Słoneczna marcowa niedziela
-
DST
100.00km
-
Teren
20.00km
-
Czas
05:03
-
VAVG
19.80km/h
-
VMAX
35.00km/h
-
Temperatura
13.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wycieczka z Danielem . Już od rana piękne się dzionek zapowiada . Ruszamy przed 9, jest piękne słoneczko i z każdą chwilą co raz cieplej . mijamy miasto i jedziemy główną, poprzez Jamnicę i Grębów a potem w stronę Tarnobrzega . W Stalach odbijamy w boczne drogi i jedziemy już nie pod wiatr który przeszkadzał nam od samego startu . Dojeżdżamy do osady Buda Stalowska i tam przy starym drewnianym dworku myśliwskim rodziny Tarnowskich, zatrzymujemy się przy sporej wiacie , Tu przebiega też ścieżka przyrodnicza , biegnąca przez okoliczny las i stawy . Robimy tu dłuższy przystanek, odpoczywamy i posilamy się . Potem ruszamy wąską asfaltówką prowadzącą poprzez Puszczę Sandomierska . Docieramy w końcu do Krawców . Tu podjeżdżamy pod rzekę łęg i postanawiamy trochę zdjąć z siebie ubrań bo jest naprawdę ciepło . Ruszamy dalej i po chwili znów wjeżdżamy w Puszczę Sandomierską z tym że teraz jedziemy po leśnych duktach . Dojeżdżamy do wsi Burdze i znów jedziemy nad Łęg aby zobaczyć czy istnieje dalej słynna kładka Pana Skrzypacza przerzucona nad ta rzeczką . Kładka na szczęście istnieje dalej . Wracamy do Burdz i teraz jedziemy asfaltem znowu . Udajemy się droga główną w kierunku małych wzniesień ukrytych w lesie . Zjeżdżamy znów w las i teraz jedziemy po tych małych wzniesieniach prawdziwym singletrakiem . Dojeżdżamy do górki Esowskiej . Tu mały przystanek przy miejscu w którym nie dawno zbudowano na nowo ćwiczebne podjazdy dla ciężkiego sprzętu wojskowego produkowanego przez hutę Stalowa Wola . Tu Daniel rusza już do domu a aj dalej jadę przez las drogami leśnymi aż do asfaltu na Nisko . W Nisku zatrzymuję się na chwile w miejscowym parku . potem mijam miasto i dobijam na drogę wiodącą do Janowa Lubelskiego . Ja jednak po kilkunastu km odbijam w boczne drogi i jadę juz przez Krzaki i Pysznicę do domu .
Krótki przystanek na zmianę rękawiczek..na polach juz piękna zieleń
"
Buda Stalowska..odpoczynek przy sporej wiacie
"
Mały posiłek :)
"
Przy wiacie przebiega ściezka dydaktyczna
"
Drewniany stojak na rowery :)
"
Piękno lasu
"
"
Stary dworek myśliwski rodziny Tarnowskich
"
prosto jak w mordę strzelił...przez las..i tak kilka km
"
W lesie, przy drodze jakaś dziwna konstrukcja..chyba kryjówka mysliwych..Daniel szuka ukrtej dybeltówki
"
Krawce..nad Łęgiem
"
Przystanek nad Łęgiem..czas się trochę rozebrać
"
I jedziemy przez Puszczę Sandomierską
"
Czasami z górki czasami pod górkę a droga się pięknie wije
"
Konstrukcja zbudowana dla prób ciężkiego sprzętu wojskowego
"
Nad Łęgiem..słynna kładka Skrzypacza
"
W Niżajskim parku..stary pomnikowy dąb a przy nim stary głaz poświęcony cesarzowi autrowegierskiemu Franciszkowi Józefowi
"
Na koniec wylądowałem w Krzakach :)
"
Okrężnie na Sandomierz
-
DST
73.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
03:04
-
VAVG
23.80km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś pogoda niby ładna jak na początek marca ale jeszcze nie an tyle aby wybrać się gdzieś dalej, więc postanowiłem po raz kolejny wybrać się do pięknego Sandomierza . Jadę ciut okrężnie bo główną w sobotę strach jechać . Ruszam więc przez miasto a potem już prosto do Jamnicy, za Jamnicą wjeżdżam na obwodnicę Grębowa i jadą nią kawałek a potem odbijam na Sokolniki i dalej na Trześń . W Trześni wjeżdżam na główną drogę i jadę nią już do Sandomierza . Przejeżdżam most na Wiśle i jadę teraz na stare miasto . Tu mały odpoczynek, kilka fotek i trzeba wracać . Znów przejeżdżam most na Wiśle, tym razem stary i zamknięty dla ruchu .i potem odbijam w boczną drogę i jadę nią kilka km . Na chwilkę zjeżdżam na główną ale po 200 metrach znów odbijam w boczne drogi . Jadę bocznymi aż do Turbii gdzie znów wjeżdżam na główną i jadę nią już prosto do domu . Zatrzymuję się tylko przy starym Rozwadowskim parku, przy ogrodzeniu odnajduję geokesza ukrytego w starym pniu . Szybki wpis i jadę do domu . Dzień ze zmienną pogoda, trochę słońca trochę chmur i uciążliwy wiatr w pewnych momentach .
Sandomierz..widok z mostu na Wisłę i Góry Pieprzowe
"
Sandomierz..widok z nowego mostu na stare miasto
"
Sandomierz ...widok z pod skarpy miejskiej na Collegium Gostomanium ...jedna z najstarszych szkół w Polsce
"
Sandomierski zamek
"
Jak to mawiał Riko....Kabooommm ?? :)
"
Sandomierski ratusz
"
Ciuchcia wjeżdża na most w pobliżu Sandomierza
"
"
Turbia... kościół pw Św Leonarda
"
Geokesz ukryty w starym pniu
"
Przed wiosenne ognisko na Łanach
-
DST
110.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
05:05
-
VAVG
21.64km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Potem jeszcze krótka wycieczka z Moniką i Darkiem
Na 1 dzień marca zaplanowaliśmy ze znajomymi wycieczkę do źródliska w Łanach a tam kiełbaska z ogniska . Pogoda miała być iście wiosenna . Prognozy wiosenne jednak czasami zawodzą i dziś było tak samo . od rana miało być słonecznie a była mgła, ale za to dość ciepło . Ruszam więc główna w kierunku Zaleszan, kilka km za miastem asfalt był już mokry więc tu chyba popadało ciutek . W Zaleszanach już spore kałuże, chyba dopiero co przestało lać więc mi się upiekło . Tu odbijam na Radomyśl i jadę aż do mostu na Sanie, tu już chmury się trochę rozchodzą . W Radomyślu czekam chwilkę na Andrzeja i Grześka . Potem już razem jedziemy aż do Łanów . Przy źródliskach czeka już na nas Daniel z rodzinką i rozpalone ognisko . Wypakujemy więc prowiant z plecaków/sakw i idziemy naciąć w pobliskim lasku jakiś kijków na których opieczemy kiełbaski . Suche drewno przywiózł Daniel w aucie . Potem pieczemy kiełbaski i ziemniaki w ognisku . Czas leci szybko a dzień jeszcze krótki więc czas się powoli zbierać . Do Radomyśla jedziemy tą samą droga . W Radomyślu Andrzej odbija na Sandomierza a ja z Grześkiem jedziemy dalej w kierunku Stalowej Woli . W Woli Rzeczyckiej Grzesiek odbija na Zaklików a ja jadę dalej prosto do domu . Pod blokiem spotykam Monikę i Darka którzy mieli jechać z nami na ognisko lecz w ostatniej chwili musieli zmienić plany i dopiero popołudniu mieli czas na rower . Postanawiam się jeszcze z nimi przejechać kilkanaście km . Jedziemy razem aż do wiaty za Pysznicą , tam odpoczynek i mały posiłek . Monika i Darek jadą dalej a ja postanawiam juz wracać bo nagle jakoś mi się zimno zrobiło .
Cała niedziela więc rowerowa i bardzo udana .
San w pobliżu Radomyśla..już powoli podnosi się mgła i chmury się przeżedżają
"
Spotkanie z Andrzejem i Grześkiem w Radomyślu... i jedziemy dalej
"
Dojeżdżamy pod wiatę w Łanach i parkujemy swoje maszyny
"
Ognisko już na nas czeka ...
"
Rozmowy w tłoku
"
"
Najpierw pieczemy kiełbaski
"
.....potem ziemniaki
"
mniam mniam
"
Źródlisko w Łanach .. przepiękne miejsce a szczególnie wiosną i latem
"
"
"
"
Daniel nie wie jak dobrać się do gorącego ziemniaka...czy kijem czy nożem :)
" />
Wiosna w lutym
-
DST
66.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
03:02
-
VAVG
21.76km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś ostatni dzień lutego a pogoda jak w kwietniu . Dziś dużo czasu nie mam ale szkoda marnować tak ładny dzionek na siedzenie w domu . Ruszam więc przez miasto a potem główną w kierunku Jamnicy . Tam odbijam na Kotową Wolę a potem jadę prosto do Zbydniowa . Tam sekunda odpoczynku przy dworku Horodyńskich i jadę dalej . Teraz jadę ścieżką rowerowa wzdłuż drogi głównej aż do Zaleszan . Tam dobijam w boczne drogi i jadę nimi aż do mostu na Sanie, a za mostem jestem już w Radomyślu . Ru zatrzymuję się na chwilkę przy miejscowym sanktuarium Matki Bożej i jeszcze na rynku . Potem już jadę prosto aż do Woli Rzeczyckiej gdzie dobijam w kierunku Lipy . A za Lipą wjeżdżam w Lasy Lipskie i jadę nimi aż do Rzeczycy Długiej gdzie odwiedzam babcię . Potem już prosto do domu .
Oznaki wiosny :)
"
Przystanek pod dworkiem Horodynskich w Zbydniowie
"
Radomyśl..sanktuarium Matki Bożej na Zjawieniu
"
Radomyśl ... słup graniczny z danego przejścia granicznego pomiędzy zaborami
"
Lasy Lipskie...kapliczka Św Gwalberta, patrona leśników
"
"
Lasy Lipskie..mini próg wodny na Łukawicy
"
"
Krótka wycieczka w Lasy Lipskie
-
DST
40.00km
-
Czas
02:00
-
VAVG
20.00km/h
-
VMAX
25.00km/h
-
Temperatura
12.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś tylko krótki wypad w Lasy lipskie . Po drodze jeszcze odwiedziłem babcię . Zabrałem tez ile się dało suchego drewna na niedzielne ognisko :)
Lipa...rekonstrukcja przejścia granicznego z czasów zaborów
"
Goliszowiec...pomnik ofiar pacyfikacji wsi
"
Rzeczyca Długa..wjazd w Lasy Lipskie
"
U babci..kot wypatruje wiosny z okna :)
Wycieczka do źródliska w Dzwoli
-
DST
110.00km
-
Czas
05:04
-
VAVG
21.71km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
12.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kolejny piękny dzionek więc trzeba korzystać bo nie wiadomo czy nagle zima nie przypomni o sobie . Ruszam więc z Danielem na Lasy janowskie . Na początek jedziemy przez Pysznicę i Krzaki aż do drogi głównej na Janów Lubelski . Potem kilka km ta droga a następnie odbijamy w boczne i już jedziemy asfaltem przez las aż pod pomnik na Porytowych Wzgórzach . Tam kilka minut odpoczynku i ruszamy przez Flisy i Konstantów aż do Dzwoli . Tu zatrzymujemy się na dłuższy postój przy przepięknym źródlisku .. Obserwujemy piękne źródełka bijące w kilku miejscach i pływające tu dzikie kaczki . Obserwujemy tez z dużym zdziwieniem jak przy źródełkach , miejscowe babcie piorą sobie gacie i inne ubrania przywiezione z domu . Innym razem byłem świadkiem gdy mieszkańcy prali tu...dywany i chodniki . Widać nie każdy potrafi docenić taki cud przyrody . Po długim odpoczynku wjeżdżamy na drogę główną i jedziemy nią aż do Janowa Lubelskiego . Janów szybko mijamy i odbijamy teraz w stronę Stalowej Woli . Znów jedziemy droga główną przez lasy . Potem znów odbijamy na Krzaki i Pysznicę . W Pysznicy odbijamy na Sudoły, na na odkrytym terenie jechaliśmy kilka km centralnie pod bardzo mocny wiatr, ledwo wlekliśmy się z prędkością 17 na godzinę . Potem już tylko most na Sanie i jesteśmy w domu .
Pogoda piękna i bardzo ciepło jak na luty .
Porytowe Wzgórza..pomnik upamiętniający jedną z dwóch największych bitew partyzanckich podczas II wojny światowej
"
Odpoczynek przy źródlisku w Dzwoli
"
Dzikie kaczki na źródełkach
"
"
"
Krystalicznie czysta woda w źródlisku..tylko jak widać czasami ktoś wrzuci tu butelkę czy inny śmieć
"
Te malutkie gejzerki to woda bijąca z pod powierzchni tafli wody
"
Dzwola..pod zadaszeniem przy źródlisku można rozegrać miejscową wersję warcabów lub szachów :)
" />
Wycieczka pod ruiny zamku w Międzygórzu
-
DST
104.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
06:03
-
VAVG
17.19km/h
-
VMAX
50.00km/h
-
Temperatura
11.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na dziś zaplanowana była ambitna wycieczka jak na ta porę roku . A konkretnie , chcieliśmy odwiedzić ruiny zamku w Międzygórzu który położony jest na pięknej Ziemi Sandomierskiej . A ze dziś pogoda piękna to realizujemy nasz cel . Ruszamy około 8 , dziś jest nasz ciut więcej . A konkretnie to Monika, Natasza, Darek , Daniel no i ja W Sandomierzu dołączyć ma do nas jeszcze Andrzej . Ruszamy więc główna droga na Sandomierz, dziś niedziela wiec ruch mały . Przed 10 jesteśmy w Sandomierzu , Andrzej już czeka pod bramą Opatowską, tu robimy chwilkę odpoczynku i jedziemy przez Sandomierz a potem bocznymi drogami do Chwałek gdzie przecinamy drogę główna i dalej jedziemy znów bocznymi drogami . Tu już teren pofałdowany dość a my jeszcze nie przyzwyczajeni do górek, ale za to mamy piękne widoki . Gdzieś pomiędzy sadami robimy krótki odpoczynek na małe co nieco i na zdjęcie części ubrań bo zrobiło się naprawdę ciepło . Ruszamy dalej i następny przystanek robimy dopiero przy źródełku w Pęczynie , chwilka odpoczynku i ruszamy dalej . potem jedziemy kawałek skrótem droga polną która była lekko błotnista ale błoto niby że nie duże lecz bardzo lepiące się do rowerów . Po wyjechaniu znów na asfalt tuż pod zamkiem w Międzygórzu okazało się że to błoto unieruchomiło mi przednią przerzutkę . jakoś dowlokłem się pod zamek i tam wodą ze strumyka który wiję się wokół zamkowa wzgórza umyłem przerzutkę . Okazało się że Natasza ,w swoich sakwach miała bardzo przydatny koc z nie przemakalną warstwą spodnią , więc rozłożyliśmy się na trawie , każdy wyciągnął w plecaków co tam miał do jedzenia i picia i zrobił się prawdziwy piknik . Spędziliśmy tu chyba z godzinę ale niestety trzeba było wracać . Ruszamy więc w stronę drogi głównej ale przed sobą mamy jeszcze najcięższy dziś podjazd . Potem już aż do Sandomierza, prawie non stop lekko w dół więc jechało się szybko . W Sandomierzu Andrzej nas pożegnał i ruszył do domku na obiad a Daniel który się śpieszył ruszył sam szybszym tempem do Stalowej Woli . A my spokojnym tempem. Po drodze , tuz za Sandomierzem jeszcze jeden mały przystanek podczas którego mogliśmy podziwiać latającego nad naszymi głowami motolotniarza . Ruszamy dalej, jeszcze malutkie zakupy w Biedronce za Gorzycami i dalej już prosto do domu .
Wycieczka bardzo udana
W drodze do Sandomierza, reszta mi lekko uciekła bo ja zmieniałem rękawiczki, ale zaraz ich dogoniłem
"
Sandomierz, przystanek pod tak zwanym lodem, tuż obok bramy Opatowskiej
"
Wojskowe radary pomiędzy sadami za Sandomierzem
"
Pierwszy dłuższy przystanek, gdzieś pomiedzy sadami za Sandomierzem
"
Pofalowana ziemia Sandomierska..
"
Jedziemy poprzez sady, za jakis czas wszytko tu bedzie białe, i to nie od śniegu a od kwiatów jabłoni
"
Przy źródełku w Pęczynach
"
No i dotarlismy pod zamek, rowery zostają na mostku przerzuconym nad małym strumykiem a my idziemy robić zdjęcia ruinom
"
Ruiny zamku, słabo widać bo akurat z tamtej strony świeciło słonce, pod same ruiny się dziś podejść nie dało bo tam stromo i ślisko dzis
"
"
Strumyk wijący się wokół zamkowe wzgórza, a swoje źródło ma na wzgórzu
"
Jeszcze tylko podziwianie latajacego nad nami motolotniarza i wracamy do domu
" />
W odwiedziny do lenia Zaklikowskiego
-
DST
70.00km
-
Czas
03:04
-
VAVG
22.83km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
7.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wycieczka z Karolem po Lasach Lipskich . Ostatnio często coś jeżdżę po tych lasach ale jakoś mi się one nie nudzą . Ruszam więc jak zwykle do Rzeczycy Długiej . Tam już czeka Karol i dalej jedziemy razem . Wjeżdżamy w las i jedziemy przez Goliszowiec, Lipę Gilenię i Maliniec . Potem wjeżdżamy na drogę główną i nią jedziemy aż do Zaklikowa . Od wjazdu na tą drogę zaczyna być dość mocno pod wiatr ale jakoś udaję się szybko dotrzeć do Zaklikowa . Tu odwiedzamy leniwego Grześka, który od 3 tygodni udaje chorego, moja diagnoza jest taka że to leń i obibok :) . Siedzimy około 30 minut u Grześka i ruszamy dalej główna do Lipy . Tam Karol odbija w las i jedzie szutrami do Antoniowa a ja już jadę prosto do domu . Przez cały dzień niebo zachmurzone, dopiero po dotarciu pod dom naglę chmury się rozwiewają .
Przystanek na bani :)
"
Po pierwszego geokesza w tym roku
-
DST
70.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
03:04
-
VAVG
22.83km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
6.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczoraj trochę wiało więc odpoczywałem od rowerowania ale dziś wiatr ucichł i słońce zaczęło się pokazywać więc nie ma co czasu marnować i ruszyć w trasę . Dziś ruszam po pierwszego geokesza w tym roku . Mijam miasto i jadę droga główną do Grębowa a tam odbijam w stronę Sokolnik . W Sokolnikach ukryty był pierwszy geokesz, niestety jestem tam już trzeci raz i za cholerę nie mogę go zlokalizować . Ruszam więc dalej , na drugim końcu Sokolnik ukryty jest drugi geokesz i jego znajduję bez problemu . Szybki wpis do logbooka i ruszam dalej . Kilka km dalej wjeżdżam na drogę główną Stalowa Wola - Sandomierz . Ja odbijam w stronę Stalowej Woli ale zaraz, w Gorzycach zjeżdżam w boczną drogę . W Gorzycach chciałem odszukać jeszcze stary samolot który stoi pod jedną ze szkół . Mimo ze od Gorzyc mieszkam 25 km , to zupełnie nie znam tej mieściny i trochę mi zeszło zlokalizowanie tego samolotu . W końcu znajduje , robię fotkę i jadę dalej . Teraz boczną droga wzdłuż rzeki Łęg, docieram aż pod Zaleszany i dalej jadę boczną droga do Zbydniowa . Tu zatrzymuję się na chwilkę przy cmentarzyku I wojennym i potem przy dworku Horodyńskich . Potem odbijam w stronę Majdanu Zbydniowskiego i dalej jadę bocznymi drogami aż do Turbi . Tu na chwilkę jadę na miejscowe lotnisko trawiaste i zaskoczeniem widzę że jakiś samolot szykuje się do lotu . Robię kila fotek i już dalej jadę prosto do domu .
Gdzieś od Zaleszan wyszło piękne słoneczko zza chmur i było naprawdę ciepło jak na luty .
Łęg w Jamnicy
"
Pierwszy geokesz w 2015 roku
"
PZL TS-8 Bies w Gorzycach
"
Cmentarz I wojenny w Zbydniowie
"
"
Zbydniów...dworek Gorodyńskich
"
Mogiła zbiorowa mieszkańców dworku którzy zostali zamordowani przez hitlerowców w czasie II wojny światowej
"
"
Piękne stare drzewa w parku otaczającym dworek
"
"
Turbia..coś się dzieje na lotnisku
"
Samolot szykuje się do lotu
"
...i leci ...
"
Lasami Lipskimi na skraj Wyżyny Lubelskiej
-
DST
72.00km
-
Teren
8.00km
-
Czas
03:05
-
VAVG
23.35km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
2.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przez ostanie dwa dni słoneczko pięknie świeciło, na niebie ani chmurki ale okrutnie wiało więc wolałem nie ryzykować złapania grypy i siedziałem w domu . Ale dziś wiatr ucichł a z rana słonce fajnie świeciło . Ruszam więc przez miasto a potem na Rzeczycę Długą gdzie wjeżdżam w Lasy Lipskie . Dalej jadę prosto do Lipy a tam wjeżdżam na drogę główną i jadę nią aż do Zaklikowa . Tu sekunda odpoczynku i jadę dalej aż na koniec Zaklikowa . Tam odbijam w boczną drogę zaczyna się lekko pod górkę, znaczy że to juz skraj Wyżyny Lubelskiej . Teraz jadę po drobnych wzniesieniach, raz w górę raz w dół , i tak kilka km aż do Łysakowa gdzie zjeżdżam w dół i jestem teraz znów na skraju Lasów Lipskich . Jadę kilka km droga główną a potem odbijam w las i jadę asfaltem do Malińca, potem odbijam na Gwizdów . W Gwizdowie zjeżdżam z asfaltu i jadę 8 km droga szutrową . Z tych 8 km aż 6 przejechałem szutrówką pokrytą lodem . Trzeba było bardzo uważać . Po jakiś 6 km zapomniałem na chwilkę że jadę po lodzie i mało nie skończyło się pierwszym upadkiem w tym roku . Zatańczył mi rower po całej szerokości drogi ale jakoś się wyratowałem i już dalej jechałem bardzo ostroznie . Wreszcie dotarłem do asfaltówki Goliszowiec - Lipa i mogłem bezpiecznie jechać w kierunku Goliszowca . potem odwiedziłem babcię w Rzeczycy i dalej już do domu .
Gdzieś od Łysakowa, słońce zaczęło się kryć za chmurami a wiatr się wzmagał . Chyba powoli zaczyna się psuć wyżowa słoneczna pogoda .
Na polach już ani śladu śnieg
"
Lasy Lipskie..stare drzewo
"
Medzia odpoczywa a ja patrzę czy aby POndolino nie jedzie
"
Chwilka odpoczynku w Zaklikowie
"
Na skraju Wyżyny Lubelskiej..ale by pośmigał po tych małych wzniesieniach
"
Na skraju Wyżyny Lubelskiej..widoki prawie jak w Bieszczadach :)
"
..i znów Lasy Lipskie..Maliniec..stawy jeszcze skute lodem
"
"