Kwiecień, 2018
Dystans całkowity: | 757.00 km (w terenie 64.00 km; 8.45%) |
Czas w ruchu: | 38:40 |
Średnia prędkość: | 19.58 km/h |
Maksymalna prędkość: | 31.00 km/h |
Liczba aktywności: | 13 |
Średnio na aktywność: | 58.23 km i 2h 58m |
Więcej statystyk |
Jak niedziela to do Sandomierza
-
DST
74.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
04:02
-
VAVG
18.35km/h
-
VMAX
28.00km/h
-
Temperatura
27.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, więc kierunek jest jasny :)
Ruszam na Sandomierz . Na początku planowałem jechać do Tarnobrzega, tam promem przez Wisłę a potem sadami do Sandomierza . Z rana jednak jakoś czułem się nie specjalnie więc skróciłem plany . Od rana bardzo ciepło i słonecznie ale od południa coś widać było że mogą nadejść burze . A jak jest taka pogoda to i wiadomo że i wieje . Mijam miasto i jadę w kierunku Jamnicy i Grębowa . W Grębowie odbijam na Sokolniki i Trześń a z Trześni jadę bocznymi drogami pod sam most na Wiśle w Sandomierzu . Do Sandomierz jechało się przyjemnie bo z wiatrem a czasami tylko z boku wiał .. Jak zwykle jadę na rynek starego miasta i tam odpoczywam w cieniu bo już nieźle grzeje . Turystów sporo ale jakby mniej niż ostatnio albo poprostu rozeszli się też po innych częściach Sandomierza .Po odpoczynku kręcę się chwilkę po starym mieście, potem po bulwarze nad Wisłą . Czas wracać, a nie chce mi się bardzo bo grzeje i wiem że teraz będzie non stop pod wiatr .. Sandomierz opuszczam bocznymi drogami a potem odbijam na Skowierzyn i dalej na Turbię i Pilchów .. wieje mocno w twarz, jedna ściana wiatru bez jakiejkolwiek przerwy .. W końcu dojeżdżam do domu ale w tym roku jeszcze sie tak nie zmęczyłem .
W drodze do Sandomierza...piękne przydrożne wiosenne kwaity
"
"
"
Rynek w Sandomierzu
"
Sandomierski zamek
"
Zakupy rowerowe...piwo z Browaru Sandomierz
"
W drodze do domu
"
"
Do Janowa Lubelskiego i nazad
-
DST
89.00km
-
Teren
10.00km
-
Czas
04:05
-
VAVG
21.80km/h
-
VMAX
26.00km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po kilku dniach odpoczynku ruszam znów w trasy . W tym roku jeszcze nie zawitałem do Janowa Lubelskiego więc dziś
Janów jest moim celem . Od rana słoneczko i z każdym km co raz cieplej .
Śmigam przez miasto, potem do Pysznicy i tam dobijam w boczne drogi i nimi dojeżdżam do drogi głównej na Janów Lubelski .. Wbijam sie na główna i jadę bocznym pasem którym jest w miarę bezpiecznie . Jak pisałem, z każdym km jest co raz cieplej a jadę teraz prawie non stop z wiatrem co niby cieszy ale już się boje tego co będzie w drodze powrotnej . Droga wiedzie prawie non stop przez Lasy Janowskie, czasami tylko jakąś wioskę się mija . Po 40 km jestem w Janowie . Tu na początek jadę nad miejscowy zalew a potem do centrum Janowa .. Tu udaję się nad moje ulubione miejsce w Janowie czyli na źródlisko . . Przy źródlisku robię sobie przystanek na odpoczynek i na mały posiłek . Potem kilka fotek i ruszam dalej przez Janów .. Na obrzeżach miasta odwiedzam jeszcze mini skansen Leśnej Kolejki Wąskotorowej a potem już jadę asfaltem przez Last Janowskie . Po kilku km docieram do osady Szklarnia . Tu odwiedzam ostoję Konika Biłgorajskiego . . Koniki dziś akurat nie biegały sobie po swojej wielkiejpolanie leśnej przy której stoi mała wieża widokowa która pozwala turystom podziwiać te piękne zwierzęta . Biegały sobie na mniejszej polanie przy budynkach gospodarczych w których prowadzona jest ich hodowla . Tu kilka fotek i ruszam dalej . Teraz jadę szutrami przez las około 10 . Od Janowa już jest pod wiatr i co dziwne , nawet w lesie czuć że się jedzie pod wiatr .. W kocu wyjeżdżam znów na drogę główną Nisko - Janów Lubelski . Teraz odbijam na Nisko a po kilkunastu km odbijam na Spokojną i na Pysznicę a z Pysznicy już tylko km do domu . I dobrze bo zmęczył mnie ten wiatr
W drodze na Pysznicę...Mućka sobie stroi
"
W Janowie nad zalewem .
"
Janów Lubelski..Sanktuarium Matki Bożej
"
Janów Lubelski..dojezdżam do mojego ulubionego źródliska
"
Nowa tabliczka przy źródlisku . POMNIK PRZYRODY PRAWEM CHRONIONY....Zakaz Łowienia rub
Hmmmm...o ryby to tu raczej trudno
"
Źródlisko
" /
Janów Lubelski...mini skansen Leśnej Kolejki Wąskotorowej
"
"
"
Lasy Janowskie....Ostroja Konika Biłgorajskiego
"
"
Koniki...w głębi zdjęcia
"
Koniki ...zoom cyfrowy wiec jakość słaba
"
"
Teraz jadę szutrami przez Lasy Janowskie
"
"
Szlaków pieszych, rowerowych i konnych jest tu sporo więc każdy znajdzie coś dla siebie
"
"
Moja towarzyszka podróży Strix przysiadła na znaku i obmyśla jak jedziemy dalej ...
"
Nad małym leśnym jeziorkiem
"
Krótka wycieczka po okolicy, trochę lasu i trochę szosy .
-
DST
35.00km
-
Teren
4.00km
-
Czas
02:02
-
VAVG
17.21km/h
-
VMAX
25.00km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na dziś nie planowałem jakiejś dłuższej wycieczki bo na popołudnie zapowiadali burze i deszcz wiec postanowiłem tylko chwile pokręcić się po okolicy . . Przed południem piękne słoneczko i ciepełko, mijam miasto i jadę w kierunku Pysznicy a potem odbijam na Słomianną . Od Słomiannej jadę asfaltem przez las do Studzieńca i dalej do osady Kuziory . Tu przejeżdżam drewnianym mostem nad rzeką Bukowa i teraz już jadę leśną droga wzdłuż Bukowej . Na początku jedzie się fajnie ale potem droga jest bardzo zniszczona przez zafajdanych leśników którzy wycinają tu co popadnie i ile się da , no i wywożą drewno ciężkimi samochodami niszcząc leśne dukty . Chwilami trzeba zajść z roweru i prowadzić . Ogólnie w lesie jest sucho bardzo teraz, nawet na drogach położonych tuz przy rzecze ale w pewnym momencie natrafiam na miejsce gdzie chyba ciężki sprzęt rozjeździł jakiś leśny rowek bo utworzyła się wielka kałuża i z trudem dało się ją obejść tak aby nie zamoczyć siebie ani roweru .. No ale jakoś się udało nie ubebrać jak dzik . Kawałek dalej już jeste na obrzeżach osady Radeczyna . Tu jeszcze kawałek mocno piaszczystej leśnej drogi i wyjeżdżam pomiędzy kilka domostw tworzących tą małą leśną osadę . I tu przy chyba opuszczonym domostwie, widzę pierwszy raz tej wiosny piękne wiosenne przyłaszczki . Takie bardzo ładne niebieskie leśne kwiatki .. Robię fotki i ruszam dalej . teraz jade bardzo dobrym szutrem przez las . W koncu wyjeżdżam z lasu i jade dalej asfaltem w kierunku Rudy Jastkowskiej i potem do Pysznicy a z Pysznicy już DDR do Stalowej Woli . Odwiedzam jeszcze sklep rowerowy i do domu .. Miedzy czasie pogoda trochę się popsuła, było ciepło ale sie zachmurzyło a kawałek przed mostem na Sanie spadło nawet kilka kropel deszczu .
Fotki dodam jutro bo coś się internet pierdzieli
Pogoda jak widać piękna...narazie .
"
Po drodze natrafiam na całe pole kaczenców...niestety oddziela go od drogi rów z wodą i nie da się blizej podejść
"
"
Mort na ukowej w Kuziorach..dalej już jadę leśnymi drogami
"
Bukowa
"
"
Teraz kilka km leśną droga...na początku jest fajna a potem rozwalona przez zafajdanych leśników
"
Tu trzeba było jakoś kombinować aby przejść i nie upackać siebie i roweru
"
A na końcu leśnego duktu spotkałem pierwsze w tym rku piękne przyłaszczki
"
"
Sandomierz i pobliskie kwitnące sady
-
DST
88.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
04:04
-
VAVG
21.64km/h
-
VMAX
28.00km/h
-
Temperatura
27.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, więc wiadomo jakie kierunek :) . SANDOMIERZ . Bardzo lubie to stare miasto, do tego jeszcze okoliczne, pięknie o tej porze roku kwitnące sady i oficjalne rozpoczęcie sezonu turystycznego w Sandomierzu . Przy takim otwarciu sezonu zawsze są jakieś fajne pokazy rycerskie . . Pogoda dziś przepiękna, od rana samo słonce, ciepło tylko zimny wiatr który z rana zmusza do ubrania czegos na koszulkę . No to jadę
Mijam miasto a potem jadę główną na Sandomierz przez Turbie, Zbydniów, Zaleszany i Gorzyce . Za Gorzycami odbijam w boczną droge i teraz jadę w kierunku Wisły i kilka km dalej wyjeżdżam pod mostem na Wisle w Sandomierzu . Mijam most i zjeżdżam pod wzgórze na którym położony jest stary Sandomierz . Tu kilka fotek i jadę dalej . Do rozpoczęcia imprezy mam sporo czasu ( zaczyna się o 14 ) . Ruszam więc na kwitnące sady . Mijam bokiem stare miasto a za chwile odbijam w boczną drogę poprzez małe wioski i sady . Chciałem dojechać do Skotnik i tam odpocząć przy starym dworku ale był jeden problem . Jechało się co prawda fajnie w słoneczku i ciesząc oczy pięknie kwitnącymi drzewami ale.... wszędzie okrutnie było czuć jakieś chemikalia którymi spryskano drzewa . A jak kupujesz owoce z sadów to...Panie, nie pryskane i nie naworzone !!!!!!!!1 A smród taki duszący że postanowiłem skrócić trasę i nie dojechałem do Skotnik niestety .. Wracam w kierunku Sandomierza bo aż mi nie dobrze od tej chemii . . W końcu opuszczam sady i od razu inne powietrze . Śmigam pod górkę na stare miasto . Jak wspomniałem dziś otwarcie sezonu turystycznego więc turystów bardzo dużo . Mam prawie godzinę do początku imprezy więc rozkładam się w cieniu i czas na mały posiłek . Potem trochę szwendam się po rynku czekając na rycerzy . Żeby jako takie fotki zrobić trzeba było zająć miejsce w nie ocienionej części rynku a grzało mocno, do tego początek imprezy spóźnił sie z 25 minut > Na początek szedł mały orszak dworski Mieszka I i Dobrawy, potem mieli wjechać rycerze z tamtej epoki na koniach . Niestety i oni się spóźniali więc postanowiłem wracać do domu . Szkoda trcohę ale już dość miałem czekania w skwarze .Opuszczam Sandomierz, potem jadę bocznymi na Kawęczyn, Skowierzyn, Majdan Zbydniowski i Pilchów . A za kilka km juz dom . Udana wycieczka .
W drodze do Sandomierza...żółte pola
"
Przed Sandomierzem...widok na Góry Pieprzowe
"
"
Dziś niby otwarce sezonu turystycznego ale turyści po Wisle pływaja statkami już co najmniej 2 tygodnie
"
Sandomierz
"
Pięknie jest....piekne zabytki i piękna przyrod
"
O mojej pięknej Medzi nie wspomnę :)
"
"
i śmigam pięknie kwitnącymi sadami...
"
"
"
"
"
"
Sandomierz...przybywa orszak Mieszka I i Dobrawy
"
"
"
Rycerzy konnych nie doczekałem ale fotkę pozyczyłem z facebboka Miasta Sandomierz :)
"
Sobotnia przejażdżka...brzegiem Łęgu i po lesie
-
DST
40.00km
-
Teren
4.00km
-
Czas
02:04
-
VAVG
19.35km/h
-
VMAX
27.00km/h
-
Temperatura
26.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wiosenna piękna i gorąca sobota . Dziś jednak trochę krótsza wycieczka po okolicy niż np wczoraj .. Od rana słoneczko, na niebie ani chmury no i można powiedzieć że gorąco , wieje za to ale dziś wiatr jest bardzo ciepły . Ruszam więc przez miasto a potem główną na Jamnicę i Grębów . W Grębowie odbijam w boczne drogi i jadę teraz w kierunku Zapolednika . Na granicy Grębowa i Zapolednika dojeżdżam do celu mojej dzisiejszej mini wycieczki, czyli do pałacyku Dolańskich i otaczająego go parku .. Pałacyk niby jest uzywany przez gminę Grębów jako osrodek wychowawczy ale budynek przez wiele lat niszczał tak samo jak i park . Ale widzę dziś że wreszcie zabrano się za odnowę pałacyku a każdy park o tej porze wiosny jest piękny .. Tu robię sobie przystanek i szwendam się po parku robiąc fotki kwitnącej roślinności . Słonce grzeje mocno . Opuszczam park i jadę dalej przez Zapolednik i zaraz jestem w Krawcach . . Tu dojeżdżam pod most na Łęgu a potem odbijam w polną drogę wiodąca brzegiem rzeki . Droga na początku Ok ale zaraz robi się kiepska bo strasznie rozjeżdżona przez traktory a że teren przy rzecze podmokły to koleiny okrutne . Jakiś czas potem droga odbija trochę od rzeki i biegnie już przez las więc jest lepiej . Dawno tędy nie jechałem i na licznych tu rozjazdach jakoś źle skręciłem i po pewnym czasie droga po prostu się skończyła więc trzeba było przebijać się przez chaszcze . z nadzieją że w końcu do jakiejś ścieżki czy drogi dojadę . Grzeje co raz bardziej . W koncu dobijam do jakiejś ścieżynki a po chwili do drogi leśnej i znów jadę brzegiem rzeki . Potem odbijam w kierunku sławnej kładki na Łęgu i po przejściu przez kładkę jestem w Burdzach . Tu juz asfalt . Mijam Burdze i po chwili jestem na drodze Przyszów - Stalowa Wola . Odbijam na Stalową Wolę i jadę w kierunku miasta . potem odbijam na DDR i tu dopiero mam dziś pod wiatr...a wieje tek że łeb urywa . No ale jakoś dowlokłem się do domu .
Grebów...pałącyk Dolańskich
"
Wreszcie w remoncie
"
W parku otaczającym pałacyk
"
"
"
"
"
"
"
"
Nad brzegiem Łęgu
"
"
Słynna kładka Skrzypacza na Łęgu w Burdzach
W Lasy Lipskie
-
DST
74.00km
-
Teren
13.00km
-
Czas
04:02
-
VAVG
18.35km/h
-
VMAX
27.00km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po kilku dniach przerwy , ruszam znów w trasy aby cieszyć się z przepięknej wiosny, ładnej pogody no i powolutku wracać do formy . Dziś jadę w Lasy Lipskie odwiedzić rezerwat Imielty Ług .. Jest to rezerwat bagienno torfowiskowy położony w Parku Krajobrazowym Lasy Janowskie ..
Dziś pogoda bardzo łądna bo bez chmurnie ale jakos chłodniej niz przez ostanie dni a do tego jeszcze zimny wiatr . Ruszam przez miasto, potem jadę na Rzeczycę Długa i tam wjeżdżam w Lasy Lipskie . Przez lasy jadę kilka km asfaltem, potem wąskim asfaltem leśnym aż w końcu odbijam w leśny szuter i nim jadę około 4 km aż do innego leśnego wąskiego asfaltu którym docieram do osady Bania a zaraz potem jestem na Malińcu . Tu jest sporo leśnych stawów a sama wioska jest nie za duża . Przy końcu Malińca odbijam w wąski asfalt biegnący malowniczo pomiędzy stawami a potem przez las do innej małej osady Osówek . Tu asfalt odbija w kierunku Gwizdowa, przed samym Gwizdowem przechodzi w leśny szuter . W Gwizdowie wyjeżdżam na asfalt leśny ale taki że wolałbym jechać leśnymi drogami . W końcu mijam Gwizdów i odbijam w leśny szuter wiodący przez 8 km przez las w kierunku Łązka Garncarskiego . A szuter jest....gorzej niż fatalny . Dziura na dziurze o różnej wielkości i głębokości . W niektórych i traktor może pogubić koła . Jedzie się bardzo źle . Po nie całych 2 km odbijam w leśny dukt który prowadzi mnie do wspomnianego rezerwatu przyrody . Tu sekunda odpoczynku, kilka fotek i wracam na nieszczęsny szuter . W końcu wyjeżdżam z lasu i z tej paskudnej drogi przed samym Łązkiem i odbijam w asfalt biegnący wzdłuż granicy lasu , tak docieram do Łążka a potem do drogi głównej Nisko - Janów Lubelski .. Odbijam na Nisko a po jakiś 10 km odbijam w stronę Słomiennej i Pysznicy a z Pysznicy już tylko kilka km do domu ..
Wycieczka fajna choć chwilami ten zimny wiatr irytował, no i forma myslę że powoli rośnie :)
Rzeczyca Długa ...małą stadnina koni przy lesie
"
Goliszowiec...bocian w gnieździe
"
Lasy Lipskie...wąski asfalt leśny pomiędzy Goliszowcem a Lipą . W lesie co raz bardziej zielono
"
Lasy Lipskie....smigam dobrym szutrem kilka km przez las
"
Lasy Lipskie...przy osadzie bania . Kiedys trzeba bedzie pojechać tą droga leśną bo dawno nią nie jechałem
"
Lasy Lipskie...stawy na Malincu
"
Przy stawach pełno kaczeńców
"
"
Lasy Lipskie..fajna miejscówka na odpoczynek, grilla czy ognisko przy osadzie Osówek
"
Lasy Lipskie..stawy pomiędzy Osówkiem a Gwizdowem
Lasy Lipskie...Rezerwat imielty Ług . Torfowisko i bagno mozna podziwiac z takiej fajnej kładki biegnacej przez część rezerwatu
"
"
Bagienno torfowiskowa roślinność
"
"
Lasy Lipskie ... Droga szutrowa pomiędzy Gwizdowem a Łążkiem Garncarskiem . Wyglada fajnie nie ??? A naprawdę to piekło .
"
Niedzielna wizyta w Sandomierzu
-
DST
64.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
03:05
-
VAVG
20.76km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
24.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, a że jako tako coś tam widać lekką formę to postanowiłem udać się wreszcie do Sandomierza . Może się dowlokę .
Od rana słonecznie i ciepełko . Mijam miasto, potem Rozwadów i jadę główna na Sandomierz przez Zbydniów, Zaleszany i Gorzyce . jedzie sie dobrze bo z wiatrem ale już się boję co to będzie nazad bo dmucha mocno .. Za Gorzycami dobijam w boczne drogi i nimi docieram do Sandomierza a tu rzecz jasna udaję się na stare miasto .. Na stare miasto pod górkę więc trochę jadę a trochę prowadzę rower bo nie ta forma . W końcu zasiadam na ławce i obserwuje ludzi przewalających się przez stary rynek . A jak na taką porę roku jest i naprawdę sporo .. Odpoczywam i pije zimną cole bo ciepło bardzo . Dziś niedziela nie handlowa i ze zdziwieniem widzę że praktycznie wszystkie sklepy z pamiątkami czy produktami regionalnymi są wyzamykane a one nie są objęte zakazem . A miałem sobie kupić nowe piwa z browaru Sandomierz...no i nie kupie .Ludzi z kazdą minuta co raz więcej na starym mieście więc czas wracać powoli . Ze zdziwieniem widzę też że coś jakieś takie niebo robi się dziwne, jakby zamglone słonce . Opuszczam stare miasto a potem Sandomierz . Zaraz za Sandomierzem odbijam w boczna drogę i jadę teraz przez Trzesń, Sokolniki i Zabrnie az do Grębowa . A raczej ledwo się toczę bo wiatr nieźle daje w kość . Dopiero gdy w Grębowie odbijam na Jamnicę i dalej na Stalową Wole to jedzie się znośniej .. Ten około 16 kilometrowy odcinek pod wiatr dał w kość nieźle dziś .ale fajnie było wreszcie odwiedzic piękny Sandomierz
Dowlokłem się do Sandomierza
"
Widok na Wisłę i piękny stary Sandomierz
"
Odpoczynek na starym mieście
"
Do zwiedzania w Sandomierzu jest bardzo bardzo wiele różnych ciekawych miejsc, tu kierunkowskaz na kilka z nich
"
Wiosenno sobotnia wycieczka po okolicy
-
DST
61.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
03:03
-
VAVG
20.00km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczoraj miało być niby burzowo i lać więc odpoczywałem ciut ale okazało się że z tych burz jakoś nie było w cale a deszczu spadło kilka kropel . No ale dziś już nie zapowiadali opadów wiec ruszam na objazd okolicy po zimie . Celem na dziś jest mały zalew w Jarocinie .
Mijam miasto a zaraz za mostem na Sanie odbijam na Sudoły i zaraz jestem w Pysznicy . Tu odbijam na Słomianną a po 16 km wjeżdżam na drogę główna Nisko - Janów Lubelski . Odbijam na Janów a po kilku km skręcam w boczne drogi i kieruję się juz na Jarocin . W Jarocinie chwilka odpoczynku nad wspomnianym zalewem, kilka fotek i jadę dalej . Teraz jadę na Szyperki a potem odbijam na hutę Deręgowską . po drodze zatrzymuję się w lesie aby zrobić kilka fotek leśnym kwiatom, zawilcom i jakimś malutkim niebieskim no i kaczeńcom które rosły przy lekko bagiennym terenie . W hucie odbijam w boczna drogę i po kilku km dojeżdżam do drogi na Ulanów . Ja jednak odbijam na prawo i jadę w kierunku Zarzecza . Za Zarzeczem zazwyczaj przecinam główną Nisko - Janów Lubelski i jadę DDR w kierunku Kłyżowa i Pysznicy .. Strasznie nie lubię jednak jechać tym DDR bo poprowadzony jest tak idiotycznie że po prostu nie jest bezpieczny dla rowerzysty . Prawie non stop można nadziać się wyjeżdżajacy z czyjejś posesji samochód albo idących tabunami , całą szerokością pieszych . Wjeżdżam więc na drogę główną, znów dobijam na Janów i za kilka km jestem w miejscu gdzie byłem już dziś . No i tu odbijam na Słomianną i dalej na Pysznicę i za kilka km jestem w domu .
Dojechałem do zalewu w Jarocinie
"
Chwilka odpoczynku...w tle widać już pierwsze opalające się dziewczyny
"
Na polach juz zielono i spory ruch traktorów
"
W lesie całe dywany zawilców
"
I innych kwiatów leśno wiosennych
"
"
Są i kaczeńce
"
"
Po drodze jeszcze przystanek na leśnej polanie, pełnej zawilców
"
Moja towarzyszka Strix też cieszy sie wiosną
"
Krótka wycieczka po Lasach Lipskich
-
DST
47.00km
-
Teren
18.00km
-
Czas
03:00
-
VAVG
15.67km/h
-
VMAX
27.00km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dalszy cią pięknej wiosny i powolnego powrotu do formy . Dziś postanowiłem udać się wreszcie w okoliczne lasy i pojeździć po leśnych duktach i szutrach bo ileż można po asfalcie śmigać . Kierunek...Lasy Lipskie .
Mijam miasto i jadę do Rzeczycy Długiej gdzie odwiedzam babcię a potem już wjeżdżam w Lasy Lipskie . Na początek asfaltem do Goliszowca i dalej wąskim leśnym asfaltem jeszcze kawałek i odbijam w leśne dukty które po kilku km doprowadzają mnie do rozległych leśnych stawów . Tu chwilka odpoczynku i ruszam dalej . Teraz jadę pomiędzy stawami grobla dość piaszczystą a są i miejsca błotniste a do tego rozjeżdżone bardzo przez ciężki sprzęt rybaków więc chwilami lepiej zejść z roweru . Wreszcie kończy się grobla i jadę dalej znów leśnym piaszczystym duktem aż do miejsca gdzie zaczyna się asfalt na Gwizdów i Maliniec . . Ja odbijam jednak w prawo i jade teraz leśnym szutrem znów pomiędzy podmokłymi terenami a potem już przez normalny las . I tak śmigam ładnych kilka km tym szutrem przez budzący się do życia las aż w końcu wyjeżdżam w Jastkowicach na asfalt a potem już DDR do Pysznicy i dalej asfaltem do Stalowej Woli .
Fajnie było znów pojeździć po leśnych drogach .
Lasy Lipskie...jadę kawałek wąskim leśnym asfaltem a potem odbijam w dukty leśne
"
Leśnymi drogami śmigam w kierunku stawów
"
Na stawach
"
"
Przez stawy jadę grobla ..czasami błoto i kupa piachu
"
Po minięciu stawów odbijam w leśne szutry
"
Szutrami jadę głównie czerwonym szlakiem aż do Jastkowic
"
Poznajcie moja nową towarzyszkę podróży sowę Strix : która w lesie czuję się najlepiej :)
"
Jebło..nie leży, aż się ktoś po cieku nadzieje
"
Piękna kwiatowa wiosna . Powolny, mozolny powrót do formy ....
-
DST
56.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
03:01
-
VAVG
3:13min/km
-
VMAX
2:24min/km
-
Temperatura
20.0°C
Nagły wybuch ciepłej wiosny trwa nadal w najlepsze, wczoraj nie miałem okazji skorzystać i pojeździć . Dziś było może ciut chłodniej niż przez ostatnie dni i chmur było więcej ale i tak było bardzo ładnie . Tylko dalej ten wiatr meczy .
Ruszam przez miasto, potem jadę do Jamnicy i dalej do Grębowa a tam odbijam na Zabrnie i Sokolniki . Pomiędzy Zabrniem a Sokolnikami, zatrzymuję się na chwilkę w lesie aby podziwiać całe dywany zawilców . W Sokolnikach odbijam na Orliska . a po minięciu tej małej wsi wjeżdżam na wał przy Łęgu aby choc troche urozmaicić sobie wycieczkę .. Jedzie sie bardzo przyjemnie po wale , po nie całych 2 km dojeżdżam do drogi asfaltowej i odbijam na Kępie Zaleszańskie a potem znów odbijam na Zbydniów . W Zbydniowie zatrzymuje się przy dworku Horodyńskich . Dworek otacza piękny park który terz mieni się w różnych kolorach wiosennych kwiatów . Są białe zawilce, żółte ziarnopłony, fioletowe i różowe malutkie hiacynty .. Tu odpoczywam pośród kwiatów, mały posiłek, kilka fotek i ruszam dalej . Przecinam drogę główną na Sandomierz i jadę na Dzierdziówkę i Wólke Turebską a potem Turbia , Pilchów no i wreszcie Stalowa Wola . Od Zbydniowa męczył mnie co raz silniejszy wiatr a od Pilchowa to już się ledwo toczyłem .
Przystanek w lesie na podziwianie zawilców .
"
"
Pojeździło by sie polnymi drogami ale narazie brak formy .
"
Ale jazdy po wale sobie nie odmówiłem choć obok była i szosa i wygodna szutrówka
"
Upadek Zbydniowa :)
"
Na drzewach juz pierwsze zielone listki .
"
Zbydniów..dworek Horodyńskich
"
W parku dworskim jak pisałem..kolorowo od kwiatów wiosennych...tu zawilce i fioletowe małe hiacynty i żółte ziarnopłony
"
Ziarnopłon wiosenny
"
" /
Tu mieszanka ...
" /
Fioletowy mały hiacynt wiosenn
"
Stare drzewa w parku jeszcze sie nie zielenią ale i tak jest pięknie
"
Gdzieś na trasie...kwitnące małe drzewko owocowe . Mirabelka chyba
"
Pięknie kwitnie
"