Lubelszczyzna...dzień 3
-
DST
142.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
07:03
-
VAVG
20.14km/h
-
VMAX
40.00km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
No i nadszedł dzień powrotu z tej pięknej części Lubelszczyzny . Z rana wstajemy a ca oknem..zachmurzone całkowicie ..ani grama słońca ale w miarę ciepło i nie trzeba zakładać kurtek czy bluz a jedynie koszulki z długim rękawem . Szybkie małe śniadanie i ruszamy . Na dziś poza dotarciem do domów mamy w planie jeszcze odwiedzić piękny Kazimierz Dolny nad Wisła . Ruszamy więc w jego kierunku bocznymi drogami . Po drodze jeszcze w jednej z mijanych wsi zatrzymujemy się w sklepie i kupujemy coś na drugie śniadanie . Chwila odpoczynku przy sklepie na posiłek i ruszmy dalej . niestety pogoda dalej kiepska , to znaczy całkowite zachmurzenie . Docieramy w końcu do pięknego Kazimierza . Niestety tu chyba jeszcze jest bardziej zachmurzone bo dochodzi do tego mgła z nad Wisły . Robimy dłuższy przystanek na rynku , kupujemy jakieś małe pamiątki i udajemy się nad samą Wisłę . Tu widzimy że nie bardzo jest sens kontynuowania zwiedzania innych licznych zabytków i ciekawostek Kazimierza ze względu na pogodę . Ruszamy więc bulwarem wiodącym przez wał w stronę Albrechtówki , po kilku km bulwar się kończy i jedziemy ostro pod górę droga szutrową . Potem już docieramy do asfaltu i jedziemy bocznymi drogami w stronę Annopola . Między czasie robi się coraz cieplej i trzeba koszulki zmienić na te z krótkimi rękawkami . Powoli też zaczyna wychodzić słońce a po chwili juz grzeje na całego . Gdzieś na trasie robimy przystanek na trzecie śniadanie . Andrzej wyciąga kuchenkę i dla chetnych robi kawę lub herbatę . Posilamy się i jedziemy dalej . Następny przystanek robimy w Józefowie nad Wisłą . Tu na środku trawnika rozwalamy się z majdanem i spożywamy jakieś drożdżówki i zimne napoje . Ruszamy dalej bo zapowiada się na burzę ..po kilku km Andrzej wyrokuje iz burza dorwie nas jakieś 10 km przed Annopolem . Ja jako urodzony optymista zapowiedziałem że zapewne uda się nam ją wyprzedzić i nas nie zmoczy . Grzesiek przezornie zamilkł...No i Andrzej okazał się dobra pogodynką , gdy zaczęło mocniej kropić a coraz silniej grzmieć nadszedł czas na szukani jakiegoś przystanku PS w którym można by schować rowery i nas . Akurat w okolicy Bliskowic zobaczyliśmy taki przystanek więc się na nim zatrzyamliśmy , dosłownie po 2 minutach zaczęła się ulewa . No i lało ponad godzinę więc siedzieliśmy czekając aż przestanie . miedzy czasie na naszych wspaniałych drogach uzbierały się spore kałuże a przejeżdżające TIRy raczyly nas , a szczegołlnie moj rower istnymi fontannami wody z tych kałuż . Aż zemsty cisnąłem w jednego z nich skórką od banana licząc że się poślizgnie :) . przestało padać więc czas ruszać . ubieramy co kto ma przeciw deszczowego i jedziemy w stronę Annopola ..do Annopola droga oczywiście mokra więc ja na swoim góralu raczek nie przekraczałem prędkości 25 na godzinę gdyż wtedy z pod opon mocno waliło wodą . Za Annopolem droga już asfalt suchu więc zdjęliśmy przeciw deszczowe ubrania bo znów zrobiło się upalnie . Dalej juz bez przystanków docieramy do Radomyśla z którego zaczela się nasza wspolna wycieczka 3 dni temu . Tu jeszcze chwila przy sklepie , jakieś fotki i każdy jedzie w swoją stronę .
Wspaniała mała wyprawa , kilka ciekawych rzeczy udało siię zoabczyć ale tez kilka ciekawostek nie udało się zobaczyć dlatego jeszcze wyruszymy w te okolice w tym roku .
Rozbijamy się z majdanem na rynku w Kazimierzu
kazimierz..rynek..pogoda kiepska to i piękne zabytki wydają się nijakie
Kazimierz..bulwar nad Wisła..turystyczne staki jescze opustoszałe ze względu na poniedzailek , na to że poranek i na to że wysoki stan Wisły
Kazimierz..widok z bulwaru na ruiny zamkowe....ze względu na pogodę nie odwiedziliśmy ich ale jeszcze tu wrócimy
Kazimierz...ostatni rzut oka na to piękne miasteczko i ruszamy bulwarem w stronę domu
Gdzieś na trasie..przystanek na kawę , herbatę itp
Przystanek w Józefowie nad Wisła ..Grzesiek jak zwykle leż ..jego lenistwo ujawnia się co raz wyraźniej :) ..w dodtaku alkoholizuje sie na rowerze
leje..leje...i leje
Radomyśl ..tu się rozstajemy