Deszczowa Niedziela
-
DST
113.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
06:00
-
VAVG
18.83km/h
-
VMAX
35.00km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela według prognoz nie zapowiadała się źle więc wyruszyłem w trasę z Grześkiem i Danielem . kierunek..Godziszów . Prognozy swoje a pogoda swoje jak się okazało na trasie . Na początek ruszam z Danielem w kierunku Janowa Lubelskiego a w okolicach Łążka dołącza do nas Grzesiek . Ruszamy dalej i docieramy razem do Janowa Lubelskiego . Tu jak zwykle chwila odpoczynku przy pięknym źródlisku . Potem ruszamy w stronę Godziszowa lecz po kilku km odbijamy w lewo aby zobaczyć pewne źródełko bijące silnym strumieniem przy małym wzniesieniu . Byłem tu sam wiosną gdy roślinność jeszcze nie była tak bujna i źródełko było doskonale widoczne z daleka ale dojście do niego było utrudnione . Dziś roślinność zasłania całe źródełko i uniemożliwia kompletnie dojście do niego . Wracamy więc do głównej drogi i jedziemy do Godziszowa . Po drodze zatrzymujemy się przy plantacji malin i się obżeramy ;) . Wygląda an to że zaraz lunie i rzeczywiście za chwilę jedziemy mokrym asfaltem więc padało ale nas jak na razie deszcz nie zmoczył . W Godziszowie jedziemy nad źródełka rzeki Białka . Docieramy tam i...zaczyna sie mega ulwa . Stoimy chwile pod drzewami licząc na to że przestanie padać zaraz i nie zmokniemy . Zakładamy kurtki . Leje coraz bardziej . Ruszamy więc z pod źródełek kamienista droga do głównej gdzie zauważyliśmy duża wiatę . Tam się chowamy przed ulewą i czekamy aż przestanie lać . Zanim tam dotarliśmy zdążyliśmy zmoknąć nieźle . Po kilkunastu minutach przestaje lać więc jedziemy w kierunku Modliborzyc przez Bilsko .Drogi tu są strasznie dziurawe i w dziurach zbiera się woda , kałuże na drodze i obok jak stawy . po asfalcie biegnącym raz w dół raz w górę płyną strumienie wody po tej ulewie . Każde mijające nas auto jeszcze bardziej nas moczy . Ale jechać trzeba . Pomiędzy Bilskiem a Modliborzycami spotkała nas kolejna ulewa . Droga prowadziła przez las i asfalt był dobry a do tego z górki więc jechałem szybko i nie zauważyłem nawet że Grzesiek z Danielem gdzieś podczas ulewy zatrzymali się na przystanku a ja pojechałem dalej . I tak byłem mokry więc to już nie miało znaczenia . Przed samymi Modliborzycami przestało lać . W Modliborzycach zatrzymałem się na rynku i stojąc na słoneczku czekałem prawie pół godziny aż towarzysze podróży raczą się zjawić . Wreszcie dojechali i ruszamy dalej w kierunku Zaklikowa . Tu słońce świeci więc szybko nasze ubrania wysychają . Niestety kilka km przed Zaklikowem znów zaczyna lać ale na nasze szczęście przy drodze stał zadaszony przystanek więc tam przeczekaliśmy ulewę i nie zmokliśmy znów . Docieramy wreszcie do Zaklikowa gdzie Daniel i ja zatrzymujemy się na runku a Grzesiek tu mieszka więc jedzie do domu na rosół :) . My jedziemy dalej w kierunku Lipy a dalej Rzeczycy Długiej i do domu . po drodze jeszcze coś tam kropiło ale już nie zmokliśmy .
Malinyyyy :)
Kradzieje żrą maliny
Źrem i ja ;)
Zaraz lunie deszcz ...
Zguby docierają do Modliborzyc
Narazie pada..ale zaraz lunie na maxa
Zaklików...wreszcie słońce
komentarze