Grudzień, 2014
Dystans całkowity: | 203.00 km (w terenie 9.00 km; 4.43%) |
Czas w ruchu: | 09:12 |
Średnia prędkość: | 22.07 km/h |
Maksymalna prędkość: | 30.00 km/h |
Liczba aktywności: | 5 |
Średnio na aktywność: | 40.60 km i 1h 50m |
Więcej statystyk |
Zimowo..ostani dzien 2014
-
DST
36.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
02:01
-
VAVG
17.85km/h
-
VMAX
28.00km/h
-
Temperatura
-10.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
W drugi dzień świąt spadł śnieg ale jakoś nie miałem ochoty pokręcić choć kilka km ale gdy jeszcze trochę go dosypało w ostatni dzień roku i wyszło słoneczko postanowiłem pokręcić troche km i spotkać się z chłopakami z Sandomierza . Zabrałem ze sobą Daniela i ruszamy . Na początek przez miasto ścieżkami rowerowymi a potem już po wyjeździe z miasta asfaltem . Po kilku kilometrach odbijamy w las i jedziemy droga szutrową biegnaca wzdłuż asfaltowej . Oczywiście szutrówka zasypana śniegiem . jechaliśmy nia kilka km . Po drodze Daniel zaliczył upadek a ja nie zdążyłem wyhamować i trochę po nim przejechałem :) . Potem znów asfalt i po kilku km dojechaliśmy do Grębowa gdzie mieliśmy czekać na Adama i Andrzeja . Chłopaki akurat dojechali na 12 . Przywitanie i jedziemy jakieś 1.5 kilometra dalej do przypałacowego parku w starym Grębowie . Tu chłopaki wyciągają z sakw małą kuchenke na gaz i gotują wodę na kawę i herbatę . Zanim woda się zagotowałą to my pogadaliśmy, pośmialismy sie . Juz chyba 2 miesiące się nie widzieliśmy i trochę nam tego brakowało . Potem wypiliśmy kawę/herbatę i trzeba było się zbierać do domu . bo dzień krótki . Teraz juz wracamy z Danielem całą drogę asfaltem .
Szutrowa droga przez las
Krótki przystanek w lesie pod wiata
Czekamy na Sandomierski skład w Grębowie na mini rynku
W przypałacowym parku w Grębowie
Dojechałem do 12 tyś km w tym roku :)
-
DST
41.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
02:03
-
VAVG
20.00km/h
-
VMAX
26.00km/h
-
Temperatura
8.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Koniec roku zbliża się nie ubłaganie a ja nie mogę jakoś dojechać do 12 tys km w tym roku . Zakupy przed świąteczne zrobione, choinka ubrana więc jest czas krótka wycieczkę mimo że pogoda dziś nie rozpieszcza . No ale jak na grudzień to jest wręcz upalnie . Z rana zachmurzone i wieje ale koło 10 nagle chmury gdzieś wywiało i wyszło słoneczko więc szybka akcja i jestem przed blokiem z moją Medzią . Dalej wieje ale obieram kierunek z wiatrem więc nie jest źle . Cel ?? Zrobić brakujące kilometry i odszukać nowe źródełko które ma znajdować się w małej wsi za Niskiem . Ruszam więc przez miasto a potem ścieżką rowerową aż do Niska . Mijam Nisko i dalej już główną jadę aż do Przędzla gdzie właśnie ma znajdować się źródełko . Jadę kilka km główną droga a potem odbijam w boczną i jestem w Przędzlu . Wspomniane źródełko ma znajdować się gdzieś w pobliżu mostka nad mała rzeczką o nazwie Stróżanka . Dojeżdżam do mostka i od razu widzę kilka osób które zatrzymały się tu autami, wyciągają wielkie baniaki plastikowe i schodzą kilka metrów do rzeki . Okazuję się że okoliczni mieszkańcy i nie tylko przyjeżdżają tu po wodę ze źródełka . Źródełko bije kilka metrów obok rzeczki i nie jest duże więc napełnienie sporego baniaka trochę trwa . Ludzi uzbierało się kilkoro więc nie było nawet jak zrobić zdjęcia . Wiosną trzeba tu koniecznie przyjechać jeszcze . Akurat po dotarciu tu słońce znów schowało się za chmurami i wyglądało jakby miała padać albo nawet sypać śnieg . Wracam się kawałek a potem odbijam w drogę wiodąca aż do nasypu linii LHS i do mostu kolejowego na Sanie . Wdzieram się na nasyp i dalej już prowadzę rower przez most . Schodzę z nasypu i jadę pod górkę betonowa drogą aż do drogi asfaltowej . Tu odbijam w lewo i jadę już prosto do Zarzecza . Od mostu kolejowego już jadę pod mocny wiatr . Mijam Zarzecze i jadę kilka km aż do Pysznicy a potem już prosto do domu .
Zrobiłem 41 km i na liczniku mam 12 007 km w tym roku . To mój rekord .
W grudniu..przed południem :)
-
DST
45.00km
-
Czas
02:02
-
VAVG
22.13km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Grudniowy poniedziałek . A jakby późno wrześniowy bo temperatura 10 ..na plusie . Więc trzeba korzystać ze sprzyjającej aury i zrobić choć kilkadziesiąt km . Na początek ruszam przez miasto i Rozwadów , potem mostem przez San i za kilka km jestem w Rzeczycy Długiej gdzie odwiedzam babcię . Potem przejeżdżam wieś i wjeżdżam w Lasy Lipskie . Tu jadę kilkanaście km asfaltem przez las aż do Lipy . Za Lipą zatrzymuje się przy rekonstrukcji dawnego przejścia granicznego pomiędzy zaborami . Kilka km dalej, w Dąbrowie Rzeczyckiej odwiedzam Panią Krystynę i Pana Władysława którzy swój dom zawsze na święta pięknie dekorują własnoręcznie robionymi dekoracjami . Wszystkie dekorację robione są z rzeczy których każdy z nas ma w domu i zazwyczaj je wyrzuca . Zrobiłem kilka fotek ale nie oddają one piękna tych dekoracji . To trzeba samemu zobaczyć . Kilka minut podziwiania przystrojonego domostwa i miłej rozmowy, i trzeba ruszać dalej bo coś zaczęło kropić . Docieram znów do Rzeczycy Długiej ale tu odbijam teraz na Musików i dalej na Jastkowice . Tu znów wyszło trochę słońca które towarzyszy mi aż do Stalowej Woli .
Rzeczyca Długa...koniki na pastwisku
W lesie ciepełko ale w rowach woda zamarznięta, a po prawej stronie drogi w roweie woda normalnie płynie :)
Śniegowe ostańce
Lasy Lipskie...przystanek pod wiatą
...na słodkie conieco :)
Lipa..przy rekonstrukcji przejścia granicznego pomiędzy zaborami
Pięknie przystrojony dom Pani Krystyny i Pana Władysława
W grudniu popołudniu
-
DST
48.00km
-
Czas
02:01
-
VAVG
23.80km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Grudzień a jakby październik , temperatura plus 10 i małe przebłyski słońca . Wczoraj jeszcze planowałem ostro wycieczkę do Sandomierza ale z rana pogoda była kiepska więc ruszyłem dopiero po 12 na krótszą wycieczkę po okolicy . Na początek najmniej lubiana przezemnie część czyli przejazd przez miasto . Potem juz prosto asfaltem przez las do Przyszowa , tam odbiłem na Nisko . W Nisku krótki przystanek w parku a potem ruszam do drogi Nisko - Janów Lubelski . Jadę nią kilka km a potem odbijam w boczną drogę wiodąca przez Krzaki i Pysznicę . W Pysznicy znów główna droga ale zaraz odbijam na Sudoły i dalej juz do domu .
Ubrałem się za ciepło i po 15 km musiałem zdać buffa z głowy, rękawiczki z długimi palcami z dłoni i rozpiąć trochę kurtke . Wyjąłem z plecaka krótkie rękawiczki i mogłem już jechać dalej .
Krótki przystanek w lesie
Park w Nisku..przystanek przy zegarze słonecznym
Zapomniany głaz pamięci przy drodze Nisko-Janów Lubelski . Nie ma nawet tabliczki ale o ile dobrze pamiętam upamiętnia on walki ze Szwedami
Może to być też jakiś cmentarzyk z tamtego okresu gdyż widać zniszczone ogrodzenie tego pomnika
Nowa wiata w Pysznicy
Mikołajki ....Prawie zima .
-
DST
33.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
01:05
-
VAVG
30.46km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
0.0°C
-
Sprzęt Merida Matts TFS XC 500-D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ślad wycieczki wkrótce
Dziś wreszcie jest znośnie więc ruszam na krótką wycieczkę . Ruszam w kierunku Rzeczyc Długiej gdzie odwiedzam babcie i chowam pod poduszkę prezent od Mikołaja . U babci trochę odpoczywam w ciepłym domu bo na zewnątrz lekko na minusie i ani grama słońca . A właściwie to jest szaro i ponuro a świat spowiła mgła . Potem ruszam choć na chwilkę do lasu gdzie kręcę się trochę po ścieżkach leśnych biegnących wzdłuż Łukawicy . Potem wracam do babci na ciepły posiłek i czas zbierać się do domu .
Lasy Lipskie...próg na Łukawicy..prawie jak szumy na Roztoczu
Lasy Lipskie...małe jeziorko w środku lasu...pod cieniutką warstwą lodu
Bobry dokończyły robotę