Wycieczka do Radomyśla nad Sanem
-
DST
54.00km
-
Teren
8.00km
-
Czas
03:03
-
VAVG
17.70km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Póki jeszcze coś tam widzę to staram się korzystać z każdej okazji i coś tam jeszcze pokręcić po okolicy .
W sobotę było jeszcze znośnie więc jadę do babci autem z rodzinką a potem wsiadam na rower . Na początek asfaltem przez las do Goliszowca i dalej do Lipy . Tam wyjeżdżam z lasu i jadę przez wieś. Za Lipą już tylko kawałek do Dąbrowy Rzeczyckiej , tam wjeżdżam na DDR green feilo i nim dojeżdżam po kilku km do Radomyśla . Tam chwilka odpoczynku na rynku a potem jeszcze przy kościele który położony jest malowniczo na wzgórzu tuż przy Sanie i otoczony starym cmentarzem . . Wracam na asfalt i za chwilę już jestem po drugiej stronie Sanu . Pogoda coś zaczyna się psuć, wieje i co raz bardziej zachmurzone . Miałem jechać teraz wałem ale w razie deszczu nie będę miał się gdzie schronić więc jadę asfaltami aż do Turbii . Tu już pogoda sie poprawiła bo już nie grozi deszczem . Jadę więc na miejscowe lotnisko sportowe i tu chwila odpoczynku . . Ruszam dalej i teraz jadę szutrami i polnymi drogam do wału nad sanem a potem już wałem aż do mostu . Za mostem chwilka ddr a potem polną drogą do Rzeczycy no i po wycieczce .
Lasy Lipskie...dziś nie do Kruszyny a do Lipy przez las
Lipa...nad Złodziejką jak zwykle zielono i kolorowo
Radoyśl nad Sanem ...pomnik niepodległościowy z oryginalnym słupem granicznym pomiędzy zaborami który stał tu od zaborów
Radomyśl nad sanem kościółek " Na Zjawieniu :
Pora taka że wszędzie na polach jest żółto
Turbia...na ltnisku sportowym już gotowi do sezonu
Dziś Dzień Flagi więc i ja śmigam z Białoczerwoną
Za lotniskiem jadę szutrami i polnymi drogami do wału
no i potem już kilka km wałem z pięknymi widokami na przyrodę i na San
Leśnymi drogami i asfaltami po Lasach Lipskich
-
DST
57.00km
-
Teren
27.00km
-
Czas
04:00
-
VAVG
14.25km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś znów wycieczka po Lasach Lipskich . Do babci autem a potem już wsiadam na Medzię i ruszam . mijam Rzeczycę Długą a potem wjeżdżam na asfalt przez las Docieram do Goliszowca a za wsią wąski asfalt leśny, po około 2 km odbijam w leśny szuter i nim jadę kilka km aż do innego leśnego wąskiego asfaltu . Tu odbijam w prawo i po pewnym czasie jestem w leśnej osadzie Bania a za kawałek już Maliniec z rozległymi leśnymi stawami W Malińcu odbijam znów w leśny wąski asfalt który biegnie groblami pomiędzy stawami a potem lasem biegnie do osady Osówek . Tu chwilka odpoczynku przy pomniku poświęconym mieszkańcom tej wioski którzy zostali zabici przez niemców podczas pacyfikacji tej osady . Jeszcze odwiedzam tutejsze stawy i wracam na asfalt i jadę lasem do Gwizdowa . Tu już normalny asfalt przez wieś z tym że w fatalnym stanie . Za Gwizdowem znów wąski leśny asfalt biegnący po torowisku dawnej wąskotorówki . Jadę nim kilka km aż w pewny, ,momencie asfalt odbija w prawo a ja jadę dalej torowiskiem po którym biegnie leśna droga . . Im dalej jechałem tym bardziej była ona zarośnięta . Chciałem dotrzeć nią do dwóch mostków które jeszcze ostały się o tym torowisku . Do pierwszego dotarłem ale rower musiałem zostawić kawałek przed mostkiem bo drogę zagradzały powalone drzewa . Tak samo i na mostku to wyglądało a za mostkiem to już wyglądało na istną dżunglę więc trzeba było zapomniec o dalszej wędrówce do drugiego mostku . Wracam więc do asfaltu . Jadę nim kawałek a potem robię sobie przystanek przy wiacie . Po odpoczynku wracam się kilkaset metrów i odbijam w leśnydukt . Jadę nim aż spotykam Daniela i dalej jedziemy razem . Po kilkunastu km jazdy tym duktem wyjeżdżamy z lasów i jedziemy do Jastkowic a tam wjeżdżamy na ddr green feilo i nim dojeżdżamy do Rzeczycy . Tu sekunda odpoczynku nad zalewem, potem jeszcze odprowadzam Daniela kilkaset metrów polnymi drogami . On jedzie do Stalowej Woli a ja do babci . w Rzeczycy
Pogoda piękna była i bardzo ciepło co pozwoliło część trasy pokonać w krótkich spodenkach .
Za Goliszowcem śmigam przez las taką drogą .
Potem kilka km szutrów leśnych
Leśne stawy w Malicu
Osówe..pomnik ofiar pacyfikacji tej wioski a za nim stara opuszczona plebania
Leśna droga wiodąca na staw w Osówku
Stawy w Osówku .
Droga biegnąca po torowisku dawnej leśnej wąskotorówki...z każdym rokiem co raz bardziej zarośnięta
Pozostałości po mostku leśnej kolejki wąskotorowej na małej rzeczce
Krótki przystanek przy leśnej wiavie .
Potem leśnym duktem i szutrami na których sootykam Daniel
Nad zaalewem w Rzeczycy Długiej
I jeszcze kawałek polną drogą .
Wiosennie po Lasach Lipskich
-
DST
48.00km
-
Teren
30.00km
-
Czas
03:02
-
VAVG
15.82km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pogoda fajna, coś tam jeszcze widzę więc korzystam ile mogę z każdego takiego dni śmigając po Lasach Lipskich . Wczoraj zostawiłem Medzię u babci więc dziś dojechałem tam z rodzinką autem a potem wsiadam na Medzie i ruszam . Przetaczam się przez Rzeczycę a potem już jadę asfaltem przez las do Goliszowca
a potem odbijam w wąski asfal wiodący lasem do osady Kruszyna . Przed Kruszyną asfalt przechodzi w dukt leśny a w samej osadzie to już typowa polno leśna droga . Mało już takich miejsc . Następnie jadę przez las szutrem który biegnie po torowisku dawnej kolejki wąskotorowej Lipa - Biłgoraj . Tak dojeżdżam do osady Kochany . Tu jak zwykle krótki odpoczynek i ruszam dalej jadąc leśną drogą która czasami jest dość piaszczysta ale jeszcze da się jechać . Tak dojeżdżam do Gwizdowa . Tu już asfal ale bardzo kiepski . Mijam wieś i za chwilę odbijam w wąski asfalt . jade nim jakiś czas a potem odbijamm w leśną drogę wiodącą do rezerwatu Imilty Ług . Tu chwilka bcowania z przyrodą i wracam do wspomnianego asfaltu i jadę tak lasem aż do drogi głównej na Janów Lubelski . aby zobaczyć jak idą prace przy budowie nowej drogi . Coś tam budują . wracam w las i za chwilę odbijam w leśny dukt . którym jadę ładnych parę kilometrów albo i kilkanaście km . W końcu docieram do wsi Ludyjan i tu opuszczam las . Jadę asfaltem do Jastkowic tam wjeżdżam na green feilo i tak dojeżdżam do Rzeczycy .
Lasy Lipskie . Goliszowiec ...pomnik ofiar pacyfikacji tej wsi prze niemców
Kruszyna...droga prez wioskę . Mało już takich widoków .
Kruszyna....pomnik ofiar pacyfikacji tej wsi przez niemców
Śmigam szutrem leśnym aż do osady Kochany
Zwyczajowa fotka w Kochanach przy stawach i starym dębie
We wspomnianym dębie znajduje się kaploczka z figurką Matki Boskiej a pry kapliczce rosną piękne wiosenn kwiatki
Kochany...viekawy pomnik z opisem historii Kochan
W rezerwacie Imielty Ług
Smigam też kilkanaście km przez las takim leśnym duktem po zieloym a potem po czerwonym szlaku rowerowym
A na koniec szlakiem green feilo...częściowo też przez las
Wreszcie na Meridzie i wreszcie po lesie
-
DST
46.00km
-
Teren
30.00km
-
Czas
03:03
-
VAVG
15.08km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wielkie dziś święto . Nie tylko że Sw Wojciecha ale i to że jak sie nie mylę to po 7 miesiącach przerwy wreszcie wsiadłem na moją kochaną Medzie . No pojechalismy w lasy .
Z beton city wyjechałem gdzies po 9 , na początek DDRy a potem wałem aż do mostu na Sanie . Tuż za mostem też odbijam na wały i po kilku km zjeżdżam na polną drogę którą dojeżdżam do Rzeczycy Długiej . Tu rzecz jasna jadę do babci . Chwila odpoczynku i ruszam w Lasy Li[skie . . Na początek asfaltem leśnym dp Gpliszowca potem wąskim leśnym asfaltem a następnie odbijam w leśny szuter i nim jadę kilka km aż do innego leśnego wąskiego asfaltu . tu odbijam w lewo i jadę do Gielni i dalej do Lipy , non stop las . . W Lipie krótki przystanek nad rzeczką Złodziejka i potem j jadę dalej wąskim leśnym asfaltem kilka km a następnie odbijam znów w leśne szutry a po kilku km w leśny dukt który po pewnum czasie robi się bardzo piaszczysty i trzeba chwilę prowadzić rower . W końcu wyjeżdżam z lasu i jestem znów w Rzeczycy . jadę do babci, tu zostawiam rower ale wracam jutro .
Wspaniale jest wrócić na swój rower no i do lasu
Na początek śmigam wałami przy Sanie w kierunku mostu
San...wody co raz mniej .
I dalej wałem tylko że już po drugiej stronie sanu
No i wreszcie w lesie
Na początek asfaltem leśnym
Potem szutry lesne /
Gdzieś w lesie...jeszcze kilka lat temu był tu dom drewniny . Teraz po mieszkańcach została ziemianka i drzewa owocowe .
Lipa...nd rzeczką Złodziejką , tu zawsze zielono
Kilka km leśnymi duktami...mostem na meandrującej Łukawicy
Fragment bardzo piaszczystej drogi leśnej
Mała stadnina koni w Rzeczycy
Po wiosennych polach i wałach
-
DST
26.00km
-
Teren
21.00km
-
Czas
02:05
-
VAVG
12.48km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wreszcie na rowerze, co prawda jeszcze nie na mojej kochanej Medzi ale na rowerze .
Pogoda piękna, ani chmurki , w miarę ciepło tylko ciut wiatr zimny . . Do babci jadę autem z rodzinką, potem zabieram cioci rower i ruszam . Lasy jeszcze zamknięte więc ruszam w pola i na wały . Mijam szybko wieś i za chwilę jestem już na polnych drogach . Przyroda wspaniale teraz wygląda bo wszystko kwitnie , drzewa, krzewy i polne kwiaty . Byłoby jeszcze piękniej gdyby nie to że jest bardzo sucho . Dojeżdżam polnymi drogami do Brandwicy, tu krótki odcinek asfaltami, potem przecinam drogę główną i jadę teraz wałem przy Sanie . Tu jest jeszcze piękniej bo wszędzie rosną drzewa i krzewy które teraz pięknie zakwitają . Wałem jadę kilka km aż do mostu kolejowego na sanie . Tu zawracam, kawałek wracam wałem a potem polną drogą do Rzeczycy i do babci na obiad . Po obiedzie wracam znów w te okolice i sobie krążę po różnych polnych drogach . Czas wrracać do babci .
Krótka wycieczka co prawda ale bardzo mnie ona ucieszyła
Rzecztca Długa, jedno z kilku bocianich gniazd
Jaja już złożone ..
No i śigam wreszcie polnymi drogami
Wszystko zakwita .
Bajkowo...
Teraz jadę kilka km o wale nad Sanem...tu jest jeszcze piękniej .
"
Dojeżdżam do kolejowego mostu na Sanie
Chwila odpoczynku w pięknych okolicznościach przyrody
Opalanie....
I znów polne drogi ...
Mała stadnina koni w Rzeczycy Długiej .
I wracam w pola...
Nad samym Sanem już powoli zaczyna się robić prawdziwie ielono dżunglowo ..
Nad Łukawicą od zupełnie innej stronu niż zawsze ..
Do lasu...bo zwariować można w domu od epidemii
-
DST
25.00km
-
Teren
18.00km
-
Czas
03:00
-
VAVG
8.33km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Coś mi nawalił GPS więc znów musiałem wyrysować trasę a wiodła ona mniej więcej tak
Wirus nie wirus, ślepota nie ślepota ale w domu już idzie zwariować a pogoda piękna ....
Jadę więc z rodzinką do babci na wieś autem . a tam zabieram wiejski rower i ruszam w las mając nadzieję że da się choć trochę zapomnieć i pandemii i ludziach .
Mijam Rzeczycę Długą i jadę asfaltem przez las do Goliszowca a następnie lasem dp osady leśnej Kruszyna . Tu już leśny dukt a za Kruszyną odbijam w dzirawy szuter leśny i nim jadę do osady Kochany .. Radocha wielka bo słoneczko świeci, przyroda się b będzie nigdzie ani ludzia . W Kochanach jak zwykle przystanek pod wielkim dębem z kapliczką . Chwila odpoczynku i jadę dalej leśnym duktem . . Jeszcze chwila zadumy przy leśnym cmentarzu ofiar pacyfikacji Kochan i jadę dalej . Teraz jest ciężko bo droga leśna strasznie piaszczysta, czasami nie da się jechać...a przynajmniej nie takim rowerem .. No to trzeba prowadzić rower ale i tak jest . W końcu docieram na leśny dobry szuter i nim jadę aż do granicy lasu fajnie .w Ludyjanie . Tu mógłby wjechac na asfalt i jechać drogami ale jakos nie czuję się za pewnie z moim widzeniem więc wjeżdżam na inny dukt leśny i nim docieram do Rzeczycy Długiej . Zanim wyjechałem z lasu to jeszcze pokrążyłem po leśnych scieżkach w poszukiwaniu zawilców . Pora już dawno na te wiosenne kwiaty a nigdzie po drodze ich nie widziałem . Dopiero tu, przy samej rzece Łukawica było kilka ich skupsk ale i tak bardzo mało . W końcu opuszczam las i wracam do babci .
Nie wiadomo jak dalej się rozwinie sytuacja z wirusem więc trzeba się cieszyć nawet taką wycieczką .
Za Kruszyną jadę w kierunku Kochan po dziurawym leśnym szuttrze
Kochany....tu krótki przystanek
Kochany ...głaz pamięci na cmentarzu ofiar pacyfikacji tej wsi
Teraz kilka km bardzo piaszczystej drogi leśnej...czasami trzeba było z buta
Wreszcie leśny szuter ...i tak do Ludyjana
Zawsze czekekam na wiosenne zawilce...a tu w tym roku znikome ilości i tylko przy Łukawicy
Meandrująca po lesie Łukawica
U babci na ogrodzie za to sporo stokrotek
Już luty a tu dopiero pierwsze km w tym roku .
-
DST
18.00km
-
Teren
6.00km
-
Czas
01:03
-
VAVG
17.14km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Prawie połowa lutego a ja dziś dopiero ruszyłem pierwszy raz w tym roku na rowerze i to jeszcze nie na swojej kochanej Meridzie tylko na pożyczonym od cioci ze wsi rowerze wiejskim . No ale kłopoty dalej z oczami więc cieszyć się należy że wogóle ruszyłem
Dziś pogoda piękna, ani chmurki, nie wieje i około 5 stopni w słońcu a w cieniu to raczej mroźno .
Ruszam od babci w Rzeczycy Długiej, mijam wieś i jadę dalej asfaltem przez las do Goliszowca i dalej lasam w kierunku osady leśnej Kruszyna . Od Kruszyny już leśny szuter dość dziurawy i ni m jadę około 2 km do wąskiego leśnego asfaltu . Tu odbijam w lewo i za jakiś kilometr znów jestem w okolicy Goliszowca . Teraz jadę prosto znów leśnym szutrem który prowadzi mnie do innej leśnej drogi . Odbijam w prawo i jadę dalej niby szutrem aż do wąskiego asfaltu leśnego którym docieram do Rzeczycy . Jadę teraz znów drogą leśną kilkaset metrów aż do mostku na Łukawicy . Za mostkiem jeszcze kawałek lasem i wracam do wsi i do babci ..
Nie wiem ile dokładnie km zrobiłem bo się mi coś strava zwiesiła ale na oko z 18 km a mapke wyrysowałem na bikemap
Wreszcie na rowere :) ....pogoda piękna :)
Las za Goliszowcem
Leśnym szutrem w kierunku Kruszyny
Potem wąskim asfaltem Goliszowiec-Lipa
I znów szutrem przez las
Przy mostku na Łukawicy
Wijąca się Łukawica
Łukawica w innym miejscu ...prawie jak szumy na tanwi :)
Rzeczyca Długa....jeszcze kilkanaście lat temu były tu pola i łąki pełne krów wiosną i latem a teraz wszędzie las
Po 91 dniach przerwy....wiosna czy zima ??
-
DST
13.00km
-
Teren
6.00km
-
Czas
01:00
-
VAVG
13.00km/h
-
VMAX
20.00km/h
-
Temperatura
14.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wreszcie wsiadłem na rower po 91 dniach przerwy . Na razie to rower wiejski i wycieczka tak dla rozruszania nóg i dla samej radości z jazdy . No i radocha była .
Dziś chciałem wreszcie skorzystać z pęknej , iście wiosennej pogody więc wybrałem się z rodzinką do babci . Tam pożyczyłem rower wiejski od cioci no i jazda . Pierwsze kilkaset metrów tak jakoś mało pewnie się jechało no ale potem to już sama radość . Przejechałem przez Rzeczycę Długą a potem wjeżdżam asfaltem w Lasy Lipskie . Słoneczko pięknie świeci więc nawet w lesie o tej porze roku jest jasno no i ciepło .Zim nie widać co mnie strasznie cieszy . Po kilku km dojeżdżam do leśnej wioski Goliszowiec a za wsią znów jadę asfaltem przez las . Po kilkuset metrach odbijam w leśny szuter i nim jadę dalej . Potem odbijam w inny leśny szuter który po jakimś kilometrze przechodzi w wąski leśny asfalt i nim jadę kilkaset metrów i znów jestem w Rzeczycy . teraz skręcam w inną leśną drogę i nią jadę do mostku na Łukawicy, za mostkiem jadę już typowo leśną drogą do miejsca gdzie znów napotykam Łukawicę . Tu nie ma mostku więc wracam tą samą drogą a potem znów jestem w Rzeczycy . Na dziś to tyle, wracam do babci ucieszony z tej mini wycieczki po lesie .
Zimo nie przychodź !!!
Po kilku km dojeżdżam do drogi wiodącej przez las do Lipy
Ja odbijam jednak w leśny szuter
A na rozstau tych dróg...piękna kapliczka Św Jana Gwablerta
Św Jan Gwalbert....patron leśników
Przy jednym z kilku dziś mijanych mostków na Łukawicy która zgodnie z nazwą meandruje i kręci po lesie .
A tu mostka nie ma...
Moje kochane koteły wiejskie
Koty też korzystają ze słoneczka i ciepełka .
Niby jesień a w lesie i na polach raczej wiosennie
-
DST
28.00km
-
Teren
9.00km
-
Czas
01:04
-
VAVG
26.25km/h
-
VMAX
25.00km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jeszcze kilka dni temu zapowiadało się że dzisiejszy dzień spędzę w szpitalu na operacji oczu i w ten sposób w tym roku już nie zrobię ani kilometra . No ale operację przeniesiono mi na środę więc mam jeszcze czas skorzystać z ładnej pogody i pokręcić choć po okolicy . . Dziś ruszyłem lekko po 12 a taką małą rundkę właśnie . Słonecznie było i ciepło więc trzeba korzystac bo jutro chyba już ma sie popsuc pogoda .
Mijam moją beton wiochę i jak tylko zaczyna się las za miastem to wjeżdżam na leśną ścieżkę rowerową którą jadę około 6 km , potem kawałek leśnym wąskim asfaltem i znów szutrem leśnym kawałek aż wyjeżdżam z lasu . Tu już normalnym asfaltem do Agatówki .. Przechodzę na drugą strone drogi Stalowa Wola - Sandomierz i jadę przez Pilchów po remontowanej drodze . . Po opuszczeniu Pilchowa jade w kierunku malutkiej wioski Sochy . Zapomniałem dodać że jadąc przez las rawie wogóle nie widać że już jesień od kilku dni . Taka sama sytuacja na polach i łąkach, zielono i pełno różnych polnych kwiatów . Mijam Sochy i jadę teraz przez mały las który jest rezerwatem Topoli czarnej i białej . tu praktycznie same liściaste drzewa i istna dzungla bo dalej zielono jak w czerwcu . Za rezerwatem jeszcze odbijam na chwilkę w polną droge, potem wracam na asfalt i za chwilę jestem już na pseudo obwodnicy . Wjeżdżam na DDR i jadę do domu .
Po opuszczeniu miasta jadę kilka km taim duktem przez las
W lesie jak widać...jesieni coś nie widać :)
I jeszcze kawałek asfaltem przez las
A na polach...wiosno lato :)
czy to wam na jesień wygląda ??
Tylko kukurydza zeschnięta a wszystko na około zielone i kolorowe
Powitanie jesienie w Lasach Lipskich .
-
DST
25.00km
-
Teren
22.00km
-
Czas
03:00
-
VAVG
8.33km/h
-
VMAX
20.00km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pogoda jeszcze dziś piękna więc trzeba korzystać póki mogę...no i powitać jesień na rowerze .
Dziś wycieczka nie na mojej kochanej Meridzie a na rowerze wiejskim pożyczonym od cioci . Do Rzeczycy Długiej jadę autem z rodzinką a potem pożyczam rower i ruszam w Lasy Lipskie . a początek jdę około 2 km asfaltem przez las w stronę Goliszowca Przed Goliszowcem odbijam w leśny dukt a potem idę przez las i szukam grzybów...a że słabo widzę to nic nie znajduję . Wracam na asfalt, mijam Goliszowiec i jadę dalej wąskim leśnym asfaltem do osady Kruszyna . Za Kruszyną jadę już szutrem przez las, znów szukam grzybów ale dalej nic a ludziów w lesie jak mrówków . Docieram do osady Kochany . Tu chwilka odpoczynku i jadę dalej leśną drogą szutrową . Odwiedzam cmentarz ofiar pacyfikacji Kochan i jadę dalej lasem....a raczej idę bo szuter szybko się skończył a droga leśna o tej porze roku strasznie piaszczysta i na takim rowerze jechać się nie da . Po drodze jeszcze szukam grzybów ale dalej nic . po ilku km docieram w końcu do lepszej leśnej drogi i tak trochę krążąc po lesie docieram do Rzeczycy Tu jeszcze obczajam sobie koniki przy małej stadninie no i jadę polnymi drogami do babci .
Jeśli jutro będzie znośnie to jeszcze zrobię kilka km a jeśli nie...to moja ostatnia jazda aż do wiosny .
Przed Goliszowcem odbijam na chwilę w leśny dukt a potem szukam grzybów
Od kruszyny aż do Kochan jadę szutrem przez las
Moje ulubione miejsce w Lasach Lipskich...czyli Kochany
Kochany...tuż przy Łukawicy stoi stary dąb w którym znajduje sie równie stara kapliczka ( odnawiana )
Śmigam dalej lasem...a raczej prowadzę rower bo droga bardzo piaszzysta
Rzeczyca Długa...konie z małej stadniny