Lutowy lajt
-
DST
34.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
01:03
-
VAVG
32.38km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
8.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś miałem mało czasu na rowerowanie więc krótka wycieczka i bez fotek bo i pogoda nie rozpieszczała , niby ciepło jak na luty ale zachmurzone i jakoś tak ponuro
Do Ulanowa wiosenno zimowo
-
DST
61.00km
-
Czas
03:00
-
VAVG
20.33km/h
-
VMAX
32.00km/h
-
Temperatura
5.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś od rana piękne słoneczko ale zimno..znaczy ciepło jak na luty bo 5 na plusie ale ostatnio przyzwyczaiłem się do minimum 9 na plusie . Do tego bardzo zimny wiatr dość mocny. No ale jak już wyjechałem to trzeba jechać . Mam zamiar odwiedzić Ulanów . Ruszam więc przez Pysznicę i Kłyżów a następnie Zarzecze . Non stop pod wiatr i dość ciężko się jedzie a do tego jest mi zimno . Po dotarciu do Ulanowa zatrzymuję się na chwilkę przy dwóch pięknych i starych drewnianych kościołach a potem jadę nad San . Tu zatrzymuję się chwilkę w miejscu w którym rzeka Tanem kończy swój bieg i wpada do Sanu . Tanew swoje źródła ma na Roztoczu , w bliskiej odległości od granicy z Ukrainą . Przepływając przez Roztocze tworzy słynne szumy .Warto się tam udać i zobaczyć ten cud natury . Kilka fotek , przejeżdżam most na Sanie i bocznymi drogami jadę prawie aż do Niska . teraz jedzie się z wiatrem , słońce świeci coraz mocniej i nie czuję już zimna . W Nisku odbijam w stronę Przyszowa i asfaltem przez las docieram do Przyszowa a potem dalej asfaltem przez las do Stalowej Woli
Ulanów ..kościół Świętej Trójcy z 1690 roku
Ulanów ..kościół Świętego Jana Chrzciciela
Ulanów..odnowione zejście nad San
Przy ujściu Tanwi do Sanu
Ujście Tanwi
Ławeczka Hrabini Resseguier w Nisku
Nisko..kościół Św Józefa z 1896 roku
Przyszów ...pomnik ofiar I wojny śwaitowej
Do maka na kurczaka..okrężnie
-
DST
86.00km
-
Czas
04:02
-
VAVG
21.32km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
12.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela zapowiadała się od rana pięknie co mnie trochę zdziwiło gdyż w nocy lało . Ruszam więc z Danielem o 10 w kierunku Sandomierza . Po drodze małe zakupy żywności rowerowej w Biedronce i dojeżdżamy do Sandomierza . Tam zatrzymujemy się na nad Wiślanym bulwarze i chwilę odpoczywamy . Ja robię wpis do geokesza . Kilka fotek i ruszamy dalej . Chwilka jazdy główną droga i odbijamy w boczną drogę wiodącą poprzez małe wioski i słynne Sandomierskie sady . Po kilkunastu km docieramy wreszcie do promu który ma nas przewieść na drugą stronę Wisły . Czekamy dłuższą chwilę na prom , ładujemy się na pokład i po chwili jesteśmy już w Tarnobrzegu . Tu chwilka w parku przy Tarnobrzeskim zamku i jedziemy do maka na kurczaka . Zapchałem się dwoma kurczakami i ruszamy dalej już w kierunku Stalowej Woli . Zaraz za Tarnobrzegiem odbiliśmy w boczną drogę i dojechaliśmy nią aż do Grębowa . Dodać trzeba że od Tarnobrzega dość ciężko się jechało pod wiatr . Dopiero za Grębowem na drodze głównej już lżej się kręciło i tak dojechaliśmy do domu .
Pod Sandomierskim zamkiem
Sandomierz..zabytkowy wodowskaz
Sandomierz..widok z bulwaru na stare maisto
Sandomierski nad Wiślański bulwar
Czekając na prom
Prom płynie po nas
Tarnobrzeski zamek..
No i gwóźdź programu :)
Sobotni lajt
-
DST
45.00km
-
Czas
02:01
-
VAVG
22.31km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
11.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś tylko 45 km . Późno wyjechałem gdyż chciałem w TB obejrzeć bieg Justyny w Soczi . Wyjechałem więc dopiero po 12 na krótką przejażdżkę . było ciepło ale cały czas zachmurzone . Ruszyłem więc w kierunku Przyszowa , tam odbiłem na Stany a potem boczną drogą dojechałem do Maziarni . Za Maziarnią kilka km asfaltem przez las , znów wjeżdżam na główna o dojeżdżam do niska a potem już prosto do domu . Trasa nic specjalnego ale w lutym ważne są każde kilometry przejechane .
Jedziemy na laski ??
W bajorze żab jeszcze nie ma
Na szlaku w Puszczy Sandomierskiej
Kategoria Codzienność
Na źródlisko Łany
-
DST
95.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
05:00
-
VAVG
19.00km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
8.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na dziś zaplanowaliśmy z Grześkiem wycieczkę do źródliska w Łanach a tam...pieczenie jabłek przy ognisku . Ruszam więc o 8 30 w stronę Zaklikowa gdzie mam spotkać się z Grześkiem . Na początek ruszam na Rzeczycę Długa a tam wjeżdżam w las i nim jadę aż do lipy . Potem juz znów główną do Zaklikowa . Słoneczko pięknie świeci ale o tej porze jeszcze nie jest za ciepło a miejscach zacienionych jeszcze szron po nocnym mrozie . Z Zaklikowa już z Grześkiem ruszamy dalej do Zdziechowic gdzie odbijamy w boczną drogę wiodącą do Salomina . Tu od razu jest pod górkę i od razu widać braki formy .. Za Salominem długi lekki zjazd ale co z tego skoro droga jak po nalocie dywanowym...Docieramy do Gościeradowa i tam odbijamy na Łany . Po kilku km dojeżdżamy do pięknego źródliska . Woda tu wybija małymi fontannami z pod małych zbiorniczków wodnych i w kilku miejscach z pod zbocza małego wzniesienia . O każdej porze roku woda tu ma temperaturę około 9 stopni . Więc zimą jest ciepła a altem przeraźliwie zimna . Jest tez tu zadaszona wiata , miejsce na ognisko i ławki więc często tu przyjeżdżamy aby sobie upiec kiełbaski nad ogniem..a dziś jabłka . W okresie wiosennym i letnim jest tu zgromadzone drewno na ognisko dziś niestety nie ma go więc zbieramy jakieś gałęzie itp . Potem rozpalamy ognisko..strasznie opornie to idzie gdyż gałęzie nie są suche jeszcze a do tego wieje wiatr . Coś się tam zaczyna tlić w końcu więc wyciągamy jabłka i próbujemy je upiec ale marnie to idzie . po kilkunastu minutach ogień przegrywa z wiatrem i gaśnie a my zjadamy lekko ciepłe jabłka i szykujemy się do powrotu gdyż zaczyna się chmurzyć i coraz bardziej wiać .Ruszamy więc i od razu widać że będzie ciężko bo mamy pod coraz silniejszy wiatr . Ruszmy więc i po kilku km w Borowie Grzesiek odbija na Zaklików a ja dalej główna jadę w kierunku Radomyśla gdzie przejeżdżam most na Sanie i już dalej jadę do domu bocznymi drogami .
Musimy powtórzyć to pieczenie jabłek przy lepszej pogodzie
Maly przystanek w Lasach lipskich..jak widać rano jeszcze las oszroniony
Na wyżynie Lubelskiej jeszcze zdarzają się miejsca gdzie śnieg leży przy drodze
Gościeradów..bunkier z czasów II wojny
Wiata przy żródliskach w Łanach
Źródliska Łany
Woda wypływa z pod powierzchni lustra wody i tworzy takie białe łachy jasnego piasku
Tu wypływa z pod wzniesienia
Jabłka juz gotowe do opiekania and ogniskiem..tylko z ogniem kiepsko
Grzesiek zbiera gałęzie...
Coś się niby tli..ale słabo
Kategoria Codzienność
Lasami Lipskimi do Janowa Lubelskiego
-
DST
103.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
05:02
-
VAVG
20.46km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
12.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś od rana ani chmurki na niebie . Jeszcze wieczorem ustaliłem z Grześkiem że ruszmy na Janów Lubelski . Ruszam wiec kilkanaście minut po 8 w stronę Lasów Lipskich . Piękne słoneczko ale po przymrozku w nocy wszędzie leży szron . Docieram do Rzeczycy Długiej i jadę dalej już lasem aż do Lipy . Tam kilka minut czekam na Grześka i już razem śmigamy przez Gielnie i dalej lasem aż do Malińca . Tam kilka fotek przy zamarzniętych jeszcze stawach i jedziemy dalej . Mijamy Gwizdów , Tu już asfalt jest w strasznym stanie , do tego jeszcze zacieniony przez las , wszędzie jeszcze bardzo dużo zamarzniętych kałuż i lodu na drodze , trzeba uważać . Po kilku km docieramy do malutkiej wioski Kalenne , tam zatrzymujemy się przy pomniku poświęconym ofiarom pacyfikacji tej wsi , dokonali jej hitlerowcy w 1942 roku . Następnie mijamy wioskę Ciechocin i po kilku km wyjeżdżamy z lasu . Zazwyczaj tu jedziemy prosto pod górkę a później z górki do Modliborzyc ale dziś chcemy skrócić drogę i odbijamy w drogę biegnącą skrajem lasu do wsi Kopce . Wydawało się że błoto na drodze jest jeszcze zamarznięte i można spokojnie jechać , niestety tak do końca nie było i trochę upaćkaliśmy rowery , Grzesiek trochę na mnie wilkiem patrzył no ale cóż ... albo błoto albo kilka km więcej :) . Za Kopcami wyjeżdżamy na drogę główną Kraśnik - Janów Lubelski i nią dojeżdżamy do Janowa . Tam na początku odwiedzamy mały sklepik rowerowy , Grzesiek kupuje lampkę rowerową a ja dostaję bardzo fajną mapę tych okolic . Następnie stały punk w Janowie , czyli żródlisko . Tu dłuższą chwile odpoczywamy , karmimy kaczki batonami i robimy fotki . Potem jedziemy na mały rynek w Janowie i tu też kilka minut odpoczynku i mały posiłek . Potem jedziemy do skansenu kolejki wąskotorowej . kilka fotek i jedziemy na Janowski zalew . Tu znów kilka fotek . podziwiamy krystalicznie czystą wodę w zalewie . Te kąpieliskowe zbiorniki zasilane są przez liczne w tych okolicach źródła więc woda jest bardzo czysta . Tu też sporo kaczek i dwa łabędzie . Wracamy do centrum Janowa i tu się rozstajemy . Grzesiek jedzie do Zaklikowa a ja do Stalowej Woli . Wjeżdżam na drogę główna i już bez przystanków jadę do domu .
Pierwsza setka w tym roku :)
Lipa...przy Złodziejce :)
Lasy Lipskie..zamarznięty staw w okolicy Malińca
Lasy Lipskie...pomnik we wiosce Kalenne
Źródlisko w Janowie Lubelskim
Grzesiek nawołuje kaczki..na kici kici..:)
Dokarmianie kaczek
Z kilkunastu miejsc wypływa krystaliczna woda
Fontanny na rynku w Janowie..na razie nie działają jeszcze
W skansenie kolejki wąskotorowej
Przywiezione przez Grześka krówki Opatowskie..wersja rowerowo pielgrzymkowa :)
Kąpielisko w Janowie..woda czyściótka
Kaczki i łabędzie
Kategoria Codzienność
Do Rudnika lasem
-
DST
65.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
03:03
-
VAVG
21.31km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
7.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wycieczka do Rudnika nad Sanem , stolicy wikliniarstwa w naszym kraju . Dziś mimo że sporo słońca to chłodniej niż wczoraj i silniejszy wiatr z północy . Ruszam więc na początek w stronę Przyszowa gdzie odbijam w boczną drogę i nią jadę aż do Maziarni . Potem dalej asfaltem przez las , potem po jakiś 2 km odbijam w wąski asfalt wiodący w stronę Sójkowej . Ja jednak po kilku km , zaraz za przejazdem kolejowym linii LHS odbijam w stronę Nowosielca . Po drodze zauważam w rowie przy drodze leśnej jakiś mebel . Okazało się że ktoś tu wyrzucił starą niepotrzebną małą kanapę . Wyciągam ją w rowu i robię kilka fotek . potem odstawiam pod drzewo aby nie tarasowało nikomu drogi . Jadę dalej aż do drogi Nisko - Rzeszów . Wjeżdżam an tą ruchliwą drogę ale dosłownie za 300 metrów zjeżdżam z niej i jadę boczną droga [rzez Kończyce . Za ta wsią znów jadę asfaltem przez las aż do Rudnika . Tam chwila odpoczynku , fotka przy wielkim wiklinowym smoku i jadę dalej już w stronę domu . I znów wąskim asfaltem przez las . Po drodze zatrzymuję się jeszcze przy małym leśnym cmentarzyku I wojennym . Po kilku km wjeżdżam na droge główną Nisko - Leżajsk i jadę nią przez niko do Stalowej Woli .
Wycieczka udana i forma powolutku rośnie :)
Na linii LHS ..czyli szerokotorowa linia siarkowo hutnicza idąca od granicy z Ukrainą aż na Śląsk
Taka przyjemną drogą przez las wiodła większa częśc dzisiejszej trasy
Kanapa w lesie :)
Odpoczynek ;)
Wiklinowy smok w Rudniku..kiedyś zrobię lepsze foto ...dziś chwilami słońce zachodziło za chmury i było ciemnawo
Leśny cmentarz I wojenny
Kategoria Codzienność
Do Sandomierza i nazad w lutową niedzielę
-
DST
74.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
04:00
-
VAVG
18.50km/h
-
VMAX
31.00km/h
-
Temperatura
9.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś ciepło jak na luty ale niestety chmury całkowicie słoneczko zakryły . Ale nie pada więc ruszam na Sandomierz . Niedziela więc można spokojnie jechać najkrótszą doga przez Zbydniów i Zaleszany . Ruch znikomy więc fajnie się jechało . W Sandomierzu od razu jadę na stare miasto docieram na rynek o 12 i mam przyjemność wysłuchania hejnały odtwarzanego z ratuszowej wieży . Tyle rzu tu byłem a hejnał słyszę pierwszy raz . Chwilę kręcę się po rynku , potem kilka minut odpoczynku , zjadam coś na słodko i ruszam w drogę powrotną . Zaraz za mostem na Wiśle odbijam w boczną drogę i jadę nią kilka km . Po drodze spotykam znajomego rowerzystę z ekipy Sandomierskiej ...tym razem jednak nie jedzie a biegnie . Dojeżdżam do głównej drogi ale za 200 metrów odbijam w drogę na Skowierzyn . Dalej jadę już prosto do domu tą boczną droga . Gdy juz byłem kilka km przed domem słoneczko zaczęło spozierać zza chmur nieśmiało .
Zamek Sandomierski
kabooom ?? :)
Sandomierz..brama Opatowska
Sandomierz...ratusz na rynku
Sandomierska przystań jeszcze skuta lodem
W pączku :)
Remiza..tu to dopiero musiały być wielkie imprezy :)
Kategoria Codzienność
Lutowa Wiosna
-
DST
66.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
03:03
-
VAVG
21.64km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
8.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wreszcie odpowiednia pogoda na rowerowanie . Obiecałem sobie że już zimą po śniegu nie śmigam więc musiałem czekać aż stopnieje . Dziś nie dość że wreszcie śniegu nie ma to jeszcze piękne słoneczko i temperatura około 8 stopni . Nic tylko jeździć . Ruszam więc w kierunku Lasów Lipskich . W las wjeżdżam w Rzeczycy Długiej potem mijam Goliszowiec i jad dalej aż do Lipy gdzie odbijam na Gielnię . Kilka km dalej skręcam w leśną drogę która ze względu na leżący śnieg i błoto po części idę z buta a po części jadę . Docieram po 2 km do asfaltu i jadę dalej do Zaklikowa . Tam chwilka odpoczynku . Zjadam coś na słodko i wracam już non stop asfaltem do Lipy . Potem już główną droga do Rzeczycy Długiej gdzie odwiedzam babcię . Odpoczynek i dalej jadę przez jaskowice do Stalowej Woli .
wspaniały słoneczny dzionek i wreszcie rowerowanie ...YUPUIIII
Goliszowiec..chciało by się ruszyć taką droga lecz jest za mokro..im dalej tym barziej błotnisto..sprawdziłem
Wiata w lesie..w lecie często tu odpoczywam w cieniu
Pomiędzy Goliszowcem a Lipą
Lipa..może kiedyś Lipa Zdrój
Wreszcie w lesie :)
Tory pod Zaklikowem
Przystanek na rynku w Zaklikowie
Sobotni wypad w las
-
DST
47.00km
-
Teren
30.00km
-
Czas
03:01
-
VAVG
15.58km/h
-
VMAX
35.00km/h
-
Temperatura
6.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś mały wycieczka z kolegą Danielem po okolicznych lasach . Na początek przebijamy się przez miasto potem 2 km droga w kierunku Grębowa i zjeżdżamy w las . Na trasie malutkie hopki , potem kilkaset metrów znów droga asfaltową i znów las . Tu już ciutek większe hopki . Dojeżdżamy do Burdz gdzie jedziemy nad rzekę i dalej jedziemy piaszczystą drogą aż do Przyszowa . Tu wbijamy na asfalt i jedziemy w kierunku Niska . Po 2 km znów zjeżdżamy w las i tu znów małe hopki . Wreszcie dojeżdżamy do asfaltu i jedziemy w kierunku miasta . Na koniec jeszcze zajeżdżamy na myjkę ale widzimy sporą kolejkę aut więc jedziemy na kolejną ...i tu znów kolejka no ale w końcu trzeba umyć rowery więc czekamy w kolejce . myjemy rowery i wracamy do domku .
Fotek tylko dwie bo nie było za ciepło i nie robiliśmy praktycznie przystanków .