Październik, 2016
Dystans całkowity: | 402.00 km (w terenie 26.00 km; 6.47%) |
Czas w ruchu: | 17:13 |
Średnia prędkość: | 18.64 km/h |
Maksymalna prędkość: | 31.00 km/h |
Liczba aktywności: | 7 |
Średnio na aktywność: | 57.43 km i 2h 52m |
Więcej statystyk |
Na grzyby w Lasy Lipskie
-
DST
43.00km
-
Teren
13.00km
-
Czas
02:04
-
VAVG
20.81km/h
-
VMAX
26.00km/h
-
Temperatura
18.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Cela na dziś ...grzyby
Dziś pogoda znośna więc trzeba korzystać i ruszyć w las na grzyby . Z rowerem co prawda ciężko zbiera się grzyby ale zawsze coś tam się uzbiera . Ruszam wiec w Lasy Lipskie .
Mijam miasto i jadę w kierunku Rzeczycy Długiej gdzie wjeżdżam w lasy . Na początek kawałek asfaltem a potem już leśne drogi . Kręcąc się po lesie , w kilku miejscach szukam grzybów i nawet udaje mi się ich trochę znaleźć . ogólnie znalazłem dziś około 30 podgrzybków, same zdrowe . Szkoda że w tym roku jakoś szczęścia do prawdziwków nie mam . W końcu wyjeżdżam z lasu i znów jestem w Rzeczycy . Tu odwiedzam babcię i zostawiam grzyby aby suszyły się na piecu . Do domu jadę przez Jastkowice i Pysznicę .
Znów nie potrzebnie ubierałem kurtkę sofhelową...przy wjeździe do lasu trzeba było upakować ją do plecaka
leśnymi drogami śmigam dziś sporo..mostek na Łukawicy
"
"
Meandrująca Łukawica..dziś chyba z 7 razy przejeżdżałem przez mostki na tej rzeczce leśnej
"
Podgrzybki
"
Leśne drogi..poza liśćmi, piachami było też dziś sporo błota
"
Jesienna mini wycieczka po okolicy
-
DST
30.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
01:04
-
VAVG
28.12km/h
-
VMAX
26.00km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Od kilku dni nie bardzo da się jeździć, jak nie leje to wieje i piździ . Wczoraj miało byc słonecznie i ciepło, wiec rano wstaję a za oknem..biało . Na szczęście to nie śnieg ( jeszcze by tego brakowało ) a okrutna mgła która utrzymywała się do 13 . PGdy mgła zeszła jakoś nie bardzo miałem motywację do jazdy . Dziś mgły nie było bo wiało ale jakoś późnym popołuduniem ciut przestało więc postanowiłem uczcić Międzynarodowy Dzień Roweru i wybrać się z Medzia choc na parę kilometrów do lasu . Ruszam więc przez miasto a potem jade droga na Jamnicę . Po jakimś kilometrze zjeżdżam w las i jadę dalej leśnymi drogami która po ostatnich deszczach są dość rozmokłe a do tego pora taka że zasrane leśniki wycinają w lesie co popadnie i swoimi maszynami z dróg robią jedno wielkie błotnisko . Więc nie kręcę sie długo w lesie, wyjeżdżam za Agatówką na asfalt a potem znów jadę przez las wąskim asfaltem do drogi głównej która wracam do Stalowej Woli . Akurat wyszło ciut słońca wiec jadę jeszcze trochę obrzeżami miasta i wracam do domu
"
Mały zbiornik w lesie
"
Wonsz...ktos mu ogon trochę rozjechał ( nie ja ) ale wonsz dalej mocno ruchliwy bo mnie chciał dziabnąć
"
Pogoda dzis szaro bura
"
W lesie...
"
Wycieczka do kamieniołomu w Łysakowie
-
DST
81.00km
-
Teren
2.00km
-
VMAX
27.00km/h
-
Temperatura
8.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś tak zwane okienko pogodowe pomiędzy deszczami więc trzeba skorzystać . Nie leje i nie piździ, znaczy trochę piździ ale jakby mniej . Za to jest piękne słoneczko . Aaaa...i wiatr który dziś trochę przeszkadzał w jeździe .
Ruszam więc dziś w kierunku Wyżyny Lubelskiej , a właściwie to na sam jej skraj . Moim celem na dziś jest od dawna nie czynny kamieniołom w Łysakowie . Ruszam więc przed 10, słońce pięknie świeci ale na termometrze ledwo ponad 0 . Dobrze ze ciepło się ubrałem . Ruszam więc do Rzeczycy Długiej, tam odwiedzam babcię a potem już wjeżdżam w Lasy Lipskie . Jadę leśnymi asfaltami, mijam Goliszowie, Kruszyne, Lipę, Gielnię i Maliniec . Kilka km za Malińcem wjeżdżam na drogę główna Zaklików - Modliborzyce . Odbijam na Zaklików a po kilku km odbijam w boczną drogę i jestem na skraju Wyżyny Lubelskiej .. Teraz jadę pod górkę kilkaset metrów a następnie dobijam w kamienista drogę i nią docieram do kamieniołomu . Tu chwilka odpoczynku, kilka fotek i wracam do asfaltu . teraz już jadę prosto do Zaklikowa . Tam, na rynku robię sobie przerwę na mały posiłek i ruszam dalej . Teraz jadę droga główną w kierunku Lipy i dalej do Rzeczycy Długiej a z Rzeczycy już jadę gren velo do Stalowej Woli .
Lasy Lipskie..kapliczka Św Huberta w okolicy Kruszyny
"
Wreszcie piękna jesień w lesie
"
"
"
"
"
Leśne stawy w Malincu
"
"
"
"
Kamienistą droga dojeżdżam do kamieniołomu w łysakowie
"
Kamieniołom
"
"
"
"
Jestem na skraju Wyżyny Lubelskiej..więc i teren lekko pofałdowany
"
"
"
Przy kamieniołomie znajduje się też wiata z miejscem na ognisko
"
Chwilka odpoczynku na rynku w Zaklikowie
"
Do Sandomierza na Jarmark Bł Kadłubka
-
DST
73.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
04:00
-
VAVG
18.25km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
6.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś niedziela...więc prawie jak zwykle ruszam na Sandomierz :)
A dziś szczególna okazja bo w Sandomierzu, odbywa się dziś coroczny odpust i jarmark Błogosławionego Wincentego Kadłubka .
Błogosławiony Wincenty Kadłubek urodził się w nie dalekim Karwowie około 1160 roku . Został kapłanem a potem biskupem Krakowskim , był też autorem Kroniki Polskiej . Dążył do zreformowania Polskiego kościoła z tamtego okresu . W prowadził też w anszym kraju zwyczaj palenia światłe przed Najświętszym Sakramentem .W 1217 roku zrezygnował z biskupstwa i został zwykłym zakonnikiem w opactwie Jędrzejowskim . W opactwie zmarł po 5 latach w opinii świętości . Wincenty Kadłubek jest patronem Diecezji Sandomierskiej .
Ruszam więc na Sandomierz . A dzień dziś paskudny . Szaro, buro i pochmurno a do tego jeszcze zimno bo około 6 stopni . Dobrze że nie pada choć . Do Sandomierza jadę główną drogą przez Zbydniów i Zaleszany . Dopiero za Gorzycami dobijam w boczne i nimi dojeżdżam do Sandomierza . W Sandomierzu udaję się na stare miasto . Na rynku dziś wspomniany jarmark więc są różne różności ale jakoś szału nie ma a i turystów nie ma bardzo wielu, przez pogodę pewnie . Kręcę się trochę po rynku, strzelam fotki . Czas wracać, teraz akurat ciut słonce wychodzi zza chmur ale i tak za pięknie nie jest . Do domu wracam bocznymi drogami przez Skowierzyn i Majdan Zbydniowski . Jeszcze na koniec, korzystając z tego ze wyszło więcej słońca zajeżdżam na chwilkę pod aeroklub w Turbi a potem już do domu bo zimno .
Zimn, pochmurno i ponuro
Ano nie tylko za wygląd uwielbiam moją Medzię :)
Odpust czy jarmark bez obwarzanek to nie odpust :)
"
Na szczęście są inne atrakcje
"
""
"
"
Rowerowe kwietniki na rynku
"
Na runku dziś jarmark w pełni ale turystów nie za wielu
"
"
Ciutek słońca wyszło
A pod koniec wycieczki to nawet więcej słońca...tak wyglądać powinna Polska Złota Jesień
"
"
Słoneczno deszczowa mini wycieczka do lasu
-
DST
45.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
02:03
-
VAVG
21.95km/h
-
VMAX
26.00km/h
-
Temperatura
8.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Coś tam dziś słonce wyszło zza chmur więc postanowiłem skorzystać a przy okazji zajrzeć do lasu i sprawdzić czy po ostatnich deszczach są grzyby .. Ruszam więc do Rzeczycy Długiej gdzie wjeżdżam w Lasy Lipskie . Dziś tylko około 8 stopni ale jak wspomniałem jest trochę słońca . Jadę kawałek asfaltem przez las a potem odbijam w leśne dukty i szukam grzybów . Grzybów jednak mizerne ilości a do tego nagle słonce całkowicie spowiły chmury i nawet zaczęło coś kropić . Jadę więc dalej leśnym wąskim asfaltem w kierunku Lipy . Po drodze przestaje kropić . W Lipie opuszczam las i jadę teraz znów do Rzeczycy Długiej ale asfaltami . Po drodze widzę że w Dąbrowie mocno popadało a w Rzeczycy nic . . Odwiedzam babcię a potem jadę do Stalowej Woli ale tym razem przez Jastkowice i Pysznicę . Po drodze znów zza chmur wygląda słoneczko .
Rzeczyca Długa..dąb przy wjeździe w Lasy Lipskie
"
Szukam grzybów po obu stronach leśnej ścieżynki ale z marnym skutkiem
"
W trawach tez nic nie ma dziś
" /
Sandomierz, Góry Pieprzowe, sady i Tarnobrzeg
-
DST
108.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
05:02
-
VAVG
21.46km/h
-
VMAX
31.00km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wszelakie prognozy mówią że dziś to ostatni tak ciepły dzionek w tym roku więc trzeba wykorzystać to do maksimum . Na dziś miałem zaplanowaną wycieczkę w Lasy lipskie wraz z Sandomierską Ekipą Rowerową ale w z rana, moi dwaj koledzy wycofali się z jazdy . Więc i ja postanowiłem zmienić plany i pojechać do mojego ulubionego Sandomierz i do Tarnobrzega .
Ruszam więc o 9, pogoda bardzo ładna . Jadę do Sandomierza drogą główną przez Zbydniów i Zaleszany a dopiero kilka km przed Sandomierzem odbijam w boczne drogi . W Sandomierzu przejeżdżam mostem przez Wisłę i odbijam na Góry Pieprzowe . Tam, w punkcie widokowym robię krótki odpoczynek na podziwianie widoków . Potem jadę na Sandomierski rynek . Tu chwilę się kręcę a potem zjeżdżam w dół i opuszczam Sandomierz . Jadę dalej wzdłuż Wisły, bocznymi drogami pośród sadów aż do Ciszycy gdzie czeka już na mnie prom rzeczny . Chwilkę czeka na odbicie od brzegu i płyniemy . Za kilka minut już jestem w Tarnobrzegu, na drugim brzegu Wisły . W Tarnobrzegu zajeżdżam jak zwykle pod tutejszy pałac Tarnowskich a potem ruszam dalej . Po opuszczeniu Tarnobrzega, odbijam w boczne drogi i nimi dojeżdżam do Stalowej Woli .
Ciekawe czy w tym roku jeszcze uda się zrobić tak fajną trasę i podobną ilość kilometrów .
z rana pogoda piękna a potem trochę słonce się jakoś tak zamgliło..jesień
"
Trześniówka konczy właśnie swój bieg w Wiśle a na drugim brzegu widać Góry Pieprzowe
"
w Rezerwacie Góry Pieprzowe
"
Jesień w Górach Pieprzowych
"
Sandomierski piękny stary rynek
"
"
Kupiłem dziś fajny magnes z Sandomierską Husarią
"
W Sandomierskich sadach pełno jabłek .
"
"
Sa i gruszki
"
Większość spadła...
"
Więc kilka zabrałem do plecaka :)
"
Prom już na mnie czeka ...
"
Moja Medzia w dobrym towarzystwie płynie promem
"
Tarnobrzeg...pałac Tarnowskich
"
Kiepski początek pażdziernika
-
DST
22.00km
-
Czas
03:00
-
VAVG
7.33km/h
-
VMAX
28.00km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś ponoć przed ostatni dzień z tak piękna pogodą w tym roku więc chciałem zrobić z setkę, wybrać się na Tarnobrzeg i Sandomierz .
Ruszam więc przez miasto a potem główna na Tarnobrzeg. W Jamnicy okazało się ze przebiłem dętkę a w plecaku brak zapasowej . Więc trzeba wracać do domu z buta . Szlak mnie trafia bo pogoda idealna a tu taki klops... Po doczłapaniu do domu, z nerwów juz odechciało mi się wycieczki na dziś ....