Sierpień, 2019
Dystans całkowity: | 468.00 km (w terenie 95.00 km; 20.30%) |
Czas w ruchu: | 27:24 |
Średnia prędkość: | 17.08 km/h |
Maksymalna prędkość: | 30.00 km/h |
Liczba aktywności: | 10 |
Średnio na aktywność: | 46.80 km i 2h 44m |
Więcej statystyk |
Mini wycieczka po Lasach Lipskich.
-
DST
57.00km
-
Teren
10.00km
-
Czas
03:03
-
VAVG
18.69km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
27.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczoraj był dzień odpoczynku od popołudniowych wycieczek ponieważ nawiedziła moją okolicę burza i się troche przedłużały opady .
ruszam więc dziś od rana w Lasy Lipskie . Mijam beton city a potem za San jadę DDRami, następnie odbijam w polną drogę i nią docieram do Rzeczycy Długiej . Tu odwiedzam babcie a potem już jadę w las . Jadę asfaltem przez las do Goliszowca a potem wąskim leśnym asfaltem . Po jakiś 2 km jazdy tym asfaltem odbijam w leśny szuter i nim około 5 km jadę do innego wąskiego leśnego asfaltu .Jadę nim kawałek a potem odbijam w ...nie wiem jak nazwać tą drogę przez las . Kiedyś chyba była cała asfaltowa ale teraz z asfaltu niewiele zostało a na drodze jest i szuter i piach i kamienie . Jadę nią około 2 km i docieram do drogi głównej Lipa - Zaklikow . Tu odbijam na Lipę i śmigam wreszcie dobrą drogą . Grzeje ...ale jakoś docieram do Lipy i tu kupuję coś zimnego do picia . . Odbijam w wąski asfalt leśny i za jakiś 1 km zatrzymuję sie w cieniu na spożycie napoju zimnego i rozprostowanie kości . . Po wczorajszym deszczu teraz czuć wilgoc w lesie ale jej nie widać . W cieniu to nawet przyjemny chłodek . Ruszam dalej i docieram do Goiiszowca i dalej do Rzeczycy . tu znów jadę do babci . U babci mamy 3 koty ale ostatnio stadko powiększyło sie o 2 małe kotki :)
Po odpoczynku i zabawie z kotami ruszam do domu okrężnie przez Jastkowice i Pysznicę jadąc nie sławnym green feilo .
Po opuszczeniu wsi mojej betonowej jadę sobie około 2 km polnymi drogami do Rzeczycy Długiej
W rzeczycy wjeżdżam w Lasy Lipskie...na fotce wjazd za Goliszowcem na wąski leśny asfalt
Potem kilka km leśnym szutrem
Następnie znów wąskim leśnym asfaltem
I znowu ;eśnym szutrem...a właściwie to resztki asfaltu, szuter i piach . I tak ponad 2 km
Docieram do zapomnianego leśnego przejazdu kolejowego . Widac na fotce odnowione torowisko i eletryfikację . Robią tak etapami cała linie z Lublina do Stalowej Woli . powoli kończą ...
Odpoczynek w cieniu lasu ...po opadach wczorajszych w cieniu jest przyjemny chłodek
Powiększone stadko kotów u babci...było 3 a jest 5 . na fotkach widać 4 tylko
Popołudniem po okolicy
-
DST
36.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
02:01
-
VAVG
17.85km/h
-
VMAX
25.00km/h
-
Temperatura
33.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kolejne upalne popołudnie na rowerze . Dziś znów grzało ale nie było pewne czy gdzieś ruszę popołudniem bo około 14 po okolicy przechodziła burza . No ale po 15 jakoś się rozeszło więc można było ruszać .
Mijam moją betonową wiochę i jadę główną w kierunku Jamnicy . Juz prawie 16 a ruch straszny więc po kilku km odbijam w leśny szuter który potem przechodzi w mało wygodną leśną drogę i tak docieram do Jamnicy . . Tu już bocznymi asfaltami jadę do Kotowej Woli i dalej do Obojni i Agatówki . W Agatówce przystanek n coś zimnego do picia na Orlenie . Potem przecinam główną drogę na Sandomierz i jade dalej bocznymi przez Pilchów i dalej już całkowicie bocznymi do osady Sochy. Tu wjeżdżam w mały las w którym znajduję się Rezerwat Topoli Czarnej .. Byłem tu kilka dni temu ale tylko asfaltem przejechałem przez ten piękny gęsty las a dziś kawałek przejechałem też po leśnej pięknej drodze podziwiając ten piekny dziki las . Mało już takich miejsc . . Wracam na asfalt, opuszczam las i jade z kilkaset metrów piękną aleją przy której rosną min topole . I tak dojeżdżam do DDR przy drodze głównej i jadę już do domu .
Droga przez las do Jamnicy
Za Jamnicą jadę już takimi pięknymi okolicami i spokojnymi drogami
Przez Rezerwat Topoli Czarnej jadę kawałek leśnym duktem
Na koniec jeszcze piękna aleja topoli
Nad Łęg i nazad
-
DST
32.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
01:05
-
VAVG
29.54km/h
-
VMAX
28.00km/h
-
Temperatura
32.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dalej grzeje więc jeżdżę narazie tylko na krótkie wycieczki po okolicy w godzinach popołudniowych .
Dziś wycieczka na Łęg . Plan była taki aby dojechac do Burdz i tam trochę poopalać się nad rzeką i pomoczyć nogi .ale wyszło ciut inaczej .
Jadę więc przed 16 , mijam beton city i śmigam asfaltem przez las aż do wsi Burdze i tu nad rzekę Łęg . Jadąc lasem nie widziałem tego ale gdy dojechałem nad rzekę to zobaczyłem że od zachodu czyli od całkiem nie dalekiej Wisły idą jakieś ciemnawe chmury i zaczyna coś wiać . A że burze teraz ą niebezpieczne to robię tylko fotki i postanawiam wracać . Jadę teraz szutrem wzdłuż Łęgu aż do Rudy Przyszowskiej a potem asfaltem do drogi głównej . Słońce jakoś zaszło choć nad głową mam bez chmurnie . Smigam teraz szybko główną do beton city . Dojeżdżam do miasta i nagle wychodzi słońce i wogóle nie widać chmur burzowych . Kręcę się jeszcze chwilke po mieście i jadę do domu .
Rzeka Łęg...woda płytka, cieplutka i czysta...o ile ktoś akurat szamba nie spuści
Burdze ...najsłynniejsza kładka w Polsce :)
Jadę też kilka km szutrową drogą wzdłuż Łęgu
Popołudniowa mini wycieczka polami i wałami
-
DST
27.00km
-
Teren
17.00km
-
Czas
02:00
-
VAVG
13.50km/h
-
VMAX
28.00km/h
-
Temperatura
28.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Upalnie jest dalej ale szkoda takiej pogody marnować więc ruszam choć w krótki wypad po okolicy ale dopiero o 16 .
Mijam beton city i jadę DDRami do Turbii gdzie zatrzymuję sie przy stacji benzynowej na coś zimnego do picia i ruszam dalej czyli na miejscowe trawiaste lotnisko . Tu sekunda odpoczynku w cieniu i jadę dalej . Teraz już jadę polnymi szutrami i polnymi drogami nad wał przy Sanie .. Pogoda piekna, naokoło zieleń tylko no i cisza i spokój więc można się cieszyć z lata i z tak pięknych krajobrazów . Wałem jadę kilka km aż w końcu zjeżdżam na asfalt we wiosce Sochy . Tu jadę przez mały las w którym znajduję się Rezerwat Czarnej Olchy . Nie wiem niestety w którym miejscu wjeżdża się do rezerwatu a słońce powoli zachodzi więc tylko przejeżdżam przez ten las który i tak robi fajne wrażenie bo większość drzew jest liściasta i ogólnie gęsty ten las . Jeszcze muszę tu przyjechać .
Wyjeżdżam z lasu i za chwilę jestem już na obrzeżach Rozwadowa . Docieram do drogi głównej i jadę DDR pod most na Sanie a potem znów wałem aż prawie pod sam dom .
Ograniczenie na DDR do 40...czas zwolnic :)
Trawiaste lotnisko w Turbii
Dalej jadę już szutrami polnymi i drogami polnymi
Potem śmigam wałami nad Sanem
Po kilku km jazdy na wałach zjeżdżam do małego lasu w którym znajduję się rezerwat Czarnej Olchy . W lesie przyjemny chłodek
Las tu jest bardzo gesty, praktycznie same liściaste drzewa . Nie wiem czy to są te czarne olchy ale niektóre drzewa robią wrażenie .
I na koniec jeszcze wałami nad Sanem prawie pod dom .
Wycieczka z Moniką do Sandomierza
-
DST
75.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
04:05
-
VAVG
18.37km/h
-
VMAX
26.00km/h
-
Temperatura
30.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś jedziemy z Moniką do pięknego Sandomierza . Od rana grzeje i ciut wieje ale narazie wiatr będzie nam pomagał w jeździe .
Mijamy naszą betonową osadę i jedziemy pseudo ścieżkami rowerowymi do Zbydniowa . Tu zatrzymujemy się w parku przy dworku Horodyńskich i czekamy na Adama który ma tu podjechać autem . Po spotkaniu z Adamem jedziemy dalej niby ścieżkami aż za Gorzyce a potem już odbijamy w boczne drogi i nimi dojeżdżamy od sam most na Wiśle w Sandomierzu .. Za mostem postanawiamy posiedzieć chwilke nad Wisłą, teraz jest niski stan wody to pojawiły sie małe plaże przy brzegach . . Po małym opalaniu jedziemy już na stare miasto . Jeszcze po drodze odwiedzamy grób Andrzeja który był naszym wspólnym kolegą i z którym sporo jeździliśmy na rowerowe wycieczki .. Potem zatrzymujemy się przy malowniczo położonej wonnicy tuż przy starym kościele pw Świętego Jakuba . Tu odpoczynek w cieniu drzew i zimne lody . Potem już jedziemy na Sandomierski rynek . Tu kilka fotek i idziemy z rowerami na zakupy....trzeba się przedzierać przez tłumy ludzi . Kupujemy sobie pamiątki różne no i oczywiście pyszne piwo z Sandomierskiego browaru . . Teraz siedziemy sobie w cieniu drzew na małym rynku i czekamy aż upał trochę odpuści . Kilka minut po 16 postanawiamy wracać .. Opuszczamy Sandomierz , potem jedziemy tymi bocznymi drogami przy Wiśle a po kilkuset metrach jazdy drogą główną odbijamy w boczne i jedziemy w kierunku Wrzaw i na Skowierzyn . Jedziemy to szumnie powiedziane bo wiatr strasznie uciążliwy i ciężko się toczymy . No ale jakoś się jedzie, robimy po drodze dwa krótkie przystanki i wreszcie dotaczamy sie do domu . Już ponad rok nie byłem w Sandomierzu i bardzo mi tego brakowało .
Dziękuję Monika za wspólną jazdę
Kilka km przed Sandomierzem zjeżdżamy w takie piekne i spokojne drogi boczne przy wiśle
Odpoczynek na plaży nad Wisłą w Sandomierzu
Sandomierz...widok na stare miasto
Sandomierski piękny zamek
Odpoczywamy przy winnicy a stąd jak widać jest wspaniały widok na winnice i zamek oraz stare kościoły Sandomierskie
Piękny Sandomierski rynek
Jak ktoś będzie w Sandomierzu to polecam piwo z Browaru Sandomierz...są różne rodzaje
Lasami nad zalew w Jarocinie
-
DST
67.00km
-
Teren
10.00km
-
Czas
04:01
-
VAVG
16.68km/h
-
VMAX
28.00km/h
-
Temperatura
30.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pogoda dalej dopisuje więc trzeba korzystać w miarę moich teraz skromnych możliwości .
Dziś jadę z koleżanką Moniką do Jarocina, poopalać się nad zalewem . Wczoraj zostawiłem rower u babci na wsi, dziś rano pojechałem tam z rodzinką autem no i czekam na Monikę aż przyjedzie do Rzeczycy . Między czasie pojechałem jeszcze sobie polnymi drogami nad San . Chwilkę pokrążyłem po wale i wracam do Rzeczycy . Monika przyjechała i ruszamy razem przez wieś a potem przez las . na początek kawałek leśnym asfaltem a potem już leśną drogą i szutrem do Kochan . Tu trochę odpoczynku i jedziemy dalej szutrami leśnymi do wioski Gwizdów . Tu asfalt przez wies a potem odbijamy w inny wąski asfalt leśny którym dojeżdżamy do Łążka Garncarskiego gdzie robimy przystanek w zagrodzie garncarskiej . Po odpoczynku ruszamy dalej , dojeżdżamy do drogi głównej Nisko - Janów Lubelski . Odbijam na Nisko a po kilku km zjeżdżamy w leśny asfalt i nim dojeżdżamy do jarocina nad zalew . Tu się rozkładamy i korzystamy ze słońca . o jakiś 2 godzinach postanawiamy wracać . Jedziemy przez jarocin i dalej asfaltem przez las do wspomnianej drogi głównej . na Nisko i Janów L . Znów odbijamy na Nisko i po kilku km zjeżdżamy w boczne drogi w kierunku Pysznicy . Kilka km przed Pysznica zatrzymujemy sie jeszcze nad małym leśnym zalewem .. Tu siedimy nad wodą z 30 minut i jedziemy dalej . . W Pysznicy odbijamy w boczną drogę i nią dojeżdżamy pod sam most na Sanie . Za mostem już jestesmy w Stalowej Woli .
Dziękuje Monika za wspólna ciekawą wycieczke .
Na początek jadę sobie sam po polnych drogach nad San
Przy wale nad Sanem
I na wale
Z Moniką na Kochanach
Zagroda garncarska w Łążku Garncarskim
Zalew w Jarocinie
Znów po pojezierzu Lasów Lipskich
-
DST
45.00km
-
Teren
9.00km
-
Czas
03:00
-
VAVG
15.00km/h
-
VMAX
26.00km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś znów wycieczka po Lasach Lipskich .
Na początek przewalam się jakoś przez moją betonową wiochę, potem jadę DDRami do Rzeczycy Długiej gdzie odwiedzam babcię a dale już lasami . Na początek kilkaset metrów leśnym asfaltem a następnie kilka=a km leśną drogą która z czasem była co raz bardziej zarośnięta aż w końcu praktycznie się skończyła ale na szczęście kilkadziesiąt metrów przed końcem była odnoga prowadząca do szutrowej drogi prowadzącej do Kochan . W Kochanach jak zwykle przystanek przy malowniczych leśnych stawach . Po odpoczynku ruszam dalej leśną drogą która po pewnym czasie przeszła w szuter i tak dojechałem do granic Gwizdowa . Tu już wjeżdżam na leśny asfalt jadę nim do osady Bania gdzie odbijam w iny leśny wąski asfalt i tak dojeżdżam do Gielni . Tu już normalna asfaltowa droga przez wieś a potem znów przez las i tak do Lipy . Tu odbijam znów na wąski leśny asfalt i nim dojeżdżam do Goliszowca . Potem jeszcze kilka km przez las i jestem w u babci . Dziś tu zostawiam wa do domu wracam z rodzinką autem .
Po wjechaniu w Lasy Lipskie jadę kilka km drogą prostą jak strzała, na początek kawałek asfaltu a potem szutru no i w końcu leśna droga
Dalszy ciąg drogi...teraz już leśny dukta potem co raz bardziej zarośnięta droga
Zwyczajowa fotka na Kochanach
Piękne leśne stawy gdzieś po drodze do Gwizdowa
Leśna polana przed Gielnią w lesie . Jeszcze kilka lat temu stał tu stary drewniany dom . Dziś została tylko ziemianka
Lipa...przystanek przy strumyku Złodziejka . O tej porze roku strumyka nie widać bo zarośnięty jak widać a i wody mało
Nad Złodziejką
U babci na ogródku
Niedzielnie po okolicy
-
DST
52.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
03:01
-
VAVG
17.24km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
30.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, drugi dzień z kolei na rowerze . Dawno tak nie było . Dzis miałem ruszyć na Sandomierz ale po wczorajszej wycieczce tak mnie zad bolał że nie wiedziałem czy wogóle zrobie jakieś kilometry . Postanowiłem więc pokręcić po okolicy aby w razie czego do domu było blisko . Ruszam więc, mijam moją betonową wiochę a potem jadę w kierunku Jamnicy . Tu odbijam w boczne drogi i jadę spokojnie sobie do Kotowej Woli a potem do Zbydniowa . W Zbydniowie krótki przystanek przy dworku Horodyńskich . Potem jadę całkowiecie bocznymi drogami które jeszcze rok temu były szutrowe a dziś już asfaltowe w kierunku Zaleszan . W Zaleszanach przecinam główną na Sandomierz i podjeżdżam jeszcze po otwarty sklep aby kupić coś zimnego do picia i uzupełnić wodę w bidonie . Chwila odpoczynku i jadę dalej bocznymi w kierunku Turbii . Momentami grzeje bardzo a do tego od Zaleszan jadę pod bardzo uciążliwy wiatr a że formy brak to strasznie mnie on męczy . W Turbii zatrzymuję się pod stacją benzynową na coś zimnego do picia . . jadę dalej bocznymi ale nie ujechałe 500 metrów i stoję bo akurat jechał dość pokaźny korowód dożynkowy i strażacy wstrzmali ruch na skrzyżowaniu dróg . Stoję z 10 minut i ruszam dalej w kierunku Pilchowa . Potem na Rozwadów i do domu .
W Jamnicy odbijam w boczne drogi i tak sobie jadę spokojnie pustymi asfaltami .
W Zbydniowie jak zwykle przystanek przy dworku Horodyńskich
Zbydniów...cmentarz I wojenny
Medzia ładniejsza czy kwiatki ???
(Nie)sławna green feilo...tu akurat jakiś znośny fragment
Pojezierze Lasów Lipkich :)
-
DST
56.00km
-
Teren
29.00km
-
Czas
03:04
-
VAVG
18.26km/h
-
VMAX
26.00km/h
-
Temperatura
26.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wreszcie ruszyłem się swoją Medzią w trasę . Cel na dziś to Lasy Lipskie .
Mijam jakoś bezwypadkowo miasto, potem przez most na Sanie i za kilka km jestem u babci w Rzeczycy Długiej . Tu chwilka odpoczynku i jade dalej . Mijam wieś i wjeżdżam w Lasy Lipskie . Jadę przez las asfaltem do Goliszowca a potem dalej lasem wąskim asfaltem z którego po jakiś 2 km zjeżdżam na lesny szuter i nim jadę około 5 km aż do leśnej osady Bania . Tu znów asfalt przez las a za Banią wjeżdżam do wioski Maliniec która położona jest nad leśnymi stawami . Przy końcu Malińca odbijam w wąski asfalt biegnący do leśnej osady Osówek , Teraz jadę pomiędzy stawami leśnymi i lasem . W Osówku przystanek na odpoczynek i mały posiłek . Nie było mnie tu chyba ponad rok i widzę zmiany na lepsze . Na miejscu już podniszczonego zadaszenia z ławkami na leśnej łące postawiono nowe duże wiaty . Odnowiono też pomnik poświęcony mieszkańcom Osówka którzy zostali zamordowani przez niemców podczas payfikacji tej wioski . Odnowiono też okolice pomnika i teraz wreszcie godnie to wygląda . Po odpoczynku ruszam dalej . Jadę wąskim asfaltem przez las do wioski Gwizdów . Tu też kilka mniejszych stawów . Teraz jadę bardzo już podniszczonym asfaltem przez wioskę i las a potem odbijam na leśny szuter i nim jadę kilka km do leśnej osady Kochany . u chwilka odpoczynku nad stawami w cieniu drzew bo chwilami słońce mocno grzeje . Po odpoczynku jadę dalej, teraz leśną drogą która chwilami jest dość piaszczysta ale da się jechać po kilku km wjeżdżam na leśny szuter i nim jadę znów kilka km , potem jeszcze kawałek asfaltem przez las i znów jestem w Rzeczycy Długiej . Tu chwila znów odpoczynku u babci i czas wracać do domu .
Radocha z wycieczki wielka ale i ból nóg i dupska bo się odzwyczaiłem od roweru .
Lasy Lipskie...śmigam wąskim asfaltem przez las
Potem kilka km szutrem leśny
Jedni odpoczywają na Bali...a ja na Bani
Przy leśnych stawach na Malińcu
Odpoczynek pod odnowionymi wiatami na Osówku
Odnowiono też pomnik poświęcony pamięci ofiar niemiekiej pacyfikacji Osówka podczas wojny
Nad lesnymi stawami w Gwizdowie
I śmigamy dalej ze zmęczoną Medzią po leśnych szutrach
I znów leśne stawy...tym razem na Kochanach
W Lasy Lipskie na jeżyny
-
DST
21.00km
-
Teren
11.00km
-
Czas
02:04
-
VAVG
10.16km/h
-
VMAX
22.00km/h
-
Temperatura
22.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wreszcie na rowerze :)
Dziś jeszcze nie na swoim i tylko kilka km ale jaka radocha .
Pojechałem dziś na wieś do babci z rodzicami więc pożyczyłem rower od cioci i udaje się do lasu na jeżyny . Jadę przez wioskę , potem kilkaset metrów asfaltem przez las , asfalt się kończy i jadę dalej szutrem leśnym który z czasem przechodzi w typowo leśną drogę . Po drodze zatrzynuję się i zbieram jeżyny . Na początku jest ich bardzo mało ale z czasem gdy droga jest co raz bardziej zarośnięta a co za tym idzie i mniej uczęszczana to i jeżyn więcej
. Słońce momentami nieźle grzeje a najwięcej jeżyn na nasłonecznionych poboczach drogi więc się trochę przypaliłem...no i cały pokłułem mini igiełkami jeżyn . No ale litrowy słoik uzbierany . Jadę więc dalej aż do osady Kochany . Tu odpoczynek przy małych stawach . Robię sobie mini piknik a potem ruszam w kierunku Rzeczycy Długiej . Na początek kilka km szutrem leśnym, potem asfaltem lesnym do Goliszowca a z Goliszowca już tylko kilka km lasem do babci .
Śmigam sobie pożyczonym bajkiem po leśnym dukcie
Są i jeżyny
Uffff...trochę zeszło zanim napełniłem słoik
dalej leśną drogą w kierunku Kochan
Docieram do osady Kochany pieknie położonej nad leśnymi małymi stawami
Mini piknik na Kochanach...coś na zimno, na słodko i zebrane jeżyny
Piękne kwiatki u babci na ogródku ...ktoś podpowie jakie to kwiaty ??