Codzienność
Dystans całkowity: | 1687.00 km (w terenie 75.00 km; 4.45%) |
Czas w ruchu: | 80:42 |
Średnia prędkość: | 20.90 km/h |
Maksymalna prędkość: | 45.00 km/h |
Liczba aktywności: | 23 |
Średnio na aktywność: | 73.35 km i 3h 30m |
Więcej statystyk |
Lasami Lipskimi do Janowa Lubelskiego
-
DST
103.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
05:02
-
VAVG
20.46km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
12.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś od rana ani chmurki na niebie . Jeszcze wieczorem ustaliłem z Grześkiem że ruszmy na Janów Lubelski . Ruszam wiec kilkanaście minut po 8 w stronę Lasów Lipskich . Piękne słoneczko ale po przymrozku w nocy wszędzie leży szron . Docieram do Rzeczycy Długiej i jadę dalej już lasem aż do Lipy . Tam kilka minut czekam na Grześka i już razem śmigamy przez Gielnie i dalej lasem aż do Malińca . Tam kilka fotek przy zamarzniętych jeszcze stawach i jedziemy dalej . Mijamy Gwizdów , Tu już asfalt jest w strasznym stanie , do tego jeszcze zacieniony przez las , wszędzie jeszcze bardzo dużo zamarzniętych kałuż i lodu na drodze , trzeba uważać . Po kilku km docieramy do malutkiej wioski Kalenne , tam zatrzymujemy się przy pomniku poświęconym ofiarom pacyfikacji tej wsi , dokonali jej hitlerowcy w 1942 roku . Następnie mijamy wioskę Ciechocin i po kilku km wyjeżdżamy z lasu . Zazwyczaj tu jedziemy prosto pod górkę a później z górki do Modliborzyc ale dziś chcemy skrócić drogę i odbijamy w drogę biegnącą skrajem lasu do wsi Kopce . Wydawało się że błoto na drodze jest jeszcze zamarznięte i można spokojnie jechać , niestety tak do końca nie było i trochę upaćkaliśmy rowery , Grzesiek trochę na mnie wilkiem patrzył no ale cóż ... albo błoto albo kilka km więcej :) . Za Kopcami wyjeżdżamy na drogę główną Kraśnik - Janów Lubelski i nią dojeżdżamy do Janowa . Tam na początku odwiedzamy mały sklepik rowerowy , Grzesiek kupuje lampkę rowerową a ja dostaję bardzo fajną mapę tych okolic . Następnie stały punk w Janowie , czyli żródlisko . Tu dłuższą chwile odpoczywamy , karmimy kaczki batonami i robimy fotki . Potem jedziemy na mały rynek w Janowie i tu też kilka minut odpoczynku i mały posiłek . Potem jedziemy do skansenu kolejki wąskotorowej . kilka fotek i jedziemy na Janowski zalew . Tu znów kilka fotek . podziwiamy krystalicznie czystą wodę w zalewie . Te kąpieliskowe zbiorniki zasilane są przez liczne w tych okolicach źródła więc woda jest bardzo czysta . Tu też sporo kaczek i dwa łabędzie . Wracamy do centrum Janowa i tu się rozstajemy . Grzesiek jedzie do Zaklikowa a ja do Stalowej Woli . Wjeżdżam na drogę główna i już bez przystanków jadę do domu .
Pierwsza setka w tym roku :)
Lipa...przy Złodziejce :)
Lasy Lipskie..zamarznięty staw w okolicy Malińca
Lasy Lipskie...pomnik we wiosce Kalenne
Źródlisko w Janowie Lubelskim
Grzesiek nawołuje kaczki..na kici kici..:)
Dokarmianie kaczek
Z kilkunastu miejsc wypływa krystaliczna woda
Fontanny na rynku w Janowie..na razie nie działają jeszcze
W skansenie kolejki wąskotorowej
Przywiezione przez Grześka krówki Opatowskie..wersja rowerowo pielgrzymkowa :)
Kąpielisko w Janowie..woda czyściótka
Kaczki i łabędzie
Kategoria Codzienność
Do Rudnika lasem
-
DST
65.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
03:03
-
VAVG
21.31km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
7.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wycieczka do Rudnika nad Sanem , stolicy wikliniarstwa w naszym kraju . Dziś mimo że sporo słońca to chłodniej niż wczoraj i silniejszy wiatr z północy . Ruszam więc na początek w stronę Przyszowa gdzie odbijam w boczną drogę i nią jadę aż do Maziarni . Potem dalej asfaltem przez las , potem po jakiś 2 km odbijam w wąski asfalt wiodący w stronę Sójkowej . Ja jednak po kilku km , zaraz za przejazdem kolejowym linii LHS odbijam w stronę Nowosielca . Po drodze zauważam w rowie przy drodze leśnej jakiś mebel . Okazało się że ktoś tu wyrzucił starą niepotrzebną małą kanapę . Wyciągam ją w rowu i robię kilka fotek . potem odstawiam pod drzewo aby nie tarasowało nikomu drogi . Jadę dalej aż do drogi Nisko - Rzeszów . Wjeżdżam an tą ruchliwą drogę ale dosłownie za 300 metrów zjeżdżam z niej i jadę boczną droga [rzez Kończyce . Za ta wsią znów jadę asfaltem przez las aż do Rudnika . Tam chwila odpoczynku , fotka przy wielkim wiklinowym smoku i jadę dalej już w stronę domu . I znów wąskim asfaltem przez las . Po drodze zatrzymuję się jeszcze przy małym leśnym cmentarzyku I wojennym . Po kilku km wjeżdżam na droge główną Nisko - Leżajsk i jadę nią przez niko do Stalowej Woli .
Wycieczka udana i forma powolutku rośnie :)
Na linii LHS ..czyli szerokotorowa linia siarkowo hutnicza idąca od granicy z Ukrainą aż na Śląsk
Taka przyjemną drogą przez las wiodła większa częśc dzisiejszej trasy
Kanapa w lesie :)
Odpoczynek ;)
Wiklinowy smok w Rudniku..kiedyś zrobię lepsze foto ...dziś chwilami słońce zachodziło za chmury i było ciemnawo
Leśny cmentarz I wojenny
Kategoria Codzienność
Do Sandomierza i nazad w lutową niedzielę
-
DST
74.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
04:00
-
VAVG
18.50km/h
-
VMAX
31.00km/h
-
Temperatura
9.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś ciepło jak na luty ale niestety chmury całkowicie słoneczko zakryły . Ale nie pada więc ruszam na Sandomierz . Niedziela więc można spokojnie jechać najkrótszą doga przez Zbydniów i Zaleszany . Ruch znikomy więc fajnie się jechało . W Sandomierzu od razu jadę na stare miasto docieram na rynek o 12 i mam przyjemność wysłuchania hejnały odtwarzanego z ratuszowej wieży . Tyle rzu tu byłem a hejnał słyszę pierwszy raz . Chwilę kręcę się po rynku , potem kilka minut odpoczynku , zjadam coś na słodko i ruszam w drogę powrotną . Zaraz za mostem na Wiśle odbijam w boczną drogę i jadę nią kilka km . Po drodze spotykam znajomego rowerzystę z ekipy Sandomierskiej ...tym razem jednak nie jedzie a biegnie . Dojeżdżam do głównej drogi ale za 200 metrów odbijam w drogę na Skowierzyn . Dalej jadę już prosto do domu tą boczną droga . Gdy juz byłem kilka km przed domem słoneczko zaczęło spozierać zza chmur nieśmiało .
Zamek Sandomierski
kabooom ?? :)
Sandomierz..brama Opatowska
Sandomierz...ratusz na rynku
Sandomierska przystań jeszcze skuta lodem
W pączku :)
Remiza..tu to dopiero musiały być wielkie imprezy :)
Kategoria Codzienność