Jesienno sobotnia mini wycieczka
-
DST
30.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
01:02
-
VAVG
29.03km/h
-
VMAX
25.00km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wreszcie nie jest mokro a tylko zachmurzone więc można było choć kilka km pojeździć . Ruszam więc na mini wycieczkę po okolicy . Tylko 30 km ale dobre i to .
Wjechałem na chwilkę do lasu ale drogi ciut mokre o błotniste a jak widać nie ma błotników . Może za 1-2 troche podeshcnie to pośmigam po lasach "
Kapliczka Św Huberta an skraju lasu ."
Jastkowice..mini zoo"
POsiołek i kucyki"
"
Jesienny trip po lesie
-
DST
31.00km
-
Teren
11.00km
-
Czas
01:04
-
VAVG
29.06km/h
-
VMAX
25.00km/h
-
Temperatura
13.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś miałem jechać do Sandomierza ale do około 11 godziny było mgliście więc nie chciałem ryzykować jazdy w taką pogodę, potem wyszło słońce więc nie było co marnować czasu ino ruszyć choć do lasu . Pojechałem więc jak zwykle w stronę Jamnicy ale po kilku km za miastem odbiłem w las i jechałem non stop po ścieżkach leśnych, szutrówkach i leśnych duktach . W kilku miejscach zatrzymywałem się i szukałem grzybów ale znalazłem tylko jednego prawdziwka ( pierwszy w tym sezonie) . W końcu wyjechałem z lasu we wsi Burdze . Tam jeszcze pojechałem na rzekę Łęg, sprawdzić jak tam słynna na cały kraj i nie tylko kładka Skrzypacza . Kładka przerzucona nad Łęgiem stoi ale w rzecze tak płytka woda że można by zaryzykować przejechanie przez nią rowerem . Za Burdzami wyjeżdżam na główną drogę i jadę jw kierunku Stalowej Woli . Akurat było około 15 więc ruch zwiększony dość dlatego po kilku km odbiłem w boczną drogę i nią dojechałem do miasta . A dalej już ścieżkami rowerowymi do domu .
Piękna Polska Złoto Czerwona Jesień "
Przez la śmigam duktami leśnymi "
Czasami się zatrzymuję i szukam grzybów ale tak jak wczoraj, grzybiarzów chmary a grzybów znikome ilości"
Pierwszy w tym roku prawdziwek :) "
Słynna kładka Skrzypacza nad rzeką Łęg"
Łęg płynie spokojnie i leniwie"
"
A na koniec spotkałem jeszcze balon w mieście "
Jesienne popołudnie w lesie
-
DST
28.00km
-
Teren
22.00km
-
Czas
02:00
-
VAVG
14.00km/h
-
VMAX
25.00km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś tylko mała wycieczka w las na grzyby . Ale że dziś niedziela to grzybiarzy więcej niż grzybów . Gdzie by nie pojechał to tłumy ludu a grzybów prawie wcale . Ale każdy ruch jest dobry więc cieszę się z tej mini wycieczki .
Chwilami wychodziło słonce i można było podziwiać piękno naszej jesieni ale ogólnie to ponuro dziś w lesie"
Grzyby są...czemu nie :)"
Czerwony grzybek i czerwona moja Medzia"
Tyle grzybów dziś naciąłem że ledwo do plecaka zmieściłem :)"
Mini wycieczka po lesie
-
DST
26.00km
-
Teren
16.00km
-
Czas
01:04
-
VAVG
24.38km/h
-
VMAX
25.00km/h
-
Temperatura
8.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś tylko krótka wizyta w lesie, szukałem grzybów ale nie znalazłem..znów . Najpierwej przejechałem przez miasto, potem główną w kierunku Jamnicy ale po kilku km odbijam w las i tam poruszając się leśnymi duktami lub drogami szutrowymi jadę sobie a w kilku miejscach zatrzymuję się i szukam grzybów . Jest bardzo sucho i nie ma nawet trujących . Po pewnym czasie przecinam drogę główną i jadę znów lasem aż do Obojni, tam już opuszczam las i bocznymi drogami jadę aż do Rozwadowa i do domu . Zimno dziś a do tego zimny wiatr .
Dziś sporo km takimi fajnymi leśnymi duktami
Lasy Lipskie..w poszukiwaniu
-
DST
87.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
04:04
-
VAVG
21.39km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś ruszyłem z Danielem w Lasy Lipskie aby odszukać pewien pomnik ukryty głęboko w lesie za Borowem .
Ruszamy więc na początek do Rzeczycy Długiej gdzie wjeżdżamy w Lasy Lipskie i jedziemy asfaltem przez las, za Goliszowcem śmigamy juz wąskim asfaltem przez las a po jakiś 2 km odbijamy w dobrą drogę szutrowa i jedziemy nią kilka km. Potem jedziemy kawałek asfaltem i znów odbijamy w drogę leśną aby nią dotrzeć do drogi głównej Lipa-Zaklików . Wyjeżdżamy na asfalt przed Zaklikowem a w Zaklikowie odbijamy w boczną drogę biegnącą do Borowa . Jedziemy ta droga około 3 km a potem za wsią Irena odbijamy znów w Lasy Lipskie . Na początek jedziemy droga której nie cierpię strasznie . Jest to droga leśny wyłożona czymś na kształt betonowych podkładów kolejowych ułożonych w jodełkę ...jedzie się tym strasznie . Na szczęście nie jest to jakiś długi fragment, około kilometra . Potem już jedziemy wąskim asfaltem o raz lepszej a raz gorszej nawierzchni . Śmigamy sobie tak bardzo przyjemnie przez kilka dobrych kilometrów aż w końcu docieramy do miejsca gdzie mamy szukać w lesie pomnika . Zjeżdżamy w leśna drogę, zatrzymujemy się i ja zaczynam szukać a Daniel idzie popytać pracujących tu [przy wyrębie lasu ludzi . Okazało się że pomnik stoi za zakrętem wspomnianej leśnej drogi, jakieś 100 metrów do nas . Ku memu zdziwieniu jest to pomnik dość nie dawno odnowiony . A czemu się dziwię ?? W tym miejscu w czasie II wojny światowej, partyzanci z oddziałów AK i NSZ ( narodowe Siły Zbrojne ) rozbroili i rozstrzelali 25 partyzantów z oddziałów AL i GL ( partyzanci komunistycznie którzy partyzantami byli tylko z nazwy gdyż zamiast walczyć z hitlerowcami to prześladowali i grabili miejscowa ludność ) . Tu skrócona wersja tej historii
9 sierpnia
1943 oddział Narodowych Sił Zbrojnych pod dowództwem mjr. Leonarda Zub -
Zdanowicza rozbroił, a następnie rozstrzelał 25 członków oddziału Gwardii
Ludowej oraz 3 chłopów przebywających w obozie GL-owców. Egzekucja została
wykonana z kilku powodów: ze względu na działalność rabunkową wielu członków
tej grupy, ze względu na komunistyczne pochodzenie oddziału (a zarazem
ponoszenie wszystkich konsekwencji przewidzianych w Konstytucji
Rzeczypospolitej Polskiej oraz w Kodeksie Karnym), ze względów bezpieczeństwa,
ponadto tym kilku NSZ-owców miało powody osobiste. Propaganda komunistyczna
oraz dwuznaczność postępowania przywódców Armii Krajowej nadała tej egzekucji oblicze
polityczne, a zarazem zupełnie wypaczyła jej przyczyny oraz przebieg..
Po wojnie rzecz jasna partyzanci z AK i NSZ przedstawiani byli jako mordercy i współpracownicy hitlerowców i amerykanów a partyzanci z AL , GL i BCH ( Bataliony Chłopskie ) jako Ci dobrzy że to oni walczyli z okupantem niemieckim . Więc w tym meisjcu powstał pomnik na część rozstrzelanych . Wydawało by się że po upadku komunizmu, pomnik raczej zostanie zapomniany a cześć i chwalą przywrócona prawdziwym partyzantom z AK i NSZ . A tu nagle okazuje się że tym zbrodniarzom z AL I GL ( bo tak ich trzeba nazwać ) wystawiono nowiutki pomnik . Dziwny kraj....
Pod pomnikiem chwilę odpoczywamy i ruszamy dalej wspomnianą wąską asfaltówka w kierunku Borowa . Na koniec jeszcze kilkaset metrów szutrem przez las i wyjeżdżamy na asfalt w Borowie . Tu odbijamy na Radomyśl gdzie zatrzymujemy się przy sklepie na coś zimnego do picia . Potem przejeżdżamy przez most na Sanie i dalej jedziemy do Stalowej woli bocznymi drogami .
Lasy Lipskie...opisywany pomnik"
Po Sandomierzu i okolicznych sadach
-
DST
105.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
05:02
-
VAVG
20.86km/h
-
VMAX
48.00km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela i piękny jesienny dzień więc trzeba skorzystać i zrobić ciut dłuższą trasę . Nie miałem za bardzo pomysłu gdzie jechać więc pomyślałem aby pojechać i sprawdzić jak tam gruszki w pod Sandomierskich sadach :)
Ruszam więc na Sandomierz najkrótszą trasą przez Zbydniów i Zaleszany a za Gorzycami odbijam w boczne drogi i po kilku km jestem pod mostem na Wiśle . Przejeżdżam przez most i Sandomierz mijam lekko bokiem . Dojeżdżam do wylotówki na Opatów a po kilku km odbijam w drogę na Ożarów . Tu już teren mocno pofałdowany i raz zjeżdża się z górki z prędkością 50 na godzinę a za chwilę ledwo się wtacza na podjazd o 6-7 procentach nachylenia . Po kilku kilometrach zjeżdżam z głównej drogi i śmigam bocznymi w kierunku Gałkowic . Za Gałkowicami odwiedzam sad gruszkowy . Rosną tu wielkie i smaczne gruszki które w większości się marnują . Pakuję do plecaka kilka wielkich owoców a na miejscu zjadam też co nie co i ruszam dalej . Teraz jadę w stronę Starych i Nowych Kichar .Po drodze mijam Góry Wysokie, tu zjeżdżam pięknym i stromym wąwozem ( 10 procent nachylenia ) do Nowych Kichar . Tu zatrzymuję się w miejscu gdzie odsłonięte są skały z których zbudowane są te okolice . Jest tu miejsce na ognisko i ławki a obok znajduję się winnica położona na małym wzgórzu . piękne miejsce . Tu odpoczywam i posilam się . Potem ruszam dalej i po kilku km wjeżdżam na główną drogę wiodącą do Sandomierza . Jeszcze jeden mocny podjazd i jestem w Sandomierzu . Tu jak zwykle udaję się na stare miasto . Na rynku odpoczywam kilka minut i ruszam dalej . Znów przejeżdżam mostem przez Wisłę i dalej jadę bocznymi drogami tak jak przyjechałem . Po kilku km wjeżdżam na drogę główną ale za kilkaset metrów zjeżdżam z niej i jadę bocznymi przez Skowierzyn, Majdan Zbydniowski i Dzierdziówkę do Stalowej Woli . Przez cały dzień piękna słoneczna i ciepła pogoda więc można było jechac w krótkich spodenkach i koszulce z krótkim rękawem .
Kilka km przed Sandomierzem...w tle już widać stare miasto położone za Wisłą na wzgórzach"
Piękna panorama starego Sandomierza"
Juz za Sandomierzem, droga na Ożarów..po oby stronach dropi same sady położone na wzgórzach"
Piękna Jarzębina "
Gałkowice..sad gruszkowy
Na drzewach strasznie duzo pięknych gruszek"
"
Dobrze że zjeżdżałem tym wąwozem a nie podjeżdżałem :) "
Szlaków i interesujących miejsc na Ziemi Sandomierskiej jest bardzo dużo"
Odkryte skały , tu widać z czego zbudowana jest ta okolica "
...tu zatrzymuje się na odpoczynek i posiłek"
"
Obok miejsca mojego odpoczynku znajdowała się pięknie położona winnica "
Obrodziło winorolą"
a jakie pyszne i słodkie...mniam"
wielka beczka przy winnicy..ciekawe czy pełna wina "
"
Sandomierz...ratusz na pięknym starym rynku"
Sandomierskie stare kamienice na rynku"
"
Kościół pw Św Jakuba, obok kościoła też znajdują się winnice które uprawiają zakonnicy"
Sandomierski zamek"
"
Sandomierz..widok z pod zamkowego wzgórza na Sandomierską katedrę"
Na skraj Wyżyny Lubelskiej
-
DST
101.00km
-
Teren
4.00km
-
Czas
05:01
-
VAVG
20.13km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
21.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dalszy ciąg dobrej pogody a nawet z dnia na dzień jest lepiej bo cieplej . Dziś ruszam na skraj Wyżyny Lubelskiej aby odszukać pewne ciekawe ale i straszne miejsce ale o tym w dalszej części relacji . Ruszam więc na początek w stronę Zaklikowa . Mijam Rzeczycę Długą, Okrągłą i Lipę a potem jadę asfaltem przez Lasy Lipskie aż do Zaklikowa . Od Zaklikowa już zaczyna się Wyżyna Lubelska więc teren teraz pofałdowany lekko, raz jedzie się z górki a raz pod górkę . Na początek zjazd do Zdziechowic i dalej jadę droga główna w kierunku Olbięcina .Szosa prowadzi teraz dolinką małej rzeczki więc nie odczuwa się narazie że już nie jest płasko . W Węglinie zjeżdżam na chwilkę z drogi i zatrzymuję się przy pięknym źródełku . Woda tu wypływa w kilku miejsc z pod drzew, źródełko położone jest u stóp wzniesienia porośniętego lasem zwanego Grodziskiem . Na wzgórzu tym znaleziono kiedyś ślady po grodzisku które znajdowało się tu na przełomie IX i X wieku . Tu chwilka odpoczynku i ruszam dalej . Kilkanaście km dalej, w Trzydniku odbijam w boczną drogę i jadę teraz w kierunku wsi Rzeczyca Ziemieńska .. Tam odbijam w drogę polną i jadę w kierunku miejsca które jest dziś moim celem . Miejsce to nosi nazwę Puziowe Doły . Jest to jakby jakby wąwóz pośrodku pól, porośnięty lasem . Choć nie wiem czy wąwóz to dobre określenie . Miejsce to ma swoją straszną historię . W tym wąwozie dokonano strasznej zbrodni na ludności cywilnej . Brutalnie, a wręcz bestialsko zamordowano tu 13 osób a mordercami byli..polscy pseudo partyzanci z AL i GL ( partyzanci komunistyczni ) . Ci zbrodniarze, wywodzili się z wsi Rzeczyca Ziemieńska ( nazywana małą Moskwą ze względu na to że większość okolicznych partyzantów z AL i GL pochodziła z tej wsi ) , Uprowadzili oni z domów kilkanaście osób ( mieszkańców wsi Dabrówka, Potok Stany, Potok Wielki ) których podejrzewali o wspieranie partyzantów NSZ i AK . Po dotkliwym pobiciu ofiar kilkoro uwolnili a 13 osób zabrali we wspomniane miejsce i zamordowali brutalnie ( np przez rozerwanie przez konie, podpalenie czy odcięcie nóg ) . Swoje ofiary zakopali we wspomnianym miejscu . Gdy rodziny ofiar chciały zabrać ciała swoich bliskich aby je godnie pochować nie powolono im a po kilku dnaich ciała ofiar zostały stąd usunięte i umieszczone gdzie indziej . Do tej pory nie udało się ustalić gdzie . Po wojnie oczywiście nie wolno nawet mówić o tej zbrodni a partyzanci komunistycznie wychwalani byli pod niebiosa . Co ciekawe bardzo wielu zbrodnairzy z AL i GL spoczywa na Powązkach a ciała ofiar nie mają swojego grobu ani nawet pomnika czy tablicy pamiątkowej w tym strasznym miejscu . Po upadku komunizmu starano się ustalić miejsce gdzie ukryte były ciała ofiar ale żyjący jeszcze mordercy zasłaniali się tym że nie pamiętają . Dziwne to bardzo . Jak wspomniałem, nie am tu oznaczonego miejsca gdzie dokonano mordu ale natrafiłem na miejsce gdzie ustawione było kilka zniczy więc na szczęście ktoś jeszcze pamięta o tym miejscu . Ruszam dalej droga polna i po kilkuset metrach docieram do asfaltu, jadę nim w kierunku wioski Owczarnia ale po jakiś 2 km dobijam w inną drogę polną i jadę nią do wsi Rzeczyca Księża . Tam juz asfalt, po kilku km jestem znów w Rzeczycy Ziemienskiej ale jadę ciut inną droga . Zatrzymuję się w sklepie na mały posiłek i ruszam dalej .. Teraz jadę raz pod górkę raz z górki w kierunku wsi Potok Stany .Tam zatrzymuję się na chwilkę przy ładnym źródlisku . Chwilka odpoczynku i jadę dalej . Mijam wioski Radwanówka, Potoczek i Potok Stany Kolonia aż w końcu wyjeżdżam na drogę główną Zaklików - Modliborzyce . Tym samym opuszczam Wyżynę Lubelską . Jadę kawałek droga główna a potem odbijam w Lasy Lipskie i śmigam dalej asfaltem przez las . mijam Malinie , Banię i Gielnię . po dotarciu do Lipy odbijam w wąską asfaltówkę biegnącą przez las aż do Rzeczycy Długiej . Tu jeszcze zatrzymuję się na chwilkę przy małej stadninie koni aby podziwiać te piękne zwierzęta . Odwiedzam jeszcze babcię a potem już prosto do domu .
Węglin..źródełko pod wzgórzem Grodzisko"
Woda wypływa z pod skał i z pod korzeni drzewa"
"
A dalej tworzy mały strumyk "
Pofałdowany krajobraz pól na skraju wyżyny Lybelskiej"
Polna droga wiodąca do Puziowych Dołów"
Puziowe Doły"
"
Puziowe Doły..znicze znalezione na prawdopodobnym miejscu zbrodni wojennej"
Dalej jadę kawałek droga polną "
Przydrożna kapliczka schowana pod wielkim kasztanem"
Przystanek przy źródlisku w Potoku Stany"
Źródlisko...woda wypływa wprost z pod korzeni drzew"
...dalej płynie przepustem pod droga i tworzy strumień zasilający okoliczne stawy"
Lasy Lipskie...Maliniec, stawy "
"
Rzeczyca Długa..kinie w małej stadninie"
"
"
"
Jesiennie w Lasy Janowskie
-
DST
94.00km
-
Teren
20.00km
-
Czas
05:02
-
VAVG
18.68km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
18.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
znów jest słonecznie i w miarę ciepło wiec trzeba korzystać więc dziś ruszam w Lasy Janowskie z nadzieja że wreszcie jakiegoś grzyba znajdę :)
Ruszam więc przez Pysznicę, Słomianą i Krzaki a potem wjeżdżam na drogę główną Nisko-Janów Lubelski . Jadę nią kilka km, następnie odbijam w boczne drogi i jadę asfaltem przez las . Mijam Jarocin i kilka km dalej odbijam na Momoty . Niby dziś słonce i temperatura około 18 stopni ale gdy się jedzie lasem, non stop w cieniu to wcale tego ciepła nie czuć . Za Momotami mijam jeszcze małe leśne osady Kiszki i Ujście . potem odbijam w drogę szutrowa biegnącą po części przez nasyp starej leśnej kolejki wąskotorowej . Jadę tym szutrem kawałek, potem szuter odbija w lewo a ja jadę prosto po nasypie kolejki aż do pozostałości po mostku wspomnianej kolejki który był przerzucony nad małą leśna rzeczką . Tu chwilę szukam grzybów gdyż rok temu było tu ich całkiem sporo . Dziś znajduję tylko dwa podgrzybki i tyle . Nawet trutek znikome ilości . Wracam wiec do drogi szutrowej i jadę nią teraz w kierunku Porytowych Wzgórz . po drodze jeszcze w dwóch miejscach zjeżdżam na chwile z szutru i szukam grzybów ale bez skutku więc wracam na szuter i w końcu dojeżdżam do Porytowych Wzgórz . Teraz juz asfalt ale o wiele gorszej jakości niż ten szuter . W końcu dojeżdżam do osady Szklarnia i tu zatrzymuję się na chwile przy ostoi Konika Biłgorajskiego . Dziś mam szczęście bo część stada pasie się tuz przy ogrodzeniu wiec można je spokojnie poobserwować . Ruszam dalej, teraz znów jadę super droga szutrową przez las aż do osady Jakuby, tu wjeżdżam na asfalt a za chwilę na drogę główną Nisko -Janów Lubelski . Odbijam na Nisko . Po kilkunastu km odbijam w boczne drogi i znów jadę przez krzaki, Słomianą i Pysznicę do domu .
Momoty...piękny stary dąb, już lekko w barwach jesieni . Obok dębu jest wiata dla turystów i piękny drewniany kościółek .
Chwilka odpoczynku przy wiacie pod dębem"
Lasy Janowskie..w tych pięknych lasach jest sporo miejsc chronionych i ciekawych rezerwatów przyrody"
Droga szutrowa po części biegnąca po nasypie dawnej leśnej kolejki wąskotorowej"
Po mostku leśnej kolejki wąskotorowej został tylko metalowy element konstrukcji"
Pierwszy podgrzybek w tym roku....huraaaaa"
Osada Szklarnia..ostoja Konika Biłgorajskiego"
Droga szutrowa przez Lasy Janowskie..równiejsza niz nie jeden asfalt w naszym ciemnogrodzie "
Jesienna wycieczka
-
DST
50.00km
-
Teren
13.00km
-
Czas
03:00
-
VAVG
16.67km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś postanowiłem znów poszukać grzybów . Ruszam więc w lasy koło Stalowej Woli . Mijam miasto, potem jadę droga główna w stronę Jamnicy ale po kilku km odbijam w las i śmigam fajnym singletrakiem po wzniesieniach które porasta las . W kilku miejscach zatrzymuję się i szukam grzybów . Ostatnio padało kilka dni więc miałem nadzieję że coś się uda znaleźć . Ale tak jak ostatnio wielkie nic...nawet trujących grzybów znikome ilości a w lesie wogóle nie czuć że padało . Wracam wiec w kierunku asfaltu, przecinam drogę która jechałem i dalej jadę szutrowa ścieżką rowerową która wiedzie wzdłuż asfaltu przez las . Dojeżdżam po kilku km do wąskiej drogi asfaltowej która biegnie przez las, ta droga jadę dalej aż w końcu wyjeżdżam w lasu i śmigam dalej droga szutrową aż do Kotowej Woli . Potem już jadę asfaltem aż do Zbydniowa . Do Zbydniowa praktycznie nie wjeżdżam, tyko mijam go bokiem jadąc dalej droga szutrową aż do Kępia Zaleszańskiego . Potem już tylko kawałek asfaltem do Zaleszan . Tu przecinam drogę główna Stalowa Wola - Sandomierz i jadę dalej bocznymi drogami przez Skowierzyn, Dzierdziówkę, Majdan Zbydniowski i pilchów . Potem już tylko kilka km do domu .
W lasach koło Stalowej Woli..nie jest tu nudno bo część lasu rośnie na małych wzniesieniach "
"
Czasami trafi się jakieś mini jeziorko leśne"
"
"
Kotowa Wola...remontowany dworek"
Zbydniów...cmentarz i wojenny"
"
Grzybów niet .
-
DST
45.00km
-
Teren
20.00km
-
Czas
03:00
-
VAVG
15.00km/h
-
VMAX
31.00km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przez dwa dni weekendowe coś tam padało ale ze sucho było okrutnie to skutków tego deszczu jakoś nie widać . Nie mogłem się już doczekać pierwszego wypadu na grzyby więc po tych opadach ruszyłem z nadzieją na choć kilka podgrzybków . Śmignąłem przez miasto, potem główną w stronę Jamnicy w km i odbijam w las . Po pewnym czasie zjeżdżam z drogi szutrowej w leśny dukt i po zejściu z roweru zaczynam szukać . Na malutkich wzniesieniach nic, w zagłębieniach terenu też nic , nawet trujaków . Chodzę chodzę i nic więc ruszam dalej, wracam na szutrówkę i teraz jadę w kierunku wąskiej asfaltówki leśnej która wychodzi na drodze głównej do Jamnicy . Jadę dalej główną około kilometra a potem odbijam w las i jadę szutrówka po lekko pofałdowanym terenie . Kilka razy zatrzymuję się i szukam grzybów ale dalej nic, nawet muchomora . NIC . W Końcu docieram do Krawców i wyjeżdżam z lasu . Teraz już jadę asfaltem do Grębowa a potem Jamnica i Stalowa Wola . Grzybów niet albo ja ślepy jestem...
Las sosnowy, zawsze tu były podgrzybki a dziś nic "
W trawach też nic..."
Medzia pilnuje drzewa a ja szukam..."
Fajnie się śmiga lasem bo teren lekko pofalwoany"
"
Ino leśna piękna roślinność nie zawodzi dziś"