerzutek na białe . Wyruszyłem więc za San w kierunku Lasów Janowskich . Po drodze wstąpiłem do babci i tam kilkanaście minut odpocząłem . Ruszyłem dalej asfaltem przez las aż do Lipy . W Lipie odbiłem na Gielnię . Pojachałem w tamtym kierunku 2 km a następnie wróciłem i pokręciłem się trochę po Lipie . Dalej już udałem się okrężnie w kierunku domu przez Rzeczyce Długa , Jastkowice i Pysznicę .
[url=][/url]
Wiosna u babci na ogrodzie
http://img62.imageshack.us/img62/7812/dsc7016w.jpg
Który kierunek obrać ??
Pod kapliczka Sw Gwalberta
Moj zwyczajowy przystanek w lesie zasypany sniegiem jeszcze
Tuskulla w Lipie ..chyba dziadek Donalda
Bazie..wiosna juz jest
A tu jeszcze zima
Dąbrowa Rzeczycka..rekonstrukcja przejscia granicznego z czasów zaborów
Dąbrowa Rzeczycka..rekonstrukcja przejscia granicznego z czasów zaborów
Wiosnaaaa
-
DST
67.00km
-
Czas
04:00
-
VAVG
16.75km/h
-
VMAX
32.00km/h
-
Temperatura
5.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wreszcie czuć powiew wiosny więc rower w dłoń i jazda . Na początek 2 km przez miasto , wtedy skapłem się że gdy wczoraj wymieniałem baterię w liczniku ustawiłem mile zamiast kilometry . No ale nic , jadę dalej . Jadąc asfaltem przez las widzę że do lasu nie ma się co narazie pchać chyba że ktoś lubi topić się w śniego błocie i wodzie po pas miejscami . Mijam las i jadę dalej aż do Grębowa gdyż chciałem obczaić jak tam sytuacja na rzekach w okolicy . Okazało się że Łęg wylał bardzo ale narazie mieści się między wałami . Wracam kilometr i skręcam w Jamnicy w kierunku Zbydniowa . Po kilku km odbijam w lewo i jadę teraz na Zaleszany . Na polach już prawie śniegu nie ma ale sporo różnorakiego ptactwa a w tym sporo pięknych bażantów . W Zaleszanach przecinam główna drogę i jadę dalej boczną w kierunku Radomyśla i tamtejszego mostu na Sanie . Po kilku km zatrzymuje się na moście i robię kilka fotek . San o dziwota w tym miejscu nie wystąpił z koryta ale mało brakuje . Po kilku minutach ruszyłem do oddalonego o 30 metrów Sanktuarium które mieści się na małym wzniesieniu skąd jest ładny widok na płynący w dole San . Wracam sie znów na lewy brzeg Sanu i jadę dalej bocznymi drogami przez pola i wsie w kierunku Stalowej Woli . Po drodze zatrzymałem się jeszcze w Turbi przy trawiastym lotnisku i chwile odpocząłem . Znów ruszyłem i przed Stalowa Wolą odbiłem znów w stronę Sanu . Przejechałem przez most widząc że w tym miejscu San trochę wylał z koryta ale nie wszędzie na szczęście . Dalej już jadę znów bocznymi drogami przez Jastkowice i Pysznicę w kierunku domu . W Stalowej Woli znów przekraczam San i kieruję się do sklepu rowerowego aby ustalić kiedy mogę swoją Medzie im zostawić w celu zamontowania kilku nowych rzeczy .
[url=][/url]
Początek trasy
Łęg od wału do wału
Łęg od wału do wału
Medzia na moeście
Polska śmieciami stoi
Sanktuarium w Radomyślu
San w Radomyślu
Droga pod mostem w Radomyślu
Lądowisko w Turbi
Na lądowisku w Turbi
Gdzies na trasie