Listopad, 2014
Dystans całkowity: | 309.00 km (w terenie 58.00 km; 18.77%) |
Czas w ruchu: | 16:07 |
Średnia prędkość: | 19.17 km/h |
Maksymalna prędkość: | 40.00 km/h |
Liczba aktywności: | 6 |
Średnio na aktywność: | 51.50 km i 2h 41m |
Więcej statystyk |
Słoneczna ale zimna jesienna sobota
-
DST
35.00km
-
Teren
21.00km
-
Czas
02:01
-
VAVG
17.36km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
-3.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wreszcie wyszło słońce i mimo że jest zimno to nie miałem zamiaru marnować tak pięknej soboty . Ruszam więc pojeździć po okolicznych lasach . Na początek kilka km km miasto a potem zaraz zjeżdżam w las i już leśnymi duktami jadę dalej , brakowało mi strasznie takiej jazdy i słoneczka . Po kilku km docieram do wąskiego asfaltu którym jadę około 1.5 km aż do drogi głównej Stalowa Wola - Tarnobrzeg . Kilkaset metrów jadę ta droga a potem znów odbijam w leśne dukty i jadę nimi kilkanaście km aż do drogi Stalowa Wola - Przyszów . Tu tylko 100 metrów asfaltem i znów wjeżdżam w las . Teraz jadę leśnymi ścieżkami biegnącymi po szczytach malutkich wzniesień leśnych i docieram do górki esoskiej . Tu zawsze zimą gdy jest śnieg zjeżdżam z górki na dętce od koparki :) . W tym rok chyba nic z tego bo widzę że górka rozkopana i powstaje jakaś konstrukcja . Ale może robią nam skocznie ?? :)
Ruszam dalej ścieżką biegnącą pomiędzy drzewami i po pewnym czasie zjeżdżam na dukt leśny którym jadę aż do asfaltowej drogi . Tu już opuszczam las i jadę do domu ścieżkami rowerowymi .
Wreszcie w lesie
Nawet grzyby sa , znaczy że jeszcze nie jest tak zimno :)
Rozwalili nam górkę ;(
Na leśnych ścieżkach
Jesienna mini wycieczka
-
DST
35.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
02:00
-
VAVG
17.50km/h
-
VMAX
25.00km/h
-
Temperatura
3.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Od półtora tygodnia typowo jesienna plucha i ani grama słońca . Jakoś nie miałem w taką pogodę ruszać gdzieś w trasę ale już co raz bardziej mi tego brakowało . Dziś pogoda lepsza nie była ale dołączyłem do Moniki i razem pojechaliśmy na krótką wycieczkę po okolicy
Na początek przez miasto a potem już droga na Jamnicę . Po pewnym czasie odbiliśmy na szutrowa ścieżkę rowerową biegnąca przez las, wzdłuż drogi asfaltowej . Tak jechaliśmy kilka km aż dojechaliśmy do asfaltu biegnącego przez las w kierunku Obojni . Tu mieliśmy odbić na Stalowa Wole ale fajnie się jechało więc odbijamy w lewo i jedziemy trochę asfaltem a trochę droga szutrową do Kotowej Woli . Tam odbijamy na Zbydniów . W Zbydniowie chcieliśmy się zatrzymać przy dworku Horodyńskich ale jak nigdy furtka była zamknięta więc ruszamy dalej . Przejeżdżamy drogę główną i teraz już jedziemy bocznymi drogami w stronę domu . Za Pilchowem wjeżdżamy na ścieżki rowerowe i jedziemy nimi do domu .
Wycieczka w Święto Niepodległości
-
DST
75.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
04:00
-
VAVG
18.75km/h
-
VMAX
40.00km/h
-
Temperatura
18.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś Święto Niepodległości, dzień słoneczny i ciepły więc trzeba korzystać . Ruszam dziś z Monika i Darkiem o 9 30 . Na początek jedziemy przez Nisko aż do Rudnika nad Sanem . W Rudniku zatrzymujemy się na tamtejszym rynku . Akurat przy pomniku zwycięstwa nad faszyzmem odbywają się jakieś uroczystości, miał zaraz też startować bieg niepodległościowy . My zatrzymujemy się w parku przy wielkim wiklinowym smoku . Tu chwila odpoczynku i mały posiłek a potem ruszamy dalej . Zanim wyjechaliśmy an dobre z Rudnika jeszcze zatrzymaliśmy się w dwóch miejscach aby zrobić fotki pięknym wiklinowym wyrobom . Potem ruszamy trochę główną droga a trochę bocznymi w stronę Krzeszowa . Przejeżdżamy most na Sanie i potem ruszmy stromym wąwozem pod drewniany kościół Narodzenia NMP który zbudowany został w 1727 roku . Tu chwilka odpoczynku i ruszamy do drogi głównej i jedziemy nią aż do Ulanowa . Tu nie zatrzymujemy się bo musimy być na 14 w domu więc jedziemy dalej w kierunku Zarzecza i dalej na Pysznicę . W Pysznicy odbijamy na Sudoly i boczną droga dojeżdżamy aż pod most na Sanie i jesteśmy znów w Stalowej Woli .
Rudnik nad Sanem...przystanek w parku pod smokiem z wikliny
Smok
Rudnik nad Sanem...pomnik hrabiego Ferdynanda Hompescha ...był to dawny właściciel Rudnika, za jego inicjatywą w Rudniku zapącztkowano wikliniarstwo /
...
Rudnik nad Sanem..piękny motyl z wikliny
Krzeszów..przy wąwozie
...dość stromy ...
Krzeszów..drewniany kościół Narodzenia NMP
Jesiennie w Lasy Lipskie
-
DST
68.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
03:02
-
VAVG
22.42km/h
-
VMAX
35.00km/h
-
Temperatura
18.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś korzystając z przedłużonego weekendu wybrałem się na wycieczkę w Lasy Lipskie . Pierwszy raz zabieram ze sobą Monikę i Darka a po drodze jak zwykle dołącza do nas Grzesiek . Start wycieczki zaplanowany był na 9 ale była taka mgła że strach było wyjeżdżać i ruszyliśmy dopiero o 11 . Ruszamy więc w trójkę w kierunku Lipy, mijamy Rzeczycę Długa i Dąbrowę Rzeczycką a przed samą Lipą zatrzymujemy się przy rekonstrukcji przejścia granicznego z czasów zaborów . Tu już czeka Grzesiek . Mimo że to listopad, jest tak ciepło ze muszę zdjąć kurtkę i odpiąć nogawki w spodniach aby zrobić z nich spodenki . Ruszamy więc dalej . Mijamy Lipę i wjeżdżamy w las . Ti jedziemy leśną wąska asfaltówką aż do Malińca gdzie zatrzymujemy się przy wiacie położonej obok stawów . Tu mały posiłek, chwila odpoczynku i jedziemy dalej . Po chwili dobijamy w stronę maleńkiej osady Osówek . teraz droga prowadzi pięknie pomiędzy stawami . Za Osówkiem kończy się asfalt i jedziemy chwilę droga leśną . Docieramy w końcu do Gwizdowa gdzie jest znów asfalt ale zaraz odbijamy znów w drogę leśną która za jakiś kilometr przechodzi w dobrą drogę szutrową która jedziemy kilka km aż do Kochan . W tej maleńkiej, prawie nie zamieszkanej osadzie zatrzymujemy się na krótki odpoczynek . potem jedziemy kilkaset metrów dalej aby zobaczyć cmentarz na którym pochowani są mieszkańcy tej wsi zamordowani przez hitlerowców podczas pacyfikacji Kochan która mała miejsce w wrześniu 1942 roku . Potem wracamy do drogi szutrowej i jedziemy nią dalej aż do drogi Rzeczyca Długa-Lipa . Tu odbijamy na Goliszowiec a potem już kilka km lasu i jesteśmy w Rzeczycy Długiej . Tu Grzesiek odbija na Zaklików a my przedłużamy trochę wycieczkę i jedziemy przez Jastkowice i Rudę do Stalowej Woli .
Lipa...rekonstrukcja dawnego przejścia granicznego
Maliniec... przystanek pod wiatą
Maliniec..stawy
Kochany..pod starym dębem
Kochany...rowery dwaaa
Rowery dwa i Monika :)
Kochany..cmentarz ofiar pacyfikacji tej wsi
Sobotni lajcik
-
DST
23.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
01:02
-
VAVG
22.26km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś pochmurno ale bardzo ciepło więc około południa postanawiam odwiedzić babcię i jechać choć na chwilkę do lasu . Ruszam więc do Rzeczycy Długiej gdzie odwiedzam babcię i nie dano narodzone króliki . Potem jadę na chwilkę w las, jadę kawałek wzdłuż rzeki Łukawica a potem wracam się do wsi . Jadę jeszcze an chwilę do babci a potem do domu .
Moja mała siostra i króliczki :)
W lesie Lipskim
Łukawica
Chyba komuś przerwałem pracę
Przez Lasy Lipskie w poszukiwaniu Brzózy
-
DST
73.00km
-
Teren
25.00km
-
Czas
04:02
-
VAVG
18.10km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
18.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wycieczka w Lasy Lipskie a jej celem było odnalezienie ostatnich pamiątek po wsi której już nie ma, Brzozie Cesarskiej . Wieś ta została zniszczona a jej mieszkańcy wysiedleni gdy po II wojnie na terenie Lasów Lipskich postał jeden z największych poligonów wojskowych . Jakieś 2 lata temu poligon został zlikwidowany i wreszcie można poruszać się po tych pięknych lasach .
Wyjeżdżam więc po 9, na początek jadę przez Rzeczycę Długa i Dąbrowę Rzeczycką do Lipy gdzie umówiłem się z Grześkiem na rzeczką Złodziejką . Ja dojechałem pierwszy więc zatrzymałem się nad rzeczką . Tu na łące musiałem zdjąć kurtkę i ze spodni odpiąć nogawki gdyż było bardzo ciepło . Słoneczko świeciło ale już nie tak mocno jak wczoraj ale i tak było pięknie . Grzesiek dojechał i ruszamy dalej . Przejeżdżamy drogę Lipa-Zaklików i wjeżdżamy w las . Dalej jedziemy drogami leśnymi lub szutrowymi . Grzesiek już raz był w Brzózie więc drogę mniej więcej znał, ale i tak w pewnym momencie źle skręciliśmy i trzeba było się ciutek wracać . Wreszcie docieramy do miejsca gdzie stoi pamiątkowy pomnik i krzyż upamiętniający ta wieś i inne historyczne wydarzenia które się tu działy . Potem jeszcze napotykamy dwie kapliczki stojące w miejscu domostw . W końcu po kilkunastu km drogi szutrowej i leśnej wyjeżdżamy z lasu we wsi Antoniów . Tu zatrzymujemy się przy sklepie na mały posiłek a potem ruszamy przez Orzechów w stronę Pniowa gdzie chcieliśmy przedostać się promem przez San . Jedziemy więc bocznymi drogami aż w końcu drogi kończą się w polach, idziemy więc przez pola aby dotrzeć do wału który biegnie przy jakiejś nie zidentyfikowanej rzece i stawach . Wał dość zarośnięty ale dało się jechać . Docieramy wreszcie znów do asfaltu i teraz już prosto do Pniowa nad San . Tu okazało się że San za płytki aby kursował prom ale można przepłynąć łódką . Wiec wsiadamy i płyniemy na druga stronę . Na środku rzeki czuć jak łódka trze dnem o piach, jak na tą porę roku jest naprawdę mało wody . Dopływamy, żegnamy się z miłym przewoźnikiem i jedziemy dalej . Zauważamy że po tej stronie Sany, wał jest od nie dawna remontowany i wyspany szutrem więc jedziemy wałem, po jakimś czasie jednak szuter się skończył a zaczął piach który wysypano na wał . Momentami się prowadziło rowery a momentami jechało . Po 3 km zjeżdżamy z wału na asfalt i jedziemy dalej aż do mostu w Radomyślu . Tu Grzesiek dobija na Zaklików a ja dalej bocznymi drogami jadę do domu .
Lipa...nad Złodziejką
Lasy Lipskie..droga na Brzózę
Jedyne pamiątki po wsi Brzóza
Kilka cegieł, kapliczki i krzyże
Dobra droga przez przepiękny las
Na niebiesko..przystanek przy sklepie na mały posiłek
Pniów..przeprawa łódką przez San
To nie Osama..to Grzesiek :)